Wakacyjna pentalogia (4) Tatry

Relacje z Tatr polskich i słowackich.
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Wakacyjna pentalogia (4) Tatry

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-09, 15:17

Każda moja przygoda z Tatrami zaczyna się podobnie: pociąg do Warszawy, pociąg do Krakowa, bus do Zakopanego. Na ostatnim etapie podróży miałem pewne wątpliwości czy aby dobrze dobrałem środek lokomocji z racji odbywającego się w okolicy Tour de Pologne ale szybki dojazd na miejsce rozwiał moje obawy.

Po dotarciu na miejsce obowiązkowe zakupy wody i szturmżarcia. Jako, że na mojej trasie była również zakopiańska część wyścigu to postanowiłem trochę się pogapić. Ludzi sporo, organizacja całkiem ok (nie tamowano niepotrzebnie ruchu pieszego), ogarnięte osoby zabezpieczające trasę - prawdziwa namiastka wielkiego touru. W końcu przejeżdża kolumna reklamowa. Po kilkunastu minutach cierpliwego oczekiwania na kolarzy wśród ludzi roznosi się plotka, że peleton czeka na przejazd mostem w Białym Dunajcu :D Kilkanaście kolejnych minut i wreszcie są...

Na czele ucieczka z zawodnikami reprezentacji Polski, Lotto Jumbo i Astany:

Obrazek

Po kilkudziesięciu sekundach jest już peleton.

Gonią ekipy Bahrain Merida i Bora Hansgrohe:

Obrazek

No i w końcu kolumna techniczna:

Obrazek

Etap wygrywa ostatecznie Jack Haig z ekipy Orica Scott - 189 kilometrów trasy z Wieliczki do Zakopanego pokonując w czasie 4 godzin 58 minut i 55 sekund :shock:

Środkowe żebro Skrajnego Granatu - II, miejsce IV

wyjście z przewodnikiem

Startujemy spokojnym tempem z Kuźnic przez Boczań.

Hala Gąsienicowa jak zawsze piękna:

Obrazek

W Muro robimy krótką przerwę na uzupełnienie wody i lecimy nad Czarny Staw Gąsienicowy.

Otoczenie stawu z Kozim Wierchem, Kozimi Czubami i Zamarłą Turnią zawsze mnie zachwyca:

Obrazek

Obchodzimy staw i skręcamy na żółty szlak w kierunku Skrajnego Granatu. Tu już powoli zaczynam dostawać zadyszki, na szczęście po kilkudziesięciu minutach odbijamy ze szlaku i robimy przerwę na szturmżarcie.

Okoliczności przyrody przepiękne...

Czarny Staw Gąsienicowy:

Obrazek

Zamarła Turnia i Mały Kozi Wierch:

Obrazek

Kościelce:

Obrazek

No to skartujemy!

Chwilę przed wejściem w drogę:

Obrazek

Pierwszy wyciąg na siodełko bez większych problemów i trudności. Dobre chwyty, dobre stopnie na ściance i po chwili jestem już na stanowisku.

Na drugim wyciągu nadal bardzo dobre chwyty i stopnie tak więc same podążanie do góry jest raczej bezproblemowe. Jak zwykle najwięcej energii tracę na likwidowanie stanowisk i przelotów. Jak to mnie irytuje!

Widok z drugiego stanowiska (prawy filar?):

Obrazek

Teraz kilka metrów stromego kominka i znów łatwiejszy teren na kolejne stanowisko.
Na kolejnym wyciągu również żadnych trudniejszych miejsc nie zapamiętałem.

Na lewo wariant za V- z Zacięciem Kusiona:

Obrazek

My oczywiście idziemy na prawo :-o

No i kluczowe dla mnie miejsce drogi (IV):

Obrazek

Na początek znów tracę mnóstwo energii aby zlikwidować stanowisko. Podchodzę pod kluczowe miejsce. Mało miejsca, nawet pochylony co rusz wale łbem w skałę. O! Jest fajny chwyt. Łapię za kawałek skały wielkości kuchenki mikrofalowej a ta jak piórko zaczyna się unosić. Ups... Zostaw to gamoniu! W końcu znajduje jakiś inny chwyt i zaczynam kombinować z nogami. Jest fajny stopień z jakiś metr na lewo - tylko jak tam kurna sięgnąć nogą?! Próbuje raz, drugi... dziesiąty. Nie da rady! Dwa metry do przejścia a motam się dobre kilka minut. W końcu zmieniam chwyt i wyrzucam gdzieś nogę na lewo. Trzyma? Chyba trzyma... Lecę!!! A nie, jednak nie. Osunąłem się tylko kilka/kilkanaście centymetrów ale adrenalina robi już swoje. Jeszcze jedno podejście z lewą nogą. Jest! Trzyma się! Jeszcze ruch, dwa, może trzy i jestem w łatwiejszym terenie. O w mordę!

Likwidacja przelotu gdzieś pod koniec drogi:

Obrazek

Kolejne metry to już autostrada w porównaniu z tymi dwoma metrami pod małą przewieszką więc na spokojnie dochodzę do ostatniego stanowiska. Stąd już dosłownie rzut beretem do szlaku. Ależ się wyprułem fizycznie i psychicznie na tym ostatnim wyciągu.

Ostatnie dwa wyciągi to też wyścig z czasem gdyż z północy lecą ku nam ciężkie, ciemne chmury. Decydujemy więc wspólnie, że odpuszczamy szczyt i schodzimy na dół aby zdążyć przed deszczem. Co nam się udaje.

Pierwszy dzień w Tatrach na plus!

Zawrat - Kozia Przełęcz

Po ekscesach na żeberku Skrajnego Granata zarządzam odpoczynek i przenosiny z Zakopanego do Roztoki.
Prognoza pogody nie daje jednak szans na dłuższe lenistwo - ma być lampa. Skoro lampa to i Orla.

Niespieszne śniadanie w schronisku i ruszam w świat. Dobrze znana droga do Piątki mija bez zakłóceń. W schronisku uzupełniam zapasy i robię chwilę przerwy, po czym ruszam w dalszą drogę.

W Dolinie Pięciu Stawów Polskich:

Obrazek

Tatry Bielskie, Opalony Wierch i Miedziane:

Obrazek

Zamarła Turnia, Kozie Czuby i Kozi Wierch:

Obrazek

Im dalej "w las" tym widoki przyjemniejsze.

Tu między innymi Miegusz, Cubryna, Szpiglas, Koprowy, Szczyrbski, Hruby i Liptowskie Mury:

Obrazek

Widać też Świnicę, Gąsienicową Turnię, Niebieską Turnię, Zawratową Turnię i Zawrat:

Obrazek

W końcu docieram na przełęcz i robię przerwę na regenerację i podziwianie widoków.

Widok z Zawratu:

Obrazek

Po krótkim odpoczynku nakładam na łeb kask i ruszam dalej. Kierunek: Mały Kozi Wierch.

Już po chwili otwierają się widoki na północ:

Obrazek

Jak na razie bez większych trudności. Fajna skała, masa łańcuchów.

Ostatnie metry przed Małym Kozim Wierchem:

Obrazek

Rzut oka w drugą stronę:

Obrazek

Z tej perspektywy ciekawie prezentuje się zwłaszcza Niebieska Turnia.

Widoki z okolic wierzchołka Małego Koziego Wierchu:

Obrazek

Obrazek

Teraz czeka mnie zejście. Też bez większych trudności.

Dochodzę do Honoratki:

Obrazek

Jak widać całe zejście ubezpieczone jest łańcuchami, stopnie są dość wygodne.
Idzie się jednak "czujnie" - każdy błąd w tym miejscu skutkuje zapewne wizytą w zaświatach.

Dalsza droga to trawersy, zejścia, podejścia i tak w kółko.

Gdzieś w okolicach grani:

Obrazek

Obrazek

Żelastwo na trasie:

Obrazek

Przy sławetnej drabince trochę się przykorkowało. Ludzie robią zdjęcia, kręcą filmy. Przyznam, że kiedyś oglądając zejście tą drabiną z perspektywy fotela też wydawało mi się, że jest to jakieś tam "wyzwanie". Okazuje się, że drabina to tylko drabina - parę ruchów kończynami i jestem na dole.

Widok z Koziej Przełęczy na północ:

Obrazek

Widok z Koziej Przełęczy na południe:

Obrazek

Tu postanawiam zakończyć dzisiejszą przygodę z Orlą i zaczynam zejście w kierunku Piątki. Po kilku metrach trawersu nagle coś leci z góry. Jeb! Ktoś zgubił... kask! Kask przyrąbał w skały, odbił się na północ i poleciał w siną dal. Po chwili z góry delikwent schodzi na dół próbując ratować sprzęt a ja kontynuuje marsz w dół.

Zejście na południe z Koziej Przełęczy:

Obrazek

Rzut oka na Dolinkę Pustą i Kołową Czubę:

Obrazek

Zejście jest dość ciekawe, miejscami ubezpieczone klamrami i innym żelastwem:

Obrazek

Po dotarciu na dół robię chwilę przerwy. Kask ląduje w plecaku, w łapy biorę kijki i schodzę niespiesznie w dół.
Pogoda pięknie trzyma więc cieszę oczy widokami na okoliczne szczyty. W okolicach schroniska oczywiście są już niezliczone tłumy tak więc szybkim tempem schodzę do Roztoki.

Kolejny dzień na plus!

ciąg dalszy nastąpi
Wiem, że nic nie wiem.
laynn

Postautor: laynn » 2017-12-09, 16:19

Obrazek
Piękne zdjęcie!!!

Zdjęcia z Koziej w dwie strony, też fajowe. No i z ciekawością obejrzałem zejście z Koziej, bo nigdy tym szlakiem nie schodziłem (na 4krotne bycie w okolicy OP).
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2017-12-09, 21:08

Zejście z Koziej jest świetne, w sumie to dawno tam nie byłem, jakieś pięć lat już będzie... No i nie zanosi się, żebym tam szybko wrócił.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14659
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-12-11, 10:29

Jak będę w Twoim wieku to też zostanę taternikiem ! :)


P.s. Prawie takie samo ujęcie jak to :


Obrazek

wisi mi w domostwie na ścianie. 70 na 50 cm.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-11, 17:50

Dobromił pisze:Jak będę w Twoim wieku to też zostanę taternikiem ! :)


Ja jak się wkurzę to jeszcze kiedyś zrobię kurs skałkowy :D
Wiem, że nic nie wiem.
Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2017-12-11, 18:07

Co aktualnie stoi wg. cennika taternicki Granat ?
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-12, 15:21

telefon 110 pisze:Co aktualnie stoi wg. cennika taternicki Granat ?


Płaciłem 700 czy 800 zł. Już nie pamiętam dokładnie.
Wiem, że nic nie wiem.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2017-12-12, 21:37

Nieźle kasują za takie przyjemności, paru klientów w miesiącu i całkiem ładny grosz :-)
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-16, 09:01

Szpiglasowy Wierch

Po Orlej zarządzam dzień odpoczynku z racji tego, że z nieba leje się taki żar, że trudno to wytrzymać. Jak na złość na kolejny dzień znów przewidują lampę i upał.
Czytanie książki w cieniu drzew i popijanie zimnego piwka to genialny sposób na spędzanie czasu ale w końcu trzeba ruszyć tyłek i znów gdzieś się przejść. Wybór pada na Szpiglas. Mój pierwszy szczyt w Wysokich, łatwy i przyjemny.

Startuje w miarę wcześnie jak nakazuje rozsądek ale na nic to się zdaje. Jest tak gorąco, że aż trudno to skomentować jakimiś cenzuralnymi słowami. Asfalt dłuży się niemiłosiernie. O w mordę jak gorąco! Pot leje się ze mnie strumieniami. Nie wytrzymam! Pierwszy raz w życiu zarządzam postój na Włosienicy - kupuje jakąś zimną colę i chowam się w cień by ją skonsumować. Mmmm jaka zimna! Mmmm jaka pyszna! Tego mi było trzeba! Będę żył! W drogę czas. Nakładam klamoty i wychodzę na skwar...

Nad Morskim Okiem jak zawsze pięknie:

Obrazek

Dalsza droga mija już bez ekscesów. Powolutku drepcze sobie w górę. Nawet żar z nieba jakby już mniej przeszkadza.

Chwila przerwy z widokiem na Mnichy:

Obrazek

Jeszcze tylko zygzaki na Szpiglasową Przełęcz, potem chwila w górę i jestem na szczycie. Widoki jak zwykle niczego sobie...

Niżni Ciemnosmreczyński Staw, Pośredni Wierszyk i Grań Hrubego:

Obrazek

Miedziane:

Obrazek

Piątka:

Obrazek

Kilka tatrzańskich klasyków na jednym zdjęciu (Lodowy, Rysy, Wysoka, Mięgusz):

Obrazek

Na szczycie obowiązkowy czas na podziwianie widoków i piosenkę "szczytową" (taki mój mały rytuał). Z beztroski wyrywa mnie widok kłębiących się coraz wyraźniej chmur po słowackiej stronie. Tak więc zwijam się szybkim tempem na dół. Deszcz i burza łapią mnie dopiero w okolicach Wodogrzmotów tak więc nie jest źle. Kolejny fajny dzień w górach za mną!

Świstowa Czuba - Świstowa Kopa

Tuż przed wyjazdem okazało się, że w terminie mojego pobytu w Tatrach w okolicy będzie też moja koleżanka z pracy tak więc umawiamy się, że dotrą do Roztoki i uskutecznimy tam małą alkoholizację. Tak też się stało. Jako, że koleżanka była z mężem i jeszcze jakimś kumplem i panowie wyrazili życzenie żeby wziąć ich gdzieś w góry umawiamy się następnego ranka o 6 czy 7 (już nie pamiętam) przy Wodogrzmotach.

Plany poszło się rypać z dwóch powodów. Po pierwsze: wieczorem z nowo poznaną ekipą ze Śląska trochę zabalowaliśmy. Po drugie: przyszła zlewa. Tak więc rano budzę się lekko "wczorajszy" i widząc deszcz dzwonię do kumpeli, żeby chłopaki zamiast czekać przy Wodogrzmotach schodzili do mnie do Roztoki. Tym sposobem chcąc przeczekać deszcz zaczynamy z samego rana kolejną alkoholizację. Po chwili dołącza ekipa ze Śląska i jest całkiem wesoło. Na kolejnych piwach czas zlatuje nam do okolic południa gdy to deszcz przestaje w końcu lać. Decydujemy się ruszyć - jeśli nie teraz to już na pewno nie dziś!

Okazuje się, że mamy szczęście i do samego schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich mimo wszechobecnych chmur nic jednak nie pada. Okolice schroniska mimo kiepskiej pogody oblężone są niemiłosiernie. W końcu znajdujemy sobie w końcu jakiś kawałek miejsca i oczywiście robimy jakieś piwko :D

Po chwili odpoczynku lecimy niebieskim szlakiem w kierunku Moka.

Krótki postój na Świstowej Czubie:

Obrazek

Obrazek

No i zaczyna padać. Na szczęście nie na długo.

Jeszcze chwila postoju w okolicach Kępy:

Obrazek

Pozostaje już tylko zejść do asfaltu i nim wrócić na dół. Chłopaki chyba zadowoleni - ja też nie narzekam!

Mnich - Zacięcie Robakiewicza - II/III

wyjście z przewodnikiem

Pogoda ma być przez cały dzień w miarę stabilna tak więc niespiesznie startujemy z Włosienicy. Krótki przystanek nad Mokiem i spokojnym tempem lecimy dalej. Tak więc bez większego zmęczenia docieramy w okolicę Mnicha, jemy jakieś szturmżarcie i zakładamy uprzęże.

Pod ścianą Mnicha:

Obrazek

No i startujemy w drogę:

Obrazek

Najpierw bez problemów pęknięciem po prawej, potem trawers w lewo i już z lekką gimnastyką przez pseudoprzewieszkę (zwaną też miniprzewieszką).

Dalej droga w moim odczuciu przez większość czasu trzyma dość stabilnie trudności. Nie jest jakoś ekstremalnie trudno (ze startem w płytę walczyłem chyba dłużej i toporniej) ale czasami trzeba trochę pokombinować.

Gdzieś w zacięciu:

Obrazek

Gdzieś na stanowisku:

Obrazek

Na szczyt już niedaleko!

W końcu łączymy się z drogą normalną na Mnicha: Drogą przez płytę - II. Wejście w płytę to znów trochę gimnastyki, później już bez problemów w górę.

Wyjście z płyty:

Obrazek

Teraz jeszcze Trawers Sieczki i jesteśmy na szczycie!

Morskie Oko:

Obrazek

Lodowy w chmurach, poniżej Młynarz i Grań Żabiego:

Obrazek

Zadni Mnich:

Obrazek

Czekamy chwilę na swoją kolej aby opuścić wierzchołek i z pomocą liny frunę w dół.

Gdzieś na półce pod płytą po opuszczeniu Mnicha:

Obrazek

Otoczenie Wrót Chałubińskiego (Ciemnosmreczyńska Turnia, Kopa nad Wrotami i Szpiglasowa Grań:

Obrazek

Mnich z okolic Ministranta specjalnego wrażenia nie robi:

Obrazek

W końcu ściągamy kaski, uprzęże i resztę tałatajstwa z siebie i chwile odpoczywamy. Potem już spokojnie w dół.

Znów dałem radę! Koniec! :D
Wiem, że nic nie wiem.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2017-12-16, 11:41

Prawdziwy z Ciebie turysta, smakosz.

Jedno mnie zaciekawiło... bo w sumie póki co się kręcisz praktycznie w jednym rejonie. Trzy razy w Moku... nie wolałeś uderzyć dla odmiany na Słowację?

No i jak już płacić za przewodnika, to moze szło pomyśleć, żeby wejść tam, gdzie nie można? Czy chodziło po prostu o drogę? (myślę o Granacie)
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-16, 13:19

sokół pisze:nie wolałeś uderzyć dla odmiany na Słowację?


Na Słowacji byłem rok temu.

sokół pisze:wejść tam, gdzie nie można?


Czyli gdzie? Nie bardzo rozumiem :rol
Przewodnicy nie wezmą nikogo na teren rezerwatu (przynajmniej oficjalnie) i poruszają się tylko w terenie udostępnionym zarówno w Polsce jak i na Słowacji.
Wiem, że nic nie wiem.
Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2017-12-16, 13:54

_Sokrates_ pisze:
telefon 110 pisze:Co aktualnie stoi wg. cennika taternicki Granat ?


Płaciłem 700 czy 800 zł. Już nie pamiętam dokładnie.


Dzięki za info.
Z ciekawości porównałem do cennika słowackiego (nie to bym chciał korzystać):
http://www.tatraguide.sk/cennik-2016.html
Zdziwiłem się. Jakoś wyobrażałem sobie że słowaccy vodcy cenią się wyżej.
Za to w tabelce obrazującej trudności w skali UIAA dla łatwiejszych tur ulecieli w kosmos.
Gdzie najprostsza trasa na Łomnicę (od krzesełka) posiada teren dwójkowy ?
Przecież to jest ścieżka klasy "Orla Perć" w wersji soft.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2017-12-16, 14:53

No nie wiem, choćby Ostry Szczyt albo Durny. Cokolwiek...
Awatar użytkownika
_Sokrates_
Posty: 1610
Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
Lokalizacja: Białystok

Postautor: _Sokrates_ » 2017-12-16, 16:26

sokół pisze:No nie wiem, choćby Ostry Szczyt albo Durny.


Rozumiem, że to jedno z pytań w stylu: dlaczego kupiłeś Żywca jak mogłeś Lecha? :-o
Wiem, że nic nie wiem.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2017-12-17, 11:39

Nie no, na Granat można wejść zwykłym szlakiem, więc pytałem, czy chodziło Ci po prostu o przejście konkretnej drogi....

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości