No to jedziemy dalej z koksem?
Piotrek pisze:Najwięcej problemów miałem u prywaciarza (na szczęście krótkotrwały okres) gdzie gość chciał mnie orżnąć za wykonaną prace, na wszystko musiałem czekać - łacznie z kasą.
Każdy kij ma 2 końce, więc wywołałeś wątek do dyskusji oraz kolejne urzędy...
Może nie byłem wzorowym prywaciarzem, ale pensje zawsze wypłacałem "z góry" poza ostatnim miesiącem pracy danego osobnika. W mnie pracowników jak w urzędzie też panowała reguła "czy się robi, czy się leży, pensja się należy" - dziwne, ale obcięcie przywileju skutkowało chorobą pracowników, po czym po wysłaniu listem poleconym pisemka z "art. 52 kodeksu pracy" oraz SMS-em, następnego dnia udało mi się rozwiązać za porozumieniem stron. Pierwszym pracownikiem był ...
urzędnik przyjmujący moją ofertę w urzędzie pracy (nie została nawet wywieszona) - widocznie przedstawiona oferta /podobne warunki mieli wszyscy później zatrudniani/ była dobra, bo wziął zaległy urlop i po 2 tygodniach wdrażałem go u siebie. W ramach "gotowości do podjęcia pracy" przez tydzień go szukałem: telefon służbowy nie odpowiadał, służbowe Toledo z nim i jego dziewczyną się zapadło pod ziemię. Rodzice nic nie wiedzą (podobno chodzi do pracy!) i już miałem zgłosić na policji zaginięcie, gdy udało się nawiązać z nim kontakt. Obowiązek parkowania samochodu u mnie stał się źródłem choroby na 10 tygodni, w międzyczasie dowiedziałem się o czymś, co kwalifikowało użycie art. 52 kp...
Drugiego pracownika (kukułcze jajo, miał na świadectwie z technikum jedyną "4" z wf-u) skierował mi urząd pracy w ramach dofinansowania 50% składek ZUS pracownika. Przez 2.5 miesiąca nie dało mi się go niczego nauczyć, rozstaliśmy się za porozumieniem i przyszedł kolejny absolwent, który zabawił 5.5 roku. Oceniając pobieżnie brak efektów nauczania /finansowane zaoczne studia na częstochowskim Oxfordzie/, odmówiłem finansowania studiów podyplomowych, co znów stało się przyczyną 4-tygodniowej choroby. Powtórka z rozrywki: list polecony, SMS i ... rozstanie za porozumieniem stron. Przewinęło się jeszcze kilku "generatorów kosztów i biurokracji" na czas określony lub próbny, w tym inżynier informatyki, który we wtorek po wspólnym wyjeździe do jednego z klientów zapytał, czy planuję na przyszły tydzień jakiś wyjazd serwisowy...
Aby się nie stresować biurokracją(deklaracje ZUS, PIT) i stratami , uczciwie zaproponowałem kolejnemu, że dostanie umowę o pracę, jeśli wykaże zainteresowanie pracą i przekazałem mu materiały do nauki. Przyszedł po tygodniu, ale nie miał czasu do nich zajrzeć, no to
wyp...
Ponad 8 lat mam spokój,
MOŻE trochę więcej pracy, ale ile oszczędności, przede wszystkim stresu. Co to ma wspólnego z urzędami? Wiele, np. ZUS wkurwiał mnie swoimi deklaracjami pomimo istnienia programu
Płatnik, przy pomocy którego wypełniałem deklaracje, ale także brakiem reakcji na liczne pisma dotyczące weryfikacji zwolnień L-4 (może chodzić), gdy większość czasu spędzał towarzysko w urzędzie pracy - innym urzędnikom nie przeszkadzał, bo w urzędzie standardowo się większość opierdala /temat ten szerzej opiszę/. Czy zastanawialiście się nad stawkami składek ZUS, czy wyliczył je profesor po wielomiesięcznych obliczeniach, a może zwykły debil po większej libacji na haju? Stawka emerytalna: 19.52% podstawy, FP i chorobowe 2.45%, zdrowotne 7.75-9%, było 1.93% wypadkowe, kiedyś 0.15% FGŚP, jedynie rentowa była zawsze w pełnych procentach. Przecież to ukurwiało drobnych przedsiębiorców i napędzało klientów biurom rachunkowym. A może tak stosować okrągłe stawki 20%, 2.5%, 8%, 2%, przecież "budżet" dopłaca do emerytur i służby zdrowia - wiem, że to nie wina tylko ZUS, ale przede wszystkim tych z Wiejskiej. To dlaczego nie znalazł się przez 20 lat nikt, kto by wystąpił z postulatem/transparentem/: koniec debilizmu, czas na okrągłe stawki ZUS i podatkowe (kwota wolna, progi można zaokrąglić do pełnych tysięcy, zaś koszty pracownicze do pełnych 100 zł; podobnie z innymi stawkami podatków/darowizny, rolny, nieruchomości/).
Od ponad 8 lat nie składam deklaracji ZUS - chyba jedyny krok parlamentu w ułatwieniu życia prywaciarzom, gdyby pomyśleli wybrańcy narodu (jakie społeczeństwo, tacy i wybrańcy), to uchwalić można byłoby wszelkie składki ZUS od jednej podstawy, czyli 60% PW (zdrowotne 75% od innego PW z zyskiem i rozbijane na 7,75% i 1.25%, wypadkowe od zmieniające się kwietnia), a to kwalifikuje się do psych...
Stres spowodowany z ZUS ograniczam do minimum: raz w roku do kontaktu telefonicznego /uzgodnienie salda - rozmowy obustronnie rejestrowane/ i rocznej opłaty z góry /początek lutego/. Czasem przysyłają informację o składkach i hipotetycznej emeryturze, jakby ludzie nie mieli innych problemów. Z pisma tego wynika, że płacąc przez 45 lat ponad 12% PW (w pierwszych latach na etacie dobrze zarabiałem, potem 19.52% z 60%PW ) otrzymywać hipotetyczną emeryturę statystycznie przez 15 lat w wysokości około 13% PW (za 20 lat PW będzie około 9.000 zł), czyli mam szansę na odebranie
36% wpłaconych realnie składek emerytalnych. Muszę dożyć 109 lat, by odebrać wpłacone składki emerytalne, a jeśli odwalę kitę przed 67 rokiem, to podobno coś/niewielki ułamek/ z OFE może zasilić konto żony. A jak słyszę, że to dzieci będą mnie utrzymywać /poprzez składki ZUS/ i o dofinansowaniu ZUS przez budżet, to chętnie tego głupola bym ...
To gdzie są marnowane 64% składek emerytalnych? Służby mundurowe, górników, urzędników?
Sokole, nie zajmuj się głupotami, jesteś dość bystry z matematyki, więc przelicz na swoim przykładzie stopę zwrotu z ZUS /wiek, w którym otrzymane emerytury zrównoważą się z wpłaconymi składkami emerytalnymi - chwaliłeś się niedawno, że masz to na papierze). Urzędników nie pytam, bo najczęściej pierwsza emerytura już przekracza składkę emerytalną od faktycznej pracy (reszta składek to podatki od spania, ziewania, itp. - powinni być obciążani za energię elektryczną do robienia kawy/herbaty oraz obecność spędzaną na rozmowach towarzyskich). Przerost zatrudnienia w ZUS jest ogólnie znany i spowodowany głupotą przepisów. Gdyby zlikwidować składkę chorobową to i uczciwość w narodzie byłaby większa, nie mówiąc o ogromnym uproszczeniu i zmniejszeniu biurokracji. Wystarczyło "mundurówce", czyli najbardziej chorowitej grupie zawodowej, zmniejszyć zasiłek chorobowy ze 100% do 80% pensji (podobnie jak pracownicy innych branż), to automatycznie ilość chorowitych spadła o 1/3. Także sposób wyliczenia emerytury jest skomplikowany, a można byłoby zastosować prosty algorytm:
Kwota emerytury = (suma wpłaconych składek emerytalnych w odniesieniu do PW) / (statystyczną ilość lat na emeryturze) / 12 * (aktualne PW ustalane co rok wg GUS)
Sprawiedliwe i proste, nie wymagające rocznej obsługi informatycznej za 800 mln zł oraz 2.5 mld zł na wynagrodzenia armii urzędników. Dodatkowy atut: brak dotacji z budżetu do ZUS, w którym Najwyższa Izba Kontroli rok temu była z wizytą i ... jej protokół został utajniony przez rząd, czyli koalicję PO-PSL. Musiało być w nim coś ciekawego, lecz niepochlebnego dla koalicji rządowej. Chyba nie napisałem nic nowego...
Odnośnie edukacji: jestem za bezpłatną edukacją dla szkół podstawowych, gimnazjów (te do likwidacji) i szkół zawodowych. Licea oraz studia bezwarunkowo płatne w wysokości 60-75% subwencji oświatowej, z której przysługiwałoby zwolnienie ze średnią ocen od 5 dla uczniów LO oraz 4.2 dla studentów (coś w ramach rekompensaty jak stypendium naukowe). Przy okazji się pochwalę, że do dziś nie wiem, co było główną motywacją podczas mojej edukacji: idea (by nauczyć się najwięcej), stypendium naukowe (drobna gratyfikacja finansowa) czy "to trzecie", które dawało najwięcej radości
Vision - nie ze mną takie numery, że wciskam "wyślij" i niespodzianka "nieprawidłowy ID i "coś tam". Zawsze zapisuję tekst i dopiero wysyłam