Przedostatni z "Korony" - Mogielica
Przedostatni z "Korony" - Mogielica
Już parę razy pisałam, ze nie jestem zwolenniczką "zdobywania" ani też "zaliczania" szczytów, po górach chodzę dla przyjemności
Ale kiedy doborowe towarzystwo realizujące projekt "Razem na szczyty" - czyli "Niepełnosprawni zdobywają Koronę Gór Polski" poprosiło mnie o poprowadzenie wycieczek dla tej ekipy z radością się zgodziłam.
Towarzystwo jest niesamowite, nigdy się tak dużo i tak serdecznie nie śmiałam w górach jak w towarzystwie koleżanek i kolegów "zdobywców".
Tym razem, w weekend 17-18 maja przyszedł czas na przedostatni już szczyt karpacki (pozostały jeszcze 2 szczyty w Sudetach oraz Rysy) - to jest Mogielicę z Beskidu Wyspowego.
Pogoda nas nie rozpieszczała, w pewnym momencie, w czwartek po południu, kiedy z nieba płynęły potoki wody, a media wprowadzały nastrój histeryczny już nawet trochę zwątpiłam, że wyjazd się w ogóle odbędzie.
Ale okazało się, że nikt się nie wycofuje - ludzie przybywali z Lublina, Wrocławia, Torunia i Bydgoszczy. W sobotę dojechałam porannym autobusem do Krakowa, gdzie spotkałam się z 3-osobową grupką uczestników i wolontariuszy i razem wsiedliśmy do autobusu relacji Kraków - Mszana Dolna. Reszta przybywała samochodami.
Dojechał też jeden kolega "pustym" samochodem z Rabki, tak ze dla każdego znalazło się miejsce. W sumie było nas 19 osób.
Dość długo, około 1,5 godz. czekaliśmy na ostatni samochód z Wrocławia, spożywając w tym czasie kawę i ciastka, a deszcz rozpadał się na dobre.
W końcu ostatni uczestnicy dojechali, podjechaliśmy przez Jurków na Przełęcz Rydza Śmigłego i tam, około 12.30 wypakowali z samochodów.
Deszcz niestety nie ustawał, ale nie był też bardzo dotkliwy.
Na podejściu dość często zatrzymywaliśmy się, bo szlak był bardzo stromy a droga kamienista.
Po wejściu na podszczytowe polany powitała nas mgła:
Potem znowu wchodzimy w las, na drodze stanęły nam nieprzewidziane przeszkody w postaci kilku świeżo zwalonych drzew, które kompletnie zatarasowały drogę gałęziami, dość trudno było się przez nie przebić.
Tu akurat mam na zdjęciu najłatwiejszą przeszkodę.
Tych trudniejszych nie mam, bo w momencie ich pokonywania akurat mocniej lało i bałam się wyjmować aparatu. Może ktoś inny ma.
No i w końcu wchodzimy na szczyt
Jest zimno i mokro, ale wszyscy są bardzo zadowoleni
Najbardziej podziwiałam Agnieszkę, na wózku inwalidzkim i towarzyszących jej chlopaków
Jak to się mówi "szacun".
Tu "strażackie" na szczycie:
W zejściu zachwycił mnie zupełnie bajkowy las.
Jak już byliśmy prawie całkiem na dole to na moment wyszło słońce:
Lubię taką świeżą majową zieloność, obojętnie czy w deszczu czy w słońcu.
Samochodami dojechaliśmy pod ośrodek na Lubogoszczy gdzie kilka najbardziej zmęczonych osób oraz wszystkie plecaki zabrały się na górę gazikiem. reszta musiała dojść te 30 minut do góry pieszo, ale tymczasem całkiem się wypogodziło.
Jednak byliśmy prawie wszyscy tak padnięci, ze po dość późnej kolacji pogadaliśmy ze sobą może 2 godziny a potem poszli spać.
Rano znowu pakujemy plecaki (oraz kilka osób) do gazika w celu zwiezienia na dół.
I w końcu pożegnania, przytulania itd. itd. i trzeba niestety wracać.
Kolejny wyjazd w planie - w Sudety, na ten raczej nie pojadę, a następnie - Rysy.
Ale kiedy doborowe towarzystwo realizujące projekt "Razem na szczyty" - czyli "Niepełnosprawni zdobywają Koronę Gór Polski" poprosiło mnie o poprowadzenie wycieczek dla tej ekipy z radością się zgodziłam.
Towarzystwo jest niesamowite, nigdy się tak dużo i tak serdecznie nie śmiałam w górach jak w towarzystwie koleżanek i kolegów "zdobywców".
Tym razem, w weekend 17-18 maja przyszedł czas na przedostatni już szczyt karpacki (pozostały jeszcze 2 szczyty w Sudetach oraz Rysy) - to jest Mogielicę z Beskidu Wyspowego.
Pogoda nas nie rozpieszczała, w pewnym momencie, w czwartek po południu, kiedy z nieba płynęły potoki wody, a media wprowadzały nastrój histeryczny już nawet trochę zwątpiłam, że wyjazd się w ogóle odbędzie.
Ale okazało się, że nikt się nie wycofuje - ludzie przybywali z Lublina, Wrocławia, Torunia i Bydgoszczy. W sobotę dojechałam porannym autobusem do Krakowa, gdzie spotkałam się z 3-osobową grupką uczestników i wolontariuszy i razem wsiedliśmy do autobusu relacji Kraków - Mszana Dolna. Reszta przybywała samochodami.
Dojechał też jeden kolega "pustym" samochodem z Rabki, tak ze dla każdego znalazło się miejsce. W sumie było nas 19 osób.
Dość długo, około 1,5 godz. czekaliśmy na ostatni samochód z Wrocławia, spożywając w tym czasie kawę i ciastka, a deszcz rozpadał się na dobre.
W końcu ostatni uczestnicy dojechali, podjechaliśmy przez Jurków na Przełęcz Rydza Śmigłego i tam, około 12.30 wypakowali z samochodów.
Deszcz niestety nie ustawał, ale nie był też bardzo dotkliwy.
Na podejściu dość często zatrzymywaliśmy się, bo szlak był bardzo stromy a droga kamienista.
Po wejściu na podszczytowe polany powitała nas mgła:
Potem znowu wchodzimy w las, na drodze stanęły nam nieprzewidziane przeszkody w postaci kilku świeżo zwalonych drzew, które kompletnie zatarasowały drogę gałęziami, dość trudno było się przez nie przebić.
Tu akurat mam na zdjęciu najłatwiejszą przeszkodę.
Tych trudniejszych nie mam, bo w momencie ich pokonywania akurat mocniej lało i bałam się wyjmować aparatu. Może ktoś inny ma.
No i w końcu wchodzimy na szczyt
Jest zimno i mokro, ale wszyscy są bardzo zadowoleni
Najbardziej podziwiałam Agnieszkę, na wózku inwalidzkim i towarzyszących jej chlopaków
Jak to się mówi "szacun".
Tu "strażackie" na szczycie:
W zejściu zachwycił mnie zupełnie bajkowy las.
Jak już byliśmy prawie całkiem na dole to na moment wyszło słońce:
Lubię taką świeżą majową zieloność, obojętnie czy w deszczu czy w słońcu.
Samochodami dojechaliśmy pod ośrodek na Lubogoszczy gdzie kilka najbardziej zmęczonych osób oraz wszystkie plecaki zabrały się na górę gazikiem. reszta musiała dojść te 30 minut do góry pieszo, ale tymczasem całkiem się wypogodziło.
Jednak byliśmy prawie wszyscy tak padnięci, ze po dość późnej kolacji pogadaliśmy ze sobą może 2 godziny a potem poszli spać.
Rano znowu pakujemy plecaki (oraz kilka osób) do gazika w celu zwiezienia na dół.
I w końcu pożegnania, przytulania itd. itd. i trzeba niestety wracać.
Kolejny wyjazd w planie - w Sudety, na ten raczej nie pojadę, a następnie - Rysy.
To jest totalny kosmos, zwłaszcza jak się pomyśli o "młodych, zdrowych", którzy nie odchodzą od kompów, a odległość powyżej pół kilometra pokonują tylko na 4 kołach.
A ten bajkowy las to dla mnie bardziej horrorowy, swojemu dziecku takich bajek nie czytam
A ten bajkowy las to dla mnie bardziej horrorowy, swojemu dziecku takich bajek nie czytam
Ostatnio zmieniony 2014-05-21, 14:50 przez bton1, łącznie zmieniany 1 raz.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Mam kolegę, który jest słabowidzący (prawie niewidomy), a zdobył szczyty, o których w tym momencie nawet nie marzę;) Niepełnosprawności po prostu nie należy traktować w kategorii choroby
Świetnie, Basiu, że mimo takich prognoz i takiej sobie pogody udało Wam się zorganizować i zrealizować cel
Świetnie, Basiu, że mimo takich prognoz i takiej sobie pogody udało Wam się zorganizować i zrealizować cel
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Rozmawiałam z wieloma osobami, które uczestniczyły w tym projekcie. Wszystkie mówiły podobnie - że samo wejście na szczyt to tylko drobna rzecz, ale dało im niesamowitego pozytywnego "kopa", że skoro potrafią - to potrafią też o wiele więcej - znaleźć pracę, dostać się na studia, samodzielnie podróżować przez całą Polskę lub za granicę. No i wiele osób znalazło przyjaciół, odbywają się prywatne wyjazdy poza projektem, w różne góry.
Nawet nie wyobrażam sobie co tacy ludzie muszą czuć w chwili zdobycia szczytu. Takie przełamywanie barier to na pewno dla nich coś wielkiego. Wielki szacun Basiu za tak szczytną ideę. Jak napisał kiedyś nieżyjący już Mirosław "Falco" Dąsal - "Każdemu jego Everest" i nieważne czy tym "Everestem" będzie Mogielica, Rysy, Kili czy Grojec.
Jest taka piękna buddyjska maksyma - "Droga jest celem" i Twoi podopieczni to w piękny sposób udowodnili
Jest taka piękna buddyjska maksyma - "Droga jest celem" i Twoi podopieczni to w piękny sposób udowodnili
Jak już mówimy w tych klimatach, to proszę o pomoc dla naszego chorego kolegi Sebastiana Nikiel z Bielska -Białej " Ludzie gór dla człowieka gór '
Tutaj opis ze strony :
Zapraszamy Was na kolejną edycję imprezy charytatywnej Ludzie gór dla Człowieka gór. W tym roku zbieramy na leczenie Sebastiana Nikla. Spotkanie na Gibasach będzie miało charakter piknikowo-koncerotowo-rozrywkowy.
Przybywajcie od 10.00 godziny. Dla dzieci przygotowaliśmy atrakcje: jazda na koniach, spacer po linach, wata cukrowa ... - będzie też dobra zupka dla głodomorów dla dorosłych akcje "wybij zdrowie Sebastiana", prelekcje prezesa PTT w Bieslku Białej Szymka Barona pt.Na Bałkańskich Wierchach, wieczorny koncert niezwykłego gitarzysty Mariusza Goli. Rozkładamy specjalnie dla Was namioty harcerskie, aby może było się wygodnie wyspać.
Bawimy się do nocy:) Tradycyjnie będzie otwarty sklepik, gdzie będzie można kupić min. zdjęcia górskie autorstwa: S.Nikla, J.Durbasa, S.Rusin, gitarę, tomiki poezji autorstwa Sebastiana i wiele innych rzeczy związanych z górami. Cała kwota nazbierana podczas tej imprezy zostanie przekazana Sebastianowi na dalsze leczenie. Koszt,to tylko: 50 zł (udział w programie, nocleg, zupka..jak starczy, koncert, prelekcja,klimat gór...świetne towarzystwo).
Nad bezpieczeństwem będzie czuwać drużyna maltańska Zapisy pod adresem mailowym: ludzie.gor@wp.pl lub pod nr tel.które znajdują się na plakacie. Konieczna wcześniejsza wpłata na konto. Jak Bóg da...i pozwoli, to będzie się z nami bawił sam Sebastian, ale to zależy od Jego stanu zdrowia. Przybywajcie, udostępniajcie, zachęcajcie...im nas więcej, tym możemy mocniej pomóc ! bo...jeśli ktoś poprosił Cię o pomoc, to znaczy, że jeszcze jesteś coś wart ....
Przybywajcie i wspierajcie naszych
a tutaj link do jego bardzo ciekawej stronki
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=& ... 9260,d.ZGU
Tutaj opis ze strony :
Zapraszamy Was na kolejną edycję imprezy charytatywnej Ludzie gór dla Człowieka gór. W tym roku zbieramy na leczenie Sebastiana Nikla. Spotkanie na Gibasach będzie miało charakter piknikowo-koncerotowo-rozrywkowy.
Przybywajcie od 10.00 godziny. Dla dzieci przygotowaliśmy atrakcje: jazda na koniach, spacer po linach, wata cukrowa ... - będzie też dobra zupka dla głodomorów dla dorosłych akcje "wybij zdrowie Sebastiana", prelekcje prezesa PTT w Bieslku Białej Szymka Barona pt.Na Bałkańskich Wierchach, wieczorny koncert niezwykłego gitarzysty Mariusza Goli. Rozkładamy specjalnie dla Was namioty harcerskie, aby może było się wygodnie wyspać.
Bawimy się do nocy:) Tradycyjnie będzie otwarty sklepik, gdzie będzie można kupić min. zdjęcia górskie autorstwa: S.Nikla, J.Durbasa, S.Rusin, gitarę, tomiki poezji autorstwa Sebastiana i wiele innych rzeczy związanych z górami. Cała kwota nazbierana podczas tej imprezy zostanie przekazana Sebastianowi na dalsze leczenie. Koszt,to tylko: 50 zł (udział w programie, nocleg, zupka..jak starczy, koncert, prelekcja,klimat gór...świetne towarzystwo).
Nad bezpieczeństwem będzie czuwać drużyna maltańska Zapisy pod adresem mailowym: ludzie.gor@wp.pl lub pod nr tel.które znajdują się na plakacie. Konieczna wcześniejsza wpłata na konto. Jak Bóg da...i pozwoli, to będzie się z nami bawił sam Sebastian, ale to zależy od Jego stanu zdrowia. Przybywajcie, udostępniajcie, zachęcajcie...im nas więcej, tym możemy mocniej pomóc ! bo...jeśli ktoś poprosił Cię o pomoc, to znaczy, że jeszcze jesteś coś wart ....
Przybywajcie i wspierajcie naszych
a tutaj link do jego bardzo ciekawej stronki
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=& ... 9260,d.ZGU
Już dawno wisi na forum w-sprawie-pomocy-vt205.htm#27798
Nie zauważyłem, ale to nic - czym więcej o tym się piszedarkheush pisze:Już dawno wisi na forum w-sprawie-pomocy-vt205.htm#27798
tym lepiej
Bo w sumie są wybierane najłatwiejsze, ale na Mogielicę nie ma łatwiejszej trasy.
Na Rysy będzie z tego co wiem wejście od strony słowackiej. Ma też być łatwiejsza trasa alternatywna (zaproponowałam i chyba sama poprowadzę "ceprostradą" na Szpiglasową Przełęcz lub przynajmniej do Dolinki za Mnichem), dla tych, którzy też będą chcieli być w Tatrach, ale nie maja wystarczającej sprawności aby wejść na Rysy.
Na Rysy będzie z tego co wiem wejście od strony słowackiej. Ma też być łatwiejsza trasa alternatywna (zaproponowałam i chyba sama poprowadzę "ceprostradą" na Szpiglasową Przełęcz lub przynajmniej do Dolinki za Mnichem), dla tych, którzy też będą chcieli być w Tatrach, ale nie maja wystarczającej sprawności aby wejść na Rysy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości