Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Trylinka i mirabelki czyli polska daleka polnoc

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-05, 15:55   

Basia Z. napisał/a:

Natomiast nie lubię węgierek.


Ja sie wegierkami dwa razy strulam, nie wiem czy skora za gruba czy jak- bolal mnie brzuch, wogole bylam chora dwa dni, wiec tez ich nie lubie na surowo. Lubie jedynie pod postacia powidla ktore robi moja mama.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-10-05, 15:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-05, 17:00   

Bubo wybacz (ale jakby w mym wątku ktoś pytał o jakiś farmaceutyk to tez pewnie byś głos zabrała ).
Lubaszka to bardzo prymitywna odmiana śliw pochodząca z Bałkanów albo Azji Mniejszej .Ma wiele wariacji : psiarki , damaski , prunele :) można ją prowadzić w formie drzewiastej lub krzewiastej a nawet formować ją w żywopłot.
Natomiast Jerozolimka to pospolity synonim nazwy odmiany : Brzoskwiniowa .To śliwa o wybitnie deserowym smaku , wyrośnięta i zebrana we właściwej fazie dojrzałości - smakuje wybornie :P Jednak jest chimeryczna w plonowaniu.

Bubo możesz kupić i wiosną .Gdy posadzisz jesienią , musisz ją zabezpieczyć przed zimą , wiosną masz jedną robotę z głowy :-)
Węgierki mają grubą skórkę i trzeba je jeść mało łapczywie :) a na powidła są dziś lepsze odmiany.

No raczej tych "nie chcianych rowerzystów " nie spotkasz na swej drodze bo jeździsz innymi :)
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-10-05, 17:15   

Krzyś66 napisał/a:
Bubo wybacz (ale jakby w mym wątku ktoś pytał o jakiś farmaceutyk to tez pewnie byś głos zabrała ).
Lubaszka to bardzo prymitywna odmiana śliw pochodząca z Bałkanów albo Azji Mniejszej .Ma wiele wariacji : psiarki , damaski , prunele :) można ją prowadzić w formie drzewiastej lub krzewiastej a nawet formować ją w żywopłot.


Lubaszki to rosły u mojej Babci w sadzie, a sadził je mój Dziadek w latach 30 XX w.
W rodzinie nikt ich nie zrywał, tak sobie rosły i potem spadały. Dopiero moja Mama odkryła ich przydatność do produkcji konfitur (nie żadnych dżemów czy powideł, tylko właśnie konfitur, smażonych tak jak się robi konfitury z wiśni). Były, małe okrągłe i ciemno fioletowo-granatowe, na surowo cierpkie w smaku, chociaż ja akurat bardzo je lubiłam (tarninę też jadam). O połowę większe niż jagody tarniny, średnicy około 2 cm.
Nie znaliśmy nazwy tej odmiany i nazywaliśmy je "śliweczki".
Pestka nie odchodziła od miąższu (bo to jest chyba ważny wskaźnik o jakie śliwki chodzi)
A te krzewy, czy też niskie drzewa dalej tam rosną, ale chyba teraz to się całkiem zdegenerowały.

Krzyś66 napisał/a:

Natomiast Jerozolimka to pospolity synonim nazwy odmiany : Brzoskwiniowa .To śliwa o wybitnie deserowym smaku , wyrośnięta i zebrana we właściwej fazie dojrzałości - smakuje wybornie :P Jednak jest chimeryczna w plonowaniu.



To wyjaśnia dlaczego tak rzadko ją można spotkać w handlu.

edit: Znalazłam obrazek - to są te dwie śliwki z przodu.

http://us.123rf.com/450wm...C5%82ka-i-w.jpg
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
Ostatnio zmieniony przez Basia Z. 2015-10-05, 17:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2015-10-05, 22:31   

Czy te ścieżki rowerowe, o których piszecie, to nie te w ramach Green Velo? Czyli bardzo krytykowanego projektu "przepuszczenia unijnej kasy" niby dla dobra rowerzystów. A ile tam bubli powstało! Drogi rowerowe nienadające się do jazdy na rowerze na dłużej (a obok normalna jezdnia z zakazzem jady dla rowerów), ścieżki wzdłuż mało ruchliwych dróg, wycinanie drzew, by kolejny fragment powstał, betonowa kostka, ekrany akustyczne zasłaniające las i wysokie krawężniki...
I wielka, nadmuchana kampania reklamowa.
Na stronie "Green Failo" o wielu absurdach i nieprawidłowościach w ramach tego projektu: https://www.facebook.com/greenfailo

Szkoda, bo pomysł fajny.
Ostatnio zmieniony przez Wiolcia 2015-10-05, 22:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-05, 22:51   

Całość ścieżki jest zbyt długa aby jej ocenę ujednolicić .W samych komentarzach które podrzuciłaś masz rozbieżne oczekiwania (jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim ....)
Ja nie bronię tego pomysłu , bo jak wszystko przy takiej sakli musi kosztować wielokrotnie więcej jakby mogło a poza tym jest zbyt wielu decydentów i robi się bałagan .
Niektóre opinie wyrażane na Fejsie świadczą o kompletnym braku wiedzy o otaczającym świecie osób je piszących , np zarzut że na zbyt długich odcinkach droga rowerowa biegnie drogą publiczną - nie rzadko nie ma możliwości poprowadzenia ścieżki z boku bo właściciel gruntu nie zgadza się go sprzedać (tego mądrale fejsowi nie wiedzą ? ).W innym miejscu masz krytykę że gdzieś idzie po szutrze a choćby autorka tego wątku woli szuter od asfaltu . Myślę że w ocenie tego projektu należy zachować umiar. Powtórzę odcinek wzdłuż którego jechałem jest niezbędny dla bezpieczeństwa ale gdybym chciał być taki jak większość Polaków w tym tych z fejsa to musialbym napisać tak : po cholerę te barierki nawet nad małym rowkiem ; ścieżka prowadzi raz lewą stroną raz prawą ; w kilku bardzo niebezpiecznych miejscach szlak wchodzi na drogę ; po co taka szeroka .... etc Jednak wybieram wersję że szklanka jest do połowy pełna a Polska nie jest ruinie.
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2015-10-05, 23:14   

Pozytywy tego projektu też są. Powstały np. dość przydatne wiatki dla rowerzystów, które wielu chwali. I pewnie sporo innych rzeczy też jest. Niemniej zamiast pompować kasę w kolejne gwiazdki promujące ścieżkę, lepiej byłoby ją porządnie zrobić w wielu miejscach.
Buba woli jeździć po szutrze trójkołowcem :) . Rowerem, jak ją znam, też, ale są przecież szutry i szutry. Jak jest dobrze ubity, to sama przyjemność, jak się rozjeżdża, to dla mnie to na dłuższą metę męka. Ale co kto lubi.
Dla mnie ścieżka rowerowa może być poprowadzona drogą publiczną, jeśli takowa nie jest bardzo ruchliwa, a jakaś lokalna. Wtedy nie widzę większego sensu, by marnować pieniądze na dodatkową ścieżkę, skoro ruch samochodowy na drodze jest znikomy. A może patrzę już na sprawę nieco z perspektywy Anglii, bo trochę tu jeździmy i mam porównanie, jak dobrze może być i jak porządnie można poprowadzić ścieżkę wykorzystując różne drogi, robiąc nowe odcinki z głową, a nawet (z tym się w Polsce nie spotkałam, a może jest?) oznaczając objazdy ścieżek, jeśli akurat ta pierwotna jest z jakichś względów nieprzejezdna.
Aha, Green Velo nie jechałam, a jedynie czytałam o odcinkach, które po prostu "nie wyszły", więc z kompletną opinią poczekam do momentu, gdy sama to sprawdzę.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-05, 23:17   

Krzyś66 napisał/a:
a Polska nie jest ruinie.


ci co tak twierdza pewnie sie za duzo naogladali moich relacji :lol :P

Wiolcia napisał/a:

Buba woli jeździć po szutrze trójkołowcem :) . Rowerem, jak ją znam, też, ale są przecież szutry i szutry. Jak jest dobrze ubity, to sama przyjemność, jak się rozjeżdża, to dla mnie to na dłuższą metę męka. Ale co kto lubi.


Byle nie ratrakowany szuter. To sie nie nadaje ani pod rower, ani pod trojkolowca ani pod skodusie. Twarda regularna tarka jest zabojcza dla wszystkiego co ma kola (i ich pasazerow). A czy ubity czy rozjezdzajacy sie to juz mniejszy bol. Grunt zeby ladnie pylil! :P
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-10-05, 23:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-10-05, 23:34   

Od dawna sobie planuję trasę z Przemyśla na północ, aż do okolic Białowieży, chciałabym ją przejechać w 4 tygodnie, ale ciągle brak mi czasu na tak długi wyjazd.

Prawdę mówiąc to już pierwszych kilka dni mam dokładnie zaplanowane (łącznie z tym, gdzie chciałabym nocować).

Jak się nie uda - to w końcu podzielę to na kilka krótszych wyjazdów, problemem jest jeszcze to, że nie wszędzie da się dotrzeć pociągiem i to z rowerem.

I tak widzę, że Green Velo pokrywa się trochę z "moją" trasą, ale tylko trochę, oceniam na 20-30%.
Planując wybierałam najciekawsze obiekty na trasie - brzegi rzek, mostki przez rzeki, ciekawe cerkwie, arboretum w Bolestraszycach (w którym byłam już 3 razy, ale pojechałabym znowu), wiec się trochę dziwię czemu ten szlak przebiega aż tak inaczej.
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 12:36   

Śliwki co Ci mogą przydać za rok :) moja córa je uwielbia.
Fajny ten dom rodziny, choć akurat bateria do mnie nie przemawia, ale pasuje do klimatu. I ja bym pomyślał, że to na wsi, na totalnym zadupiu.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-07, 18:20   

Suniemy dalej na polnoc. W Morągu mijamy jakiegos swiatowida albo cos w ten desen- z gebami na wszystkie strony



W Markowie szukamy opuszczonych palacykow. Palacyki/dworki sa ale prywatne i uzywane





Kolejna wioska to Kwitajny. Tu tez jest prywatny palac ale fajniejszy. Raz ze mozna do niego dojsc- od strony kosciola i stawow. A dwa ze obok stoi malownicza ruinka.







No i przy zabudowaniach PGRu rogaty ceglany gmach o przeznaczeniu dla mnie nieznanym.



Kosciol tutejszy przeszedl remont w 2014 ale wogole mnie to nie razi. Cegla nie blyszczy sie jak psu jajca, na dachu wiezy gont, gdyby nie tablica to bym nie wpadla na to ze rok temu to polerowali.



Wogole gdybym miala ta wioske scharakteryzowac dwoma slowami to - cegla i stawy. Jednego i drugiego tu nie brakuje.









Na uwage zasluguje przystanek autobusowy- uroczy przytulny domek. Ponoc ostatnimi laty wydaja jakies kosmiczne pieniadze na nowe przystanki w miastach- obiekty ktore nie sa ani ladne, ani funkcjonalne. A tu dwa w jednym - mozna od razu zasiedlic, nawet na czas dluzszy niz oczekiwanie na autobus. I jeszcze obok ktos posadzil kwiatki :)



Na obrzezach wioski leza w trawie jakies dwa nibybunkry o ksztalcie betonowych rur. Jest tez oczywiscie moja ulubiona kostka trylinka, ktora nie opusci nas na tym wyjezdzie. A jakos jest taka regula ze jak gdzies jest trylinka to jest fajnie. Tak samo jak droga plytowa zawsze prowadzi w ciekawe miejsce.







A obok wiaty- jakby komus akurat wypadlo tu nocowac to calkiem przyjazne pod ten cel.



My tymczasem jedziemy do Zielna. Tam tez ma byc dworek. Jest takowy ktory razem z kilkoma stodolami siedzi sobie na uboczu popegieerowskiej wsi.





Do palacyku nie udaje sie wejsc. Szczelnie wyzamykany

Widac ze dobudowki w roznych latach mialy odmienne ksztalty



Kolejny nasz cel to Anglity. Od glownej drogi, takiej paskudnej pelnej tirow i blyszczacych osobowek, o glebokich rowach i pomalowanej ze mozna dostac oczoplasu, odkreca w las gruntowy trakt. I nagle wjezdzamy w inny swiat.





Przez droge biegaja kury, gesi, koty- to normalne. Ale do stad krolikow poki co nie przywyklam.



Mijamy mile skrzyzowanie, domy z ganeczkami w cieniu slonecznikow..





Tutejszy dworek jest opuszczony i sluzy chyba obecnie za magazyn siana. Wokol niego wyjezdzony plac, poorany grubym bieznikiem. Chyba wyscigi traktorow tu urzadzaja ;)



A juz totalnym hitem jest pewna stodola! Budynek ten wygral w roku 1978 w konkursie na najlepiej zmodernizowany obiekt gospodarczy.





W Burdajnach kolejny przystanek- domek, tym razem murowany.



Obok jest sklep gdzie robie zakupy w stylu biblijnym- wode i wino. Sprzedawczyni widzac nietutejsza gebe pyta czy przypadkiem nie przyjechalam w gosci do jakiegos tajemniczego domu w niedalekim przysiolku. Ponoc zasiedlili go jacys dziwni ludzie, ktorych nikt nie zna. Czesto zajezdzaja do nich stada gosci, ktorzy przemykaja przez wies jak duchy. Miejscowi chyba sie ich troche boja a jednoczesnie zzera ich ciekawosc co za jedni. I czy dom kupiony, wydzierzawiony czy zasiedlony na dziko. Mieszkancy tego domu zwykle chodza grupa i miejscowi nie moga zlapac z nimi kontaktu. Sprzedawczyni jest bardzo zmartwiona gdy mowie ze nie mam nic wspolnego z dziwnym domem. I mam troche wrazenie ze nie do konca uwierzyla.. bo na odchodnym rzuca- “do naszej wsi obcy i turysci nie zagladaja- poza nimi…”

W pobliskim Godkowie stoi cerkiew, jakby zywcem przeniesiona z Beskidu Niskiego. Mimowolnie czlowiek zaczyna szukac wzrokiem jakis pagorow, wzniesien, czegokolwiek… jakos ten ksztalt nie komponuje mi sie z plaskatoscia terenu. Budowe chyba skonczyli wczoraj- tak wokolo pachnie swiezym drewnem.





Slonce juz chyli sie ku zachodowi jak mijamy Pieniezno. Toperzowi katem oka udaje sie wypatrzec jakis stary kawalek betonu wynurzajacy sie z gestych krzakow na pagorku. Zawracamy wiec i jedziemy sprawdzic co to za dziwo. Na miejsce prowadzi waska droga ze starego asfaltu. Wokol gesty chaszcz, bujna trawa i jesienna zolc nawloci i wrotyczu. Beton okazuje sie byc starym komunistycznym pomnikiem. Przed nim stoja dwa auta- jedno na polskich, drugie na rosyjskich blachach. Z tego drugiego ciagna sie po ziemi kable, w tle biega jakis gosc z kamera. Podchodze spytac czy moge teraz poogladac sobie pomnik czy lepiej zaczekac bo wleze im w kadr. Spotkani ludzie okazuja sie byc rosyjska ekipa telewizyjna ktora kreci reportaz o starych pomnikach. Ten ponoc stoi tu od lat 70tych i upamietnia miejsce smierci ruskiego generala. Wladze Pieniezna ostatnio postanowily zburzyc pomnik, co spotkalo sie z niezadowoleniem Rosjan. Twierdza ze jest to lamanie jakis umow o miejscach pamieci. Jakos rzeczywiscie ostatnio nastala mania zarowno budowania jak i aktywnego burzenia. Moim zdaniem bez sensu jest niszczenie takich pomnikow. Zawsze to swiadectwa historii. A o historii lepiej pamietac niz ja zacierac. Wchodzi w doroslosc juz pokolenie dla ktorego czasy komuny to taka sama przeszlosc jak Krzyzacy i Kosciuszko… Rozwalajac pomnik nie zmienimy tego co bylo. Jak w tym miejscu przeszkadza to mozna go przeniesc do muzeum (np. takiego jak Grutas Parkas na Litwie). Mozna opatrzec tabliczkami, takimi co ostatnio modne jest ich stawianie jak Polska dluga i szeroka. Po polach, lasach i gorach stawia sie te zwaly plastiku i wypisuje na nich rozne pierdoly. A tu akurat moze by sie taka nadala. Mozna by napisac kim byl kolega Czerniachowski, ile ludzi wymordowal i czemu go w Polsce tak nie lubimy. Albo mozna zostawic obelisk, niech stoi w krzakach, niech menele maja miejsce na wypicie wieczornego browara. Niech stoi az kiedys przyroda sama sie z nim upora. Aktywne niszczenie jest dla mnie najglupsza opcja- podobnie jak skuwanie niemieckich tablic na ziemiach odzyskanych czy rozbieranie łemkowskich cerkwi na chlewiki w Bieszczadach. Ot takie mszczenie sie na przedmiotach za zbrodnie ludzi. Walczyc warto by z zywymi a nie z poleglymi i starym betonem..

Chwile gadam z ekipa filmowa- o pomniku tym oraz innych takowych i ich losach w roznych krajach bylego sajuza i demoludow.. Co dziwne o litewskim muzeum nie slyszeli. Myslalam ze ono jest bardzo znane. Ponoc gdzies na Wegrzech tez jest takie, tylko mnijesze i mniej rozreklamowane.





Dopiero po powrocie do domu poczytalam wiecej o tym miejscu i calej sytuacji. Nie sadzilam ze ten pomnik ukryty w krzakach malego miasteczka na polnocy wzbudzil az takie kontrowersje i stal sie na tyle slawny ze trafil do ogolnopolskich mediow, a chryja zwiazana z jego wrogami i obroncami byla chyba calkiem nieadekwatna do wielkosci problemu.

A jesli chodzi o walke z takimi pomnikami- to duzo bardziej niz zburzenie, zaoranie i udawanie ze sprawy ( i innego ustroju w Polsce) nigdy nie bylo, podobala mi sie akcja z owego Pieniezna sprzed kilku lat. Obok pomnika ktos postawil konstrukcje przedstawiajaca czerwona swinie duzych rozmiarow. Fajnie ze ktos mial nietuzinkowy pomysl i chcialo mu sie wprowadzic go w zycie:



(zdjecie nie moje- znalezione w necie- na stronie z linka ponizej)

https://www.google.pl/sea...b2aHK8OCpJiM%3A

Szkoda ze prosiaka juz nie ma- to by dopiero byla atrakcja turystyczna :)

Opuszczamy Pieniezno ale klimaty spod znaku czerwonej gwiazdy caly czas sie ciagna za nami. Na obrzezach Braniewa kolejny akcent czasow minionych- poradziecki cmentarz. Miesci sie w ogromnym parku. Zapada zmrok. Teren jest pusty a cisza jakos niepokojaco dzwoni w uszach. Gdzies w oddali turkoce traktor. Ale to za plotem, za gestymi krzewami i trawa zasypana gruba warstwa mirabelek. To daleko, to tak jakby gdzies w innym swiecie. Jestesmy tu sami (chyba?) ale mam mocne poczucie wbicia we mnie dziesiatek oczu.. Zmierzch to chyba zly czas na odwiedzanie cmentarzy…





Ale jakze to miejsce jest inne od poprzedniego. Cmentarz jest bardzo zadbany, az do przesady odmalowany i odnowiony. Wybielone swieza farba geby gierojow ze zdziwieniem patrza w niebo albo na skodusie ktora jezdzi w kolko wokol nich.





Przed pomnikami leza ogromne wience, naszpikowane symbolami, zarowno dawnymi jak i calkiem wspolczesnymi. Zapewne przyciagneli je ludzie zza wschodniej granicy i wali w oczy to ze wsadzili w to naprawde gruba kase. Calosc pachnie nie tyle pamiatka historyczna i oddawaniem czci poleglym co wspolczesnym kultem i ostentacją..





A co jest najciekawsze- to zestawienie tych dwoch miejsc przez nas dzisiaj odwiedzonych. W jednym miejscu razi kawalek zapomnainego pokruszonego betonu stojacy miedzy krzakami i trzeba go usunac, a w drugim jest akceptacja na demonstracje, pokazówke i remonty na blysk? I juz jest dobrze? Juz nikogo nie kole w oczy?
Pieniezno i Braniewo dzieli 30 km…

Na nocleg zajezdzamy na kemping we Fromborku. Troche sie obawialam ze jak takie bardzo turystyczne miasteczko to i noclegownia bedzie utrzymana w niefajnych klimatach. A tu niespodzianka! Baza jest polozona poza miastem, naprzeciw jakis fabryczek majacych cos wspolnego ze szklem. Domki zarasta bluszcz, wnetrza pachna starym drewnem, krzesla sa z korzeni.









Oprocz nas goszcza tu dzis jeszcze robotnicy budowlani. Imprezuja na ganeczku. Na stole dwie reklamowki- z jednej wysypuja sie pęta kielbas, z drugiej puszki kasztelana w ilosci duzo. Na bogato- chleba sie tu nie jada.. ;)

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5559
Wysłany: 2015-10-07, 18:38   

Ten pomnik w Pieniężnie rozbierali dopiero co - 17.09 w wiadomościach o tym trąbili.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-07, 19:17   

sprocket73 napisał/a:
Ten pomnik w Pieniężnie rozbierali dopiero co - 17.09 w wiadomościach o tym trąbili.


Dokladnie 17 wrzesnia tam bylismy :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2015-10-07, 19:39   

buba napisał/a:

Mozna by napisac kim byl kolega Czerniachowski, ile ludzi wymordowal i czemu go w Polsce tak nie lubimy.


Zdaje się że przez własnych czołgistów również nie był wysoko ceniony. :|

"...wersja zdarzeń opisana w 2011 r. w artykule Jurija Grozmaniego. Autor, który powołuje się na relacje weteranów, twierdzi, że Czerniachowski zginął od pocisku wystrzelonego z radzieckiego czołgu. Ta wersja jest powielana do dzisiaj na wielu rosyjskich portalach i forach internetowych.

Artykuł Grozmaniego opisuje incydent, do którego miało dojść, gdy samochód generała wyprzedzał na wąskiej drodze radziecką kolumnę pancerną. Przez nieuwagę kierowca jednego z czołgów T-34 miał zepchnąć sztabowe auto do rowu. Według przytaczanych w artykule relacji wywołało to gwałtowną reakcję Czerniachowskiego i jego ochrony. Dowódca feralnego czołgu został oskarżony o próbę zamachu, zdradę i rozstrzelany na miejscu na oczach własnej załogi. Zdaniem autora, w zemście za śmierć swojego dowódcy czołgiści oddali potem strzał z działa w kierunku oddalającego się samochodu generała."

http://dzieje.pl/artykuly...erniachowskiego

Krąg podejrzanych o montaż czerwonego prosiaka jest tym samym szerszy.
Ruska ekipa TiVi powinna o tym słyszeć. :)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-07, 20:20   

Dzieki za ta ciekawostke!

telefon 110 napisał/a:
Ruska ekipa TiVi powinna o tym słyszeć. :)


Szkoda ze wczesniej nie wiedzialam o tej wersji wydarzen! Poruszylabym z nimi ten temat! Bardzo jestem ciekawa ich opinii :)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-10-07, 20:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:00   

Bubo , no brawo .
Elbląskie (dawne) to baja .Wieś Kwitajny to unikat w dodatku z niesamowitą historią jej dawnej właścicielki (jakby kto zainteresowany , to np .: http://mojemazury.pl/7364...l#axzz3nubI5ciG )
Domy szachulcowe są w wielu wioskach i one i same wioski , jak widziałaś dają niesamowity klimat .
Króliki luzem :o-o , no tego jeszcze nie grali :)
Ale chyba fota za Złotą Wiechą jest debeściak :)
A cerkiewka ... smutne przypomnienie przesiedleń . Powiaty Iłowiecki i sąsiednie przyjęły masę przesiedleńców :|
Dzięki i czekam na cd. :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - anime