nes_ska pisze:buba, a tak z ciekawości - czym lubiłaś się bawić w takim razie?
- samochodziki- najbardziej lubilam zielona wywrotke i wszystko nia wozilam np. jak wracalam z mama z zakupow to ziemniaki musialy jechac na wywrotce ktora ciagnelam na sznurku
- gumowa kaczuszka do kapieli
- gumowe misio-pieski zwane Puckami- sztuk 15 ktore zawsze robily to samo co ja- jezdzily z placakiem w gory, mialy sanki, narty, rowerki (mama robila je z kartonu), łodzie (tata strugal mi je z drewna i kory) mama szyla im tez ubranka na szydelku (tzn czapki i szaliki bo one nie mialy rak i nozek
Czesto budowalam im tez domek- z odwroconego krzesla i ksiazek.
- zabawki tymczasowe tzn np. kamienie, szyszki, patyki z ktorych budowalam miasta, domy, tamy na potokach dla moich Puckow (a czesto jak sie zwiazalam z tymi "zabawkami" to zabieralam je do domu i potem bylo 5 kg kamieni w kącie)
- piłka
- bączki
- wiaderko, łopatka, grabki itp
- farbki, kredki
- bebenek i trabka (ochoczo sie bawilam ale szybko mi je rodzice odebrali
Nigdy nie umialam sie bawic lalkami. Kiedys dostalam jedna taka Barbi od cioci pod choinke. Bawilam sie nia raz- tzn najpierw utonela w stawie a potem zrobilam jej pogrzeb. Mam nadzieje ze ciocia sie nigdy o tym nie dowiedziala bo byloby jej przykro
Nie cierpialam rowniez puzzli, gier planszowych, jakis ukladanek, bleee.
A tak wogole to najbardziej lubilam zabawy do ktorych stałe zabawki nie byly potrzebne: w sklep, w chowanego, w podchody, w urzadzanie kryjowek, domki na drzewie, hustawki z opony albo patyka, przeskakiwanie plotow na galezi, chodzenie na jablka do cudzego sadu itp. Najbardziej lubilam te zabawy w czasie ktorych mozna sie bylo porzadnie ubrudzic! np. w kaluzach po deszczu!
Kapslami i kolejka nigdy sie nie bawilam- acz dlatego ze nigdy jakos sie z tym nie spotkalam na swojej drodze- wiec ciezko mi teraz ocenic czy mi by sie to podobalo czy nie.
ceper pisze:Kapsli ani puszek po piwie też nie zbieraliśmy - jesteśmy z innego świata.
a czym sie bawily dzieci w twoim swiecie?
nes_ska pisze:ale to nic przy mojej koleżance, która pokroiła swoją lalkę na kiełbaski i bawiła się w sklep spożywczy
Nie no- umarlam!
Pomyslowosc dzieci nie zna granic!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..