Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Na południe - śladem ciepłych źródeł (2023)

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-06, 18:21   

Na naszych wyjazdach zazwyczaj staramy się omijać duże miasta i to dość szerokim łukiem. Czasem jednak przychodzi złamać te zasady - gdy jest jakiś ważny powód. I tak jest właśnie tym razem. Na obrzeżach Budapesztu znajduje się muzeum komunistycznych pomników, które wyzbierali po różnych węgierskich zaułkach.

Jak na stolicę - to okolica jest całkiem przyjemna. Parkujemy na pylistym placyku obramowanym starymi, betonowymi klombami. Horyzont przesłania jakaś spora bania - nie wiem czy to radar czy wieża cisnień?





Skądinąd sam kwietnik przypomina nieco tą wielką konstrukcje w tle... Przypadek?? ;)



Przy kasie wisi napis: "Nie popieramy idei komunistycznych - my tylko nie palimy starych książek".
Wychodzi, że na starych książkach można też zarobić. Oprócz nas przyjechała grupa francuskich turystów. W sklepiku z pamiątkami zachowują się jakby oszaleli. Nie wiem czy węgierskie ceny są dla nich aż tak korzystne czy może potem handlują tym u siebie? Masowo biorą magnesiki, kubki z Gagarinami, Łajką i olimpijskim misiem. Upychają całe plecaki koszulek, miniaturek radzieckich aut i propagandowych plakatów. Ceny w forintach w ogóle mają dużo zer, ale ich rachunek wygląda jakby kupili pół Budapesztu.

My bierzemy tylko dwa magnesiki, więc sprzedawczyni patrzy na nas z dużą dozą dezaprobaty.



Brama wejściowa do muzeum sprawia wrażenie monumentalnego gmachu wzniesionego na pustyni. Nie ma nic - tylko te bramy sięgające nieba!



Klomby utrzymane są w całościowej tematyce.



Pomnik w bramie wykonano w kwadratowym stylu prawie jak "Dziadka i Babcie" z Karabachu. Tu akurat są dwa dziadki - no ale to może znak czasów albo bardziej zachodniej strefy geograficznej ;)



Wchodzimy na rozległy plac. Przyjaźń radziecko - węgierska na początek.



Najciekawsze jak zwykle są dla mnie ogromne, grubo ciosane bryły betonu zastygłe w pełnych ekspresji pozycjach. Z dużą domieszką machania sztandarami oczywiście!



















Trochę jakby ufoludki?? Proletariusze z odległych galaktyk?





Strażnik muru. Szlag wie dokąd by można przejść przez tą szczelinę??



Strażnicy korytek.



Magiczna kula



Przechodzimy do działu płaskorzeźb.









Dominują wojacy.







Są i dziecięcia.



Trutuuuuu!



A ten pan z twarzy przypomina mi Leppera!



Pomnik cieni?? Taki dosyć wymowny... Aż dziw, że nie zamknęli autora...





Jest też w muzeum kilka pomników, za którymi niekoniecznie przepadam - jakiś lokalnych działaczy. Nie ma w nich ani ekspresyjności ani monumentalizmu ani specjalnego pomysłu. Ot gęba i opcjonalnie dłuższa lub krótsza część tułowia. Pewnie już kiedyś wspominałam, że dużo bardziej podobają mi się pomniki "idei" niż konkretnych, nazwanych osób. Jest po prostu ciekawsze, gdy są to górnicy, kołchoźnice czy pionierzy, przedstawieni tak, żeby unaoczniać jakieś cechy, jakieś sytuacje i wyglądać reprezentatywnie dla gatunku. A jakiś pan X, ktory na dodatek nie był bardzo przystojny?



















Jak zwykle nie brakuje klasycznych Leninków wszelakiej maści.





A tu nie wiem o co chodzi - czemu ten gość ma zawiązane oczy?



Wśród pomników dominują osobniki męskie, ale nieraz napatoczy się też jakaś baba. Czasem jest to intelektualistka. Pióro to chyba do pisania? Może ta pani niosła kaganek oświaty dla narodu? Bo chyba raczej nie chodziło autorowi o skubanie gęsi? ;)



Mamy też babeczkę karmicielkę. Co ona w ręce trzyma - obwarzanek czy może wieniec dożynkowy?



A tu raczej inny typ kobiety - bardziej bojowej w sensie dosłownym. Ta to chyba jednym cycem rozgniatała wrogów systemu ;)





A te pomniki bardzo kojarzą mi się z okazami, które spotykaliśmy w Gruzji. np. te z Tkibuli: https://jabolowaballada.b...ja-tkibuli.html





Są też tablice - zarówno dwujęzyczne...



... jak i takie wyłącznie po lokalnemu.













Najbardziej intrygujący pomnik jest tylko częściowo kamienny. Jakiś koleś wskazuje czapką kierunek, gdzie biegnie spora grupa z bagnetami.





Fragmenty pomnika są wykonane z cienkiej blachy. Wygląda jakby dosztukowano je później? Może jakiś współczesny artysta naprawił mocno zdekompletowany stary pomnik?



Część postaci jest wykonanych tak jakby nieco na odwal się? jakby na wesoło? Zdecydowanie nie ma w nich tej takiej śmiertelnej powagi i zadęcia, która towarzyszyła monumentom z tamtej epoki. I jako jedyny nie ma też tabliczki z opisem.

Włażę pod spód i oglądam sobie różne detale.















Wygłupianki ustawianki :)







Znajdź kabaczka!



Być może muzeum będzie się rozrastać. W krzakach nieopodal leżą pomniki - może przeznaczone do rekonstrukcji?

Póki co wygląda to jak krajobraz po grubej imprezie! Może w tej skrzynce było piwo? Za dużo piwa jak dla tej ekipy? ;)







Po drugiej stronie ulicy stoi pomnik obuwniczy.





Kiedyś buty miały właściciela!



Ale potem go gdzieś zabrali. Chyba źle skończył bo nigdzie go nie widzieliśmy jako eksponatu...



Cokół pomnika to cały budynek - jakby bunkier? Wchodzi się do wnętrz z grubego betonu i tam są różne tematyczne wystawy.





Można też wyleźć na górę, na balkonik.







Chciałam bardzo wejść do buta, ale to by wymagało już większych akrobacji - na najwyższy poziom nie było schodów ani drabin. Trza by się po ścianie z cegieł wspinać jak mucha.

Z pomnika są fajne widoki - zarówno te dalekie, na jakiś gigantyczny kombinat zamykający horyzont...



... jak i te bliższe, na ogródki u podnóża. Leżą tu fragmenty pomników, które może kiedyś dołączą do kolekcji. Wygląda to nieco makabrycznie. Skądinąd jakby ktoś chciał ukryć trupa - to świetne miejsce ;)



W bunkrze, który wypełnia wnętrze cokołu, też są zgromadzone różne eksponaty. Jest np. Włodek frasobliwy.





Za czym ta kolejka?



Myślę, że w kapelutku mu lepiej niż w tym kaszkiecie co zazwyczaj go nosił!



Są też fotografie bałkańskich spomeników w różnych aranżacjach artystycznych. Przy dwóch pierwszych nawet mieliśmy okazję kiedyś być :) (Petrova Góra i Podgaric)











To co - pozwiedzalim i jedziem dalej!

Wiele razy mówiłam, że lubię fotografować słupy i kable. ( https://jabolowaballada.b...niny-supow.html ) Dla ludzi to niby jest brzydkie a do mnie się one uśmiechają. Acz tu, na Węgrzech, po raz pierwszy jeden słup uśmiechnął się tak naprawdę... Bez ściemy, nadinterpretacji i poetyckich przenośni ;)



Wpadają w oczy też fajne kible na jakiejś stacji benzynowej...





A dalej to już Serbia...


cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8322
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2023-11-06, 18:43   

A tak w ogóle: jaka cena do tego muzeum pomników?
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-06, 20:06   

Pudelek napisał/a:
A tak w ogóle: jaka cena do tego muzeum pomników?


Zabij nie pamietam!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-07, 07:48   

Ostatni raz wspomnienia życia sprzed 89 miałem oglądając filmy z KRLD... no proszę i znowu to uczucie ;)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-07, 14:37   

laynn napisał/a:
Ostatni raz wspomnienia życia sprzed 89 miałem oglądając filmy z KRLD... no proszę i znowu to uczucie ;)


Mi jakoś bardziej czasy sprzed 89 roku przypominają domki z dykty nad jeziorem, sklepiki w ktorych czas sie zatrzymał czy stare samochody - pomniki jakos mniej. Moze po prostu jako dziecko nie zwracałam na nie uwagi? A moze w miejscach, w ktore jezdzilam ich nie bylo?

Pomniki nauczyłam sie doceniac dopiero duzo duzo pozniej, chyba jezdzac na wschod, gdzies kolo roku 2000. Tak bylo ich tyle, ze nie dało sie nie zauwazyc ;) A moze ja juz na co innego patrzylam?
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-07, 18:50   

Jeżdżąc do pracy mijałem pomnik:
https://pl.wikipedia.org/..._G%C3%B3rniczej
potem mijałem tego:
https://dabrowa.pl/DG_FOT...-zol-ar-cz+.jpg
o słynnym Hendrixie w DG nie wspomnę...

Choć to już lata po 1999roku.
Niemniej to pomniki mi się kojarzą z zeszłą epoką...
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-07, 20:43   

laynn napisał/a:
Jeżdżąc do pracy mijałem pomnik:
https://pl.wikipedia.org/..._G%C3%B3rniczej
potem mijałem tego:
https://dabrowa.pl/DG_FOT...-zol-ar-cz+.jpg
o słynnym Hendrixie w DG nie wspomnę...

Choć to już lata po 1999roku.
Niemniej to pomniki mi się kojarzą z zeszłą epoką...


To powiem ci, ze ja z Bytomia żadnego nie kojarzę... No chyba ze misie i kilka z tej serii ;)

https://www.google.pl/map...5cqb1?entry=ttu
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2023-11-07, 21:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-07, 20:49   

O, podobne były w parkach, np na Kazimierzu czy na Zielonej.
Bytom, to średnie miasto, Dąbrowa Górnicza lepsza :P
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-07, 21:05   

laynn napisał/a:

Bytom, to średnie miasto, Dąbrowa Górnicza lepsza :P


Niestety mało znam Dąbrowę, wiec cieżko mi porównać.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-11-07, 22:21   

Ja też Bytom słabo znam, to taki żarcik pod sokoła ;)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-07, 22:36   

laynn napisał/a:
Ja też Bytom słabo znam, to taki żarcik pod sokoła ;)


:lol :lol :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-08, 16:12   

Granicę udaje się przekroczyć bardzo sprawnie. Ale mimo tego jak i długiego czerwcowego dnia, przez płaskie tereny północnej Serbii jedziemy gdy słońce chyli się już ku zachodowi. Zmierzamy w kierunku Banja Pacir, gdzie ponoć jest czerwone jeziorko i koło niego polanka na biwak. Na miejscu okazuje się, że to jakaś kpina - kałużę obudowano ośrodkiem hotelowym z równo ustawionymi leżaczkami jak na jakiś rivierach. Może to bajoro im wyschło i się odbarwiło? Bo woda czerwona to też za bardzo nie jest...

Już w zapadającej ciemności jedziemy dalej i ogólnie mówiąc jesteśmy w nie najlepszym humorze. Przez poprzednie dwie noce się niezbyt wyspaliśmy, bo ciągle ktoś się obijał o busia, a i dzisiejsze plany kąpieli w fajnym miejscu się zesrały. Wąska droga w nikłym świetle busiowych reflektorów zdaje się być jeszcze węższa i raczej nie ma mowy o żadnym poboczu, na którym można by stanąć, nie ryzykując porannego spotkania z rozpędzonym traktorem. I tak dojeżdżamy nad staw. Z wiatą, źródełkiem i tysiącem kumkających żab! Już się wydawało, że otaczająca nas dupa jest czarna i bezkresna - a tu taka wspaniała niespodzianka! Takie szczęśliwe zrządzenie losu! Nie bardzo mamy już siły na cokolwiek. Zjadamy jedną puszkę konserwy na naszą trójkę, wypijamy herbatę i walimy się spać. A wokół cisza! Cudowna cisza przerywana tylko odgłosami żab i dalekim, bardzo dalekim ujadaniem wiejskich psów. Śpi się przecudownie!

Dopiero poranek w pełni pokazuje jak ładne miejsce los nam wybrał na biwak!











Źródełko! :)



Za dnia czerwone jeziorko też nie zachęca (daliśmy mu drugą szansę). Może się zepsuło? Może zdjęcia oglądane w necie miały więcej wspólnego z fotoszopem niż z otaczającym światem? A może nie napuścili jeszcze tuszu bo jest przed sezonem??

Internet kontra rzeczywistość ;) (pierwsze zdjęcie pochodzi z google maps)





No ale i tak nie żałujemy, że zajechaliśmy w te okolice. Raz, że fajny nocleg a dwa, że w okolicy udało się zaobserwować różne miłe dla oka obrazki! :)





Potem praktycznie cały dzień jedziemy i jest bardzo nudno. Jazda w porywach osiemdziesiątką autostadą przez 500 km może najbardziej optymistycznego człowieka utwierdzić w przekonaniu, że już nic innego nie istnieje na świecie tylko ta pieprzona droga, która się zwija spod kół jak taśma i nic, kompletnie nic już tego nie zmieni. "Atrakcją" jest jedynie czasem tir w zderzaku, który trąbi, błyska światłami i dobrze, że nie ma torped bo pewnie by je odpalił. A nawet przezornie sobie kupiliśmy nową naklejeczkę, coby takie różne wyrywne typy zrozumiały, że ich zaloty nie wywołają kompletnie żadnego efektu. No ale jak widać czytanie im nie idzie albo piana toczona z pyska wbrew grawitacji zalała oczy.



W tym roku spore kawałki przyszło przejechać w owych nie-za-miłych okolicznościach i o zgrozo! jeszcze za to płacić! Cóż, długo próbowałam połączyć wybrane punkty do zwiedzania, nie wtarabanić się w centra żadnych miast i ominać te wszystkie obłąkańcze drogi. Ale mi coś nie szło - kilkaset km trzeba by nadrobić i w końcu se odpuściłam. A! i jeszcze mosty na Dunaju nas limitowały! ;)

W miare ok droga zaczyna być dopiero za Niszem. A od któregoś momentu odkrywamy, że nigdy nie mów nigdy - nawet autostradami całkiem fajnie się jeździ. Dociera do nas, że od jakiegoś czasu nie minęło nas żadne auto! Ani w jedną ani w drugą strone! Ki diabeł?? A wokół tylko góry, puste góry!



Kilkukrotnie mijamy przyklejone do zboczy wioski, sprawiające wrażenie opuszczonych. Mocno zarośnięte, wiele domów bez dachów albo o ścianach o dużym procencie ażurowości.



Mam nawet pomysł coby zaparkować gdzieś na poboczu (w końcu prawie nic tu nie jeździ) i iść sobie na spacer. Acz przypominają mi się słowa wielu osób, że w krajach byłej Jugosławii lepiej nie łazić po tego typu ruinach - zarośniętych, zapomnianych i mało ciekawych dla mas. Bo takich miejsc na zadupiu nikt nie odminowywał, a licho nie śpi. Tłumaczę więc sobie "buba odpuść, jutro będziesz w Bułgarii, tam z czystym sumieniem można będzie hasać wszędzie gdzie dusza zapragnie!"

Gdzieś w tym rejonie widzimy też rude wyrycie na zboczu góry. Początkowo bralismy to za drogę - ale trochę za stroma no i za szeroką na taką gruntową. Po podjechaniu bliżej okazuje się, że to chyba jakiś rurociąg zakopują?



Kolejnego miejsca na biwak szukamy koło miasteczka Pirot, już na zdecydowanym południu kraju. Radość nas rozpiera, bo wiemy, że już jutro z rana wjeżdżamy do Bułgarii! :) A do tego właśnie jedziemy miłą, boczną drogą, która wspina się w góry i wokoło jest coraz ładniej!



Widok z góry na Pirot.



Nasza droga dociera na niewielki płaskowyż. W oddali widać jakąś wioskę i bacówki.



Przy drodze jest całkiem spora żwirowa zatoczka. Nic więcej nam do szczęścia dziś nie trzeba!



Niedaleko stąd na rozdrożu stoi rzeźbiony, kamienny krzyż.





Idziemy też zajrzeć do pobliskiego samotnego kościółka.









W trawie znajdujemy dwie popiskujące kulki. Wysoko nad nami lata chyba ich mama i drze dziobek. Szybko się oddalamy, coby nie niepokoić ptasiej rodzinki.



Przed nami roztaczają się widoki na nieznane szczyty i wirujące na nich mgły. Zwłaszcza o zachodzie słońca widoki są przecudne!









A w tle dzwoneczki. No i cykady rzecz jasna! Już nie wspomnę o oszałamiającym aromacie okolicznych łąk - wszelakie macierzanki, tymianki i szlag wie co jeszcze tu rośnie i pachnie!

To jest niezwykle magiczny wieczór! Biegamy więc wokoło po owczych kupach i cieszymy się życiem! :)









Świat cieni :)



Gdy słońce znika za horyzontem robi się strasznie zimno, a mgły zaczyniają gęstnieć.



Najpierw znika pobliska wieś, potem bacówka.



Chwilę później nie widać dachów kościółka, a gdy kładziemy się spać to już metr od busia czai się niewiadome, ukryte w szarej masie, której wzrok nie przenika.

Rano otaczający świat też jest utopiony w gęstych tumanach.





Dość szybko owe mgły się rozchodzą, ustępując miejsca słonecznemu dniu.





Włażę na pobliski pagórek, kicam po białych skałkach i ukwieconych łąkach...





...zaglądam zoomem do wioski i widocznej daleko bacówki.





Ogólnie mówiąc, podświadomie robię wszystko, aby opóźnić wyjazd. Bo tak jakoś się nie chce opuszczać tego przemiłego miejsca!

Takie gołębiopodobne nam gruchają cały poranek! :)



Liczyliśmy, że przyjdą owce do pobliskiego poidła, ale nie przyszły. Nic dziwnego - rano zauważamy, że poidło wyschło... Widać muszą się poić w innym miejscu.







Nasza suszarnia.



Zakupy robimy w markeciku w Pirot. Babka w kasie coś do mnie mówi, ale jej nie rozumiem. Ktoś z kolejki deklaruje, że może tłumaczyć na angielski. Inni dopytują skąd jestem i czy znam jakieś słowa po serbsku. Mówię więc, że "dobar dan", że "piwo", że "molim", że "hvala" i że... chyba tyle. Niektórzy dopytują, że może coś jeszcze, że to mało, próbują mnie uczyć kolejnych słów. Kilka osób w kolejce zaczyna się wkurzać, że to sklep a nie informacja turystyczna ani szkoła. Kilkoro miejscowych jednak niewiele sobie robi z popędzających pokrzykiwań i dalej próbuje coś ze mnie wycisnąć. Mi za cholerę nic do głowy nie przychodzi co by mogło brzmieć po lokalnemu... No chyba, że "Kosovo je Serbia!" Na tym etapie wszyscy zaczynają wznosić radosne okrzyki i nawet ci, którzy minutę temu na mnie sarkali - rzucają mi się na szyję. Jakiś koleś napycha mi kieszenie batonikami. Nosz kurde! Wiedziałam, że to jest dla nich ważne, ale przypuszczałam, że aż tak bardzo!

Wracam uchachana do busia ciągnąc torbę z zakupami, a toperz z kabakiem już prawie się usmażyli na słońcu, bo zaparkowaliśmy na największej patelni. Bo przecież wyskoczyłam tylko na chwilę! Zwykłe zakupy, bach, bach do koszyka i tyle - skąd miałam wiedzieć, że zejdzie grubo ponad pół godziny?? ;)

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8322
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2023-11-08, 16:28   

Cytat:
Acz przypominają mi się słowa wielu osób, że w krajach byłej Jugosławii lepiej nie łazić po tego typu ruinach - zarośniętych, zapomnianych i mało ciekawych dla mas. Bo takich miejsc na zadupiu nikt nie odminowywał, a licho nie śpi.

przecież w tym rejonie ostatnie walki to się toczyły bodajże w 1944 roku, to co tam jest do odminowywania?
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9418

Wysłany: 2023-11-08, 16:50   

Świetny ten zachód mieliście.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6108
Skąd: Oława
Wysłany: 2023-11-08, 19:40   

Pudelek napisał/a:
Cytat:
Acz przypominają mi się słowa wielu osób, że w krajach byłej Jugosławii lepiej nie łazić po tego typu ruinach - zarośniętych, zapomnianych i mało ciekawych dla mas. Bo takich miejsc na zadupiu nikt nie odminowywał, a licho nie śpi.

przecież w tym rejonie ostatnie walki to się toczyły bodajże w 1944 roku, to co tam jest do odminowywania?


Wiem, że w Serbii sa rejony gdzie jakies miny mogą się pałętać (jak pamiętam te mapki co kiedyś oglądałam) wiec lepiej na zimne dmuchać.

Adrian napisał/a:
Świetny ten zachód mieliście.


Nic nie zapowiadało, że ten dzien sie tak miło zakonczy - a tu taka fajna niespodzianka! :)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2023-11-08, 19:43, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group