Część V - Skalny MostWyruszyliśmy w góry. Idziemy sobie lasem, a tu takie coś. Choć spodziewałem się tu skał, to ta zrobiła wrażenie. Kiedy ją pierwszy raz dostrzegliśmy była w cieniu.

W słońcu prezentuje się jeszcze lepiej.

Kiedy się stanie u podnóża, poraża swoim ogromem.

A ten łącznik u samej góry, który wygląda jakby zaraz miał runąć, jest najfajniejszy.

Jeszcze drzewko na nim wyrosło. Bezczelność.

Gdyby to było na Jurze, mógłbym zakładać, że jakoś od tyłu można się tam wdrapać. Jednak tutejsze skałki nie są tak łatwo dostępne. Nawet przez moment nie myślałem, że normalny turysta może tam wyjść z pieskiem. Ukochana chciała dojść do okna od tyłu i rozpoczęła okrążanie skały. Ja najpierw obfotografowałem wszystko, a potem poszedłem za nią. Okazało się, że nawet samo okrążenie nie jest proste. Ciężko było się przebić na drugą stronę muru skalnego, na szczęście Tobi znalazł przesmyk.

Dalej można było nabrać trochę wysokości. Ukochana ochoczo ruszyła w górę.

Coś zdobyliśmy. Czy można wyżej?

Już tak prosto nie było, ale Ukochana miała parcie.

W końcu utknęła. Tu jest kres jej możliwości. Ja jeszcze dawałem radę


Wyżej wyglądało to tak. Wyszedłem kawałek, zobaczyłem, że to nie koniec zabawy. Wróciłem się po Ukochaną i trochę ją powciągałem na górę.

Potem trzeba było schować aparat i na zmianę wynosić plecaki, pomagać Tobiemu, asekurować Ukochaną, wyciągać ją od góry, albo wypychać od dołu. I nagle jakimś cudem znaleźliśmy się na samym szczycie!


Nie mogłem uwierzyć, że tu jestem.

Jeszcze bardziej nie mogłem uwierzyć, że Ukochana tu jest.

Jak widać można tu wyjść z pieskiem!

Obok euforii było też trochę strachu. Zwykle lęku wysokości nie mam, ale tu momentami nogi miękły. Trudno mi sobie wyobrazić co czuła Ukochana, przecież jej wszelkie lęki towarzyszyły od lat, normalnie na szlakach, a co dopiero w takich miejscach. Chyba rozum traci na starość.

Przed zejściem przebaczyliśmy sobie wszelkie przewinienia jakie przez 20 lat bycia razem z pewnością miały miejsce i tak pogodzeni ze sobą i z losem, rozpoczęliśmy powrót. Niestety dla relacji aparat był schowany. Kiedy go wyciągnąłem, był już prawie sukces. Ostatnie trudne miejsce, w którym Ukochana ma drobne problemy


Rozwiązała je w taki sposób.

A do okna od tyłu też udało się dojść


I popatrzeć w górę. Tym razem z dumą i zadowoleniem, że skałka została zdobyta


Zdobywanie i schodzenie ze Skalnego Mostu zajęło nam bite 2 godziny i było to największe osiągniecie wyjazdu, dlatego postanowiłem mu poświęcić oddzielną część relacji.
C.D.N.