8/9.11.2014 - Miziowa, Pilsko, Rysianka..
8/9.11.2014 - Miziowa, Pilsko, Rysianka..
Miało nas być czworo, ale małżonka postanowiła pozostać wraz z anginą w domowym zaciszu. Ja swoją anginę zabrałem wraz z dwojgiem przyjaciół, wybitnie niedoświadczonymi w górach.
Wystartowaliśmy w sb o 6 rano w kierunku Sopotni Wlk. Lało całą drogę, lało i w samej Sopotni, lało na Hali Górowej, lało na Miziowej.. W związku z tym planowane na sobotę Pilsko zostało odłożone na niedzielę.
Jakże miłym zaskoczeniem była możliwość obejrzenia gali bokserskiej na żywca na projektorku przy sobocie
W niedzielę tyłki wystawiliśmy ze schronu o 7 rano. Niebo całkiem ładne, deszczu brak. Wrócił niestety po kwadransie Ale o 9 odpuścił ostatecznie i wpuścił na pierwszy plan ciepełko, słońce i lazurowe niebo. Niestety franca zostawiła po sobie błoto, które oblepiło radośnie galoty do kolan..
Pilsko padło, pognaliśmy na Rysiankę.
Pierwszego dnia pustki na szlaku, drugiego już towarzystwo liczne. Na Rysiance w schronisku full, przed schroniskiem półfull. Po żurku śmigamy z powrotem do Sopotni, dobijamy do wozu, zrzucamy brudne buciory i odpalamy krążownik z powrotem na Kraków, gdzie lądujemy o 16:30.
Kompani dali radę, zajawili się na kolejne wypady, co cieszy. Przemokliśmy i w sobotę, i w niedzielę, ale humorów nam to nie zepsuło, więc chyba pogoda "siadła"
Wystartowaliśmy w sb o 6 rano w kierunku Sopotni Wlk. Lało całą drogę, lało i w samej Sopotni, lało na Hali Górowej, lało na Miziowej.. W związku z tym planowane na sobotę Pilsko zostało odłożone na niedzielę.
Jakże miłym zaskoczeniem była możliwość obejrzenia gali bokserskiej na żywca na projektorku przy sobocie
W niedzielę tyłki wystawiliśmy ze schronu o 7 rano. Niebo całkiem ładne, deszczu brak. Wrócił niestety po kwadransie Ale o 9 odpuścił ostatecznie i wpuścił na pierwszy plan ciepełko, słońce i lazurowe niebo. Niestety franca zostawiła po sobie błoto, które oblepiło radośnie galoty do kolan..
Pilsko padło, pognaliśmy na Rysiankę.
Pierwszego dnia pustki na szlaku, drugiego już towarzystwo liczne. Na Rysiance w schronisku full, przed schroniskiem półfull. Po żurku śmigamy z powrotem do Sopotni, dobijamy do wozu, zrzucamy brudne buciory i odpalamy krążownik z powrotem na Kraków, gdzie lądujemy o 16:30.
Kompani dali radę, zajawili się na kolejne wypady, co cieszy. Przemokliśmy i w sobotę, i w niedzielę, ale humorów nam to nie zepsuło, więc chyba pogoda "siadła"
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Smętny początek ale finisz udany
Może Pilska trochę żal mogło być bardziej idokowo, ale narzekać ogólnie na wypad chyba nie macie powodu. Przyzwoity weekend.
http://images69.fotosik.pl/358/999af4b72cb8731d.jpg
Nagły atak spawacza ?
Może Pilska trochę żal mogło być bardziej idokowo, ale narzekać ogólnie na wypad chyba nie macie powodu. Przyzwoity weekend.
http://images69.fotosik.pl/358/999af4b72cb8731d.jpg
Nagły atak spawacza ?
Ostatnio zmieniony 2014-11-12, 07:43 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:
Muszę sobie w końcu sprawić taki ochraniacz na plecak jak masz. Dobra rzecz na deszcz, a nie raz już przelało mi plecak.
Przy ulewie szałowo nie chroni, ale przynajmniej wiadomo, że poza górną kieszenią woda Ci się głębiej nie dostanie. Ten pokrowiec stosuję wymiennie, bo przy jednym plecaku był w pakiecie, przy drugim niestety nie.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
laynn pisze:bton1, mimo złej pogody zazdroszczę, wiesz czemu
Hehe
Szczerze mówiąc to chyba pierwszy raz zdarzyło mi się ruszać w deszczu i to bez żadnej nadziei na poprawę Jak się okazało - da się. Plus taki, że nie była to ulewa tylko jednostajne siąpienie, które w lesie nie dawało się bardzo we znaki.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
bton1 pisze:Plus taki, że nie była to ulewa tylko jednostajne siąpienie, które w lesie nie dawało się bardzo we znaki.
E no taka pogoda nie jest tragiczna. Najgorszy deszcz to mnie dorwał kiedyś na Grzesiu, kurna dopełnienia dały kosówki. Tak mokry to długo nie byłem, a przynajmniej to wspomnienie mi się w głowie zadomowiło.
sokół pisze:niejedna baba słono płaci za błotne maseczki, żeby poprawić urodę.
Właśnie to był jeden z naszych tematów w drodze, że można by w okolicy Trzech Kopców rozstawić budę i błotne okłady sprzedawać.
sokół pisze:Romankę odpuściłeś?
Byłem z Inez przy okazji przedostatniego zlotu, a teraz czas trochę naglił, bo towarzystwo jeszcze turlało się z KR do stolicy przed 19, a ja prułem dalej na Częstochowę.
W ogóle to przez 4 dni machnąłem 1100 km za kółkiem..
A faktycznie pogoda tragiczna nie była tym bardziej, że było ciepło, więc przemoknięcie nie wiązało się zupełnie z wyziębieniem.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
nes_ska pisze:Szczerze mówiąc po prognozach spodziewałam się, że będzie gorzej, a wygląda na to, że miałeś całkiem przyjemną wycieczkę;)
W związku z tym zazdroszczę odrobinkę!;)
W dzień wyjazdu zapowiadali 15mm opadu, więc szykowaliśmy się na spływ, ale szczęśliwie jedynie melancholijnie dżdżyło
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości