W świecie klocków

Tutaj znajdziecie tematy nie związane z górami, coś o muzyce, filmach, sporcie, polityce i czymkolwiek innym...
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6272
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-04-12, 23:32

Pudelek pisze:czy nawet w tym temacie musisz wrzucać informację, jak to teraz jest ciulato a kiedyś było super? to naprawdę na dłuższą metę jest nudne...


Akurat klocki Lego zawsze byly i sa dla mnie symbolem pewnego uporzadkowanego swiata ktory mi sie nie podoba wiec skojarzenie nasunelo sie samo, wiec i wypowiedz w tym temacie :)

A tak wogole to widac kazdy ma jakies manie przesladowcze- ciebie nękaja krzyze w gorach albo ksieza z ministrantami a mnie rowne chodniki i trawniczki :lol Widac kazdy lubi pisac o "swoich demonach" :lol
Ostatnio zmieniony 2015-04-12, 23:38 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8495
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2015-04-12, 23:37

uporządkowanie to jest ostatnia rzecz jaką bym skojarzył z Lego - możliwości jakie dają i brak ograniczeń w tworzeniu klockowego świata w jakiejkolwiek interesującej nas formie (co widać właśnie na wystawie) jest, moim zdaniem, baaardzo odległy od definicji uporządkowania ;)

ciebie nękaja krzyze w gorach

krzyże w górach mnie nie nękają, tylko te paskudne, nie pasujące do otoczenia - podobnie jak inne obiekty architektoniczne ;)

albo ksieza z ministrantami

przestaną mnie nękać, gdy przystanę ich utrzymywać z moich podatków - niech wtedy bzykają nawet King-Konga :D
Ostatnio zmieniony 2015-04-12, 23:41 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2015-04-13, 08:51

buba pisze:ciebie nękaja krzyze w gorach albo ksieza z ministrantami
Pudelku, na King-Konga nie wyglądasz, ale coś w tym musi być ...

PRL nie był taki zły, chociaż dla mnie to okres wielkiej nędzy, ale degeneruchów ZOMO sprowadzało szybko do właściwego poziomu. I dziwne macie przeliczniki z dolarem, kiedyś pół litra wódki miało zdecydowanie inną wartość (wyższą niż 1$), zaś najniższa pensja oscylowała około 25-30l. Jeśli przyjąć dzisiejszą cenę półlitrówki około 20-25 zł, to stanowi równowartość dzisiejszych 1.200 - 1.500 zł. Matematyka nie boli ...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
Vlado
Posty: 1641
Rejestracja: 2015-03-15, 16:57
Lokalizacja: Wega XXI

Postautor: Vlado » 2015-04-13, 18:06

Ceper pisze: Matematyka nie boli ...

Widać niektórych boli;)

Jeżeli Żytnia 0,5L w Pewexie kosztowała około 1$ a zarabiałeś około 25$ to na ile litrów było Cię stać?;)

Przeciętne wynagrodzenie roczne w 1982r: 133 504zł - 344,48$
W najgorszym 1983 roku: 173 700zł - 292,30$

Nowy Polonez na giełdzie w 1982 roku kosztował 3000$, czyli ponad 100 miesięcznych pensji.
Jakie auto kosztuje teraz 100 średnich pensji?
Nowe Audi 80 kosztowało 15000$, czyli musiałbyś na nie odkładać przez ponad 40 lat :D
Wiadomo, jedni kombinowali jak mogli, inni jeździli na kontrakty.

Nie oceniam czy w PRLu było źle czy dobrze, nie tego dotyczył mój post.
W nawiązaniu do Pewexu przeliczyłem tylko ówczesne pensje na dolary;)

Zamiast na dolary możesz przeliczyć na buraki, mleko czy cukier, wtedy te kwoty, co oczywiste, będą dużo bardziej zbliżone do obecnych pensji.

Buba pisze:Mi jakos od poczatku sie te klocki nie podobaly

Powiem Ci, że bardzo chciałem je dostać, ale jak już dostałem, to i tak wolałem pograć w kapsle ;)
Ostatnio zmieniony 2015-04-13, 18:08 przez Vlado, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2015-04-13, 18:19

buba pisze:kurat klocki Lego zawsze byly i sa dla mnie symbolem pewnego uporzadkowanego swiata ktory mi sie nie podoba wiec skojarzenie nasunelo sie samo, wiec i wypowiedz w tym temacie :)


buba, a tak z ciekawości - czym lubiłaś się bawić w takim razie? ;)

Ja akurat uwielbiałam wszelkie klocki i uważam, że można z nich zrobić różne cuda. Faktem jest, że teraz są takie domy, w których układa się tylko schemat przedstawiony na obrazku i on się kurzy na półce, ale przecież istnieje taka swoboda w budowaniu, że aż dziwne wydaje mi się stwierdzenie o "uporządkowaniu" ;) Zresztą są nawet zalecane przez pedagogów na pewnym etapie życia dziecka ;)

Kapslami też się bawiłam.

W sumie lalkami też :-o Robiłam im operacje, wypruwałam flaczki i robiłam bardzo dużo zastrzyków :dev ...ale to nic przy mojej koleżance, która pokroiła swoją lalkę na kiełbaski i bawiła się w sklep spożywczy :P
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Tępy dyszel
Posty: 2928
Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
Lokalizacja: Tychy

Postautor: Tępy dyszel » 2015-04-13, 18:32

ceper pisze:Syn na drugie urodziny życzył sobie komputer PC

Swoje sny opisujesz ?

ceper pisze:żadne klocki lego czy kolejkę ...

Współczuje. Ja tam, podobnie jak ,,lwia" część przedszkolaków lat 80 i lat wczesnoszkolnych, preferowałem klocki (Lego kupił mi tata w Pevexie), kolejka (również z Pevexu) i nawet dorośli mieli ,,kupę" radochy z tego.

Na zabawę w doktora to czas nadszedł nieco później :P
nes_ska pisze:Kapslami też się bawiłam.

Toż to klasyk - ja byłem Olafem Ludwigiem.

Fajne czasy to były z perspektywy małego dziecka. Taka beztroska a dziś już 2-3 latki są często pozbawione dzieciństwa, gdy rodzice próbują ,,zaszczuć" małego do ,,wyścigu szczurów" typu język francuski czy łacina (autentyk) dla 3 latka, pianino, skrzypce itd.....

Zabawy zero....
Ostatnio zmieniony 2015-04-13, 18:34 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2015-04-13, 18:48

Vlado, nie tylko matematyka powinna boleć ...
Powtórzę jeszcze raz: studia zacząłem w 1987 i stypendium stanowiło równowartość 36-40$ (lub 36-40 półlitrówek, bo czarnorykowy kurs $ był zmienny), czyli około 2/3 wynagrodzenia chłoporobotnika na rękę. Ewidentnie licząc alkohol jako podstawę, zatem odpowiada to wynagrodzeniu 1200 zł. Biorąc pod uwagę twe przykłady, np. smartfon S5, to nominalnie zarabiając mniej, twoja siła nabywcza wzrosła 2x w ciągu roku
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/

Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
Vlado
Posty: 1641
Rejestracja: 2015-03-15, 16:57
Lokalizacja: Wega XXI

Postautor: Vlado » 2015-04-13, 19:00

No to bogate miałeś stypendium ;)
Przeciętne roczne wynagrodzenie w 1987r: 350 208 zł - 308,55$ (25,71$/m-c)

Tępy dyszel pisze:Toż to klasyk - ja byłem Olafem Ludwigiem.

A jak się pokazały naklejki na kapsle z flagami państw, to był dopiero szał, miałem całą drużynę ;)
Ostatnio zmieniony 2015-04-13, 19:06 przez Vlado, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2015-04-13, 19:59

Ja osobiście miałam jeszcze w swoim dzieciństwie takie klocki z których się skręcało różne machiny. W komplecie były kwadraty z dziurkami, prostokąty z dziurkami, plastikowe śruby i nakrętki. Potem miałam takie żółte klocki w kształcie rurek do których były plastikowe łączniki i robiło się z tego np. meble, domki, urządzenia kanalizacyjne.

O coś takiego jak tu, tylko kształty rurek były bardziej skomplikowane i klocki były jednej grubości i jednego koloru, zaś dodatkowo były białe łączniki.

Obrazek

Tymi samymi klockami bawiły się jeszcze moje dzieci i bardzo je lubili, ale teraz niestety się już pogubiły.

Miałam też biało-czerwone klocki podobne do "Lego" ale były tam tylko 2-3 rozmiary i bez tych wszystkich ludzików.

Wszystko to była polska produkcja z lat 50 lub 60.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2015-04-13, 20:32

Vlado, skąd wziąłeś kurs 1135 zł/$? Nikt nie sprzedawał dolców w banku, gdy cena czarnorynkowa wynosiła około 1.900 zł/$. może jakoś uwzględniałeś rubla transferowego, którego cena na początku była równa 1$, a dziś 21 groszy. Inflacja też była >25%, w 1988 60%, w 1989 251%, w 1990 aż 585%.
Ja tylko porównałem to do pensji ojca, który zarabiał grosze.
Realny przykład: rok 1990, 2 tygodnie pracy "chmiel" = 3115 Kcs, czyli około 100$ (nocleg i wyżywienie zapewniał pracodawca). Inny przykład: za brak miejscówki (w kasie PKP nie można było już kupić) konduktor-palant wziął w łapę 19.11.1990 20.000 zł. Trudno porównywać dawne i dzisiejsze czasy.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/

Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2015-04-13, 20:34

Ceper - to jest temat o klockach a nie o kasie, załóż sobie swój temat.
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2015-04-13, 20:41

Basiu, no to ja i moja rodzina niewiele możemy opowiadać o klockach, a jeszcze mniej o lego ;)
Kapsli ani puszek po piwie też nie zbieraliśmy - jesteśmy z innego świata. Przepraszam za OT.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/

Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2015-04-13, 20:45

Ależ ceprze! Kapsle nie musiały być po piwie... a mineralka w butelkach? Stąd mieliśmy kapsle przecież! ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2015-04-13, 20:53

Jaki ja byłem szczęśliwy, gdy razu jednego dostałem mały zestaw Lego. Normalnie święto małego dziecka :)
Wszystkie inne klocki jakie miałem, tzn "nasze" :D to albo się nie bardzo łączyły bo miały luzy albo w drugą stronę. Z resztą wszystkie zabawki jakie szło kupić były tandetne.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6272
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-04-13, 21:51

nes_ska pisze:buba, a tak z ciekawości - czym lubiłaś się bawić w takim razie? ;)


- samochodziki- najbardziej lubilam zielona wywrotke i wszystko nia wozilam np. jak wracalam z mama z zakupow to ziemniaki musialy jechac na wywrotce ktora ciagnelam na sznurku
- gumowa kaczuszka do kapieli
- gumowe misio-pieski zwane Puckami- sztuk 15 ktore zawsze robily to samo co ja- jezdzily z placakiem w gory, mialy sanki, narty, rowerki (mama robila je z kartonu), łodzie (tata strugal mi je z drewna i kory) mama szyla im tez ubranka na szydelku (tzn czapki i szaliki bo one nie mialy rak i nozek ;) Czesto budowalam im tez domek- z odwroconego krzesla i ksiazek.
- zabawki tymczasowe tzn np. kamienie, szyszki, patyki z ktorych budowalam miasta, domy, tamy na potokach dla moich Puckow (a czesto jak sie zwiazalam z tymi "zabawkami" to zabieralam je do domu i potem bylo 5 kg kamieni w kącie)
- piłka
- bączki
- wiaderko, łopatka, grabki itp
- farbki, kredki
- bebenek i trabka (ochoczo sie bawilam ale szybko mi je rodzice odebrali :(

Nigdy nie umialam sie bawic lalkami. Kiedys dostalam jedna taka Barbi od cioci pod choinke. Bawilam sie nia raz- tzn najpierw utonela w stawie a potem zrobilam jej pogrzeb. Mam nadzieje ze ciocia sie nigdy o tym nie dowiedziala bo byloby jej przykro ;)
Nie cierpialam rowniez puzzli, gier planszowych, jakis ukladanek, bleee.

A tak wogole to najbardziej lubilam zabawy do ktorych stałe zabawki nie byly potrzebne: w sklep, w chowanego, w podchody, w urzadzanie kryjowek, domki na drzewie, hustawki z opony albo patyka, przeskakiwanie plotow na galezi, chodzenie na jablka do cudzego sadu itp. Najbardziej lubilam te zabawy w czasie ktorych mozna sie bylo porzadnie ubrudzic! np. w kaluzach po deszczu! :D

Kapslami i kolejka nigdy sie nie bawilam- acz dlatego ze nigdy jakos sie z tym nie spotkalam na swojej drodze- wiec ciezko mi teraz ocenic czy mi by sie to podobalo czy nie.


ceper pisze:Kapsli ani puszek po piwie też nie zbieraliśmy - jesteśmy z innego świata.


a czym sie bawily dzieci w twoim swiecie?

nes_ska pisze:ale to nic przy mojej koleżance, która pokroiła swoją lalkę na kiełbaski i bawiła się w sklep spożywczy :P


Nie no- umarlam! :lol Pomyslowosc dzieci nie zna granic! :D
Ostatnio zmieniony 2015-04-13, 22:10 przez buba, łącznie zmieniany 9 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości