19-22.02.2018 Miłe złego początki w Bieszczadach

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

19-22.02.2018 Miłe złego początki w Bieszczadach

Postautor: nes_ska » 2018-02-24, 16:33

W niedzielę wróciłam z Beskidu Żywieckiego i zgodnie z założeniami spakowałam się, by w poniedziałek wyruszyć w Bieszczady. O ile droga samochodem trwa dosyć krótko, o tyle podróż autobusem zamienia się już w 7-8-godzinną trasę. Tak też było i tym razem.

W związku z tym, że wyruszyłam o poranku, to ok. 14.30 byłam w Ustrzykach Górnych. Przywitały mnie one słońcem, ale prognozy zmieniły się na zdecydowanie gorsze niż do tej pory, więc miał być to ostatni piękny dzień.

Obrazek

Ja jednak byłam trochę zmęczona podróżą i głodna, więc ograniczyłam się tylko do krótkiego spaceru po Ustrzykach, obiadu w zajeździe i rozpakowania bagaży. Ku wieczorowi pogoda wciąż dopisywała, o czym świadczył widok z mojego okna.

Obrazek

We wtorek wstałam o 7:00, żeby zrobić zakupy śniadaniowe, gdyż dzień wcześniej nie było już w sklepie pieczywa. Dzień na razie znów witał ładną pogodą.

Obrazek

Po zjedzeniu śniadania spakowałam się i ruszyłam w kierunku zaplanowanej na ten dzień Tarnicy.

Obrazek
Obrazek

Stwierdziłam, że nawet gdybym miała pokonać pieszo odcinek Ustrzyki Górne - Wołosate (szlak na Tarnicę), to jestem w stanie to zrobić przed zmrokiem, więc żwawo ruszyłam w przód.

Obrazek
Obrazek

Po chwili jednak złapałam stopa - mieszkańca Wołosatego - i z nim udałam się w interesującym mnie kierunku, tym samym oszczędzając sobie dreptania po asfalcie.

Obrazek

Budki stoją jak stały, ale w zimie nieczynne, gdyż park zimą nie pobiera opłat.

Obrazek

Szlak wyglądał zachęcająco, udeptany, wygodny.

Obrazek
Obrazek

Wszystko wskazywało na to, że droga będzie przyjemna, a w dodatku na szlaku nie było zupełnie nikogo ;)

Obrazek
Obrazek

Szybko dotarłam do lasu. Do tej pory tylko kilka razy schodziłam tym szlakiem i wydawał się dosyć stromy, ale nie było tak dramatycznie, jak mi się wydawało, że może być ;)

Obrazek
Obrazek

Mimo wszystko czekałam na wyjście z lasu ;)!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W wiacie zrobiłam sobie pierwszy postój herbaciany. Tutaj byłam już zdecydowanie za połową drogi, chociaż jeszcze została do zdobycia wysokość, stąd pod względem czasowym została mi jeszcze połowa drogi.

Obrazek
Obrazek

W końcu udało się wyjść z lasu!

Obrazek

Słońce ukrywało się za chmurami, które nabrały jego żółtej barwy.

Obrazek
Obrazek

Pojawiło się także ostrzeżenie lawinowe, choć raczej nie ma na tyle śniegu, a poza tym jest dobrze związany, więc zagrożenie raczej niewielkie.

Obrazek

Ale została ostatnia prosta i połonina, czyli teren teoretycznie lawinowy.

Obrazek

Teraz już zapowiadał się cały czas spacer widokowy.

Obrazek

Na czerwonym szlaku widziałam jakąś postać. Zastanawiałam się chwilami, czy tam czegoś nie ma, bo czarny punkcik długo znajdował się w tym samym miejscu, ale później zaczął się jednak przemieszczać, wiec nabrałam pewności, że to pierwszy człowiek, którego widzę dziś w górach :D

Obrazek

Oboje kierowaliśmy się w stronę Przełęczy pod Tarnicą, zatrzymując się i podziwiając widoki.

Obrazek
Obrazek

Spotkaliśmy się w okolicy przełęczy. Okazało się, że Sergiusz właśnie kończył zimowe GSB, które robił głównie nocując w namiocie, łącznie przez 29 dni, bo nie zawsze warunki pozwalały na robienie długich tras. Podziwiam!

Obrazek

Tutaj pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy każde w swoją stronę - ja na Tarnicę, on na dół.

Obrazek
Obrazek

Nie wyglądało na to, że niebo zaskoczy mnie swoją niebieskością, ale mimo wszystko było ładnie!

Obrazek
Obrazek

I podejście na Tarnicę też jakieś takie zupełnie delikatne i w ogóle nie męczące... ;)

Obrazek
Obrazek

A na górze pustki! Tarnica na wyłączność dla mnie ;) I nie wiało aż tak bardzo jak ciut niżej, więc było całkiem przyjemnie!

Obrazek

W związku z tym nie spieszyłam się, podziwiając widoki w wersji nie wymarzonej, ale zimowej ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Udało mi się zrobić sobie zdjęcie, ale ile się gimnsatykowałam przy tym!

Obrazek

Wokół słońca było ładne halo, którego oczywiście na początku w ogóle nie zauważyłam :P

Obrazek

I połoniny, które chodziły po głowie gdzieś tam na następne dni...

Obrazek

W końcu ruszyłam z miejsca, by iść dalej.

Obrazek

Chociaż nie było to łatwe przy takiej aurze :P...

Obrazek

Ale pojawili się jacyś inni ludzie! Zrobiliśmy zatem wymianę ;)

Obrazek

Ja zmierzałam ku Szerokiemu Wierchowi, a oni ku Tarnicy.

Obrazek
Obrazek

Znów nie zatrzymywałam się na przełęczy zbyt długo, ponieważ cały czas myślałam o tym, że jestem sama, więc muszę pilnować siebie i czasu ;)

Obrazek
Obrazek

Wdrapałam się z przełęczy pod górę, więc miałam ładny widok w tył ;)

Obrazek

...czyli na Tarnicę ;)

Obrazek

Zjeżdżał stamtąd jakiś narciarz, który czasem tak szalał, że się przewracał :D

Obrazek
Obrazek

Widoki wprawdzie bardzo podobne do tych z Tarnicy, ale i tak co krok się zatrzymywałam ;d

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jeszcze selfie, które zdecydowanie łatwiej sobie zrobić, chociaż teraz patrzę, że trochę krzywe ;d

Obrazek

...i znów wzrok w tył.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

I w bok ;d

Obrazek

Ta jednokolorowość nawet mi się podobała ;)

Obrazek
Obrazek

A przed sobą ciągle miałam Połoninę Caryńską i Wetlińską ;)

Obrazek

Wzdłuż tyczek szło się bardzo wygodnie, bo szlak był udeptany, ale wystarczyło zejść odrobinę w bok, żeby się zapadać ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze mijałam raptem kilka osób.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Cały czas szłam podziwiając widoki i zakładając, że raki założę dopiero w lesie.. ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Okazało się jednak, że musiałam zrobić to wcześniej, bo gdy droga zaczęła stromo schodzić w dół, przestało być wygodnie i bezpiecznie ;)

Obrazek

Halo!

Obrazek
Obrazek

Zostało mi niecałe 1,5h drogi i mnóstwo czasu do zmierzchu, więc uskuteczniłam wleczenie się :D

Obrazek
Obrazek

Dłuższą przerwę postanowiłam jednak zrobić dopiero we wiacie, a tymczasem maszerowałam przez las.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wiata powitała mnie uśmiechem.

Obrazek
Obrazek

...i spędziłam w niej blisko pół godziny, po czym dalej krok za krokiem powoli maszerowałam w dół...

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Na dole jak zwykle wskoczyłam na obiad do zajazdu, poczytałam książkę, posłuchałam muzyki i poszłam do spania, czekając na następny dzień. Niestety miało być coraz gorzej... Ale o tym jutro, bo dzisiaj kończę ferie koncertem <3
Ostatnio zmieniony 2018-02-24, 17:26 przez nes_ska, łącznie zmieniany 2 razy.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2018-02-24, 17:19

Sergiuszowi mogłaś doradzić, że GSB leci przez Halicz do Wołosatego oraz namówić go do spaceru na Tarnicę. :usmi
Polecam nocleg w Stajni w Wołosatem, skąd można zrobić pętelkę przez Tarnicę i Halicz.
Miałaś wyjątkowo ładnie przetarty szlak.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2018-02-24, 17:28

Myślę, że on akurat to dobrze wiedział. Ja nie byłam zainteresowana pętlą przez Halicz, bo szlak tam był nieprzetarty, a chciałam, żeby było jak najbezpieczniej dla mnie. Zresztą wieczorem spotkaliśmy się z Sergiuszem i trochę pogadaliśmy o jego szalonej dla mnie wyprawie;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2018-02-24, 17:37

Pisząc "na dół" odczytałem, że udał się w dół do Wołosatego. W okolicy Halicza dmucha z reguły dużo mocniej niż na Tarnicy.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/

Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
trotyl
Posty: 1042
Rejestracja: 2015-01-06, 00:12
Lokalizacja: Warka

Postautor: trotyl » 2018-02-24, 20:27

Czy LPR był poinformowany o Twoim przybyciu w Biesy ??? :)
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2018-02-24, 21:14

Tym razem było gorzej. Policja leska mnie przesłuchiwała i przeszukiwała, ale o tym na koniec...:p
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
gar
Posty: 843
Rejestracja: 2016-01-06, 20:46
Lokalizacja: Orzegów

Postautor: gar » 2018-02-24, 21:55

nes_ska pisze:Tym razem było gorzej. Policja leska mnie przesłuchiwała i przeszukiwała, ale o tym na koniec...:p

Robi się nadzwyczaj ciekawie :)
Vision

Postautor: Vision » 2018-02-24, 22:15

Piękna zima. No i fajnie tak sobie w spokoju powędrować po Bieszczadach. :)

PS: Statyw sobie spraw do robienia zdjęć na szczytach. ;)
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2018-02-25, 19:09

Prognozy za środę sprawdzały się już od samego rana. Obudziłam się, a na zewnątrz sypało i było dosyć mgliście.

Obrazek

W związku z tym zamiast zbierać się wcześnie z łóżka i dreptać w znane lub nieznane, postanowiłam poleżeć i wymyślić sprawdzian, który zapowiedziałam na kolejną środę. Z łóżka wstałam dopiero o 9.00 i wtedy już wymyśliłam, że dostanę się do Bacówki PTTK pod Małą Rawką.

Nadal sypało, choć chwilami nawet próbowało zza tych gęstych chmur świecić słońce.

Obrazek

Droga była mało sympatyczna i zupełnie nieodśnieżona. Wyglądało na to, że mogę długo czekać na stopa.

Obrazek

No cóż. Stwierdziłam, że ostatecznie po prostu przejdę się kawałek, a jak mi się sprzykrzy, to zawrócę z powrotem do Ustrzyk.

Obrazek
Obrazek

Tak też zrobiłam. Mijając wejście na niebieski szlak w kierunku Wielkiej Rawki, widziałam, że jest nieprzetarty, więc ani myślałam tam się wybierać.

Obrazek

W końcu udało mi się złapać stopa. Zatrzymał mi się strażnik parku, który podwiózł mnie pod zielony szlak ;)

Obrazek

Pogoda nie była zachwycająca, więc utwierdzałam się w przekonaniu, że pójdę tylko do bacówki (zwłaszcza że mogło się okazać, iż z powrotem będę musiała przejść ten cały asfalt piechotą).

Obrazek

Połonina Caryńska zaledwie majaczyła w tle.

Obrazek

A już do dalszych widokach można było zapomnieć...

Obrazek
Obrazek

Do bacówki oczywiście doszłam dość szybko, bo to raptem kawałek drogi, w dodatku prawie płaskiej.

Obrazek

Przywitał mnie oczywiście ich psiak ;)

Obrazek
Obrazek

Odprowadził mnie aż do drzwi schroniska i wszedł ze mną do środka.

Obrazek

...a tam pozostali mieszkańcy :D

Obrazek
Obrazek

Zamówiłam naleśniki, grzańca i wreszcie udało mi się kupić jakąś książkę na zimowe popołudnia, bo zapomniałam wziąć z domu :) (Swoją drogą bardzo mi się podoba. Przeczytałam już część o Bojkach i teraz czytam o Żydach zamieszkujących w dawnych czasach Bieszczady).

Obrazek

W bacówce posiedziałam 1,5 godziny. O 13.00 ruszyłam z powrotem na dół.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W pogodzie niewiele się zmieniło, więc tym bardziej nie chciało mi się iść na Małą Rawkę, aby oglądać mgłę ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze minęli mnie GOPRowcy, którzy byli wcześniej w bacówce w celu uzupełnienia płynów ;)

Obrazek

Chłopaki pędęm dotarli na dół, ja natomiast powoli doszłam, uważając, żeby się nie poślizgnąć, bo nie chciało mi się zakładać raczków ;)

Obrazek

Dopiero schodząc zauważyłam na parkingu samochód :D

Obrazek
Obrazek

Ruszyłam z powrotem do Ustrzyk...

Obrazek
Obrazek

Dopiero po przejściu paru kilometrów udało mi się złapać stopa z miłą dziewczyną za kierownicą.

Obrazek

Wskoczyłam do sklepu, a następnie do Domu Rekolekcyjnego, skąd nie wyściubiłam nosa aż do następnego dnia. Jedynie wyjrzałam przez okno, a tam przez chwilę nawet się próbowało rozpogadzać...

Obrazek
Obrazek

Nie trwało to jednak bardzo długo i jeszcze przed zmrokiem chmury osnuły całe niebo. Tymczasem ja spędziłam wieczór czytając książkę i popijając ciepłą herbatę... ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Vision

Postautor: Vision » 2018-02-25, 19:23

Samochód na parkingu najlepszy. :)

A bacówka przynajmniej na zdjęciach całkiem klimatycznie wygląda. :) W sumie to koło niej byłem, ale do środku nie wszedłem, sam nie wiem czemu, ale chyba nie chciało mi się jeść i wróciłem się na parking. ;)
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2018-02-25, 19:27

Od razu mi się wydawało, że miejscówka to nie pensjonat czy Hotel Górski, lecz coś bliskie duchowemu wzmocnieniu. :usmi
Ów zaśnieżony samochód to może autko dla ludu zaginione w akcji w Krakowie - pisał o nim kiedyś cc. Być może wybrali się w Bieszczady, dali sobie w palnik i wrócili do grodu Kraka autostopem lub busem. Historia zna podobne przypadki, np. Holoubkowie raz zostawili bagaże przy garażu (może uznali, że nie są im potrzebne), innym razem wrócili do domu zapominając, że wyjeżdżali autem - tacy byli zakochani. :rol

Sam nie miałbym odwagi ruszyć na bieszczadzkie bezdroża, bo zaraz by na mnie czyhała cyganeczka na rowerze albo nimfomanki na połoninie - ceper może mniej zobaczy, ale nie zginie. :/
Ostatnio zmieniony 2018-02-25, 19:28 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/

Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
trotyl
Posty: 1042
Rejestracja: 2015-01-06, 00:12
Lokalizacja: Warka

Postautor: trotyl » 2018-02-25, 20:06

Pies to Harley a kocur to Imbir jak dobrze pamiętam
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2018-02-25, 20:55

nes_ska pisze:...Policja leska mnie przesłuchiwała i przeszukiwała...

Rozumiem, że pyknęłaś sobie z nimi selfi ? :)
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2018-02-25, 22:09

Na czwartek nie zapowiadano poprawy pogody. Faktycznie od samego rana sypał śnieg, ciut drobniejszy niż dzień wcześniej, ale nie było szans na pogodne, niebieskie niebo. W związku z tym postanowiłam podreptać do Chatki Puchatka, a właściwie Schronu BdPN-u.

Jak zwykle wskoczyłam do sklepu po zakupy, a później ruszyłam pod znak, który oznaczał koniec terenu zabudowanego.

Obrazek

Tam postanowiłam najpóźniej do 10.00 czekać na autostop, a jeśli bym go nie złapała, zamierzałam się po prostu wrócić. Dałam sobie niecałą godzinę. Okazało się, że udało się to ciut wcześniej, więc już przed 10.00 byłam na Przełęczy Wyżnej.

Obrazek
Obrazek

Nie zakładałam żadnych raczków ani stuptutów (choć te później w pewnym momencie by się bardzo przydały). Wzięłam tylko kijki i w drogę.

Obrazek

Widać było, że dzisiaj ktoś tędy szedł, chociaż nie było wielu śladów. Za mną jeszcze miała iść ta rodzinka, która mnie podwoziła. Oni sobie jeszcze wyciągali różne rzeczy, natomiast ja już drapałam się w górę.

Obrazek

Coś się jeszcze przebijało, ale szczyty gór były całe we mgle.

Obrazek
Obrazek

Miało to w sumie swój urok. Zwłaszcza że w pierwszy dzień wędrówki nie miałam zabielonych drzew na dole, a tutaj od startu było bielusieńko :)

Obrazek
Obrazek

Na szlaku znów cisza i spokój. Ani nikt mnie nie wyprzedzał, ani też nie wracał na dół.

Obrazek
Obrazek

W końcu weszłam w gęstszy las i nim już miałam iść aż do połoniny.

Obrazek

Przy odbiciu czarnego szlaku spotkałam dwie osoby, które stamtąd przyszły, ale na górę nie dotarły, pewnie zrezygnowały bliżej góry.
Obrazek

Ja natomiast dalej realizowałam to, co sobie wymyśliłam.

Obrazek
Obrazek

Tuż przed ostatnią prostą pojawiła się solidniejsza mgła. Tutaj też szlak był najgorszy, bo było sporo nawianego śniegu, w którym się grzęzło. To tu właśnie przydałyby mi się stuptuty. Wprawdzie odcinek był krótki, ale śnieg zdążył mi powlatywać do butów ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu wyszłam z lasu i droga już zrobiła się wygodniejsza, bo wydeptana, ale spacer odbywał się od tyczki do tyczki.

Obrazek

Widok w kierunku lasu, z którego wyszłam:

Obrazek

I marsz w stronę chatki...

Obrazek

Po drodze wyminął mnie jeden pan, który stwierdził, że widząc iż ktoś (czyli ja) jeszcze idzie, też nie zawrócił, tylko postanowił dojść.

Obrazek

No cóż. Widok spod chatki nie powalał, ale sam widok chatki był fajny :D

Obrazek
Obrazek

I tego, co obok... :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Weszłam do schronu na jakiś czas, żeby napić się ciepłej herbaty i zjeść batonika.

Obrazek

W środku nie było nikogo, więc na wrzątek nie można było liczyć. Dobrze, że miałam swój termos. Nie bez powodu Chatka Puchatka zmieniła nazwę na Schron BdPN-u :P Po jakimś czasie doszła do naszej dwójki ta rodzina, która mnie podwoziła. Chwilę pogadaliśmy, oni liczyli na jakieś przejaśnienia. Ja natomiast postanowiłam schodzić na dół nie licząc na cuda.

Obrazek
Obrazek

Kolejny raz ruszyłam w drogę od tyczki do tyczki.

Obrazek
Obrazek

Przejście połoniny w takiej aurze byłoby w moim mniemaniu głupotą. Czerwony szlak w kierunku Brzegów był nieprzetarty, a poza tym ten górny odcinek mnie trochę zniechęcał. W związku z tym schodziłam znów żółtym szlakiem. Po drodze mijałam śmiałków, którzy wychodzili :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po wejściu do lasu spotkałam jeszcze dwie rodziny z sankami i dupolotami, mimo iż BdPN wydał zakaz zjeżdżania na takowych na terenie parku. No cóż... Na górze pewnie wiele nie poszaleli, zatem chyba zamierzali później zjeżdżać przez las. Ja natomiast tym razem już w stuptutach i raczkach schodziłam na dół.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Teraz mgła była chyba jeszcze większa niż wcześniej ;)

Obrazek
Obrazek

Miało to jednak wciąż swój urok.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na dole już nie było żadnych prześwitów ;)

Obrazek
Obrazek

Złapałam stopa z przełęczy, ale tylko do Brzegów Górnych. Stąd pieszo doszłam nieco za Przełęcz Wyżniańską, bo nic nie jechało...

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze mijałam samochód, który wpadł do rowu, ale ludzie jadący terenówkami w stronę Brzegów, zaczęli mu pomagać.

Obrazek

Ja natomiast wreszcie złapałam stopa, którym dotarłam do Ustrzyk Górnych.

Obrazek

Wieczorem przyjechała duża grupa moich znajomych, która namawiała mnie, abym została aż do niedzieli, mimo że planowałam już wracać. Czemu zatem wróciłam?

W piątek o 7:30 zapukała do mojego pokoju policja, pytając: "Co pani robiła w środę?". Ja oczywiście otwarłam w najkrótszej piżamie świata, totalnie rozczochrana i niespodziewająca się gości o tej wspaniałej godzinie. Kiedy zaczęłam relacjonować i doszłam do momentu mojego popołudniowego środowego stopa, okazało się, że dziewczyna, która mnie wzięła, zgłosiła kradzież tableta i niestety ja byłam podejrzaną. Wiązało się to najpierw z przesłuchaniem, a później z przeszukaniem mojego plecaka, pokoju, łóżka i wszystkiego, co było w moim zasięgu. Była to dla mnie niesamowicie przykra sytuacja, bo o ile spodziewałabym się, że może mi ktoś zrobić krzywdę - w końcu nigdy nie wiesz, kto ci się zatrzyma - o tyle w życiu nie przewidziałabym takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Panowie byli bardzo mili, ale ja oczywiście już pod koniec się rozpłakałam i postanowiłam jak najszybciej wyjechać z tego miejsca. Udało mi się zdążyć na autobus o 9.50. Po rozmowie z moją mamą się trochę wyciszyłam i uspokoiłam, a niesamowicie ucieszyłam się, kiedy dotarłam do domu, do mojej strefy komfortu, dostałam ciepłą herbatę i ciepłe słowo. Cóż. Okazuje się, że różne rzeczy mogą cię zaskoczyć w podróży :O

Już zatem miałam do czynienia z leskim 997 i 999 :P Tylko leska straż mnie nie poznała... :O
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6268
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2018-02-25, 23:42

I teraz pytanie - czy rzucenie bezpodstawnego oskarzenia na niewinną osobe i narazenie jej na stres i nieprzyjemnosci pozostaje bezkarne? Bo to chyba troche nie w porzadku...

Bo co - jak jestem np. w schronisku i jakas osoba mi nie przypadnie do gustu to tylko zgłosic na policje ze mnie okradła, pobiła, molestowała - i co od razu zrobią jej wjazd na chate i przeszukanie? Jak ktos jest złym czlowiekiem to moze sie tak bawic co chwile - i jest to dozwolone? i nie ma z tej racji zadnych konsekwencji?

Nie wiem - ja bym na twoim miejscu chyba tego tak nie zostawiła....



Już zatem miałam do czynienia z leskim 997 i 999 :P Tylko leska straż mnie nie poznała... :O


Pora na jakis bieszczadzki zlot z ogniskiem :P
Ostatnio zmieniony 2018-02-25, 23:44 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości