Byłem w dolinie...

Relacje z Tatr polskich i słowackich.
Vision

Byłem w dolinie...

Postautor: Vision » 2013-07-25, 02:28

Dzień dobry. Wycieczka jak wycieczka, ogólnie fajnie było, plan w ogóle niezrealizowany, ale co tam, to było do przewidzenia.

Zaczęło się w niedzielę, o godz. 00:30, wstałem, upchałem wszystko do plecaka, zrobiłem zakupy suchej karmy w TESCO i pojechałem do Zakopanego. Nie ma to jak wszystko na ostatnią chwilę, ale nie specjalnie lubię się wcześniej przygotowywać. Pierwszy raz tak wcześnie jechałem w Tatry, tak też byłem lekko zaskoczony, gdyż pierwsze atrakcje i trudności spotkały mnie już na odcinku Wadowice - Sucha Beskidzka. Masarka jakaś, ile ja tam ominąłem latających saren i zająców, aż dziw, że w nic nie stuknąłem. Czujny byłem już do końca, dojechałem więc pod BP w Zakopanem. Zaparkowałem, na darmowym parkingu przy ulicy, ogólnie pięknie. Morał z tego taki: "Kto rano wstaje, temu Zakopane nawet w wakacje, parking za darmo daje..."

Ruszyłem przed 5:00 spod BP w stronę Kuźnic, zrobiło się już w miarę jasno, lekko po 5:00 stanąłem przy wejściu do parku i nie zastanawiając się ruszyłem, po raz 40-ty któryś tam w przeciągu ostatnich dwóch lat, moim ulubionym niebieskim szlakiem. Szło się fajnie, ludzi w ogóle, poranek bardzo pogodny.

Obrazek

Widoczek w stronę Babiej całkiem niezły.

Obrazek

Za chwilę wyłania mi się moja ulubiona pod względem fotogenicznym Żółta Turnia.

Obrazek

Droga coraz szersza, widać coraz więcej, żyć nie umierać dosłownie.

Obrazek

Kościelec pięknie błyszczy na tle bielusieńkich chmur...

Obrazek

Zawsze sobie mówię, byle do schroniska, potem to już gdziekolwiek pójdę do dla mnie jest w sumie z górki.

Obrazek

No i jest hala, w młodzieżowym slangu zwaną Halą G. Ciekawe czy ma też punkt takowy...

Obrazek

Z racji na wczesną porę, schronisko omijam szerokim łukiem, ale jak stało tak stoi... i poszedłem pospiesznie nad Czarny Staw, tam ludzi jeszcze całkiem mało. Postanowiłem zrobić sobie tam pierwszy tego dnia popas. Miło było, ale trzeba iść dalej.

Obrazek

Ominąłem staw i dalej w stronę następnego stawu.

Obrazek

Zmarzły już nie był, ale i tak piękny. Jest to jeden z moich ulubionych stawów w Tatrach, nie wiem albo tak trafiam, albo tam zawsze taka cisza i totalna pustka.

Obrazek

Żeby zbyt pięknie nie było to tak jak myślałem, Zawrat będzie w chmurze, no i był. Zdenerwowałem się i odechciało mi się tam iść, bo ostatnie takie wyjścia, zawsze kończyły się tym, że potem było już tylko gorzej. Tym razem nie do końca tak było, ale cały mój plan przez te chmury legł w gruzach. W tych pod Zawratem, którymi za chwilę parłem do góry...

Obrazek

W stronę Zakopanego jeszcze było coś widać, ale czym wyżej tym gorzej. Żelastwo w Tatrach ostatnio coraz mniej mnie satysfakcjonuje, chyba się starzeje. Postanowiłem więc, dać odpocząć trochę "łańcuchą i drabiną" w Tatrach i do Zawratu było to bezproblemowe, chociaż niestety nie wszystkim w ten dzień się to udało, o czym dopiero dowiedziałem się na drugi dzień. Ja na szczęście tam szedłem sam, więc spieszyć się nie musiałem, za mną i przede mną nikogo, więc szło się pięknie i swobodnie.

Obrazek

A piękne są tam te wszystkie tarasy, werandy, poręcze i takie tam. Docieram w końcu na "szczyt" Zawratu i stwierdzam, że jednak tam go nie ma. Widoki w sumie nie najgorsze, posiedziałem więc ze 20 minut i patrzyłem.

Obrazek

Obrazek

Poszedłem dalej...

Obrazek

Na Małym Kozim spotykam MROK :o-o Gdy go tylko zobaczyłem, od razu znalazłem co najmniej 10 powodów, żeby stamtąd zejść i nie było już mocnych, żebym poszedł dalej niż Kozia Przełęcz. Po pierwsze: zimne piwko w schronisku, po drugie: nigdy nie schodziłem z Koziej do Pięciu Stawów, po trzecie: przecież i tak nic nie widać, więc po co tam iść, po czwarte: przecież i tak się umówiłem na tą Orlą z kimś jeszcze, więc po co dwa razy chodzić, po piąte: kurde, dawno na Szpiglasie nie byłem, a tam tak ładnie, po szóste: w Pięciu Stawach w południe też jest przecież pięknie, po siódme: spać mi się chce, a tam są ku temu świetne warunki, po ósme: zjadłbym coś ciepłego, po dziewiąte: i tak miałem dać odpocząć tym "łańcuchą i drabiną", po dziesiąte: nie powiem :usm ale chciałem na coś pod schroniskiem sobie popatrzyć ;) Poza tym było jeszcze więcej powodów...

Obrazek

W Honoratce też MROK, ale udało mi się z niego wyjść cało.

Obrazek

Obrazek

Nawet się ode mnie oddalił na chwilę, albo po prostu ja się obniżyłem i zawisnął mi nad głową. Tak czy tak najgorzej nie było. Po drodze jeszcze jednemu turyście pięknie dupnęło piwo w puszcze w plecaku, kto to widział brać piwo w puszcze na Orlą, dlatego ja zawsze biorę w butelce i wszyscy się mi dziwią, dlaczego... bo też mi kiedyś w puszce tak jeb.... a to wcale miłe nie jest, więc mu współczułem ;)

Z racji tego, że na drabinie już byłem 3 razy, nie chciało mi się stać w kolejce do niej, poza tym daje przecież odpocząć "łańcuchą i drabiną" trochę, bo tak ciężko mają, tyle lat ta Orla już na nich wisi, lada dzień pewnie z nich się urwie, to poszedłem jakimś obejściem i pojawiłem się na żółtym szlaku na Kozią Przełęcz, a zaraz za moment na samej przełęczy.

Obrazek

Tam zasiadłem i czekałem, aż pojawią się Ci co szli przede mną, pojawili się po 10 minutach, więc podejrzewam, że mniej więcej tyle idzie zaoszczędzić, tym obejściem, chociaż pewnie i więcej, w zależności od kolejki do drabiny. Siedziało na przełęczy jakieś dziecko, może z 5 lat miało, siedziało sobie tak same na środku przełęczy. Siadłem sobie koło niego i oczywiście, przez każdego przechodzącego było mi przypisywane, tak więc i tatą zostałem. W dodatku niedobrym, bo wszyscy jak na debila na mnie patrzyli, po co ja te dziecko tam wprowadziłem, tłumaczyłem się więc każdemu, że to nie moje i tak sobie samo siedzi. Tym bardziej nie mogli wyjść z podziwu, co ten chłopiec tam robi sam. Znudziło mi się już tłumaczenie po raz 20-ty w ciągu 15 minut, więc sobie poszedłem. Wcześniej jeszcze widziałem jak zbliżał się prawdziwy tata, tego dziecka, z kolejnym takim dzieckiem. Tzn. wiekowo wyglądało też na jakieś 5 lat albo nawet 4 ;)

Obrazek

Tutaj, rozdzielają się szlaki, czerwony do góry na Kozi i mój debiutancki żółty na dół do upragnionego schroniska. Posiedziałem tam jeszcze trochę, gdyż to miejsce oferuje niesamowity widok na południową ścianę Zamarłej Turni i pięknie jak na dłoni widać, wspinających się tam. Podobało mi się.

Obrazek

Obrazek

Ledwo zacząłem schodzić i się ku.... wypogodziło. No ale cóż, jest jeszcze i tak co najmniej 10 powodów, dla których warto schodzić, a to piwo które miałem już przed oczyma było kluczowe w tym wszystkim.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak wg mnie bardzo ładny i nawet fajnie poprowadzony. Jak dla mnie to najładniejszy z tych wszystkich dojściowych do Orlej, chociaż to kwestia gustu, ale też i wg mnie najtrudniejszy z nich wszystkich.

Obrazek

Tam przed chwilą byłem w mroku, a teraz już pięknie i przejrzyście.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Raz, dwa i jestem na dole, teraz już tylko płaska, piękna i widokowa ścieżynka i będę w schronisku, o niczym innym zresztą już nie marzyłem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Już, rzut beretem do schroniska, grzało coraz bardziej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj już klimat coraz bardziej schroniskowy, ale lubię to. W ogóle uwielbiam to schronisko, nie ważne ile tam jest ludzi, zupełnie mi to nie przeszkadza. Jedna z moich pierwszych wycieczek w Tatry była właśnie tam i zawsze miło to wspominam. Zresztą Dolinę 5 Stawów uważam, za najpiękniejszą polską dolinę, no a polskie Tatry Wysokie jak wiadomo, są moimi ulubionymi. Pomimo, że na Słowacji niby lepiej i piękniej, to ja jednak wolę to co nasze i nic mnie od innych bardziej nie przekona.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zza kosodrzewiny wyłania mi się schronisko, więc jestem w domu. :usm Wypiłem dwa piwka, zjadłem ciepły obiad, popatrzyłem na to co piękne, a latem schroniska, oferują naprawdę piękne widoki... i bardzo urozmaicone w dodatku. Po czym zakamuflowałem się w kosodrzewinie i przyciąłem prawie 3 godzinnego komara...

Obrazek

Obrazek

To tyle, jeśli chodzi o pierwszy epizod mojej wycieczki. Sorry za ilość zdjęć, ale dużo ich mam, więc to i tak mało. Poza tym, nie będę już wrzucał zdjęć na picase i tym podobne, więc będą tylko tutaj.

Ciąg dalszy nastąpi...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 6 razy.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14663
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2013-07-25, 07:45

Vision pisze:"łańcuchą i drabiną"


Gratuluję udanej wycieczki :brawo1
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-07-25, 07:48

Tak żeś coś kręcił, wiecie-rozumiecie ;) a tu całkiem ładny widokowo wyjazd. Nawet te ujęcia z mroku niczego sobie.
Awatar użytkownika
Malgo Klapković
Posty: 2482
Rejestracja: 2013-07-06, 22:45

Postautor: Malgo Klapković » 2013-07-25, 07:52

No to już się nie dziwię czemu tak chętnie zbiegłeś z Orlej, nie spodziewałam się takiego MROKU :o-o
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-25, 10:16

Dobromił pisze:Gratuluję udanej wycieczki :brawo1


Ależ dziękuję...

Piotrek pisze:Nawet te ujęcia z mroku niczego sobie.


Malgo Klapković pisze:nie spodziewałam się takiego MROKU :o-o


Było go tam o wiele więcej, bałem się.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Piotrek pisze:Tak żeś coś kręcił, wiecie-rozumiecie ;)


A bo chodziło głównie o to, że z tego planu co miałem, to nic nie wykonałem, co nie znaczy, że z samego tego co przeszedłem nie byłem zadowolony, bo do szczęścia mi więcej nie było potrzebne. Nastrojowo za to ta wycieczka była dla mnie dziwna, pierwszy raz tak do dupy mi się szło samemu...
Ostatnio zmieniony 2013-07-25, 10:42 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12375
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2013-07-25, 10:57

Vision pisze:dać odpocząć trochę "łańcuchą i drabiną"


Spadłem z krzesła.

Zdjęcia masz zwykle bardzo dobre, dziś masz rewelacyjne. Oczu nie mogę oderwać.
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-25, 21:32

Ciąg dalszy...

Budzę się, otrzepuję z much, niektóre wypluwam, inne wysmarkuję, patrzę...

Obrazek

Jestem tam gdzie byłem, więc źle nie jest. Patrzę na zegarek... o w mordę, 16:00 prawie, zaspałem... Myślę co tu robić, no nic może zdążę i poszedłem w stronę Szpiglasa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czułem się wyśmienicie, co najmniej jakbym to już drugi dzień był, takie uczucie po tej drzemce. Jedynie w pośpiechu zapomniałem zostawić rzeczy w schronisku i szedłem z tym wypchanym plecakiem, ze śpiworem, kaskiem, karimatą i uprzężą... niepotrzebnie. Na początku wydawało mi się to lekkie, ale później zaczęło strasznie ciążyć. Idę sobie w sumie z powrotem, stamtąd skąd przyszedłem, aż do rozstaju szlaków, po czym skręcam w ładną ścieżynkę w stronę Szpiglasowej Przełęczy.

Obrazek

Obrazek

Ścieżka wg mnie jest bardzo fajna, chociaż zawsze nachodzą mnie myśli, dlaczego ten szlak tan naokoło poprowadzili, bo drugą stroną stawu, byłoby wg mnie co najmniej 40 minut szybciej, no ale to nie zima, więc trzeba iść jak szlak prowadzi.

Obrazek

Obrazek

Na górę oprócz mnie udają się jeszcze całe 3 osoby, ale chyba na szczyt nie wchodzili tylko na przełęcz. Tutaj też dostrzegam ogromną zaletę tego, że jestem tam sam. Kto by mi na to pozwolił, żeby 4 godziny spędzić w schronisku, zamiast po górach chodzić. Tak to nie dość, że się wyspałem, to teraz mam piękny, spokojny, popołudniowy klimat.

Obrazek

Na początku szybko nabiera się wysokości, ale potem to się idzie do samej przełęczy prawie że po płaskim, co się trochę dłuży. Na tym płaskim jacyś schodzący ludzie informują mnie, żebym uważał, bo na środku szlaku stoi kozioł :o-o i żebym go nie drażnił, bo może się wkurzyć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No był, rzeczywiście... To jest kozioł :o-o

Obrazek

Obrazek

Ostatnie metry przed przełęczą...

Obrazek

Obrazek

I na przełęczy, pora letnia wieczorna, fotogenicznie wg mnie nie jest najlepsza, bo większość tam w totalnym cieniu jest, albo pod samo słońce... ale klimatycznie jest za to bajka.

Obrazek

Obrazek

Chociaż Miedziane prezentuje się pięknie, aż chciałoby się tam teraz być, no ale ja w druga stronę...

Obrazek

Obrazek

Przed szczytem spotkałem jakąś sympatyczną, wesołą rodzinkę, więc pogadaliśmy trochę, po czym oni się zmyli, a ja już w samotności, wszedłem sobie na szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam oczywiście sesja i półgodzinne leżakowanie na trawce. W sumie 4 raz byłem na Szpiglasie i zawsze mi się udaje tam pobyć samemu. Poza osobami towarzyszącymi, z którymi dwa razy też byłem. W dodatku latem nie byłem tam nigdy wcześniej niż o 16:00. Teraz to w sumie było już po 18:00, ale ten wieczorny klimacik na szczytach jest niesamowity, więc śpiąc w schronisku, nie polecam się za bardzo spieszyć... ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

18:30, czas schodzić, bo jeszcze trzeba sobie nocleg w schronisku jakiś załatwić. Udałem się więc na dół i praktycznie całą drogę wędrowałem z kozicami, tfff.... tzn. z kozłami... poza nimi już nikogo nie spotykając do samego schroniska.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę mi to zejście przez te kozły zajęło, bo nie chciały się oddalić, na więcej niż 50 metrów i tak do samego stawu cały czas szły sobie szlakiem przede mną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No ale udało się zejść, na dół, chociaż plecak to mi już ciążył niemiłosiernie, niby płaska droga już tylko została, a dłużyła się jak nigdy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed schroniskiem, spotkałem i pozdrowiłem jeszcze Hawrana, a się własnie zastanawiałem, czemu go na forum ostatnio coś nie ma, ale widzę, że już wrócił i ma się dobrze. ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Koło 20:00 docieram do schroniska, z zamiarem ugaszenia pragnienia czymkolwiek bo już nic do picia nie miałem, a tam msza... Nie wiedziałem, że tak wysoko co niedzielę się mszę odprawia. Na szczęście o 20:15 się skończyła i otwarli bufet, więc pragnienie ugaszone. Nocleg na glebie też załatwiony, za jedyne 21,30 zł, co uważam, za bardzo przystępną cenę. Potem jeszcze nocne Polaków rozmowy, głównie o Orlej Perci, co mnie trochę zniechęciło, jakby tam innych pięknych szlaków nie było... O 23:00 zasnąłem na idealnie równej twardej podłodze :fajka taką najbardziej lubię...

Ciąg dalszy w sumie nastąpi, chociaż to już taki dosłownie epizod, no ale jak już coś na drugi dzień przeszedłem, to już dokończę ;)
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
wysoka
Posty: 62
Rejestracja: 2013-07-09, 22:24

Postautor: wysoka » 2013-07-25, 21:49

Vision pisze:i wg mnie najtrudniejszy z nich wszystkich


Tzn. trudniejszy od dojścia Żlebem Kulczyńskiego? Jakoś nie miałam jeszcze okazji schodzić z Koziej w stronę 5tki.

Zachęcające zdjęcia - tylko wskoczyć do jakiegoś środka lokomocji i popędzić w dolinę :-). Szpiglas i Szpiglasowa są super widokowe i do tego tak łatwo dostępne.

Tymczasem rozważam - jechać zwiedzać dolinę czy posłuchać głosu rozsądku i robić to co trzeba siedząc w domu :rol .
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-25, 21:57

sokół pisze:Spadłem z krzesła.


To z dedykacją dla Ciebie właśnie miało być. :-o

wysoka pisze:Tzn. trudniejszy od dojścia Żlebem Kulczyńskiego? Jakoś nie miałam jeszcze okazji schodzić z Koziej w stronę 5tki.


No właśnie nad tą oceną chwilę się wahałem, być może porównywalny... W sumie dwie całkiem inne trasy, w Kulczyńskim nie ma nic takiego poza lecącymi kamieniami ;). Tam zaś jest sporo, żelastwa (łańcuchów i klamer),ale krucho w ogóle... więc ciężko to tak ocenić.... w mojej ocenie, jest ciut trudniejszy.

wysoka pisze:tylko wskoczyć do jakiegoś środka lokomocji i popędzić w dolinę :-) .


Nie ma się czego wahać ;)

wysoka pisze:czy posłuchać głosu rozsądku i robić to co trzeba siedząc w domu :rol


Nie słuchaj go, na pewno Cię okłamuje...
Ostatnio zmieniony 2013-07-26, 01:30 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
tatromaniak
Posty: 323
Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
Lokalizacja: Podhale

Postautor: tatromaniak » 2013-07-26, 07:36

Gdybym to ja miał taki sprzęt a nie to małe pstrykające gówienko !

A tak w ogóle to nie marudź bo statystycznie dla ostatniego okresu w Tatrach to z pogodą nawet się nieźle wstrzeliłeś :)
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-07-26, 07:41

HalinkaŚ pisze:Bajeczne widoki zwłaszcza w zachodzącym słońcu, aż chce się tam być :brawo Robert miałeś całkiem ciekawe widoki i wycieczkę po długiej przerwie od Tatr.
3 zdjęcie od dołu niesamowite.


To prawda, trzecia fotka od dołu ma świetne kolory i co najważniejsze jest w tych kolorach naturalna, prawdziwa.
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-26, 14:03

tatromaniak pisze:A tak w ogóle to nie marudź bo statystycznie dla ostatniego okresu w Tatrach to z pogodą nawet się nieźle wstrzeliłeś


HalinkaŚ pisze:Robert miałeś całkiem ciekawe widoki i wycieczkę po długiej przerwie od Tatr. :)


To fakt, dlatego już gdzieś pisałem, że cała otoczka tej wycieczki była piękna i wręcz bajeczna dla mnie :-) Zawiodło co innego, mniejsza z tym, tak czy tak cieszę się, że tam byłem.

Piotrek pisze:To prawda, trzecia fotka od dołu ma świetne kolory i co najważniejsze jest w tych kolorach naturalna, prawdziwa.


Mogłem ciut rozjaśnić, ale to już zależy od monitora głównie, bo ostatnio jak patrzyłem na swoje fotki, u siostry na laptopie to się przeraziłem. Byłem pewny, że one są za ciemne, a u niej wyglądały wręcz wypowiałe... :/ Ja tam mniej więcej monitor mam skalibrowany, na tyle ile się da, wg wszelkich instrukcji, no ale to tylko zwykły monitor, który też do końca do takiej kalibracji się nie nadaje... no ale jest ;)
Ostatnio zmieniony 2013-07-26, 14:05 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-27, 21:21

A co tam, dokończę sobie jak już zacząłem.

Budzik miałem nastawiony na 4:30, plany ambitne, ale skończyło się jak skończyło. O 3:00 wstałem, stwierdziłem, że fajnie się śpi na tej glebie, więc budzik wyłączyłem i pospałem trochę dłużej. Po 6:00 jakoś się obudziłem i przed 7:00 udało mi się zebrać. Poszedłem sobie przez Świstówkę do Morskiego Oka, ładny to szlak nie powiem... :-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj sytuacja jest oczywista, że co chwilę były sesje stawów, przed sobą nic nie widać, ale za plecami, co chwilę stawy prezentują się nieco inaczej. Dlatego też droga pod górę dopóki one nie znikły, zajęła mi sporo czasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lubię bardzo ten efekt, jak zaraz obok stawu jest z górki, schodząc ze Szpiglasa jest podobny, patrząc na Czarny Staw. Mam zawsze takie wrażenie, jakby zaraz ten staw miał się stamtąd wylać. ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj zaczynają się urocze prześwity w drugą stronę robić, więc teraz to dopiero wolno mi idzie, bo mam obraz w dwóch kierunkach...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Było miło, ale się skończyło, potem już tylko w dół niezbyt widokową drogą do Morskiego Oka, chociaż w dół się tamtędy całkiem fajnie i przyjemnie idzie, szczególnie rano, jak nikogo na szlaku nie ma.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W dół droga mija w piorunującym wręcz tempie i jestem w schronisku nad Morskim Okiem. Tam prawie godzinna przerwa. Rano jest, więc jest klimacik... Podziwiam turystki, eh, tzn. staw oczywiście...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem mała sesja stawu i lewą stroną nad następny staw.

Obrazek

Napotykam jakiś przejaw debilizmu, w sumie nie wiem, czy to tam było zawsze, bo dawno tamtędy nie szedłem, ale z tamtego roku tego nie kojarzę... :/

Obrazek

No i w górę, zawsze tą drogę przebiegałem w 15 minut, tym razem tak nie było. Potrzebowałem dwóch przerw, żeby dostać się na górę. Nie wiem czego to skutki, chyba mojego ostatniego niezbyt aktywnego trybu życia...

Obrazek

Tutaj jak się lało, tak leje się nadal...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nad stawem jak to nad Stawem, ludzie się lansują, karmią kaczki... normalne codzienne czynności, ja rozkładam karimatę i leżę na kamieniu, mając wszystko głęboko... :oku

W tym momencie dopadają mnie też przemyślenia, że w górach wcale wysoko chodzić nie trzeba, żeby wycieczka była udana, tak też rezygnuję z dalszej drogi i leżę kolejną godzinę, na kamieniu gapiąc się w staw...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Leżąc tak, dopadają mnie kolejne myśli... Zjadłbym coś dobrego, wakacje są, to ileż można chodzić, trzeba też trochę uprzyjemnić sobie życie. Wkodowałem sobie do głowy pizze w Zakopanem, w takiej jednej pizzerii, którą poleciła mi kiedyś znana taterniczka o pseudonimie Kaktus, która niestety nie chce do nas dołączyć coś... :-( Wiadomo już więc czym była zajęta moja głowa, a nie jakimś tam Czarnym Mięguszem...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dół idzie mi błyskawicznie, ale jeszcze postanowiłem, przejść się drugą stroną Morskiego Oka. Co ciekawe tyle razy tam byłem i się okazało, że nigdy tamtędy nie szedłem :ops Byłem zadowolony z tego faktu, bo zawsze to coś nowego...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie chyba o wiele bardziej widokowa strona, ale też chyba dłuższa... tak czy tak, jestem zadowolony.

Obrazek

Ostatnie spojrzenie na plażę, chociaż wg mnie luźno tam było, poniedziałek był w sumie, ciekawe jak dzień wcześniej wyglądać musiało... Docieram i przypominam sobie, że w plecaku mam przecież swoje super najki, które specjalnie wziąłem na tą okazję i po raz pierwszy w życiu wracałem z Morskiego Oka, w odpowiednim do tego obuwiu. Chociaż moje zajebiste Salewy dyndały mi przy plecaku :fajka i widziałem ten podziw w turystach, że ja niby taki profesjonalista, kij z tym, że ledwo nad Czarny Staw się wdrapał, ale lans był... :oku

Dotarłem do Palenicy, wróciłem busikiem, ale nie wiem czy to tak teraz jest w tych busach, że wszyscy muszą siedzieć. Odpowiadało mi to bardzo, bo kiedyś to ile się upchało to tyle jechało, a teraz miejsc stojących brak. Kierowca nawet się nie zatrzymywał po drodze tym co machali, bo siedzenia wszystkie zajęte były... Dojechałem prawie pod rondo Kuźnickie, pizzy jednak tam nie zjadłem, bo zachciało mi się coś więcej, a tam z menu mi nic więcej nie podeszło, więc pojechałem gdzie indziej się bardziej posilić... chociaż tam też była pizza, ale dopiero na deser. :usm

Potem już spokojna jazda do domu, jeszcze miłe spotkanie po drodze, ale o tym już wspomniałem u kogoś tam relacji, no i tak zleciał cały dzień, bo w domu byłem o 20:00.

Pomimo mojego nie najlepszego nastroju na tej wycieczce, to zaczynam dostrzegać coraz więcej jej plusów. Nie ważne, że planu nie udało się zrealizować. Ważne, że w Tatrach byłem, zobaczyłem co zobaczyłem, trochę odpocząłem, zrelaksowałem się i takie tam. :-o W ogóle ostatnio jak rzadziej jeżdżę w góry to jakoś całkiem inaczej do tego podchodzę, niż jak jeździłem co tydzień. ;)
Ostatnio zmieniony 2013-07-28, 08:14 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Malgo Klapković
Posty: 2482
Rejestracja: 2013-07-06, 22:45

Postautor: Malgo Klapković » 2013-07-27, 22:08

A o pizzerii na Nowotarskiej, to Pan zapomniał? ;>
Vision

Postautor: Vision » 2013-07-27, 22:12

A która, to to Adamo? czy jak się to nazywało. ;)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości