okołozlotowo na Śnieżniku
okołozlotowo na Śnieżniku
Ku gorom ruszamy sobotnim popoludniem (to straszne musiec pracowac w sobote ) Z Międzygórza wypelzamy juz po ciemku, pnąc sie oblodzonym tunelem wsrod szumiacych drzew i pojedynczych skałek. Docieramy do schroniska pod Śnieznikiem gdzie juz od wielu godzin trwa okolozlotowa impreza. Sa pogawędki, spiewy gitarowe, konsumpcje wszelakich nalewek i przepalanek.
Jest rowniez mongolska wodka przywieziona przez Krzyska, gdzie na etykiecie mozna przestudiowac obszar wielkiej Mongolii z czasow Czyngis- Chana.
Fajnie jest poznac osobiscie rozne sympatyczne pyski uprzednio znane tylko z odmetow internetu.
Schronisko jest mocno nabite ludzmi, oprocz zlotowiczow forum npm gosci tez sporo innych ekip, z ktorymi rowniez udaje sie nawiazac znajomosc.
Na nocleg niestety nie udalo mi sie zalapac na ta wspaniala zelazna prycze!
Nie byla wprawdzie az tak fajna jak te ktore bywaly jeszcze kilka lat temu na Zygmuntowce, ale i tak troche zal....
(Zygmuntowka - rok 2007)
Poranek wstaje sloneczny i cieply. Niesamowicie jest wedrowac w lutym w samym swetrze wygrzewajac gębe w promieniach slonca z oczami wbitymi w lazur nieba! Taka zima to ja rozumiem! Sniegu troche jest ale jest na tyle ubity ze sie czlowiek wogole nie zapada.
Wszystko wokol topnieje na potege, ale noce jak widac sa jeszcze zimne bo wszystkie galezie drzew sa usiane soplami roznistych rozmiarow. Slonce przeglaga sie w szklistych stozkach lodu sprawiajac wrazenie jakby swiecily! Niestety zadne zdjecie nie jest w stanie oddac tego efektu...
Widac jednak ze nie zawsze bywalo tu tak sympatycznie- musialo tu jakis czas temu niezle pizgac wiatrem i sniegiem....
W osniezonych wierzcholkach drzew mozna sie dopatrzec gęb jakis dziwnych stworow!
Po drodze sesje zdjeciowe ze zlotowiczami!
Ze szczytu Snieznika widac Karkonosze, Pradziada, podgorskie miasteczka i zupelnie bezsniezne płowe gory, gdzieniegdzie przeciete bialym paskiem sztucznie nasniezanych stokow narciarskich.
Granica miedzy zima a wiosna jest wyraznie widoczna!
Ze Snieznika podazamy sobie okrezna droga spowrotem do Miedzygorza wiodaca przez Mały Snieznik.
Po drodze łany kosodrzewiny (no dobra- moze "łaniki" ;-) )
sympatyczne, widokowe skałki
granica czechoslowacko-niemiecka
tereny dobrze rokujace na jesienne jagodobranie.
Mijamy tez miejsce jakiegos lesnego wydarzenia z roku 1968
I tak docieramy do terenow opuszczonej wsi Jaworek Gorny. Miejsce przywodzi na mysl wysiedlone wioski Bieszczadow czy Beskidu Niskiego, z ta roznica ze tu podmurowki domow (ba! wrecz cale sciany!) sa swietnie zachowane. Chyba Niemcy jednak solidniej budowali niz Łemkowie
Sa tez ruiny kosciola wygladajace na uprzatniete przez kogos. W srodku brak roslinnosci, podloga zamieciona, resztki dawnego wyposazenia rowno ulozone w stosik.
Jeszcze piknik na wygrzanej lesnej drodze, pieniek przykryty serwetka w kwiatki, ser, papryka, kalarepka, cebula, kielbasa z musztarda i danie na cieplo "ser w ziolach".
Gdy slonce chowa sie za gory natychmiast robi sie upiornie zimno, przypominajac ze to jeszcze nie maj
Mijamy rozrzucone po wzgorzach przysiolki.
Miedzygorze spowija obłok i zapach dymu, wirujac miedzy slicznie rzezbionymi balustradami drewnianych domow.
Mijamy jeszcze budynek (chyba?) dawnej strazy pozarnej
oraz obejscie jakiegos lokalnego artysty.
Jak dobrze wszystko pojdzie to wracamy tu niebawem!
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _Snieznik#
Jest rowniez mongolska wodka przywieziona przez Krzyska, gdzie na etykiecie mozna przestudiowac obszar wielkiej Mongolii z czasow Czyngis- Chana.
Fajnie jest poznac osobiscie rozne sympatyczne pyski uprzednio znane tylko z odmetow internetu.
Schronisko jest mocno nabite ludzmi, oprocz zlotowiczow forum npm gosci tez sporo innych ekip, z ktorymi rowniez udaje sie nawiazac znajomosc.
Na nocleg niestety nie udalo mi sie zalapac na ta wspaniala zelazna prycze!
Nie byla wprawdzie az tak fajna jak te ktore bywaly jeszcze kilka lat temu na Zygmuntowce, ale i tak troche zal....
(Zygmuntowka - rok 2007)
Poranek wstaje sloneczny i cieply. Niesamowicie jest wedrowac w lutym w samym swetrze wygrzewajac gębe w promieniach slonca z oczami wbitymi w lazur nieba! Taka zima to ja rozumiem! Sniegu troche jest ale jest na tyle ubity ze sie czlowiek wogole nie zapada.
Wszystko wokol topnieje na potege, ale noce jak widac sa jeszcze zimne bo wszystkie galezie drzew sa usiane soplami roznistych rozmiarow. Slonce przeglaga sie w szklistych stozkach lodu sprawiajac wrazenie jakby swiecily! Niestety zadne zdjecie nie jest w stanie oddac tego efektu...
Widac jednak ze nie zawsze bywalo tu tak sympatycznie- musialo tu jakis czas temu niezle pizgac wiatrem i sniegiem....
W osniezonych wierzcholkach drzew mozna sie dopatrzec gęb jakis dziwnych stworow!
Po drodze sesje zdjeciowe ze zlotowiczami!
Ze szczytu Snieznika widac Karkonosze, Pradziada, podgorskie miasteczka i zupelnie bezsniezne płowe gory, gdzieniegdzie przeciete bialym paskiem sztucznie nasniezanych stokow narciarskich.
Granica miedzy zima a wiosna jest wyraznie widoczna!
Ze Snieznika podazamy sobie okrezna droga spowrotem do Miedzygorza wiodaca przez Mały Snieznik.
Po drodze łany kosodrzewiny (no dobra- moze "łaniki" ;-) )
sympatyczne, widokowe skałki
granica czechoslowacko-niemiecka
tereny dobrze rokujace na jesienne jagodobranie.
Mijamy tez miejsce jakiegos lesnego wydarzenia z roku 1968
I tak docieramy do terenow opuszczonej wsi Jaworek Gorny. Miejsce przywodzi na mysl wysiedlone wioski Bieszczadow czy Beskidu Niskiego, z ta roznica ze tu podmurowki domow (ba! wrecz cale sciany!) sa swietnie zachowane. Chyba Niemcy jednak solidniej budowali niz Łemkowie
Sa tez ruiny kosciola wygladajace na uprzatniete przez kogos. W srodku brak roslinnosci, podloga zamieciona, resztki dawnego wyposazenia rowno ulozone w stosik.
Jeszcze piknik na wygrzanej lesnej drodze, pieniek przykryty serwetka w kwiatki, ser, papryka, kalarepka, cebula, kielbasa z musztarda i danie na cieplo "ser w ziolach".
Gdy slonce chowa sie za gory natychmiast robi sie upiornie zimno, przypominajac ze to jeszcze nie maj
Mijamy rozrzucone po wzgorzach przysiolki.
Miedzygorze spowija obłok i zapach dymu, wirujac miedzy slicznie rzezbionymi balustradami drewnianych domow.
Mijamy jeszcze budynek (chyba?) dawnej strazy pozarnej
oraz obejscie jakiegos lokalnego artysty.
Jak dobrze wszystko pojdzie to wracamy tu niebawem!
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _Snieznik#
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
TNT'omek pisze:Ta prycza z Zygmuntówki, to stare wojskowe łóżko metalowe zwane "wozem". Czasy LWP i wczesnego WP
Jakby mnie kiedys naszło zeby jednak miec w domu łózko to nabęde takowe
To ze Śnieżnika to jakiś szpitalna nowinka ,
Serio??? nigdy nie widzialam w szpitalu pietrowych lozek!!!
Ostatnio zmieniony 2014-02-27, 10:57 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
żelazne prycze mieli kiedyś też na Hali Szrenickiej
choć nie wszystkich pokojach... ciekawe czy się jeszcze utrzymały?
w grudniu 2007 (ta sama wyprawa) spotkaliśmy też takie w Samotni - ale przecież te schronisko jest takie sweet, że pewno już je wycofali...
choć nie wszystkich pokojach... ciekawe czy się jeszcze utrzymały?
w grudniu 2007 (ta sama wyprawa) spotkaliśmy też takie w Samotni - ale przecież te schronisko jest takie sweet, że pewno już je wycofali...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
żelazne prycze mieli kiedyś też na Hali Szrenickiej
w 2009 spalismy tam na takich
tez byly fajne!
Basia Z. pisze:A pogodę mieliście świetną. Ja byłam na Śnieżniku ze trzy razy a za każdym razem widziałam tylko mgłę.
w sobote tez byla ponoc mgla i deszcz wiec tym bardziej to slonce dziwilo i cieszylo!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Piotrek pisze:Ta wódka Mongolska jak wchodzi, dobra w smaku?
Mnie bardzo smakowala! Od jakiegos czasu nie pije polskich wodek czystych, odrzuca mnie od nich, mam wrazenie ze zawalaja perfumami i wogole jakas chemia. A ta mongolska wchodzi zarabiscie i smakuje jak naprawde wzorcowo zrobiony bimberek bez niepotrzebnych domieszek i zanieczyszczen. Namawiam Krzyska zeby przyjechal na zlot tego forum- jakby sie dal namowic to moze jeszcze jakas butelczyne znajdzie?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości