Baranie perci 2016

Relacje z Tatr polskich i słowackich.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Baranie perci 2016

Postautor: sokół » 2016-07-14, 21:09

Nadszedł oczekiwany moment, gdy można było spędzić troszkę czasu w wyższych górach.
Zaraz po ciężkiej w nocy w pracy wsiadamy do transformersa i ruszamy.
Niemniej pierwszego popołudnia odbyliśmy jedynie lekki rozruch drogą pod reglami, a co niektórzy ćwiczyli wspinaczkę.

Obrazek

Następnego dnia jednak jesteśmy zwarci i gotowi, by ruszyć na podbój Tatr. Na dzień dobry idziemy pobić rekord wysokości. Włazimy zatem przez Bramę Kantaka.

Obrazek

Ludziów miliony, więc pierwsze fragmenty pokonujemy bardzo szybko, z ulgą odbijamy w kierunku Doliny Miętusiej, a następnie pchamy się morderczym szlakiem czerwonym.

Obrazek

Szlak nieco daje się we znaki, na dodatek Julka średnio jest dysponowana, nic dziwnego, na kwaterze czeka plac zabaw, trampolina, pokój zabaw... No ale wyciągnięte bańki łagodzą nieco sytuację.

Obrazek

Następny postój przy Piecu. Tradycyjnie bańki. I głupie pytania. Na przykład takie: Tato, chcę na barana. Weźmiesz?

Obrazek

Idziemy coraz wyżej. I pytania te powtarzają się coraz częściej.


Obrazek

A do góry jeszcze kawał drogi. Na szczęście po drodze są źródełka, można zamoczyć kamyk i chwilkę popisać po innym.

Obrazek

Na Chudej Przełączce mamy zaklepany postój.

Obrazek

Ale nim tam człowiek dotrze....

Obrazek

Młoda powoli pęka. Coraz częściej musimy przystawać. Ale nic dziwnego. Ja już dawno jadę drugą flaszkę wody. Pali słoneczko, pali...

Obrazek

W końcu docieramy na upragnione siodełko.

Obrazek

Standardziki z tego miejsca. Wyglądają wspaniale.

Obrazek

Szczególnie te dwa wklęsłe cycki.

Obrazek

Powolutku, ruszamy w kierunku Twardej Kopy. Im wyżej, tym ładniej. Gdzieś jeszcze słychać świstaka, gwiżdże jak opętany dobry kwadrans. Ale daleko jest, nie ma szans go zlokalizować.

Obrazek

I Twarda Kopa. Bardzo lubię ten odcinek. A niektórzy myśleli, że to już szczyt.

Obrazek

Tymczasem dopiero stąd widać Ciemniaka. I resztę grupy. I stąd robi piękne wrażenie.

Obrazek

W końcu tata się zlitował, w ramach inwestycji na kolejne dni pozwolił zasłonić przed słońcem swój kark.

Obrazek

Do Ciemniaka na szczęście bardzo blisko, a tam pokazują się widoczki na wszelkie możliwe strony świata.

Obrazek

Głównie jednak patrzeliśmy na Wysokie.

Obrazek

A to Amelka. Niestety, coś się Julce odwidziało. Raz wyszła z plecaka do zdjęcia. W góry chodził piesek Rocket, na zmianę z rżącym konikiem, a właściwie Klaczą. I raz był kucyk My little pony. Jeżyk wędrował w plecaku. Jakoś dziwnie z tym mi było...

Obrazek

No, ale dosyć tego, poszliśmy po rekord. Przy okazji atrakcją miały być kamienne kopczyki.

Obrazek

Im bliżej Krzesanicy było, tym ładniej.

Obrazek

Rzut okiem wstecz

Obrazek

No i stało się, prawie 30 metrów wyżej, niż dotychczas.

Obrazek

Obowiązkowo trzeba było postawić "swoją" piramidkę.

Obrazek

W tym czasie mogłem chwilkę popodglądać tych w dole.

Obrazek

Pod Krzesanicą znalazła się jeszcze jedna atrakcja, a mianowicie płat śniegu, na który oczywiście trzeba było pójść.

Obrazek

No to teraz w dół pod Małołączniak.

Obrazek

Tata robił zbyt dużo zdjęć

Obrazek

Więc spotkała go sroga kara

Obrazek

Masakra na Giewoncie

Obrazek

Niewiele lepiej na Kasprowym

Obrazek

A tam chcielibyśmy, ale Julka....

Obrazek

Pierwotnie chcieliśmy schodzić przez Kopę, ale jakoś tak się zaczęło zaciągać, no to poszliśmy na Kobylarza.

Obrazek

Najpierw nie było tak źle

Obrazek

Ale potem się okazało, że to było głupi pomysł, bo ciężko się schodziło po usuwających
kamieniach. W jednym momencie sam posłałem w dół kilka kamieni, na szczęście zdążyłem zawołać i pani odsunęła się, bo kamień leciał prosto na nią.

Obrazek

Przejście łańcuchów w dół też pokazało nam mniej więcej, co możemy, a czego nie. Julka zeszła, ale z pomocą i z wiarą, że ją trzymam. Sama zbytnio nie wiedziała, co z czym jeść, przynajmniej w kierunku "w dół".
Zeszliśmy, bez specjalnego korkowania, ale wiedzieliśmy już, że w dół zejście musi być zawsze łatwe, bo do góry Julka da radę. A ze schodzeniem trzeba jeszcze czasu.

Obrazek

Skoruśniakiem to już bardziej na barana, żeby pogonić, ku Przysłopowi.

Obrazek

I na pożegnanie dnia Kominiarski.

Obrazek

Stamtąd to już godzinka prosto na kwaterę.
I tyle, z pierwszej wyprawy.
laynn

Postautor: laynn » 2016-07-15, 07:24

Fajnie się urlop zaczął. Będziesz pisać w odcinkach jak nasi podróżniczy guru?
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2016-07-15, 07:44

Widoki całkiem niezłe, na przekór ceprom wszedłbym na ten Giewont ;)
laynn pisze:Będziesz pisać w odcinkach jak nasi podróżniczy guru?
Faktycznie - moja relacja jest dopiero w połowie pierwszego dnia rowerówki , gdy górnik wraca z miasta do domu...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5935
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2016-07-15, 08:42

Jeż jakiś taki wymięty... chyba popadł w niełaskę ;)
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2016-07-15, 10:02

Uwielbiam Czerwone Wierchy, ale z zejściem do Kościeliskiej. Zdecydowanie łatwiej moim zdaniem. Julka to dzielna, wytrwała dziewczynka. :)
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2016-07-15, 10:53

Kolejny dzień niestety był wycięty z życiorysu, ze względu na deszcz, niemniej popołudniem nieco się poprawiło, więc przeprowadziliśmy kolejne ćwiczenia w terenie.

Obrazek

A kolejnego.... był pomysł, żeby jechać autem, ale jakoś się nam znów udało, że pojechaliśmy przepełnionym busem, w stylu pociągów indyjskich.
Mieliśmy szczęście, ze wsiadaliśmy przy dworcu, bo potem był niezły sajgon.
Jeszcze większy był na Łysej Polanie. Korek, auta zawracające na budowanym rondzie, oburzenie kierowców - jak to, ja nie mogę dojechać na parking?

My natomiast bezproblemowo dotarliśmy do końca drogi, a nawet za Julkę nie płaciliśmy, bo siedziała na kolanach.

Obrazek

Asfalt do moka jest, jaki jest. Ścierają się tu różne kultury turystyki. Elaborat by można napisać o tym, co tam można zobaczyć.
Niemniej czterdzieści pięć minut minęło dość szybko, a nam rzuciła się w oczy jedna dziwna pani, która miała doklejone rzęsy i sapała przez zęby _ je**ne wycieczki dziecięce.
Spotkaliśmy ją kwadrans powyżej Wodogrzmotów, biedaczka miała już wodę na wykończeniu, makijaż wydawał ostatnie tchnienie, a i na klej na rzęsach nie postawiłbym złamanego grosza.

Dolina minęła nam szybko, bo zgodnie uznaliśmy, że nudna jak flaki z olejem. Jedyną atrakcją była dostawa towaru do schroniska.

Obrazek

Większość ludzi poszła obejrzeć sobie wodospad, a my czmychnęliśmy w bok na czarny szlak, mocno w górę, ale zmieściliśmy się w czasie mapowym i osiągnęliśmy schronisko.

Obrazek

Teraz można było wypróbować maszynę do robienia baniek, kupioną dzień wcześniej.
No cóż, ludzie się gapili to na nas, to na te bańki... Ale co, jak było wcześniej napisane, różne są kultury turystyki....

Obrazek

Ogólnie dolina sprawia wrażenie bardzo pojemnej. To znaczy niby sporo ludzi, ale jakoś się tracą. To nie to samo, co ciasnota Kościeliskiej czy Morskiego Oka.

Obrazek

Kilka gniotów z okolicy poniżej. Tak przy okazji... takie wczesnoczerwcowe barwy mieliśmy, pełna zieleń, jeszcze nie przepalona słońcem. Fajnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No dobra, schodzimy z głównego traktu i udajemy się w boczne ścieżki. Nigdy nie szedłem tym szlakiem, którym podążamy, więc podniecenie podwójne. Coś nowego zawsze mile widziane.
No i od samego początku mi się podoba, wąsko, w trawkach, wygodnie. I coraz ładniejsze widoki.

Obrazek

Julce z początku się podoba, ale potem zaczyna zagadywać o barana. No ale w takim terenie temat odpada. No to nic, trzeba kombinować inaczej. Skała Kredka, kamyczek... jakoś ciągle do przodu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też chwile, gdy trzeba pokonać jakieś niewielkie przeszkody. Tutaj podoba się najbardziej.

Obrazek

No ale trawers się w końcu kończy i pojawia się chwila prawdy. Nie ma innej drogi, jedynie ta, w górę.
Zapowiada się wycisk.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oj, dłużyły się zakosy w tym żlebie. I to bardzo. Stopnie czasem były za duże. Odpoczynki były coraz częściej. To, co nadrobiliśmy wcześniej, teraz traciliśmy wyraźnie.

Obrazek

Na szczęście końcówka była zdecydowanie łagodniejsza, i choć zwolniliśmy znacznie, to tragedii nie było - mniej więcej zmieściliśmy się w czasie mapowym.

Obrazek

Panie i Panowie - Przełęcz Krzyżne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i główna część pobytu na przełęczy. Tego tu chyba jeszcze nie było, co?

Obrazek

Obrazek

Dobra, dosyć tego. Schodzimy, bo późno, przed czwartą, a do domu kawał drogi. Piarżyska straszne, z Julką idzie Magda. Ja dzisiaj na kamyczkach nie czuję się za pewnie. A Magda wręcz przeciwnie. W dodatku zasuwa z pistoletem w ręku. Takim na bańki mydlane, ale zawsze można spróbować napaść na bank.

Obrazek

Obrazek

Nawet miejscowi oglądają z zaciekawieniem ten pistolet.
Magda mówi Julce, że kozica zobaczyła z daleka bańki i idzie sprawdzić, skąd lecą. Dzieciak oczywiście uwierzył.

Obrazek

W Pańszczycy pusto. No, prawie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niżej, na wypłaszczeniu doliny, oprócz kozic spotkać można było inne rogate zwierze, a mianowicie barana śląskiego. Charakteryzuje się spoconym czołem, czerwonym pyskiem i głośnym sapaniem.
Julka - pięć minut przerwy, tata musi odpocząć. Zobacz, jakie ma mokre czoło. Jak mu wyschnie, to znów cię weźmie.
Julka schodzi. Po minucie: Mamo, daj chustkę.
Po co?
Muszę tacie wytrzeć czoło.

No...

Obrazek

Na Dubrawiska jakoś się wkulałem, ale plecak dycha, na karku dwie dychy, kolana się uginają... Ileż to poświęceń trzeba, żeby pójść na jakiś ambitniejszy szlak...

Obrazek

No ale nie czarujmy się, jak nie poniosę na zejściu, to młoda mi na następny dzień padnie i będę siedział na balkonie na kwaterze i dłubał w nosie.
Cisnę więc z zaciśniętymi zębami. W Murowańcu za to kupię sobie browara! A co!

Obrazek

No ale jak zobaczyłem ceny tego browara.... To mi się odechciało pić, więc wziąłem mój żywy toboł na plecy i pognałem w kierunku Karczmiska.

Obrazek

A Boczaniem to już w systemie pięć minut barana, pięć minut odpoczynku... bo już mi wszystko jedno było, czarne plamy przed oczami i takie tam...

Obrazek

No ale w końcu doszliśmy do tych Kuźnic, jakoś tragicznie nie było, pewnie troszkę jak zwykle przekoloryzowałem, w każdym razie jak byłem na mostku w Kuźnicach, to czułem się nieźle.

To tyle...
Ostatnio zmieniony 2016-09-21, 09:05 przez sokół, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14662
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2016-07-15, 11:19

Ty Sadysto :)
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
laynn

Postautor: laynn » 2016-07-15, 11:39

Muszę kiedyś zobaczyć tak zieloną Piątke, bo ja ją kojarzę jako zupełnie księżycową.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2016-07-15, 17:35

Kolejny dzień miał być odpoczynkowy. Miał. Julka pobawiła się nieco na placu zabaw i o 11 poszliśmy do Zakopanego. Na "tor przeszkód", czyli park linowy.

Obrazek

No tak, jak tu iść jakąś w miarę krótką i ciekawą drogą do Zakopanego z Krzeptówek?
Można asfaltem na dwa sposoby, można drogą pod Reglami.
Można jeszcze sokołowym skrótem.

Obrazek

A że było płasko, mały szkrab nie wywęszył podstępu. A jak jeszcze bańki dostała w łapę, to już w ogóle szła potulna jak baranek. Chociaż nie, to złe słowo. Bolą mnie plecy jak słyszę baran, baranina, beeee.

Obrazek

Obrazek

W każdym razie każdy miał coś dla siebie. Ja się zająłem Giewontem.

Obrazek

Obrazek

Nagle spostrzegłem, że i Magda coś fotografuje, niekoniecznie są to widoki.

Obrazek

A oto efekt.

Obrazek

Tymczasem Julka miała wszystko w nosie i leżała wśród traw razem z koniem.

Obrazek

A potem jakoś poszło. Ruszyliśmy w górę doliny, a Julka zagadywała nas znajomością roślin. Płakaliśmy ze śmiechu. Były więc takie rośliny, jak "listoszek", który można zjeść, ale był też "Kolczyk", którego lepiej nie jeść, bo boli brzuch i leci wszędzie dużo krwi.
Nauczywszy się czegoś nowego, dotarliśmy do skałek na szlaku, które okazały się nie lada atrakcją, bo Julka specjalnie na nie właziła, zamiast iść tradycyjnie schodkami.

Obrazek

Obrazek

Dziewczyny, uśmiech!
Spadówa!

Obrazek

To jest miejsce, gdzie szlak żółty odbija w lewo, ale widać ścieżkę, która idzie prosto, kiedyś wiódł nim znakowany szlak na Małołącką Przełęcz. Przeszedłbym się kiedyś....

Obrazek

Obrazek

Po drodze spotykamy dziewczynkę z rodzicami, siedzą. Dziewczynka zapłakana, nie chce iść dalej. Rodzice siedzą i nic. Ponieważ akurat odpoczywamy, dowiadujemy się, ze mała ma lęk przestrzeni. Wyszła nad las i zablokowało ją.
Julka bierze koleżankę za rękę. Rodzice też zwietrzyli szansę, ze może jednak. Powoli ruszamy w szóstkę. Chwilami płacz naszej Julki. Bo chce iść z tamtą Julką za rękę. No ale wąsko, nie da się tak.
Niemniej osiągamy Kondracką.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dwie Julki

Obrazek

Tamci są z Gronika, chcą schodzić przez Siodło, ale dają się przekonać, że łatwiej będzie do Kuźnic. My schodzimy szybciej, czekamy na Kondratowej dobre czterdzieści minut.
W tym czasie Julka zdobywa całkiem spore grono sympatyków.

Obrazek

Obrazek

W końcu nasi nowo poznani towarzysze nadchodzą i wspólnie schodzimy do Kuźnic. Julka pytana o barana zdecydowanie odmawia. Bo ma prawie sześć lat i dużo siły. Zresztą, idzie z drugą Julką za rękę, to po co ma na starym baranie jechać?

W Kuźnicach tamci włażą do busa, a my postanawiamy się przejść na nogach pod Gubałówkę. Julka obrażona, bo chciała busem, ale za chwilę znajduje się komunikacja zastępcza i tak obładowany po szyję zasuwam tymi Krupówkami. Na domiar złego włazimy do złego busa, więc jeszcze dwa kilometry trzeba podejść, do knajpki na obiad.
No a tam czeka na nas niespodzianka, bo nasi znajomi, z którymi się żegnaliśmy w Kuźnicach, wybrali to samo miejsce.

Był pomysł iść razem w góry kolejnego dnia, ale oni woleli jechać na termy, my zaś mieliśmy na kolejny dzień bardzo poważne plany.

ps. na Giewoncie było tego dnia tyle luda, że nie szło ich nawet oszacować. Kolejka zaczynała się od szlaku przy Wyżniej Kondrackiej Przełęczy. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby tam iść.
Ogólnie z założenia mieliśmy tylko przejść się na przełęcz i zejść, więc cel został zrealizowany w 100%. Gdzieś po drodze był pomysł, żeby iść na Kopę i do Kasprowego i zjechać kolejką, ale potem jakoś nikomu się nie chciało.
Ostatnio zmieniony 2016-07-15, 17:39 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2016-07-15, 18:22

Kiedy to ja ostatnio byłem na/pod G.
Ale, że planów sporo a z czasem ciężko, to nie będę pisał że o nim myślę bo a nuż mnie ktoś wypunktuje :P
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2016-07-15, 18:30

No ja to mam aż przesyt tego miejsca. A punktowaniem się nie przejmuj. Przy okazji sprawdziłem tą drogę przez bobrov. Fajna. Dwie godziny do bb. Potem były korki i rozsypaly się hamulce więc wracałem naokolo i powoli ale gdyby wszystko grało to trzy godziny i w domu. A wszystko przez kolarzy. A jadąc tam wbilem się w rozkopany Oświęcim. .... ech....a Ty co. Na wsi już?
Awatar użytkownika
Tatrzański urwis
Posty: 1405
Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
Lokalizacja: Małopolska

Postautor: Tatrzański urwis » 2016-07-15, 18:30

Chyba rośnie nam następczyni Wandy Rutkiewicz ;) . Gratki dla Julki i dla barana za wytrwałość :) .
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2016-07-15, 21:44

Magda chyba najbardziej zadowolona z tych dni, bo jej Beskidy już bokiem wychodziły :-)
No śliczne wycieczki, pogoda taka jak trzeba mi się wydaje, czyli chmurki na niebie i dobra widocznośc.
Dla Julki brawa za wytrwałość :! , dla taty też-za wytrwałość z podwójnym plecakiem. Daje po barach i nogach :)
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2016-07-15, 21:52

Całkiem fajnie Wam to wyszło ;)...

Mnie jakoś ostatnio zupełnie nie po drodze w Tatry, choć jak patrzę chwilami, to zazdroszczę ;)

Ale w planach wakacyjnych nie zostały uwzględnione - znowu ;>
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
laynn

Postautor: laynn » 2016-07-15, 22:05

sokół pisze:Przy okazji sprawdziłem tą drogę przez bobrov. Fajna

Super.
Się nie przejmuje, z uśmiechem je traktuje.

Czekam na kolejne dni i gnioty ;)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości