Była ulica Gliwicka to teraz Załęże nie tyle od kuchni, co od bocznych ulic... Tym razem w kolejności alfabetycznej, a nie geograficznej.
*
Bocheńskiego Feliksa (do 1922 Bernhardtstraße, w latach 1939−1945 Danziger Straße): jak już wspominałem przecina Załęże na dwie części - wschodnie i zachodnie. Jest to też najbardziej ruchliwa szosa w dzielnicy, łącząca Drogową Trasę Średnicową z autostradą A4.
Po wschodniej stronie znajduje się ciąg familoków z lat 1900-1914 - to osiedle robotnicze kopalni Kleofas. Obraz raczej ponury.
Można by pomyśleć, że to z powodu swej dzisiejszej brzydoty (zwłaszcza ciemnego od brudu tynku) zasłonięto je reklamami - jednak to tylko typowy polski chaos reklamowy, który widać wszędzie.
A propos jeszcze familoków - kiedyś był zwyczaj, że górnicy malowali obramowania okien na kolor czerwony, a hutnicy na zielony. Dziś również można zobaczyć takie kolorowe przekładańce, tylko czy one nadal mają związek z tradycją czy po prostu ktoś urozmaicał sobie widok z okna?
Po zachodniej stronie zbrodnia na starym obiekcie - budynek z cegły oblepiono... sztuczną cegłą, została tylko data 1883. Wygląda to tragicznie!
Obok niego Zespół Szkół Specjalnych - typowa dla Prus konstrukcja szkolna.
* Bogusławskiego i Narutowicza (Karo Hegenscheidt Straße, następnie Beka i Eisenbahnstraße): opisuję je razem, gdyż w przeszłości tworzyły jedną ulicę.
W 1870 roku powstała tutaj pierwsza kolonia robotnicza - tzw. Kolonia Hegenscheidta. Właściciel huty Baildon Wilhelm Hegenscheidt udzielił pożyczki każdemu pracownikowi na zakup działki i budowę domu, pod warunkiem, że później odpracuje długi. W efekcie powstało całe osiedle, rozbudowywane jeszcze w okresie międzywojennym.
*
Janasa (Freiheitsstraße, po 1922 krótko Wolności): oczywiście nie chodzi o trenera Pawła, ale Wincentego, działacza w okresie plebiscytu. Według mnie najciekawsza we wschodnim Załężu - długi ciąg zwartej zabudowy, praktycznie brak współczesnych dodatków.
Jeden budynek wyróżnia się - to prawdopodobnie dawny obiekt techniczny, teraz Klub Wysoki Zamek. Myślałem, że to knajpa, lecz okazał się Wspólnotą Dobrego Pasterza
...
Dalej tradycyjnie - cegła. Czasem nadbudówka, lecz nawiązująca do stylu.
Niektóre kamienice nie są zamieszkałe, za innymi przejście do blokowiska.
Szalet publiczny?
Dziecko same bawi się na ulicy?? Skandal
Za winklem widzę już pedofila albo co najmniej cyklistę!
Nietypowe duże drzwi. Być może kiedyś funkcjonowała tutaj po prostu brama.
*
Lisa (Querstraße): jedna z najkrótszych nazw w Katowicach. Bruk, familoki i drugi świat za pierwszą linią domów.
*
Marcina (Martinstrasse): kiedyś stanowiła całość z ulicą Zarębskiego. Dziś po dwóch stronach Gliwickiej ma inną nazwę. Oryginalna Marcina jest krótka, liczy ledwie kilkaset metrów.
Kończy ją płot dawnej huty Baildon i jakaś przepompownia, będąca jednym z ulubionych miejsc libacji miejscowych pijaczków. Obok starych kamienic budują nowy budynek, gabarytowo zbliżony. Stawiam na mieszkania socjalne, gdyż jako "normalne" miałyby chyba problem z nabywcami.
*
Ondraszka: podobnie jak sąsiednia Klimczoka upamiętnia beskidzkich zbójników. Zbóje widać zawsze byli popularni. Nowe osiedle z wielkiej płyty, jakimś cudem przetrwał tylko jeden budynek z 1905 roku. Widać zresztą, że niedawno wyremontowany.
Pod nogami zamiast kostki trylinka.
*
Pośpiecha (Nikoleistrasse): część dawnej średniowiecznej drogi
via magna, biegnącej z Bytomia do Krakowa. Swą funkcję pełniła do połowy XIX wieku, kiedy przecięły ją tory.
Zapewne z tego powodu przemianowano ją na
Wassermannweg, gdyż Nikoleistrasse przejęła dzisiejsza ulica Mikołowska, która rzeczywiście nadal biegnie na Mikołów. Obecnie droga ciągnie się wzdłuż nasypu kolejowego linii Wrocław-Katowice.
Niektóre domy są charakterystyczne dla terenów przykolejowych.
Zarośnięta bocznica do Katowickich Zakładów Chemii Gospodarczej Pollena-Savona. Powstały na bazie pierwszej górnośląskiej fabryki mydła, od lat 20. działają w tym miejscu. Przeżyły sanację, Hitlera, komunistów, może przeżyje i III Rzeczpospolitą albo i IV...
Ulica Pośpiecha w części niezabudowanej - po prawej nasyp kolejowy, po lewej jakieś ogrodzone nieużytki.
*
Ślusarska (Berggeistraße, ks. Skrzybnego): całkowicie schowana między sąsiednimi. Głównie współczesne bloki, ale moją uwagę przyciągnęła ta tablica
*
Wiśniowa (kiedyś Wilsona): ostatnia zabytkowa ulica zachodniego Załęża. Podobnie jak na Bocheńskiego powstało tu osiedle robotnicze kopalni Kleofas - wybudowano wtedy kilkanaście familoków. Są nieco starsze niż te z Bocheńskiego, bo pochodzą z końca XIX wieku i będąc nieotynkowane prezentują się lepiej.
Z tyłu widać już bloki osiedla Witosa, które powstało na terenach dawnego większego Załęża.
Do familoków w latach 60. dostawiono wielką płytę. Dopasowanie idealne.
Między nimi przebija się siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, dawne schronisko kopalni Kleofas; wspominałem ją przy okazji ulicy Gliwickiej. Od zaplecza cieszy oko jeszcze bardziej.
*
Wolnego Józefa: nie wiem czym dla Katowic zasłużył się też galicyjski poseł i handlarz, ale patroni ulic to temat na zupełnie inną bajkę. Może rzeczywiście był wolny? Poniemiecka zabudowa jest tu w mniejszości, generalnie w tym miejscu we wschodnim Załężu zaczyna się "współczesność".
Zastanowił mnie ten blok - wygląda jakby chciano go postawić z rozmachem w socrealistycznym stylu, ale po wybudowaniu wejścia do klatki schodowej dokończono minimalistycznie.
* Wyplera (Limanowskiego). Niektóre kamienice są okazałe, z wykuszami.
*
Zarębskiego (Martinstraße): Zaczyna swój bieg przy placu zabaw, który zasłynął swojego czasu informacją, że nie można się na nim bawić
.
Między wysokimi kamienicami widać stojące z tyłu bloki.
I jeszcze dwa rejony, już nie alfabetycznie:
*
kolonia Mościckiego. Ostatnie osiedle przed granicą z Chorzowem. Powstało w drugiej połowie lat 20. XX wieku dla osób zasłużonych w walce o polskość Górnego Śląska. Domy stawiono według jednego projektu - piętrowe, każdy miał wodę i prąd, niektóre gaz, a kanalizację uruchomiono jeszcze przed wojną. Wówczas luksusowe, choć dla niektórych może i nadal. Krytykowano budowę drogich, dwurodzinnych domków dla wybranych, ale co tam...
Osiedle zaprojektowano na nieużytkach kopalni Kleofas wzdłuż nowych ulic przecinających się pod kątem prostym, jak w Ameryce. Patronami zostali górnicy, którzy zginęli podczas katastrofy kopalni w 1896 roku (jeszcze o niej wspomnę w późniejszym tekście). Zapewne wybrano tych o odpowiednio polskich nazwiskach.
W okresie II wojny światowej na mapach widniało
Rudolf Hess Kolonie, a od 1952 do 2000 przyjęło nazwę
Nikosa Belojannisa, greckiego komunisty.
Niestety, dzisiaj dawne miasto-ogród jest zupełnie nieciekawe - nie wpisane na listę zabytków, więc każdy z właścicieli robi co chce, niewiele się zatem różni od większości osiedli jednorodzinnych.
* przystanek
Katowice-Załęże jest stosunkowo młody, powstał w latach 50. XX wieku.
Za przystankiem i nasypem nadal ciągnie się Załęże, tyle że nie ma tam już budynków mieszkalnych, lecz różne firmy, ogródki działkowe i syf. Z okien pociągu widać za to doskonale potworek architektoniczny: hotel stylizujący się na góralszczyznę.
Jak dla mnie ścisła czołówka brzydoty katowickiej, feeee!