buba pisze:A młodej nie jest smutno, ze wy macie plecaki a ona nie ma? Kabak to nas kiedyś mało nie zjadł jak się tak wybralismy w góry.
Miała - worek i na zejściu ja go niosłem w swoim plecaku

buba pisze:Taki wybór ma wiele zalet. I to nie oszczędność uwazam za najwieksza z nich - a mozliwosc zjedzenia posilku w fajnym miejscu, z widokiem, tam gdzie jest pusto, czy w wiacie, chatce, na urokliwych belach drzewa, a nie szukając ostatniego wolnego stolika. I odpada czekanie w kolejce, a potem łykanie żarcia we wrzasku dzieci, szczekaniu psów itp. Rownież na jednodniowe wycieczki w porze bardziej zimnej mozna zainwestowac w termosy jedzeniowe i wtedy mozna sobie zabrac domowy obiadek, ktory na 100% podejdzie naszym gustom.
Ma też wielką wadę - dla mnie, który walczę o każdy gram mniej do noszenia. Im cięższy plecak, tym szybciej się męczę. Dla mnie cukrzyka jedzenie w schronisku ma tą zaletę, że właśnie mniej noszę, odpoczywam czekając na jedzenie.
Wszystkie powyższe dywagacje (nie tylko Twoje) odnoszą się do sytuacji nie-cukrzyka.
A co tam was spotkało?
Kiepska łazienka, łóżka, które pod 5cio latką się zapadały, miały nieprzyjemny zapach.