Brat prosi mnie, żebym zorganizował jakąś wycieczkę w Tatry dla młodego (Krzyś lat 10) żaden problem, proponuję Giewont, ale po przemyśleniu sprawy, konsultacji i przeanalizowaniu samego podejścia pod krzyż, pomysł odpadł.
No to może pętelkę z Małołączniakiem, fajnie i niemęcząco … Ale Łukasz mnie uświadamia, że w Zakopcu są skoki ! Więc ten pomysł też odpada !
Pytam Łukasza gdzie Oni się wybierają ? Na Baraniec.
Trochę byłem zaskoczony, że tam można, ale nawet mapy.cz potwierdzają, że szlak otwarty
To idziemy na Baraniec w niedzielę, proszę Łukasza żeby dał znać jakie warunki na szlaku jak pójdą, w tedy okazuje się, że Oni też idą w niedzielę, no to idziemy razem !
O 4.00 wyjeżdżam, zabieram brata i młodego, później jedziemy do Górek po kolegę z pracy Łukasza i dopiero ruszamy w stronę Doliny Żarskiej.
Dwaj grabarze w Tatrach, to zły znak
3 godziny i jesteśmy na miejscu, na parkingu samochodów przybywa szybko, nawet spory tłum, wypatruję Dobromiła (Łukasz 1), kultura przede wszystkim, podszedł się z nami przywitać, chwilę później wszyscy ruszamy na żółty szlak.
Byłem tutaj pewnej jesieni, kolory były bajeczne, były mgły i w ogóle było super, byłem w tedy z Dawidem … Teraz Dawid próbuje się uporać z wielką tragedią, niestety mieszkał w kamienicy która niedawno wybuchła w Cieszynie i został bez niczego
Na szczęcie pomogli dobrzy ludzie, bracia ewangelicy, zrzutka się udała i może nie będzie tak źle., trzymam kciuki.
Wspominając nasze wyjście, ruszyliśmy w bój !
Osiem sztuk ludzi, będzie dobrze ! Początek przez chwilę idziemy razem, później Marcin (Prezes) i Łukasz 2 (z Górek) ruszyli mocniej, zostawiając resztę z tyłu, Dobromił, Monika i Łukasz 3 (Gutek) szli swoim tempem jakieś 15 - 20 minut przed nami, a na końcu ja, mój brat i młody, dla młodego to pierwsze zimowe wyjście w Tatry, jakby tego było mało szczyt dostał w prezencie całkiem solidy, 1300 metrów przewyższenia ! Cały czas pod górę
Ten szlak ma duży plus, szybko zaczynają się widoki i to od razu na bogato
Później zaczyna się mordercze podejście przez las, lekko rozmokłym śniegiem nie idzie się zbyt dobrze, co to będzie za kilka godzin jak będziemy schodzić
skład w komplecie
zrobiło się miło dla oka
Starsznie mnie rozbawiło to zdjęcie
toczymy się powoli
W końcu docieramy na Goły Wierch, można zrobić krótką przerwę.
Zakładamy młodemu raki, bo był podjarany, że będzie mógł w rakach pochodzić, ale euforia szybko mija, chodzenie w rakach to żadna przyjemność przecież każdy to wie
Przed nami kręcenie się w kosówce, słońce grzało mocno, a wiatru brak, kto się ubrał cieplej jak ja, miał lekko ciepło, trzeba było się rozbierać, a byli też tacy co szli w spodenkach i koszulkach, było ich całkiem sporo po drodze.
Widoki piękne, śniegu jakoś biednie, jak na styczeń, zimy nam się robią jakieś biedniejsze, to pewnie wina wiecie kogo
Widoki na doliny pokryte mgłą, na Niżne Tatry, na Fatry, urodzaj i dobrobyt …
jest i on
Fatra M.
Jakieś pół godziny od szczytu spotykamy Łukasza 2 i Marcin, którzy już godzinę na nas czekali na górze i postanowili schodzić w dół, w taki o to sposób widzieliśmy się z naszym Łukaszem przez 20 minut podczas wycieczki
Baraniec ma wadę i zaletę, widać go ładnie już z daleka, ale to też pokazuje ile jeszcze nas czeka drogi, kolejne wzniesienie i następne, Baraniec coraz bliżej, ale to jednak cała otwarta grań, idziemy ! Młody jest twardy, choć momentami sił już brak, nawet mnie od nie pamiętnych czasów łapały skurcze, ledwo szedłem …
mgła w dymie, czy odwrotnie ?
młody wypatruje końca
Baraniec jest "Nasz", wyciągamy czekan, który zabrałem specjalnie dla młodego, żeby porobił sobie kozackie fotki, jak prawdziwy Taternik
W końcu widzimy się z innymi, gadamy chwilę, niestety krótką chwilę, bo dotarliśmy na końcu, a inni byli tam już dłuższą chwilę, więc zbierali się na powrót i nasza trójka została znowu sama …
Podziwianie widoków, ładniutkich takich z pyska, Rohacze z tej strony wyglądają jakoś tak niegroźnie, od drugiej strony prezentują się mroczniej
Od przełęczy podchodzi jeden samotny osobnik, sam na grani ładnie się prezentuje pośród ogromu gór …
Później wpadliśmy jeszcze na pomysł zrobienia śmiesznej fotki, którą podchwycił młody Słowak, pożyczył czekan do takiej samej foty
miejscami było stromo, kiedy jedni sobie spokojnie schodzili, inni walczyli o przetrwanie
Nasze trio
Napatrzeni, napojeni i najedzeni, my też ruszyliśmy w dół, śnieg był już mocno rozmokły, szło się, a w zasadzie ślizgało, co trochę przyspieszało zejście.
Nad nami pojawili się lotniarze, którzy wystartowali ze szczytu Barańca, szybując w stronę Niżnych Tatr.
Na Gołym Wierchu, krótka przerwa, Krzyś robi sobie foto z kolegą zrobionym przez grupkę Czechów
Zjazd przez las jest ciężki, młody zalicza sporo wywrotek, buty przemoczone i zmęczenie ogólne, ale z uśmiechem
express
Leć Adam leć
dwa bałwany
Na parkingu czeka Łukasz, pewnie po ponad godzinnym oczekiwaniu, w końcu się doczekał …
Krzyś podsumował tak :
- Wiesz wujek, na Baraniec to ja już drugi raz nie chcę iść

Tak się tylko mówi, a później i tak się idzie
Przed nami kolejne 3 godziny w aucie, po drodze policja poluje, my mieliśmy szczęście, ale byli tacy, co musieli oddać "kilka" euro za niewinność
Obywatelu Dobromił ! Dziękuję w imieniu całej mojej ekipy za pomoc w planowaniu i za współpracę wycieczkową, było miło jak zawsze
Pozdrów swoją ekipę i do zobaczenia !
I taka to była wycieczka.
