bluejeans pisze: I na co konkretnie ma to być argument?
Tak ogólnie na to, że kolejne regułki nie rozwiązują problemu. Zrobimy sobie kolejne prawo, które nie rozwiąże jakoś specjalnie problemu. Zakaz umieszczania cudzego wizerunku póki co tez istnieje, a jak sama zauważyłaś, coraz więcej osób ma to w dupie.
I się trochę też nie dziwię, bo powstało wiele okoliczności łagodzących, dla mediów, które dla swoich celów, mogą tym wizerunkiem dysponować, pod pewnymi ograniczeniami, ale jednak mogą. A w sądzie wygrać związaną z tym sprawę szaremu obywatelowi graniczy z cudem. I jak sama na dole trafnie zauważyłaś, problem bardziej tkwi na egzekwowaniu tego prawa. Jestem zwolennikiem prostych rozwiązań i nie widzę powodu, żeby jeszcze bardziej komplikować prawo. Przykład był chociażby tu na forum, jak to padłaś ofiarą, w miarę prostego regulaminu i chcieli Cię stąd wywieźć na taczkach, pomimo, że to nie był Twój pomysł. Tutaj na forum też wiele rzeczy się obawiano i przesadnie chciano podejmować wiele działań, miało być spamerów nie wiadomo ile, minęło dwa lata, spamerów praktycznie tu nie ma. Na początku też mówiono, że zmierza to w złym kierunku bo tylko gada się tu w tematach nie górskich. To tu mam taką ciekawostkę. Pomijając to, że dział codzienne pogawędki leży już dawno odłogiem, shotubox podobnie w porównaniu do wtedy, a też się tego obawiano, że to zdominuje forum. Wiem, że ludzie zaglądający teraz do dwóch wątków co czyli tego i o polityce mogą mieć inne odczucia, bo to tak jest, że jak się żyję jakimiś wątkami, to potem się człowiekowi wydaje, że forum tylko tym żyje. Też czasem to miałem, ale wystarczyło mi tylko po prostu się tu nie wypowiadać i od razu stan rzeczy się zmienił. No ale co do tej ciekawostki, to:
4 lutego 2014 roku, czyli 1,5 roku temu napisałem tak:
Od początku zerkałem i zwracałem uwagę na to i się cieszyłem że jednak tych postów jest więcej w dziale góry, niż w dziale nie tylko górami człowiek żyje. Ta tendencja utrzymuje się do dziś, na poziomie 44 do 56 % na korzyść gór jednak.
Teraz dzisiaj sprawdziłem jak to wygląda i te same liczby wyglądają tak:
40 do 60 % na korzyść gór. Nie jest może to jakoś dużo, ale jednak jest to dowód na to, że w tematach górskich rozmawia się trochę więcej niż wtedy. Efekt regulaminów coraz bardziej rozbudowanych widziałem też na forum GS, gdzie ludzie głównie narzekali na co? Na brak egzekwowania go, wobec wszystkich tak samo. Czy aby na pewno podpisując umowę z bankiem, potrzeba do tego 30 stron papieru? No wiadomo umowa być musi, ale robiąc taki sam interes z kumplem, pożyczam od niego kasę i obchodzi się bez papieru. Nigdy nawet nie zdarzyło mi się, żeby ktoś mi nie oddał, albo żebym ja komuś nie oddał. Transakcja przebiegła bezproblemowo. Więc czy te wszystkie druczki, są na pewno dla dobra klienta? Wg mnie zdecydowanie nie. Naprawdę wiele rzeczy dałoby się uprościć. A ta kasę przeznaczyć na te organy które mogą te egzekwować. Ceper też tu wielokrotnie pisze, jak to miał dowody, miał wszystko, ale nigdy nie udało mu się nikogo wsadzić, no i się nie dziwię. Gdyby prawo było prostsze, jaśniejsze, to tez dałoby się faktycznie więcej osób usadzić.
Co do nauk, mam podejście jakie mam, bo nauka nauką, a życie życiem. Jedyna nauka, ta szkolna, warta uwagi to jak dla mnie matematyka, nie bez powodu nazywana królową nauk i ewentualnie jakieś jej pochodne, gdzie mamy liczby i mamy wszystko czarno na białym, za bardzo nie można nią manipulować. Widzisz uczyłem się przez 6 lat marketingu i reklamy i czego się nauczyłem? No z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że tego, że człowiekowi wg tych strategii i regułek mogę wcisnąć gówno zawinięte w papierek jako cokolwiek i on to kupi bo uwierzy w moją reklamę. Taka uniwersalna nauka, do wszystkich produktów, nie ważne czym one są. Dlatego też nigdy nie zostałem przedstawicielem handlowym, bo nie byłbym wstanie wciskać ludziom produktu, który wiem, że ma wady, często nawet jest totalną tandetą, ale wg tej nauki, mam go wciskać ludziom. No ale i tak jestem zadowolony, bo jak już będę miał swój produkt, który sobie sam wyprodukuję i znał go będę od podszewki, wtedy faktycznie mi się ta nauka przyda. Ale wtedy będzie to dla mnie uczciwe. Z ekonomią też już przykład tu podawałem, tez uczono mnie walki z systemem, nie przedstawiając w ogóle jak ten system działa. Wyszedłem w dorosłe życie i prawda okazała się brutalna. Prawo, prawo co ciekawe tez liznąłem całe 2 lata.
No ale liznąłem go też bardzo dużo razy już w samym sądzie i pierwsze co mi się kojarzy, bo to dawno było to to, że w sądzie o wiele więcej może ugrać na plus dla siebie człowiek winny, niż sam poszkodowany. I wiele razy się o tym przekonałem. Miałem nawet kumpla, który jednocześnie miał 9 wyroków w zawieszeniu. Tak sobie prawo samo to skomplikowało. Gdyby zasady były prostsze i bardziej bezwzględne, to już dawno by siedział i w sumie powinien. Bo jak to jest, że ktoś tyle nabroił i sobie bez problemu dalej normalnie funkcjonuje, jak każdy uczciwy obywatel? Dlatego jestem zdania, że ludzie sami sobie tak prawo skomplikowali. Najpierw sobie wymyślili niby sprawiedliwy sąd, a potem się bierze adwokata, który wie, że jesteś winny ale Cię broni i uniewinnia. I nie wiadomo o co chodzi. Wystarczy powiedzieć, że się żałuje swoich czynów, nie ważne, że kłamiesz, ważne, że okażesz skruchę i już zamiast siedzieć, dostajesz wyrok w zawieszeniu, albo tylko grzywnę, albo Ci automatycznie kurczy się o połowę.
Na historii co, też uczyłem się jedynych słusznych faktów, wyszedłem w dorosłe życie, zacząłem czytać i można się za głowę złapać, bo nie wiadomo co jest prawdą a co nie jest. Dlatego tak nie ufam za bardzo tym naukom i bardziej opieram się na życiu.
Co do samego zakazu niewolnictwa, jak najbardziej powinno być to zakazane i tego nie kwestionuje, ale chodziło mi o to, że nie działa to skutecznie i powinno się właśnie skupić na eliminacji tego, ale czynami, a nie tylko zakazami. Ale prawda jest taka jaka jest, że widocznie nie wszystkim bardzo zależy na tym żeby to się skończyło, bo mają z tego pieniądze. Tak samo bardzo łatwo na świecie byłoby zmniejszyć liczbę wypadków samochodowych i to solidnie ją zmniejszyć, ale wtedy liczba mandatów spadła by za bardzo i pieniędzy z tego by nie było. No i mój ulubiony przykład z żarówką samochodową. Gdzie też zamiast iść ludziom z pomocą i ułatwić im wymianę tej żarówki, to coraz bardziej graniczy to z cudem i trzeba jechać do serwisu ją wymieniać. I w coraz więcej przypadkach dzieje się tak, że jak Ci ta żarówka się spali, to w świetle tego prawa, stajesz się przestępcą. Drobnym bo drobnym, ale mandat gwarantowany. No ale przecież to normalne, że do wymiany żarówki, należałoby wezwać lawetę, żeby auto sprowadzić na serwis i tam ją wymienić. Ile firm na tym zarobi przecież. A jak nie wezwiesz, to możesz jechać dalej bez żarówki i dostać mandat i zarobi na Tobie kto inny.
I przez to prawo, przepisy stojące przeważnie po stronie silniejszych, bogatszych itp. nasze życie staje się coraz bardziej skomplikowane. A szło by prościej i naprawdę te pieniądze przeznaczyć na egzekwowanie tego. Ktoś kogoś zabił, pobił brutalnie, okradł, są dowody to idzie siedzieć i tyle, a nie milion okoliczności łagodzących, przepisów itp.
bluejeans pisze:Prawem zakazane są też gwałty, kradzieże i morderstwa, mimo to wciąż się zdarzają. Czy w związku z tym regulacje prawne w tej materii są niepotrzebne?
Absolutnie, jak najbardziej jest to słuszne, ale jak wyżej są to przestępstwa ewidentne i nie potrzeba do tego tyle regulacji, no ale jak już są to spoko, już je akceptuje, po prostu nie jestem za wprowadzaniem kolejnych, a za tym, żeby skupić się na służbach, które mają temu zapobiegać, a nie poprzez kolejne regulacje prawne, bo nie tędy droga. I jednak nie porównujmy takich przestępstw do zamieszczania zdjęcia córki.
bluejeans pisze:Większy skutek odniesie się przez - jak to ująłeś - "propagowanie" dobrych zasad współżycia społecznego niż przez zakaz?
To się nie tyczyło tego wyżej i nie ma co porównywać, i tak jak wyżej, po prostu chodziło mi o kolejne bezsensowne przepisy w małostkowych sprawach, które nie zagrażają ludzkiemu życiu i bezpieczeństwu. Np. jak byłem mały to bez problemu mogłem robić wiele rzeczy, które dzisiaj są karane. czy to pójść sobie w weekend na grilla czy ognisko, za ulicę i nikt z tego nie robił problemu, dzisiaj mandat i traktowanie jak przestępce jakby nie wiadomo co się zrobiło. Można powiedzieć, że były ku temu powody, bo ktoś coś tam podpalił, no dobrze, ale to były zdarzenia pojedyncze, nie było wg mnie aż takiej konieczności to regulować prawnie. Wystarczyło ludzi edukować w tym kierunku. Tak samo można by to zrobić w kierunku wyrzucania śmieci gdzie popadnie, mandaty sprawdzają się tu średnio, bo nie da się za bardzo kogoś takiego złapać, ani mu udowodnić, że śmieci. Są to nieliczne przypadki, o wiele większy efekt wg mnie osiągnięto by przez edukację i dawanie ludziom przykładu. Dzisiaj to już tyle tych przepisów, że ja osobiście nie wiem, gdzie dzisiaj mogę rozpalić ognisko, ale domyślam się, że pewnie sporo na ten temat jest napisane, ale trzeba tego szukać nie wiadomo gdzie, przeczytać nie wiadomo ile, a nawet jak już się przeczyta to i tak nic nie wiadomo, bo dla przeciętnego obywatela to jest mało zrozumiałe.
Kiedyś mogłem sobie otworzyć ta puszkę piwa i sobie na spokojnie wypić na ławce, dzisiaj po 30 minutach jest przy mnie straż miejska, bo 10 sąsiadów zadzwoniło, bo mnie z okna widziało i przecież jestem nie wiadomo jakim przestępcą.
Po prostu zamiast skupić się na prawdziwej przestępczości, to przez te kruczki i kolejne druczki skupiamy się na sprawach małostkowych. Jadę sobie spokojnie do pracy, a tu mi wyskakuje trzech panów policjantów, bez radiowozu, tak sobie chodzą piesza i zatrzymują wyrywkowo samochody do kontroli. W tym czasie tych trzech panów mogłoby faktycznie działać i ścigać przestępców, a nie bawić się w zatrzymywanie prawidłowo jeżdżących kierowców.
Vlado pisze:Potrafię sobie wyobrazić bezdomnego ze swoją bezdomną kartą, nawet na okaziciela, któremu w punkcie skupu nabijają na kartę złotówki;)
A skąd pewność że on taką kartę w ogóle dostanie? Jak on często nawet nie posiada dowodu osobistego, nie jest nigdzie zameldowany, więc już dzisiaj nie może posiadać nawet karty bankomatowej. Nie muszę już wspominać o sytuacji, kiedy to przyjdzie mu do rozliczenia do tego wszystkiego i odprowadzeniu podatku.
Vlado pisze:Handlu na wszelkich bazarkach nie wyobrażam sobie bez gotówki, może jakiś tam kraj wprowadzi wirtualne pieniądze, ale na całym świecie, w tym wieku, na pewno nie jest to realne;)
Wiele rzeczy jeszcze 20 lat temu wydawało się nierealnych i jak z filmu SF, a dzisiaj już wiele z nich jest, świat się też rozwija coraz szybciej, więc nie wiadomo.
Vlado pisze:Z drugiej strony żyjesz na co dzień w wirtualnym świecie a obawiasz się wirtualnych pieniędzy?
Nie do końca, jeszcze rozróżniam te dwa światy na całe szczęście i na fejsubku nie wrzucam wydarzeń ze swego codziennego życia, co jadłem itp. więc nie jest ze mną tak źle.
Na tym forum też jestem naprawdę całkiem przypadkiem, bo forum Góry Szlaki miało być ostatnim forum na jakim byłem, tutaj już też byłem bliski odejścia, ale nikt mnie nie uratował i chciał wziąć tego przybytku w swoje ręce.
Vlado pisze:Może i słaby, ale spójrz na warunki pracy choćby w Bangladeszu a zobaczysz Europę XIX wieku.
A to ciekawe, bo coraz więcej widzę w internecie wpisów, że Polska to taki Bangladesz w Europie, więc coś w tym musi być.
Vlado pisze:Naprawdę uważasz, że to system ludzi do tego zmusza?
Może określenie zmusza jest tu za ostre, ale jednak owszem ma bardzo wielki wpływ i ludzie te przykłady biorą z góry, a nie odwrót. Owszem mogli by się temu przeciwstawić, ale musieli by z czegoś zrezygnować, problem w tym, że nie mają takiej silnej woli, więc przyjmują wszystko co im się wciśnie.
Mimo wszystko tak jak ja wzorce swoich zachowań wynosiłem głównie z domu od rodziców, czy od kolegów którzy mnie otaczali, czy też nawet z TV, gdzie miałem swoich idoli, tak tez uważam, że te wzorce przychodzą z góry i człowiek skądś czerpie te swoje zachowania.
Vlado pisze:Rodzice odprowadzają dzieci, bo wszyscy tak robią, my chodziliśmy do szkoły całą bandą, dzieci na podwórku było od groma, teraz dzieci jest jak na lekarstwo, większość odwożą rodzice nakręceni złem świata sprzedawanym przez całodobowe kanały informacyjne.
No ale widzisz, tu już stwierdziłeś, że są też nakręcani przez całodobowe kanały informacyjne. Oczywiście, że sami tez się nakręcają, ale wg mnie pierwszy impuls idzie jednak z góry i skądś te przykłady biorą, a potem to już idzie lawinowo.
Vlado pisze:Nawet gdybyś chciał by Twoje dziecko było bardziej samodzielne, to z kim Twoje dziecko ma iść do szkoły, z kim ma poskakać sobie w parku po drzewach?
Tego nie wiem, ale tez bywa różnie, bo np. u mnie na osiedlu, nie ma już żadnego boiska, bo nie ma na to miejsca, owszem place zabaw jeszcze są, ale pamiętam, myśmy tej przestrzeni mieli dużo więcej, a nawet jak jej nie było, to wszędzie potrafiliśmy sobie to boisko zrobić. Nawet na parkingu, który był jednocześnie ulicą, stawiało się bramki i się grało, jak samochód jechał, to się chwilowo demontowało boisko.
Nawet w hokeja zimą na tej ulicy graliśmy. Sąsiadom się poobijało trochę piłką samochody, czasem trochę na nas krzyczeli, ale ogólnie i tak nas lubili, bo nigdy nie było interwencji policji, zawsze dzień dobry i pełna kulturka była itp. bo tam nie dzwonili nawet. Dzisiaj by to wyglądało zupełnie inaczej, od razu jeden z drugim, by miał telefon w ręce i wydzwaniał, że dewastujemy parking i samochody.
A boisk naprawdę nie ma, w tych miejscach są przeważnie teraz parkingi, dla samochodów, albo powstały centra handlowe, w kolejnym miejscu gdzie mieliśmy 3 fajne boiska i jakąś przestrzeń, za ulicą pod lasem powstaje właśnie wielki Aquapark i nowe osiedla. Więc uczucia mam mieszane, ale żeby dziecko mogło sobie pograć, to często trzeba je gdzieś za miasto wywozić.
Vlado pisze:Podobnie widzę to w korporacjach, gdy masz normalnego szefa, to i warunki pracy masz normalne.
Nie zgodzę się. Owszem możesz mieć normalnego szefa, ale z czasem na niego jest wywierany wpływ i wielokrotnie miałem normalnego szefa, który chcąc być normalny, stracił swoją pracę, bo nie dostosował się do wizji ludzi z góry, tylko stanął w obronie pracowników. Owszem jakiś czas to przechodzi, ale na dłuższa metę to się nie sprawdza.
Vlado pisze:Ale nie raz widziałem jak ludzie się zmieniają otrzymując awans, jaki wychodzi z nich faszyzm, a kolega z dnia na dzień już nie jest kolegą.
No właśnie wg mnie to nie jest tak, że to sami ludzi się zmieniają, gdyby się nie zmienili, to by mogli zapomnieć o awansie, albo bardzo szybko by zostali zdegradowani. Też stałem przed takim wyborem, byłem na wielu szkoleniach i też przez to zrezygnowałem, bo też miałem działać tak jak góra chciała, jakbym się nie dostosował to bym poleciał na zbity pysk. Ale owszem mogli by się ludzie temu przeciwstawić i faktycznie jak w jakiejś korporacji jest więcej tych co nie dadzą się ulec tym wpływom i chcą dalej być normalni, to idzie sporo wywalczyć i może być normalnie. Więc ludzie oczywiście też są temu winni, bo mogli by się temu przeciwstawić, a za karierę faktycznie wychodzą z nich różne rzeczy, ale uwierz mi, że przykład idzie z góry, tych na górze tak szkolą. U nas dyrektor w firmie oficjalnie mówił do pracowników, nie ludzie tylko ręce. Można to odebrać jako żart, no ale średni to żart, kiedy dyrektor mówi, że zamiast przyszli kolejni ludzie, to stwierdza że przyszły kolejne ręce. Ręce oczywiście do pracy, bo rękoma się tam pracowało, typowe przedmiotowe podejście do rzeczy.
Vlado pisze:Tylko wiesz, gdyby ludzie przychodzili do pracy pracować, a nie 6 godzin dziennie walić w pręta, to ten cały system kontroli byłby zbędny.
Źle zinterpretowałeś moje słowa, po pierwsze napisałem, że byłem nielicznym, reszta zapieprzała od dzwona do dzwona, po drugie ja wykonywałem w 100% procentach swoją pracę, po prostu dali mi jej tak mało, więc to nie moja wina i stwierdzenie że przychodziłem tam walić w pręta, jest błędne, przychodziłem wykonywać swoją pracę i jak najbardziej w pełni ja wykonywałem.
I uwierz mi, że wiele z tych ludzi nie przychodzi tam z nastawieniem walenia w pręta, bo nie ma takiej możliwości, kiedy ktoś stoi nad Tobą ze stoperem w ręce i wylicza w jakim czasie jesteś wstanie zrobić jedną operację. Potem dzieli 8 godzin, przez ilość sekund ile Ci to zajęło i stwierdza że masz tyle zrobić. Czy wg Ciebie to nie jest przedmiotowe traktowanie człowieka? Czy uważasz, że człowiek może przez 8 godzin jak robot, wykonywać bez przerwy w tym samym czasie tą samą operację? Po pierwsze człowiek w przeciwieństwie do robota się męczy, biegacz też nie może biegać przez 8 godzin tym samym tempem, po drugie człowiek się myli, więc przy każdej pomyłce traci swój czas. Człowiek często musi się tez wysikać itp. Tego w tych czasach się nie uwzględnia. Nie uwzględnia się nawet tego, że może Ci braknąć, podzespołów itp. Owszem jedni to rozumieją, ale nie wszyscy, odlicza się 15 minut na przerwę i tyle. Owszem są tacy co to rozumieją, ale mi wielokrotnie powiedziano, że za mało robię i byli ze mnie niezadowoleni, bo nie miałem części, żeby cokolwiek robić, nie miałem miejsca żeby robić, bo już wszystko było zbuforowane. Ale liczył się tylko wynik. Wynik ma się zgadzać, nie ważne czy są ku temu okoliczności czy nie ma, wynik ma się zgadzać. Tak samo jak to, że w firmie jest konkurencja między zmianami, która zrobi najwięcej. Po co to? Przecież wszyscy pracują dla tej samej firmy na ten sam cel, po co robić w jednej firmie konkurencje? Dawać nagrody zmianie która najwięcej zrobiła. To są takie niewinne zachowanie niby, ale prowadzą właśnie do rywalizacji i do tego co się z ludźmi robi. Walka między działami. Dział jakości szuka haka na dział Produkcji i na odwrót, jedni zwalają winę na drugich, przecież to cały czas ta sama firma, więc powinni ze sobą współpracować a nie robić między sobą rywalizację. A potem właśnie są takie oszołomy, co za 200 zł nagrody sprzedają kolegów obok. I akurat miałem to szczęście, być w wielu środowiskach i poznać wiele z tych rzeczy i na tym bazuję swoją ocenę. Dlatego też sam w końcu tym pierdolnąłem i odszedłem, bo wiedziałem, że będę musiał się dostosować i wbrew swoim zasadom zarządzać pracownikami. A praca była fajna, przede wszystkim dochodowa, co tydzień byłem w górach, na nic mi nie brakowało, no ale trudno skończyło się, bo nie mam zamiaru w tym procederze uczestniczyć. Postanowiłem zacząć wszystko od podstaw i zbudować swój produkt i mam nadzieję, że już niedługo będą tego efekty.
Może widziałeś inną korporację, to się ciesze, jak jeszcze są normalne. Ja tu u mnie mam całą strefę zwolnioną z wielu podatków oczywiście, w 5 z tych korporacji udało mi się być i w każdej było tak samo, kolegów mam sporo co tam pracują i mają takie samo zdanie. Praktyki Monsanto na tym filmie co tu kiedyś wrzuciłem są identyczne, więc taka a nie inna jest moja ocena sytuacji.