Zadziwiające jest, że nie konsultowaliśmy się, nasze wyprawy dzieli ponad miesiąc odstępu czasu, a nasze trasy są niemal identyczne, z małymi wyjątkami. Nawet etapy i miejsca noclegu niemal te same, choć jestem ciekaw końcówki!
Początek widzę Beskid Sądecki, ja go odpuściłem, ruszyłem od razu z Jaworek w Wązóz Homole, ale ładnie się tam pokręciłaś bezszlakowo.
Po "przechybskich krzakach kręciłem się 4 lata temu, szukając dobrego miejsca na zachód, a potem na wschód słońca, więc chyba zdobyłem jej dwa wierzchołki
Widzę różnicę w lipcowej wędrówce, o 21 wędrujesz jeszcze bez latarki, gdy jest szaro. Ja tak miałem już tuż po 20. Pierwszego dnia odwiedziłem bazę pod Wysoką, chwilę pogadałem, jednak nie było sensu tam spać, bo w nogach miałem dopiero 4 km i chciałem lecieć dalej, na Durbaszkę, co by mieć mniej następnego dnia na Lubań
Drugi dzień to faktycznie, chyba najpiękniejszy szlak w polskich górach. I tak patrzę na te Twoje zdjęcia u Ciebie jest pochmurno i bardzo zielono, są kwiaty, u mnie było bardziej pogodnie, jednak trawa już żółta, u mnie będzie bardziej jesiennie na fotach

Odcinek Durbaszka - Wysoki Wierch - Palenica to coś pięknego! Akurat miałem tam dobrą widoczność na Tatry i jeszcze owieczki... Rabsztyn odpuściłem, chyba szkoda, ale to znaczy, że trzeba tam wrócić
Potem tak samo jak Ty tylko pieczątka w schronisku i kupiłem pocztówkę ze znaczkiem, której ostatecznie nie wysłałem i przeprawa tratwą przez Dunajec.
Na Sokolicy spędziłem dłuższą chwilę, ludzie chodzili falami, były momenty, że byliśmy niemal sami na szczycie. Widok stamtąd zawsze robi wrażenie. Jednak z Sokolicy polecieliśmy najkrótszym szlakiem od razu do Krościenka po solidne zakupy

Początek wyjścia z Krościenka też nas dobijał, ale sporo wpakowaliśmy w plecaki żarcia, to trzeba było się przyzwyczaić

Potem już szło, a panoramy z polanek wyżej był piękne. Na Lubań doczołgałem się w momencie zachodu słońca. Więc dzień wykorzystany na maksa...
Ogólnie baza namiotowa na Lubaniu to niesamowite miejsce. Śpię tam drugi raz (pierwszy w 2023 na GSB), wieczorem są śpiewanki przy ognisku. Rano wschód słońca, widok na Tatry i mgły w dolinach... Tym razem dziewczyna grała na gitarze, a ja przejąłem śpiewanie, długo nie siedzieliśmy, ale było bardzo fajnie
Szkoda, że nie wyszłaś na wschód, na Lubaniu zawsze warto, ale choć dobrze, że nadrobiłaś integrację następnego dnia

Leniwe porani są najlepsze! Jak ze źródłem w bazie, bo wieść niosła, że woda kapie i trzeba sobie dłuugo poczekać? Ostatecznie tam nie byłem...
Chyba nie chciałbym schroniska na Lubaniu... jest baza, dobry klimat... wystarczy...
My ten dzień też mieliśmy bardziej leniwy, bo znacznie mniej km więc też dużo odpoczywaliśmy, ale busem przez Ochotnicę nie jeździliśmy
Polanki pod Gorcem bardzo mi się podobały, ale nie kojarzę tej huśtawki, gdzie ona jest?
Zakończyłaś dzień zachodem na Gorcu, mi się wieczorem nie chciało, ale poszedłem na wschód i chwilętam na ten szczyt sięidzie, myślałem, że jest bliżej.
i zgodnie decydujemy, że dziś jest Dzień Dziecka i mycia nie ma!
Ja taki dzień dziecka miałem na Lubaniu, na Gorcu już było myju myju

Wieczorem tutaj śpiewanek nie było, ale ognisko tak.
Sama baza na Gorcu też bardzo sympatyczna, podobało mi się i będę tam wracać. Na plus bardzo wydajne źródła w pobliżu, więc wody jest pod dostatkiem. Bazowa Natasza to bodajże szefowa? przyszła wieczorem na zwijanie bazy, bo my byliśmy tam na przedostatnią noc
Czekam Wiola na następne wpisy... bo miło się czyta o czymś o czym dopiero widziało się i przeżywało na własnych oczach i nogach, ale okiem innej osoby!
Ja też chciałbym spisać swoje wojaże, ale teraz mi się nie chce, ogólnie od jakiegoś czasu mam słabą wenę na pisanie relacji...myślę, że bardziej zmotywuję się późną jesienią/zimą
Fajna byłaby taka wędrówka forumowa z plecakami po bazach w kilka osób, takiego mini zlotu. Może warto o tym pomyśleć?
Wiola, ja w przyszłym roku też chciałbym zrobić taką bazowo/chatkową/schroniskową włóczęgę z plecakiem. Tym razem w drugą stronę. Tak żeby ruszyć np. z Pienin i przez Sądecki, dotrzeć w Niski. Nie musi być dużo km, ale fajnie byłoby spędzić choć te 5-7 dni w górach. Na luzie.
Czasem mam też takie, że zawsze brakuje czasu, żeby sobie posiedzieć w tych bazach, ot tak nawet jeden dzień nie iść nigdzie tylko leżeć, odpoczywać, czytać książki i gadać z ludźmi, albo oglądać zachody słońca
No właśnie ciekawe jest to, że bazy są w Beskidach, a w Sudetach nie. Podobnie jest z chatkami studenckimi - takich otwartych, z obsługą, chyba nie ma w Sudetach? Może się mylę, ale kojarzę chatki samoobsługowe lub takie, które wcześniej trzeba rezerwować. Ale nie kojarzę takich prowadzonych przez różne koła czy kluby.
Baz namiotowych w Sudetach nie ma. Kiedyś było kilka, ostatnie zniknęły bodajże w latach 90. Chatki studenckie są dwie: Chatka AKT Towarzystwa Bażynowego znajduje się na Hutniczym Grzbiecie w Karkonoszach, nie byłem, ale podobno całkiem tam sympatycznie. Druga chatka SKPS w Górach Bystrzyckich działa od 2021 roku. Leży w pobliżu czerwonego GSS w lesie między Zieleńcem a Lasówką. Spałem tam jako jeden z pierwszych gości, bardzo sympatyczna, bez prądu, bez bieżącej wody. Chartkowi byli bardzo otwarci, rozmowni. Woda ze źródła lub strumienia. Muszę tam wrócić!
Pogoda mi siadła, parę fotek, mała zajawka










