R0BERT pisze:Nigdy nie widziałem tak zaśmieconej kapliczki, jak Vresova Studanka, w środku syf, kubki po jogurtach jako popielniczki, pobazgrane obrazki i zapach moczu przy wejściu.
włodarz pisze:A co do Vřesovej studánky to zauważyłem, że ostatnio wielu mieszkańców Górnego Śląska jeżdzi w Sudety i bardzo często wybierają Hruby Jesenik jako cel wycieczek.
nie wiem włodarzu czy o mnie mowa, ale akurat w studance byłem pierwszy raz
Pojęcie ostatnio jest dość względne, u mnie to gdzieś chyba od 2008
Co do tej Vresovej Studanki to Robert ma rację - syf i malaria! Prawie się zerzygałem!
Gratuluję Robertowi, że potrafi odróżnić czeski mocz od polskiego...
A mówiąc poważnie - w tych okolicach spotkałem pod koniec sierpnia więcej osób mówiących po polsku niż po czesku. Ale zapewne to Czesi syfili, jak i wklejali wlepki polskich klubów sportowych
R0BERT pisze:więc wątpię, by akurat ludzie z Polski robili syf w czeskiej kapliczce.
to fakt, wiadomo, że ludzie z Polski w czeskiej kapliczce by się modlili, a nie robili syf
Dobromił pisze:Pudelek
Do boju
dziękuję za wywołanie do tablicy, ale nie muszę mitologizować Czechów, wystarczy mi rzeczywistość