Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Świat staje na głowie - czyli buba jedzie nad polskie morze ;)

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 12:39   

gar napisał/a:
buba napisał/a:
gar napisał/a:
W Nowym Łupkowie chyba można spać w wagonach na stacji. Kontakt przez tamtejszy ośrodek "Kimadło Wampira" czy coś w ten deseń.


O! Tyle razy tam byc i tego nie wyczaić! A Kimadlo Wampira to jest tam, gdzie kiedys byla knajpa Sosenka?


Dokładnie tam. Z tego co pamiętam to był Bar pod Sosną kategorii IV (a może V). Mój ulubiony. Uwielbiałem tam przesiadywać z widokami na te mniej rozpoznawalne Bieszczady czekając na przejeżdżający pociąg (zazwyczaj 1, góra 2 wagony).


Mysmy ostatni raz odwiedzili go w kwietniu 2007. Bardzo dobre pierogi ze skwarkami tam jedlismy! I ten widok! I chyba potem jakos niedługo zniknal! :(





_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-12-23, 12:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 12:41   

Adrian napisał/a:
Takie wagony mieszkalne przypominają mi szalone lata dziecięce :D mieszkałem przy PKP, a kumple przy przeładunkowni i stały tam ze 4 takie wagony, a my oczywiście musieliśmy sprawdzić co tam jest :rol Było w nich sporo miejsca i był piec (koza), bardzo fajne wspomnienia, niestety nigdy w nich nie spaliśmy, a szkoda ... Przywołałaś wspomnienia, eech :)


W tym, w którym spalismy, niestety pieca kozy nie było... A przydał by sie, bo wieczorami bylo chłodnawo!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2020-12-23, 13:40   

Zaraz chłodnawo. Latem gorąco, jesienią chłodnawo, zaś zimą zimno jest. Z reguły. :mys5
Rozwiązaniem może być metoda inspektora Clouseau ("Różowa pantera"), by nie zamarznąć na śmierć. :o-o :rol
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2020-12-23, 14:52   

Naukowe wsparcie "morsowania" - https://zdrowie.radiozet....-rutyny-w-lozku :P
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 16:43   

ceper napisał/a:
Zaraz chłodnawo. Latem gorąco, jesienią chłodnawo, zaś zimą zimno jest. Z reguły.


No tak. Normalna sprawa. Wiec jesienia i zimą piecyki sa zawsze w cenie! Po cos te kozy do wagonow wstawiali, przeciez nie dla ozdoby!

ceper napisał/a:
metoda inspektora Clouseau ("Różowa pantera"),


A co on robił?

Cytat:
Naukowe wsparcie "morsowania" - https://zdrowie.radiozet....-rutyny-w-lozku


Probowales? Czy po prostu przyszly ciezkie czasy i oszczedzasz na ogrzewaniu alkowy? :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-12-23, 16:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2020-12-23, 17:15   

Próbowałem? Tu chodzi o liczbę mnogą, bo do tanga trzeba dwojga. Niedawno z żoną nawiedziliśmy na agro teściową i do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy będziemy wracać do miasta. Bojler ma podwójne zasilanie: elektryczne oraz z pieca CO. W piecu palić nam się nie chciało (może po 10h hajcowania byłoby ciepło), ale ząb trza umyć (ciepła woda jest po niespełna godzinie). W alkowie wprawdzie śniegu brak, bo ciut na plusie było. Po kilku minutach była temperatura pokojowa. ;)

Inspektor Clouseau utknął z młodą damą w aucie podczas śnieżycy i wmówił jej, że jedynym ratunkiem przed zamarznięciem jest seks. No i dorobił się w ten sposób syna. :-/

bubo, byłem przekonany, że zwłaszcza Ty na survivalu się znasz :lol
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 18:19   

ceper napisał/a:
W alkowie wprawdzie śniegu brak, bo ciut na plusie było. Po kilku minutach była temperatura pokojowa.


Łeeee, to sie nie liczy! Nie jestes prawdziwym morsem!

ceper napisał/a:
Inspektor Clouseau utknął z młodą damą w aucie podczas śnieżycy i wmówił jej, że jedynym ratunkiem przed zamarznięciem jest seks. No i dorobił się w ten sposób syna.


Miał chlop dar przekonywania! :lol :lol :lol To prawie jak ten:



ceper napisał/a:
bubo, byłem przekonany, że zwłaszcza Ty na survivalu się znasz


Ja i survival? No daj spokoj! Ktos kto zamarza przy + 10 stopniach w spiworze dla himalaistow, ma zadyszke jak wchodzi na 2 pietro i ma problem aby sie spakowac w 70 litrowy plecak?? :lol :lol :lol Raczej jako antyprzyklad!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-12-23, 18:32, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 18:21   

Wędrując po Helu mamy okazję napotkać fajne wraki statków - w sam raz do naszej kolekcji! :) Dotychczas odwiedzone okazy są zebrane TUTAJ: https://jabolowaballada.b...ki-statkow.html

Helskie wraki osiadły w okolicy dawnego portu wojennego. Większość źródeł twierdzi, iż są to okręty ORP Wicher II i ORP Grom II. W rękach polskiej Marynarki Wojennej znalazły się one po wojnie, odkupione od ZSRR. W latach 70tych zakończyły pływanie ze względu na zły stan techniczny. W miejscu gdzie teraz się znajdują, zostały ponoć ustawione celowo, jako rodzaj falochronu! Bardzo a to bardzo podoba mi się takowy pomysł na umacnianie brzegów! W świecie dowodzonym przez buby wszystkie rzeki i morza byłyby wzmocnione właśnie w taki sposób! :D

Na jakimś forum trafiłam na dyskusje (oględnie mówiąc, bo raczej to była gównoburza ;) z której wynikało, że niektórzy mają wątpliwości, czy to te statki, czy jednak jakieś o innych nazwach. Dla mnie jest to całkowicie nieistotne, więc z góry przepraszam jeśli nazwałam wraki niezgodnie z prawdą historyczną. Dla mnie jest ważne, że są one pordzewiałe, klimatyczne, ładnie położone i zaraz do nich wleziemy! :)

Plaża od strony zalewu pokryta jest grubą warstwą wyrzuconego przez fale glonu czy innej tam “sałaty morskiej”. Pogoda znów stała się mroczna. Po niebie przewalają się ciemne brzuchy chmur, a wiatr duje na tyle, że nie ma opcji mieć nakrycia głowy, które nie jest przywiązane sznurkiem.

Powoli z morza zaczynają się wyłaniać różne kawałki żelastwa.



Jeden z okrętów stoi zaryty w brzeg - i ten można dokładnie pozwiedzać. Drugi jest zatopiony bardziej kompleksowo i bez umiejętności nurkowania raczej popodziwiamy jedynie niewielkie jego kawałki. Tu np. jakieś takowe sterczą, ładnie prezentując się na tle… hmmm… no właśnie nie wiem czego? Dźwigi? Szyby wiertnicze? Coś co jest daleko i przynajmniej stąd wygląda jakby również wystawało z morza.



Rzut oka kawałek dalej w głąb morza i coś takiego się tam prezentuje. Trochę wygląda jakby te statki były 3 a nie 2! ;) Rozmnożyły się??



A to już fragmenty “naszego” wraku. Te kawałki są najbardziej wysunięte w morze, więc fajnie rozbijają się o nie fale. W tle ciągle się kręcą jakieś pływadła.





Włazimy na pokład.





Sporo zostało tu wszelakich korb, pokręteł, rur, sprężyn, przewodów czy śrub gigantów. Niesamowicie w tym wszystkim gwiżdże i piszczy wiatr!













Fragmenty z zachowanymi napisami wyraźnie świadczą o wschodnim pochodzeniu łodzi.







Na górne pokłady można wleźć po fragmentach drabinki.



Ciekawe czy powycinał ją zwykły, uczciwy złomiarz, zbierający na jabola, czy jakiś kolejny natchniony, który w swoim głupim łbie udumał sobie, że robi to dla “bezpieczeństwa”?



O tam jest coś dziwnego i trzeba się tam wybrać! Tylko jak tam się dostać?



Po górnym pokładzie już nie bardzo da się chodzić, tzn. my się boimy chrupkiej podłogi i że się nam zaraz pod nogami załamie. Tylko się więc rozglądamy.











Do dalszych części łodzi udaje się wejść przez skorodowane i wygryzione przez czas fragmenty dawnych ścian.









No wyrażając się dokładniej - czasem nie wejść, a wpełznąć.









Pomieszczenia są często zadaszone, ale przed deszczem to chyba chronią już mocno fragmentarycznie ;)







Kabak twierdzi, że to wygląda jak szafki na basenie. No trochę tak… Ciekawe do czego służyło?





Kolejne drzwi i tajemnicze przejścia. Właśnie się dowiadujemy, że szukamy skarbu piratów.





Pająkom to tu się chyba dobrze żyje! :)







Ja nic nie chce mówić, ale ten wrak na nas patrzy!



Widok od strony wąskiego dziobu.





Pobyt na plaży bez fikołków jest nieważny!



A uroku okolicy dodają krzaki różyczek!





Drugi “wrak statku” spotykamy w innej części miejscowości, przy opuszczonych halach. Ten był raczej małym, rybackim kuterkiem, a teraz stoi sobie tu zapomniany tzn. pamiętają o nim tylko graficiarze.





W środku rośnie już nie tylko trawa, a również całkiem spore drzewko!







W kilku miejscach na helskich plażach znajdujemy też jakby fragmenty wraków. Z piasku czy wody wystają różne kawałki żelastwa. Tu np. całkiem spory "martwy wieloryb" ;)



Niestety ciężko go dokładnie obejrzeć bez zamoczenia butów.



Nad zalewem leżą zaryte w piachu mniejsze kawałki - jakby prętów, śrub czy... pocisków? ;)













Jeden "gwóźdź okrętowy" wyjątkowo przypadł mi do gustu. Tak bardzo, że teraz lezy na półce i przypomina o wczesnojesiennym szumie fal!







cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8299
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-28, 00:12   

buba napisał/a:
Przeważnie takie domki na torach mieściły się w nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych, ale były też chyba takowe na Mazurach czy u podnóża Tatr.

w Beskidach też takie były! Ba, ja je kojarzę właśnie z Beskidów. Bodajże Ustroń-Polana, Sól czy jeszcze kilka innych miejsc.

Cytat:
Jakby ktoś był zainteresowany noclegiem w tym miejscu - to namiar ma TUTAJ: http://helskiewagony.pl/galeria.html Wagony są nieogrzewane i działają jedynie w ciepłe okresy roku.

strona niby fajna, ale nie znalazłem jednej rzeczy - cen. Pod tym względem jestem konserwatywny i normalnie jak widzę takie strony bez cennika, to od razu odpuszczam. Bo jeśli ktoś nie chce prosto napisać ile sobie liczy, to znaczy, że coś kombinuje... Domyślam się, że to nie żadne wielkie pieniądze, ale nie wyobrażam sobie wydzwaniać gdzieś po to, aby dopytać się o cennik :-/
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2020-12-28, 00:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-28, 19:42   

Pudelek napisał/a:
buba napisał/a:
Przeważnie takie domki na torach mieściły się w nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych, ale były też chyba takowe na Mazurach czy u podnóża Tatr.

w Beskidach też takie były! Ba, ja je kojarzę właśnie z Beskidów. Bodajże Ustroń-Polana, Sól czy jeszcze kilka innych miejsc.


O patrz! Jezdzilam w dziecinstwie sporo w Beskid Zywiecki i Śląski - a jakos nigdy w oczy nie wpadly. Moze na tej zasadzie, ze czlowiek czasem patrzy i nie widzi?

Pudelek napisał/a:
Cytat:
Jakby ktoś był zainteresowany noclegiem w tym miejscu - to namiar ma TUTAJ: http://helskiewagony.pl/galeria.html Wagony są nieogrzewane i działają jedynie w ciepłe okresy roku.

strona niby fajna, ale nie znalazłem jednej rzeczy - cen. Pod tym względem jestem konserwatywny i normalnie jak widzę takie strony bez cennika, to od razu odpuszczam. Bo jeśli ktoś nie chce prosto napisać ile sobie liczy, to znaczy, że coś kombinuje... Domyślam się, że to nie żadne wielkie pieniądze, ale nie wyobrażam sobie wydzwaniać gdzieś po to, aby dopytać się o cennik


Czy drogo - to zalezy w ile osob jedziesz. Bo cena nie jest za osobe - tylko za wagon. W sezonie (lipiec/sierpien) 300 zl za wagon, maj, czerwiec, wrzesien - 200 zl. Do wagonu miesci sie 6 do 8 osob. Przy dluzszych pobytach (powyzej tygodnia) albo stalych bywalcow sa jakies znizki.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-28, 19:43   

Kręcąc się po Helu, gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli, ciągle natrafiamy na resztki opuszczonych poligonów czy powojskowych zabudowań.

Na początku szczęście nam nie dopisuje… Przed nami tereny dawnego portu wojennego i wychodzące w morze molo/falochron. Chyba jeszcze niedawno można tu było łazić bez problemu. Mamy już więc ambitny plan pikniku na jego koniuszku… Czeka nas jednak niemiła niespodzianka.. Wszystko dokładnie opłotowane i obwieszone kamerami. Osiatkowali jakby się wściekli.. :( W płocie żadnej dziury. Wszystko śmierdzi nowością… Tabliczki “miejsce niebezpieczne”. Taaaaa… Zobaczyliby molo w Lipawie to by się porobili w gacie… ( https://jabolowaballada.b...-lipawa_31.html )











Idziemy wzdłuż morza. Widać, że jeszcze kilka lat temu obiektów do zwiedzania było tu więcej. Teraz za płotami sterczą tylko kupy zmielonego gruzu.

Jeden z niewielu zachowanych budynków malowniczo zarastają bluszcze.









Droga do budynku przedstawia się bardzo rokująco! :)



Trylinka oczywiście też jest!



Trzy kraty w oknach - i każda inna!



W środku mało pozostało z dawnego wyposażenia. Tylko ślad po punkcie jego przyjęć.



Lampy takowe często też spotykamy w opuszczonych szkołach czy pałacach.



Pomieszczenia są już maksymalnie wypatroszone.







Resztka lustra w jednej z łazienek.



Bluszcz ładnie się prezentuje i z zewnątrz, i z wewnątrz.



W oczy rzuca się stara mapa - Azja z europejską część ZSRR. W bardzo dziwny sposób ta mapa jest zniszczona - taka jakby podziubana? Jakby nadpalona, ale bardzo punktowo?







Nie omieszkam wleźć na mapę! Przynajmniej jestem przez chwilę, zgodnie z planem, pod Odessą! (prawą nogą ;) )



Wracając z jednej z wycieczek zwracamy uwagę na stare schody prowadzące w zarośla.



I tak przypadkowo wpadamy na dawny garnizonowy kinoteatr “Wicher”.







Tu też już niewiele w środku zostało. Jakieś pojedyncze składane krzesełka leżą rozwłóczone po podłodze...











Wnętrza zawierają mało sprzętów, ale za to sporo lokalnych podrostków. Tacy 12-13 lat. Obserwując ich ma się poczucie, że są to osoby obłąkane. Dwóch dorwało jakąś długą deche i chyba chcą ją złamać. Walą więc nią o podłogę, a echo łoskotu niesie się po pustym budynku aż huczy w uszach. Ale oni się nie poddają. Tłuką deską chyba z 10 minut. Wyją przy tym jak jakieś dusze potępieńcze. Decha jest solidna. Nie udało się jej złamać. Zaczynają więc ją kopać ze złości. Jeden chyba nabił się na wystający gwóźdź. Leży więc na ziemi, trzyma się za nogę i ryczy jak zarzynana świnia. Ten drugi postanawia się wysikać. Nie odchodzi jednak daleko. Leje na podłogę w ten sposób, że mocz odbijający się rykoszetem leci na twarz tamtego leżącego... Ale na nikim to nie robi wrażenia. Koleś dalej sika, a tamten dalej wyje….

Jakaś dziewczyna kopie w ścianę. Normalna betonowa ściana. Mnie boli na sam widok. Dziewczyna jak widać ma inny próg odczuwania bodźców. I przede wszystkim ma chęć rozwalić tą ścianę. Z potoku bluzgów sączących się z jej ust można dojść do takich wniosków. Bo ona z tą ścianą rozmawia. Wygraża jej. Nie wiem jakim cudem nie połamała nóg. Ściana stoi gdzie stała, więc owa młoda niewiasta odpuszcza i zaczyna się pastwić nad oknami. Szyby są już dawno wytłuczone, zapewne przez jej poprzedników, ale framugi częściowo wylatują… Ogólnie jest to przerażający widok co się wyrabia w tym miejscu i o co w ogóle w tym chodzi? Wygląda na jakiś obłęd, albo tak nagromadzone pokłady agresji i wściekłości, które w ten sposób znajdują upust?

Nie wiem czy oni są jacyś nienormalni, aż tak się nudzą czy się naćpali na smutno?

Na to wszystko patrzą ze ścian nieruchome, dziwne postacie. Równie psychodeliczne jak to, co się wokół wyprawia.. Co to mogło być? Syreny? Albo coś latającego? Jakieś zmutowane ptaki? W ich oczach nie widać zdziwienia czy zaniepokojenia, raczej chłodną obojętność.
One są tu długo i zapewne niejedno już widziały.







Nasze zwiedzanie tego miejsca trwa więc nad podziw krótko. Jakoś nie czujemy się tu ( i w tym towarzystwie) zbyt komfortowo…

Miejsce powodujące, że można się solidnie zadumać nad ludzką naturą i jej potrzebami. I przypomina mi się pewna historia. Kiedyś jeden znajomy opowiadał mi o swoim świetnym pomyśle na biznes. Ma spory kawałek ziemi. I kupuje stare samochody. Takie zazwyczaj za cenę złomu, które już nie jeżdżą, ale są w całości. I organizuje “imprezy destrukcyjne”. Za taką imprezę płaci się po kilka tysięcy - i bezkarnie możesz (samemu lub grupowo) poskakać po tym samochodzie, porozbijać okna, popruć fotele. Można również wypożyczyć siekiere, kilof, maczete, drąg i za pomoca nich siać jeszcze większe spustoszenie niż gołymi rękami. I ponoć nie brakuje chętnych. Są zapisy i rezerwacje miejsc. Co weekend ma kilkoro zainteresowanych. Ponoć zgłaszają się poważni ludzie - biznesmeni, urzędnicy, nauczyciele. Wcale nie jakaś zaćpana patologia. Przyjeżdżają osiemnastki, imprezy firmowe i wieczory kawalerskie. I znajomy ma z tego naprawdę grubą kasę. Bo po całej akcji sprzedaje wrak na złom, praktycznie za tyle, za ile kupił. Teren jest duży, ogrodzony, sąsiadów nie ma na kilka kilometrów. Więc dzikie ryki wojowników i trzaski nie drażnią niczyich uszu. Ponoć za weekend spokojnie 10 tys. na czysto można zarobić. I tylko pytanie - skąd w ludziach taka potrzeba? Chyba to ta sama co w tych dzieciakach z Helu? Może troszkę bardziej ucywilizowana i ujęta w “legalne” ramy, ale jednak równie niepokojąca…

Kilka razy w lasach napotykamy torowiska chyba już nieczynnych wąskotorówek.







Albo solidne, szerokie drogi z dziurkowanych płyt.





Są też leśne drogi trylinkowe!



W wielu miejscach pozostały płoty - zasieki z mocno już pordzewiałego drutu kolczastego.



Albo pęki drutu leżące w zaroślach, często już zarastające mchem, borówkami czy wysoką trawą.







Tu z ziemi przeziera jakaś kratownica.



Bramy obecnie już donikąd...





Rozwleczone wszędzie resztki ostrzegawczych tabliczek.





W samym centrum zwracają uwagę stare "rybne" napisy i malowidła.







Niedaleko centrum stoją też takowe opuszczone hale. Ktoś nam mówił, że to była przetwórnia ryb. Tu widziane z pomostów portowych.



Zaciekawił mnie ten kamper ze zdjęcia. Fajne miejsce na biwak sobie znalazł. Acz kolejnego dnia szukaliśmy wjazdu tam na teren i nie bardzo jakiś był, wszystko pozamykane.

A tu owe hale z bliska. I znów trylinka! :)





No i na Helu oczywiście są opuszczone bunkry! Nimi są najeżone całe tutejsze lasy. Ale o nich w następnym odcinku. :)


cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9375

Wysłany: 2020-12-28, 20:02   

Ta myszka z grafiti, to 0700 cru z Katowic, nawet nad morzem zrobili bombę, dobrzy są :D
Ostatnio zmieniony przez Adrian 2020-12-28, 20:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8299
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-28, 21:08   

buba napisał/a:
Czy drogo - to zalezy w ile osob jedziesz. Bo cena nie jest za osobe - tylko za wagon. W sezonie (lipiec/sierpien) 300 zl za wagon, maj, czerwiec, wrzesien - 200 zl. Do wagonu miesci sie 6 do 8 osob. Przy dluzszych pobytach (powyzej tygodnia) albo stalych bywalcow sa jakies znizki.

hmm. Czyli jednak drogo, skoro zazwyczaj nie jeżdzę w więcej osób. Ale już na jakiś mini zlot to idealnie. Mieliśmy tak spać przecież w Jaworzynie Śląskiej, ale jak zwykle nie wyszło :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-28, 21:52   

Adrian napisał/a:
Ta myszka z grafiti, to 0700 cru z Katowic, nawet nad morzem zrobili bombę, dobrzy są


To jakas znana ekipa? Myszka mi sie baaardzo spodobala! :)

Pudelek napisał/a:
hmm. Czyli jednak drogo, skoro zazwyczaj nie jeżdzę w więcej osób.


No dokladnie - nam tez wyszlo drogo. Nie pamietam kiedy poprzednio taka kase zaplacilismy za nocleg.. Chyba w 2017 roku w Kaliningradzie placilismy tylko wiecej - ale wtedy chodzilo nam o meldunek i zeby miec papier, a zaden inny hotel nie chcial nam go zrobic. Ale w ogole nad calym polskim morzem bylo masakrycznie drogo - wszystko - czy noclegi (spalismy tez potem w fajnych starych domkach typu Brda na mierzei wislanej), czy parking, czy knajpa czy ryby, wszystko ma normalnie ceny razy 3 - w stosunku do tego czego by sie czlowiek spodziewał. Ceper bylby zachwycony! :P

A na jakis zlot to takie wagony to swietna sprawa! Jak wiecej osob to mozna wynajac dwa albo 3, jest miejsce na ognisko i impreze. To tak jak chatki w Kaczawskich - na zlot super, a jechac samemu to walnie po kieszeni.

A wiesz ze o Jaworzynie to na smierc zapomnialam??? :o-o Faktycznie tam bylo spanie w wagonach sypialnych w tym muzeum! Dzieki ze mi przypomniales! Nie wiem czy zloty sudeckie jeszcze kiedys mają szanse na reaktywacje, ale mozna by sie wybrac we wlasnym gronie kiedys!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-12-28, 21:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8299
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-28, 21:56   

buba napisał/a:
Ale w ogole nad calym polskim morzem bylo masakrycznie drogo - wszystko - czy noclegi (spalismy tez potem w fajnych starych domkach typu Brda na mierzei wislanej), czy parking, czy knajpa czy ryby, wszystko ma normalnie ceny razy 3 - w stosunku do tego czego by sie czlowiek spodziewał.

i to jest kolejny powód, czemu tam nie jeżdżę. Przed ostatnimi wakacjami stwierdziłem, że mnie po prostu nie stać na urlop w Polsce ;) A na pewno nie w takim wymiarze jak chociażby na Bałkanach czy nawet u Madziarów.

buba napisał/a:
Nie wiem czy zloty sudeckie jeszcze kiedys mają szanse na reaktywacje, ale mozna by sie wybrac we wlasnym gronie kiedys!

z wszelkimi zlotami jest tak, że nigdy wszystkim nie dogodzisz i to się sypie (no dobra, ten ostatni się sypnął tutaj z powodu covida). Prędzej się spotkamy tak jak w styczniu w Kaczawskich albo tak jak w lipcu - gdy się ograniczy liczbę uczestników do świadomego i chętnego grona :lol
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group