Sosnowiec, czyli najbardziej na południe wysunięta dzielnica Warszawy...coś w tym jest. Od kilku lat w nim mieszkam i kilka fajnych miejsc poznałem, kilka jeszcze przede mną, a dziś pokaże dom w którym straszy...no ale po kolei.
Z racji urlopu zaczynam od końca, ale...dalej mam urlop. Od żony
No dobra, idziemy na Środulę Dolną. Dzielnica starych domków, wśród drzew, takie typowe okolice dla poboczy miast. Ale te domy od strony ulic są prawie niewidoczne. I choć zdarzyły się nowe klocki bezpłciowe, to sporo jest z cegły...
No ok. Ale żeby był tu i strrraszny dom? eeee...a;e oto i on:
Oddzielony laskiem, z zarośniętą drogą. Stoi na uboczu, za jakąś hałdą ziemi...Z daleka sympatycznie to wygląda. Z bliska też nie źle...
Obok łąki kolorowe:
Dom:
Obchodzimy. Okna na dole zabite, a na górze stare drewniane ale czyste i z firankami, fajne drzwi wejściowe:
Dziwne są liny, jakby trzymające dom, by się nie rozpadł:
Podwórko jakiś czas temu skoszone:
obok komórki:
Wspinamy się na hałdę:
I się zaczyna. Nie jestem osobą wierzącą (ani w religię, ani w jakieś duchy), ale tu ewidentnie zaczynam mieć jakieś obawy. Piwo dopiero zaczynamy pić. Mam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje, choć cisza, w oknach nic się nie rusza. Ok, mam dość (nie tylko ja) więc idziemy na łąki...
uff w słońcu całe to dziwne uczucie się ulatnia. Pijemy w spokoju piwo, pies odpoczywa, rozmowy o wszystkim i o urlopie szybko mijają i robi się ciemno.
Ciut się zasiedziałem, kilka piw wypiłem i wracając do domu jeszcze go upolowałem:
więcej:
zdjęć tu

