Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Na południe - śladem ciepłych źródeł (2023)

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-15, 20:50   

Ciepłe źródła to coś co bym chciał "posmakować". Ale te to tak wyglądem nieco odpychają... ;)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-15, 22:41   

Adrian napisał/a:
Klimat jak z innej planety


To chyba ta planeta, z ktorej pochodzą buby! Tam sie siedzi w ciepłych zrodlach i z nich nie wychodzi! :P

Adrian napisał/a:
Z jednej strony wygląda to przerażająco i mało zachęcająco, ale później widać że jest ok i nie wypali nam nóg jak tylko wejdziemy do wody


Zalezy w ktorym miejscu - gdzieniegdzie (tam gdzie wrzatek) moze wypalic. A w innych nie tyle nie wypali co ponoc nacieranie tym błotem ma własnosci lecznicze - i na skore, i na stawy.

Adrian napisał/a:
Foto jak pieski walą z cyca mnie rozwaliło, tak rzadko się coś takiego widzi ...


Mnie rozwalilo ze tak duze psy a dalej piją!

Adrian napisał/a:
No i wieczorne zdjęcie parujących źródeł, na żywo musi być fajny klimat, tylko czekać aż coś wylezie z tej mgły


Jest w tym coś zarówno przerazająco jak pociągającego i magicznego. Zresztą jak w kazdej mgle! :)

laynn napisał/a:
Ciepłe źródła to coś co bym chciał "posmakować".


To najblizsze masz chyba na Słowacji.


laynn napisał/a:

Ale te to tak wyglądem nieco odpychają... ;)


Chyba bardzo czesto na naturalnych cieplych zrodlach tworzą sie nacieki i kożuchy z minerałów, ktore niektorych brzydzą. Ale zazwyczaj mozna znalezc miejsce, gdzie akurat nic dziwnego nie pływa a woda jest w miare jednorodna.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2023-11-15, 22:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-17, 00:07   

Droga w stronę Petricza mija całkiem sympatycznie.



Współużytkownicy bułgarskich dróg.





Jedziemy dzisiaj do górskich wiosek położonych przy granicach z Macedonią i Grecją. Celem jest diabelski klasztor, ale sama droga, prowadząca w tamtą stronę, malowniczo wije się wśród wzgórz.





Ogromne pasmo gór Bełasica tworzy tu granicę z Grecją. Zbocza są ciemne i puste, a na szczytach leży wał chmur. Wioski są nisko u podnóża. To musi być ten "Mur", o którym opowiadała mi babeczka wczoraj w źródle i którą to opowieść przypłaciła skąpanym telefonem.





W architekturze mijanych wsi dominują domy kwadratowe, zbudowane z cegły i kryte dachówką. Wszystko jest utopione w zieleni - głównie są to bujne winorośle z małą domieszką ogrodowych kwiatów. Wszystko utrzymane jest więc w kolorach rudo-zielonych.









Ciekawe słupy tu mają.



Wioski na trasie nie są zbyt ludne. Mijmy już którąś i nie spotykamy żywej duszy.





Sporo budynków zbudowanych jest z kamieni rzecznych.



To chyba jest/był przystanek autobusowy? No bo co innego?



Można też spotkać ściany zrobione jakby z kamieni zebranych na drodze - razem z błotem ;) Strzecha też sprawia wrażenie jakby budowniczy się gdzieś bardzo spieszyli. Może akura nadchodziła burza?



A tu przygotowany surowiec na kolejne strzechy! :)



Busia zostawiamy w wiosce Gega, która zdaje się być nieco większa od pozostałych jakie mijaliśmy. I ma fajny napis na wjeździe!





W centrum jest parking przeznaczony chyba specjalnie dla busiów. Już są dwa! Kabak twierdzi, że ta "buchanka" wygląda jakby nam coś chciała powiedzieć.



Zaraz obok stoi budynek sprawiający wrażenie sklepo - knajpy.







Dziś wszystko tu zdaje się być zamknięte na głucho. Jest jednak zatknięta kartka, która jakby sugerowała, że w jakiś godzinach przybytek bywa otwierany. No szkoda, że nie teraz, bo chetnie byśmy sobie tu zajrzeli.



Z żywych pozostał tylko kogut ;)



Kilkukrotnie obiło mi się o uszy, że dalej droga może być nieprzejezdna. Może jeszcze niedawno tak było? Teraz za Gegą zaczyna się zupełnie nowa droga! Ale widać nie my jedni uwierzyliśmy w przestrogi ;) Tak jak do Gegi jakiś ruch na drodze był - to dalej nie spotykamy ani jednego auta. Idziemy więc asfalcikiem z rolki, który z braku ruchu zaczyna porastać bujną roślinnością. Kabak twierdzi, że to jest idealna droga na rolki - równa i nic nie jeździ.





W sumie fajnie, że poszliśmy pieszo. Z jadącego busia ciężko się robi zdjęcia, a tutaj jest tak sympatycznie, że warto je robić co 5 metrów :) To jeszcze zabudowa wsi Gega.







Wiele miejscowych domów jest utworzonych z budulca bardzo mieszanego. Nie wiem czy można to podciagnąć pod architekturę szachulcową? ;) Ale jest wszystko - drewno, cegła, pustaki, kamienie, a chyba nawet te lepioszki z kupy bydlęcej?





Coś mi się wydaje, że mieli tu kiedyś młyn!



Bardzo przypadł mi do gustu tutejszy chodnik! Oczywiście trylinka a jakże! :)



Sporo domów jest opuszczonych i powoli zarasta buszem.





A tu już widać na horyzoncie wioskę Czuriłovo, ale nie będziemy przez nią przechodzić. Zostanie nieco z boku.



Dlaczego zainteresował nas akurat ten monastyr? Ano dlatego, że na tle innych tego typu przybytków charakteryzuje się pewną oryginalnością zdobień.

Monastyr jest bardzo ładnie położony, na tle zielonych gór, z wąwozami u podnóża. Zdaje się być na wyciągnięcie ręki, ale jest za wąwozem. Obchodzimy więc serpentynami wokoło.





Droga w końcu przybiera taką nawierzchnię, jakiej spodziewaliśmy się od samego początku.



Wokół pusto. Mamy już pewne obawy, że wszystko jest zamkniete na głucho i trzeba bedzie skakać przez płoty, ale furtka okazuje się być otwarta. Po całym terenie można sobie swobodnie łazić. Wejść do wnętrza kościoła można kilka razy w roku, gdy są wyznaczone święta. Na jedno z nich ponoć są tu święcone baranki, które się składa w ofierze i rozumiem, że zgromadzeni uczestnicy potem konsumują szaszłyki. (ze stronki - link : https://preotkrii.bg/chur...kraj-selo-gega/ )

Teren klasztoru porastają bluszcze i wysokie kwiaty. Widać, że ktoś się nim zajmuje, ale ludzie nie bywają tu bardzo często.











Nowsze i starsze napisy.





Nie zapomniano o żadnych ważnych aspektach! :)



Jak na kościół/klasztor jest tutaj wyjątkowo dużo diabłów. Nie anioły czy święci, ale czorty wszelakie dominują na malowidłach umieszczonych na ścianach, kolumnach i sufitach!







Zwraca uwagę też styl malowideł - taki trochę jakby malowały to dzieci? Albo wybrali najbardziej utalentowane dziewczyny z lokalnego koła gospodyń wiejskich? Napewno nie jest to nadęta sztuka, do jakiej zazwyczaj przywykło się w miejscach sakralnych.

Urzekły mnie np. rogi tego zwierzęcia! Jakby puściły na wiosnę świeże gałązki!



W większośći są tu wyobrażone sceny z Sądu Ostatecznego i zostały umieszczone, aby postraszyć wiernych stojących w przedsionku. Coby sobie przypadkiem nie pomyśleli, że można bezkarnie grzeszyć.















Są tu namalowani przedstawiciele różnych zawodów, które były popularne w dawnych czasach - krawiec, pasterz, młynarz, karczmarz. I jak ktoś się nie sprawował jak trzeba tzn. jak religijne prawo nakazywało - to potem kończył z kamieniem młyńskim u szyi albo wzięty za fraki i wrzucony w ogień piekielny! Albo pożarty przez potwora!





Tu chyba "jedyna sprawiedliwa". Babeczka pokazuje diabłu gestem "niet" (jak ten koleś kieliszkowi wódki na znanym radzieckim plakacie propagandowym ;) i tylko z aniołami trzyma. Diabeł popadł w konsternację, minę ma nietęgą. Chyba dostanie bęcki od przełożonego, jak wróci bez łupu.



Na kabaku największe wrażenie zrobiło krojenie piłą na pół. Jest to chyba prorok Izajasz, ktorego główną przewiną było podważanie autorytetu lokalnych władz. Wychodzi więc, że to również zaliczyli do ciężkich grzechów, których należy się wystrzegać?



Najlepsza jest scenka przestrzegająca przed chodzeniem do szamanów i wszelakich znachorów. Jakby ktoś miał wątpliwości co zawierają cudowne eliksiry - to jest kupa diabła i to taka na rzadko! :)



Diable portrety. Co ciekawe, większość tutejszych okazów ma ludzkie twarze, tylko ten ostatni, ten z imbryczkiem, ma taką bardziej jakiegoś zwierzaka? Czy to może jakiś inny gatunek diabła?













Niektóre czorty mają bardzo zabawne okrągłe brzuszki! Skądinąd też ciekawe czy machanie czerwonym sztandarem jest przypadkowe? Czy może ktoś go domalował później i chciał w ten sposób coś wyrazić? ;)



Wewnątrz kościoła jest też przynajmniej jeden ścienny diabeł, który trzyma lustro dziewczynie. To znak, że nie wolno zbytnio przywiązywac się do kwestii cielesnych np. do pielęgnowania swojej urody. Zdjęcie nie moje (nie udało się nam wejśc do środka). Pochodzi z bułgarskiego filmiku: https://www.youtube.com/w...Zz98Qxxs&t=300s - stąd tak mało na nim widać.



Z samej góry, z sufitów, czujnie przyglądają się nam święci. Pewnie jak coś przeskrobiemy to grozi ostrzał z jaskółczych gniazd! :P







Są też scenki biblijne, w których akurat diabły nie biorą udziału:





A znad drzwi jakiś muflon na nas patrzy!



Drugie wejście też jest ozdobione.



Jest tu też super widokowa dzwonnica! Jak tam wyleźliśmy to akurat zaczęło lać. Bardzo sympatyczne więc mamy schronienie! Lepszego ciężko sobie wymarzyć! (choć mógłby być jeszcze w kącie bukłak z winem mszalnym :P )





Mamy okazję się przyglądać jak osa buduje gniazdo.



A to są chyba sęki na deskach. Ale wyglądają nieco jak... anioły? Zupełnie jakby miały skrzydła! Zazwyczaj sęki tak nie mają... Ktoś im "pomógł"? Ktoś je domalował? No bo baz jaj! Samo się tak niesamowicie ukulało?



Otwierają się stąd przestrzenie w kierunku gór Ograżden. Fajnie widać jedną z wiosek na zboczach. Wszystko raz chowa się we mgłach, raz wyłazi.





Morze zieloności.



To chyba wioska Baskalci. W mgłach i bez. Ciekawe jest, że gdy góry siedzą w chmurach to zawsze wydają się być wyższe. Jakby wyobraźnia dodawała im wysokości.





A to chyba Czuriłovo. Na dużych zbliżeniach zaglądam sobie do ogródków siedząc pod dachem dzwonnicy, w którą dzwoni deszcz.





Wsród dolin, zboczy i rozpadlin porosłych kożuchem zieloności, gdzieniegdzie widać jakieś budynki. Bacówki? Siedziby pustelników?







Niektóre wioseczki przyczepione do skarp i ukryte w zieleni zdają się być niedostępne i zapomniane.



Zwłaszcza wioska Zojczene, położona na zboczach na północny-wschód od Gegi zdaje się być na wpółopuszczona.



A może nie?





Ta sama wioska z nieco innej perspektywy.









Droga gdzieś w stronę tamtej wioski. Ciekawe czy tam prowadzi czy rozmywa się w wąwozach kawałek dalej?



Kurde, chciałoby się tam wszędzie wybrać, na spokojnie połazić, a czasu mało... Wybór jednego musi się łączyć z rezygnacją z innych planów. Cieżkie dylematy!

Jak już wspominałam wsie w tym rejonie są raczej puste, ale pomiędzy nimi gdzie okiem siegnąć - to coś się pasie. Kozy, owce, osiołki.













Jak już mowa o zwierzętach to spotykamy też dwa żółwie, które ratujemy z drogi. Wprawdzie mało co tu jeździ, ale jak tu nie uratować żółwia?? Taka niepowtarzalna okazja! W drodze do przedszkola mogliśmy ratowac tylko ślimaki!
No i cud, że żaden żółw w czasie przenoszenia nas nie obsikał! Te z terenów Jugosławii i Albanii to zawsze sikały!











Gdy wracamy, gęsty wał chmur znika ze szczytów pogranicznych gór. W pełnej krasie możemy je teraz zobaczyć. Z ciemnymi zboczami, gdzieniegdzie tylko usianymi skupiskami wiosek. Chętnie przeczytałabym jakąś relację z przejścia tym grzbietem, ale póki co nie udało mi się takowej znaleźć - są tylko z wejść na dwa czy trzy najbardziej znane szczyty. Czy faktycznie są tam jakieś wojskowe pozostałości? Czy rzeczywiście krążą wśród miejscowych jakieś tajemnicze opowieści o tym miejscu? Czy może tylko nasza "źródlana" znajoma miała bujną wyobraźnię? ;)













cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9418
Wysłany: 2023-11-17, 07:26   

Cytat:
Jak na kościół/klasztor jest tutaj wyjątkowo dużo diabłów. Nie anioły czy święci, ale czorty wszelakie dominują na malowidłach umieszczonych na ścianach, kolumnach i sufitach!


Może to jacyś czciciele szatana pod przykrywką :lol

Faktycznie dużo tych diabłów ...
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-17, 08:01   

Te postacie, diabły to brody mają jak Czeczeńcy czy inni kaukazi ;)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-17, 10:45   

Adrian napisał/a:
Może to jacyś czciciele szatana pod przykrywką


Niestety żadnych nie spotkalismy i nie było okazji sie przyjrzec. Acz jakimś kurakom tam ponoc rytualnie łby ukręcaja - wiec moze jakies czarne msze tez mają miejsce ;)

Cytat:
Te postacie, diabły to brody mają jak Czeczeńcy czy inni kaukazi ;)


Moze kiedys w dalekiej przeszlosci w tej wiosce pojawili sie jacys przybysze z Kaukazu? I np. niezbyt miło się zachowywali względem lokalsów wiec pozostała legenda ze to diabły? :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8322
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2023-11-17, 17:54   

Cytat:
Tu chyba "jedyna sprawiedliwa". Babeczka pokazuje diabłu gestem "niet" (jak ten koleś kieliszkowi wódki na znanym radzieckim plakacie propagandowym ;) i tylko z aniołami trzyma. Diabeł popadł w konsternację, minę ma nietęgą


to raczej zdziwienie. Bo do tej pory dawała diabłom, a dzisiaj nie. Coś jej babie pomieszało ;)

Cytat:
Moze kiedys w dalekiej przeszlosci w tej wiosce pojawili sie jacys przybysze z Kaukazu? I np. niezbyt miło się zachowywali względem lokalsów wiec pozostała legenda ze to diabły?

może jak w XIX wieku Ruskie tłukły się z Turkami o Bułgarię? Choć nie wiem, czy wojska rosyjskie zaszły aż tam...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2023-11-17, 17:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-17, 19:24   

Pudelek napisał/a:
to raczej zdziwienie. Bo do tej pory dawała diabłom, a dzisiaj nie. Coś jej babie pomieszało


Moze ma zły dzien i to chwilowy foch ;)

Cytat:
może jak w XIX wieku Ruskie tłukły się z Turkami o Bułgarię? Choć nie wiem, czy wojska rosyjskie zaszły aż tam...


Klasztor w obecnym wyglądzie pochodzi własnie jakos z polowy XIX wieku, wiec kto wie? :lol

Wiesz, ruskie wojska nie musiały dojść do Czuriłova - wystarczy ze dotarła ich '"sława" ;) Ktoś np. mógl spotkac owe "kaukaskie diabły" w innym rejonie.

A z drugiej strony same Turki mogą chyba wygladem byc podobnie do kolesi z Kaukazu. Przynajmniej ci co w Oławie kebaby sprzedaja ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2023-11-17, 19:31, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-20, 11:44   

Kolejnego dnia jedziemy w stronę Melnika. Już z daleka widać z jakiego powodu tą okolicę odwiedzają turyści. Zapewne fajniej by się to wszystko przedstawiało w słońcu, ale jak się nie ma co się lubi... Nie, zdjęcia nie są robione przez brudną szybę - tam właśnie tak było.







Na obrzeżach miasteczka nabieramy wodę w źródełku. Fajna sprawa, że tu jest tyle ujęć wody przy drogach!



Zażywamy kurortowego życia na deptaku w Melniku - kupujemy lody, alpakę dla kabaka i kolejne dwie Czeburaszki do mojej kolekcji :) Tłumy są tu upiorne, acz jak się łeb podniesie wyżej to widoki zaraz się poprawiają - wszędzie wystają jakieś skałki!







Potem jedziemy pod monastyr Rożen. Stoi tu kościół, klasztor...





...i ciekawy pomnik, upamiętniający jakieś wydarzenia z 1913 roku (wojny bałkańskie?) Sama płyta zdaje się byc dość nowa i jak widać kontrowersyjna. Jedno słowo było wyraźnie wydrapane. Tzn. ktoś podjął próbę jego zamazania. We frazie "wolna bułgarska Macedonia", komuś nie podeszło słowo "bułgarska". Takie miejsca uświadamiają nam jak mało znamy historię tych terenów...





Już stąd widać skałki!



Idziemy przez pastwiska w stronę kolejnych piramid.





Urwiska o ciekawej, słupowatej rzeźbie.



Wioska na krawędzi kanionu...



Widoki nie są dalekie, bo szybko zaczynają się rozmywać we mgle. Horyzont zdaje się być brudny, jakby przesłonięty jakimś pyłem. W powietrzu wisi paskudna duchota, ale jednocześnie nie ma upału. Wyłazimy na jeden z punktów widokowych i ogólnie szału nie ma. Niby ładnie, ale jakoś tak nie do końca. Tak jakoś nijako...



No rozejrzelim się i chyba by było na tyle. Wkrada się pewne poczucie niedosytu. Co robić dalej? Niby są jakieś widoki, ale tak jakoby by ich nie było. Nawet nie bardzo chce mi się robić zdjęcia (co raczej w moim przypadku jest rzadkim zjawiskiem). Bo ta okolica jakaś taka bez wyrazu. Jakoś tak nudno... I to jest właśnie to słowo, które jak przyjdzie do głowy na wyjeździe, to natychmiast magicznie aktywuje lawinę zdarzeń i wiatr zmian. Kilkukrotnie to zauważyłam. Nie wiem jak to działa! Chciałam "wyrazu" i emocji, to je k... mam. Prosze! W jednej sekundzie robi się ot tak...



A zaraz potem tak:



I jest niesamowite wrażenie, bo ten wał zapierdziela prosto na nas. I zdaje się nie być zwykłą chmurą tylko czymś gęstym, jakby zwartym. Jak tsunami albo piaskowa burza. Co to u licha jest? To coś mruczy jakby burzowym głosem, ale takim dziwnym - pomruk jest ciągły i łoskot jakby odbijający się echem gdzieś w wysokich górach. W górach, których nie widać... Nie ma co dłużej myśleć - stąd, z tej krawędzi trzeba dawac nogę jak najszybciej! Przypomina się nam, że 100 metrów stąd była wiata. Mała, dupiana, ale z dachem. To sto metrów okazuje się być za daleko. Do wiaty wpływamy na fali wodospadu...

Siedzimy schowani w wiatce chyba z godzinę lub dłużej. Deszcz wali o dach, a my sobie umilamy czas chrupaniem sucharów, degustacją domowego wina (jeszcze tego od Vangi) i obserwacją wodnego spektaklu w najbliższej okolicy. Skałki schowały się we mgle, krowy w krzakach... Na zdjęcie załapała się też Melniczka - pluszowa alpaka, nowa towarzyszka podróży. Jeszcze więc czysta i mięciutka, acz już nieco zmokła.







Raz już prawie przestało padać i prawie wyruszyliśmy w dalszą drogę. Odeszliśmy od wiaty o tyle - jak znów sikło... I zaś trzeba było wracać.



W końcu wykorzystujemy 15 minutowe okno pogodowe, by oblecieć najładniejsze skałki. Coś powoli zaczyna być widać.



Wszędzie tu rosną fajne, białe kwiatki. Przypominają rumianki, ale pachną zupełnie inaczej. Tak jakby trochę olejem albo smołą? Tak jak na Stobskich Piramidach było dziesiątki gatunków kwiatów - tu dominuje ten jeden.





Klimaty, które zaczynają nas otaczać, przypominają jakieś lasy tropikalne w czasie monsunowym. Parujące dżungle, wieczne mgły i sterczące nad tym stożkowate szczyty wulkanów. I taka parna duchota w powietrzu, sugerująca, że to bynajmniej nie koniec zlew jakie los przygotował na najblizszy czas. Ptaki również stanęły na wysokości zadania i drą japy jak w ptaszarni.

























Niektóre miejsca są strome i przepaściste. Na szczęście nikt ich nie upstrzył barierkami. Żadne g... nie zasłania widoków. Każdy podchodzi do krawędzi według własnego rozumu i ochoty. Wolny świat wolnych ludzi :)















Czasem na trasie są klimatyczne kładeczki, umożliwiające przejście w miejscach, gdzie normalna ścieżka się obwaliła już dawno.



Gdzieniegdzie spośród mgieł i skał wyłaniają się jakieś zabudowania. Patrząc stąd cieżko oszacować na ile łatwo do nich dotrzeć. Czy są to zagubione w górach klasztory czy motel przy głównej szosie ;)







Na przewalające się po szczytach chmury to można się patrzeć godzinami! I chyba nigdy się nie znudzi, zwłaszcza, że co chwilę jest inaczej. Można siedzieć w jednym miejscu i mieć poczucie, że co chwilę jest się wśród zupełnie innych gór!













Miejsce oferuje wybitnie dużo widoków i atrakcji w stosunku do długości przebytej trasy. Z czasem potrzebnym na zwiedzanie już tak nie jest - jeśli doliczyć czas, który kiblujemy w wiacie ;)

Pirynu niestety nie było widać - siedzi w tak gęstej chmurnej czapie, że wręcz ciężko powiedzieć, gdzie on w ogóle jest!

Wracamy przez te same pastwiska, acz teraz więcej jest mgieł. I krów też.



A ja się wcześniej zastanawiałam czemu te groby są tak ogrodzone.... ;)



Śpimy niedaleko klasztoru Rożen na przestronnych łąkach. Wieczorem są świetliki. Te bułgarskie - jasne i migające!





Niedaleko od nas zatrzymuje się kamper z niemieckimi emerytami. Nie byłoby w tym nic dziwnego i szczególnie godnego uwagi - gdyby nie to, że oni obydwoje jeżdżą na wózkach! Babeczka chyba w ogóle nie wstaje. Koleś jakoś o kulach potrafi wejść do samochodu, acz na dłuższy spacer też jedzie na wózku. Jak oni wszystko ogarniają?? Mają też pieska. Nawet podjeżdżają do nas i pytają czy nam nie będzie przeszkadzać ich pies, jeśli wraz z nim staną 100 metrów od nas. Pies jest zupełnie bezinwazyjny, nie szczeka, nie wyje i przeważnie jest uwiązany do zderzaka auta albo ciągnie wózek (poważnie! jak zaprzeg! :) ) Niesamowita sprawa to ich pytanie! Ludzie to zazwyczaj stają w zderzaku, a ich pies włazi ci na głowę, a oni udają, że przecież wszystko w porządku. A tu takie pytanie! Naprawdę wielki szacun dla tych ludzi - nie wiem czy większy za ich determinację podróżniczą czy za kulturę osobistą. Takie osoby chciałoby się spotykać na swoich trasach. Bardzo żałujemy, że nie możemy więcej z nimi pogadać. Mówią niestety tylko po niemiecku...

Poranek wita nas jeszcze gorszą pogodą. Wszystko siedzi w chmurach i to takich, które nie chcą się rozwiewać nawet na chwilę. Odpuszczamy sobie więc kolejną wycieczkę po skałkach, którą na ów poranek planowaliśmy. W takim mleku to mija się z celem. Końca własnego nosa nie widać, a co dopiero mówić o górach.

Jedziemy trasą ponoć widokową, wijącą się u podnóża Pirynu, na Goce Dełczev. Mokro, zimno, jedzie się prawie po omacku.



Dopiero za przełęczą się nieco poprawia.





Jakbym była niedźwiedziem to też bym chciała tu zamieszkać. Nic więc dziwnego, że ich tu sporo występuje!





Duży zoom pozwala zajrzeć do lokalnych bacówek i gospodarstw na zboczach.



Tu wygląda jakby się coś spaliło? I na bazie pozostałości zorganizowano tymczasowe lokum?



Kozy i owce w drodze na pastwisko.



W Goce Dełczev ostatnie bułgarskie zakupy, z widokiem na szare blokowisko u podnóża chmurnych gór.



Ostatnie bułgarskie źródełko przydrożne , gdzie tankujemy chyba z 50 litrów wody (jakimś cudem nam się tyle butelek uzbierało!) Jakby się okazało, że morze wyschło to i tak mamy się w czym kąpać! :P





I walimy na granice. Przed nami kolejny kraj - póki co zupelnie nam nieznany...



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5560
Wysłany: 2023-11-20, 13:05   

buba napisał/a:
Niektóre miejsca są strome i przepaściste. Na szczęście nikt ich nie upstrzył barierkami. Żadne g... nie zasłania widoków. Każdy podchodzi do krawędzi według własnego rozumu i ochoty. Wolny świat wolnych ludzi

Również lubię taką wolność. Pamiętam jak inaczej było na Wysokiej w Małych Pieninach, jak nie było tam barierek.

Niesamowite są te osypujące się góry! :)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8322
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2023-11-20, 13:23   

Cytat:
We frazie "wolna bułgarska Macedonia", komuś nie podeszło słowo "bułgarska".

zapewne Macedończykom ;)

A pomyśleć, że jeszcze 100 lat temu prawie każdy Macedończyk czuł się Bułgarem ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9418
Wysłany: 2023-11-20, 13:46   

Zrobił się mocno górski klimat :D
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-20, 18:09   

sprocket73 napisał/a:
Również lubię taką wolność. Pamiętam jak inaczej było na Wysokiej w Małych Pieninach, jak nie było tam barierek.

Niesamowite są te osypujące się góry!


Tobi to by tam poszałał! :D Zwłaszcza ze jest lekki to mogłby wylezc w malownicze miejsca, gdzie dla czlowieka to by bylo zbyt ryzykowne.

Pudelek napisał/a:
zapewne Macedończykom

A pomyśleć, że jeszcze 100 lat temu prawie każdy Macedończyk czuł się Bułgarem




No chyba tak. A teraz oni sie juz nie lubią?

Cytat:
Zrobił się mocno górski klimat :D


Zwłaszcza jak zaciągnie mgłami to kazdy pagorek nabiera bardziej gorskiego klimatu :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2023-11-20, 18:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-20, 18:44   

Troje turystów, buba piszę - tłumy :lol
Mgła, oglądałaś film Mgła? Albo czytałaś książkę? ;)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8322
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2023-11-20, 19:11   

buba napisał/a:
No chyba tak. A teraz oni sie juz nie lubią?

Komuniści wymyślili osobną narodowość macedońską i ustanowili Bułgarów jako głównego wroga. Sporo z tego zostało do dzisiaj: Macedończycy fałszują historię i robią problemu bułgarskim przedsiębiorcom czy działaczom u siebie, a Bułgarzy torpedują macedońskie próby zbliżenia się z EU.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group