Czantoria od czeskiej strony

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8474
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Czantoria od czeskiej strony

Postautor: Pudelek » 2014-10-20, 23:31

Co można zrobić mając do dyspozycji pół wolnej soboty? Od razu przyszło na myśl pasmo najbliższe, czyli Beskid Śląski, ale co konkretnie? Hmm, w sumie dawno nie byłem na Wielkiej Czantorii, lecz to pachnie stonką... ale nigdy tam nie wchodziłem od czeskiej strony, więc jest jakiś pomysł!

Przyjeżdżamy do Nýdka i parkujemy na głównym placu i na dzień dobry kasują nas za parking, wrrr :| Plan szybkiego wyjścia na szlak torpeduje ta sympatyczna speluna zaraz obok :)
Obrazek

W środku kilku miejscowych, używających śląsko-góralskiej mieszaniny i słów na "k". Dziwują się, jak to, że z Polski, a wchodzimy na góry? Ano, my na odwrót :D

Szlak czerwony na górę wije się między gospodarstwami, niebo zachmurzone, widoczność słaba... Na polach sporo pasących się zwierząt.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gdy wchodzimy w las dogania nas czeska wycieczka, wyjątkowo hałaśliwa :| Mija nas też kilku biegaczy - hardkorów...

Po drodze jest odbicie na pomnik Jiřího Třanovskego, czeskiego ewangelickiego kaznodziei ze Śląska Cieszyńskiego. Pomnik okazuje się tablicą, przymocowaną do skalnej ściany, będącej w przeszłości "Leśnym Kościołem" - miejsce, gdzie w ukryciu ewangelicy odbywali nabożeństwa na przełomie XVII i XVIII wieku.
Obrazek
Obrazek

Na chwilę wychodzi słońce...
Obrazek

Po jakiejś półtorej godzinie dochodzimy do granicy - do "schroniska" pod Czantorią. Trzeba przyznać, że od tej strony wygląda wyjątkowo szpetnie.
Obrazek

Od strony polskiej nieco lepiej, bo obito je częściowo drewnem, ale i tak niewiele zostało z dawnego schroniska Beskidenverein.
Obrazek

Po oczach walą zwłaszcza wielkie tablice z zakazem konsumpcji własnych zapasów... w środku jest zimno, bo drzwi otwarte na oścież. Kibel na klucz tylko dla klientów. Ceny piwa w koronach umiarkowane (w butelce tańsze niż lane), wybór jedzenia mały, ale generalnie jadalne (zwłaszcza gulasz).
Obrazek

To tak naprawdę bufet, bo noclegów już od dawna nie oferują. Ale w pobliskim polskim Ranczo to już w ogóle pusto.

Gdy ostatni raz szedłem szlakiem granicznym na szczyt to wokół był las. Teraz po polskiej stronie mocno wycięte...
Obrazek

Szczyt z oscypkami i piwopodobnymi sikami mijamy szybko, w kierunku Beskidka i następnie odbijamy z powrotem do Republiki Czeskiej na Rycerską Ścieżkę. Widać, że raczej mało uczęszczana (spotykamy jedną rodzinkę z dzieckiem).
Obrazek

Przez chwilę nawet siąpi, ale potem się przejaśnia - momentalnie robi się kolorowo i ciepło.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ponownie pojawia się szlak czerwony, którym szedłem na górę. Tym razem idąc w dół ignorujemy odbicie do centrum Nydka, wybieramy spacer drogą, znacznie bardziej widokową niż ścieżka przez las.
Obrazek
Obrazek

Pani wyprowadza torebkę i niezadowoloną kozę :D
Obrazek

Za stadem krów i byczków sterczy jakaś żelazna konstrukcja... to góra skoczni narciarskiej. Wybudowano ją w latach 30. z inicjatywy polskich działaczy zaolziańskich, przebudowano po wojnie - można było oddawać skoki na 70 metrów.
Obrazek
Obrazek

Dziś zarasta, ale na dole, w dolinie Górskiego Potoku, są dwie mniejsze, wyremontowane, z igielitem.
Obrazek

Kawałek dalej penzion w budynku stylizowanym na drewnianą chatę - wygląda to lepiej niż standardowe potworki noclegowe w polskich Beskidach.
Obrazek

Wracamy na parking w Nydku - idę po okolicy sprawdzić, czy, jak pisało na tablicach Ścieżki Rycerskiej, jest tutaj 7 knajp na kilometr kwadratowy. Doliczyłem się 5-ciu, ale pozostałe pewnie też gdzieś się czają. Wszystkie otwarte, a tymczasem u nas coraz trudniej znaleźć na wsiach miejsce gdzie można się napić :|
Obrazek

Na koniec zaglądam jeszcze do kościółka św. Mikołaja - renesansowa świątynia wybudowana została w 1576 roku przez ewangelików. Potem zagarnęli go katolicy (więc ewangelicy pozbawieni świątyń potajemnie zbierali się po lasach) i częściowo przebudowali. Dziś są tu nabożeństwa i po polsku i po czesku...

Obrazek

Ogólnie to szybka, fajna wycieczka przy dość zmiennej pogodzie - dobra alternatywa dla wchodzenia na Czantorię od polskiej strony :)
Galeria: https://picasaweb.google.com/1103445063 ... iejStrony#
Ostatnio zmieniony 2014-10-20, 23:35 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
bton1
Posty: 3312
Rejestracja: 2013-07-08, 07:52
Lokalizacja: Kraków

Postautor: bton1 » 2014-10-21, 08:25

Dobre!

Pudel, a w knajpie i w schronie co lali (poza Radegastem)? Jakieś ciekawostki czy klasyka?
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-21, 09:17

Mogę i ja odpowiedzieć,klasyka w wydaniu piwnym,Radegast, Ostravar itp.To lane piwa,a butelkowych większy wybór,np Kozel tmavy.A kiedyś w schronie piłem boróvkowe piwo..Pudel z tymi skoczniami to zaintrygowałeś mnię.Możesz dokładnie opisać gdzie są lub zrzut mapy?
Ostatnio zmieniony 2014-10-21, 09:19 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
bton1
Posty: 3312
Rejestracja: 2013-07-08, 07:52
Lokalizacja: Kraków

Postautor: bton1 » 2014-10-21, 09:21

Borówkowe - domyślam się, że Cerna Hora. O tyle inna od naszych "piw owocowych", że nie słodka.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-21, 09:35

Nie pamiętam producenta ale to chyba Ostravar, a gdy pytałem się o to piwo to poinformowano mnie że to limitowana produkcja sezonowa gdy były dostępne te owoce.
Awatar użytkownika
bton1
Posty: 3312
Rejestracja: 2013-07-08, 07:52
Lokalizacja: Kraków

Postautor: bton1 » 2014-10-21, 09:50

No to Cerna Hora jest nielimitowana i dostępna o każdej porze roku. Przynajmniej w grodzie Kraka.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-21, 10:10

bton1 pisze:No to Cerna Hora jest nielimitowana i dostępna o każdej porze roku. Przynajmniej w grodzie Kraka.
W grodzie Kraka wszystko jest mozliwe. :haha
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8474
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-10-21, 10:25

w knajpie na pewno był Radegast, co do drugiego nie jestem pewny... natomiast w chacie lany był Radegast 10 i 12, Zlaty Bazant i ciemny Kozel, Ostravara nie było. Plus kilka piw butelkowych, tak jak pisałem, generalnie tańszych niż lane odpowiedniki...

skocznie są w Nydku, przy potoku - od centralnego placu nalezy iść z 700 metrów na północ, w kierunku Góry
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-21, 10:50

To teraz wiem gdzie to ,przypomniałem sobie,dzienks. :)
Ostatnio zmieniony 2014-10-21, 10:51 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2014-10-21, 15:11

Hm dalej, mi się Czantoria źle kojarzy :P wolę Tatry! :D :dev
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-10-22, 20:11

Po jakiejś półtorej godzinie dochodzimy do granicy - do "schroniska" pod Czantorią. Trzeba przyznać, że od tej strony wygląda wyjątkowo szpetnie.

Ale, choć nie wiem czy teraz też, sprzedają nawet dobrą smażoną kiełbachę :)
Awatar użytkownika
maurycy
Posty: 921
Rejestracja: 2013-11-17, 09:25
Lokalizacja: Bielsko okolice

Postautor: maurycy » 2014-10-22, 20:15

Czyli kulinarno-degustacyjnie nie było żle :)
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-22, 20:28

To już kwestia indywidualnego gustu,mnie generalnie czeska kuchnia smakuje.W Polsce drstkova polevka nie jest za bardzo znana,a to nasze flaczki tylko mniej gęste..Zelena polevka to kapuśniak z dużą ilością ostrej papryki i praktycznie jest czerwona.A langosz jest znany i popularny w całych Czechach,u nas raczej nie znany.W chacie kiedyś jadłem świetne topinki z ohniwym masem.
laynn

Postautor: laynn » 2014-10-22, 21:10

Langosza jadłem w Budapeszcie. Mniam...
Mirek

Postautor: Mirek » 2014-10-22, 21:19

laynn pisze:Langosza jadłem w Budapeszcie. Mniam...
A mniam, jadałem też dobre langosze w Skalitym-tem (nigdy nie pamiętam prawidłowej pisowni) na Słowacji.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości