Kotor podczas powrotu do domu - ale najpierw gdzie mieszkaliśmyGeneralnie nie lubię jeździć w miejsca bardzo znane i polecane, szczególnie w sezonie, ale z drugiej strony jak się jest blisko to czemu nie odwiedzić takiej atrakcji?
W Czarnogórze jednym z takich miejsc jest Kotor.

Już na miejscu stwierdziliśmy, że Kotor odwiedzimy jednak podczas drogi powrotnej. Dojazd po krętych drogach między Serbią a Czarnogórą dał nam nieco popalić i stwierdziliśmy, że wracamy przez Chorwację. Dłużej ale wygodniej bo dołu Chorwacji autostradą. Więc Kotor jest na naszej trasie.
Nasz wyjazd powoli się kończy. Zanim ruszymy w drogę kilka słów o naszej miejscówce.
Mieszkaliśmy we wsi Donji Štoj. Wieś leży między solankami, do których poza jednym nocnym spacerem nie dotarliśmy, a morzem. Morze ciepłe, plaża fajna, choć nieco zaśmiecona. Poza plażowaniem byliśmy na niej również, na dwóch zachodach słońca.


z moimi najpiękniejszymi dziewczynami
Szkoda tych śmieci, bo widoki na okoliczne góry są na prawdę ładne:




Na plaży podeszła do mnie trójka młodych ludzi, pytając 'how many photo' a chwilę później o to samo pytali inni chłopaki, więc lustrzanka dalej robi wrażenie, mimo bardzo dużej ilości dziewczyn robiących niesamowite pozy i miny do telefonów.
Niestety na plaży podczas pierwszego zachodu, okazało się, że pokrętło, którym ustawiam wszystkie podstawowe parametry (ISO, przesłona czy nawet powiększanie zdjęcia) przestało działać. Próba resetu nic nie dała, więc cały urlop robiłem zdjęcia w trybie automatycznym. Af szalał, przesłony nie takie jak chciałem itd. Czekam na wycenę naprawy.
Poza śmieciami problem w tym kraju są drogi, która przy dużym natężeniem się korkują. Oczywiście piszę tu o sezonie. Styl jazdy jak dla mnie na prawdę spoko, wjeżdżasz (u nas to się nazywa wymuszasz pierwszeństwo) i nikt na Ciebie nie trąbi, nikt nie macha łapami, a jak słyszysz trąbnięcie to oznacza to, że ktoś dziękuje za wpuszczenie. Owszem zdarzały się jakieś dłuższe trąbienia, raz mijaliśmy rozbite auto - uderzone w tylny bok na wysokości tylnego koła, więc ktoś tu kogoś nie wpuścił, ale generalnie, oprócz korków jeździ się dość dobrze.
Jest tu sporo drogich aut. To pokłosie zapewne turystów, ale i Albańczyków. Widzieliśmy również kilkanaście aut na rejestracjach ze stanów:

Taki wygląd drogi ta tam norma - przy okazji to główna ulica we wsi, ze sklepami, restauracjami, kasynem, apteką, lekarzem itd:


jedyne auto sportowe, które mnie jara - 911
Kolejnym problemem był notoryczny brak prądu wieczorami/nocami. Już trzeciego wieczoru klimatyzacja przestała działać - pytamy właściciela czemu - odpowiedź brak fazy, awaria. Od tego dnia było tak codziennie a jednej nocy prądu nie było aż do rana, dopiero ok 7,30 się załączył. Nam się klimatyzacja włączała co chwilę, ale nie mieliśmy prądu w lodówce i całe jedzenie trzeba było wywalić do kosza, ale nasi znajomi nie mieli klimatyzacji całą noc i wstali umordowani. Nocą temperatura oscylowała wtedy ok 30 stopni i ciężko mówić o spaniu.
Pierwszy raz mieszkaliśmy na kwaterach, gdzie kuchnie były na tarasie:

Właściciel nas przepraszał, że to jego drugi rok działalności i za rok kupi generator na paliwo.
Wokół te generatory działały i to też nie było fajne. Kit, że głośne, ale przez nie powietrze śmierdziało spalinami.
Prądu brakowało ponoć przez pożar jaki wybuchł na zboczach między Sutomore a Petrovacem.
Raz jadąc do Ulcnij widzieliśmy słup dymu, który się wyłaniał za wzgórzami a tego dnia było niebo jakieś zamglone, o takim lekko różowym zabarwieniu, więc kto wie czy nie był to efekt pożarów.
Również, podczas powrotu z Albanii, zaraz za Szkodrą znajomi widzieli na jeden z gór płomienie, my tego akurat nie zauważyliśmy.
Kwatera bardzo fajna, czysta, z wygodnymi łóżkami, małą lodówką, płytą na dwa palniki elektryczne. Gdyby nie te generatory, to było cicho i spokojnie. Mieliśmy też możliwość zrobić raz pranie w cenie (kolejne 5euro) i to właśnie to spowodowało nas późniejszy wyjazd do Albanii.
Właściciel zwrócił nam też koszt jednego noclegu w ramach rekompensaty za problemy z prądem.
Widoki spod kwatery:


