Beskid Niski A.D. 2024.

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6262
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: buba » 2024-11-05, 13:29

Jest w coraz gorszym stanie, do jej dewastacji walnie przyczynili się pasterze używającej obiektu jako obory. Dziś pasterzami z Podhala i owieczkami ludzie się zachwycają, ale przez całe dekady to właśnie oni dokonali wielu zniszczeń na terenie Beskidu Niskiego i Bieszczadów.


Jak stała nikomu niepotrzebna i nieużywana rudera - to cieżko sie dziwić, ze ją uzywali, zeby im owce nie zamokły. Myslisz, ze gdyby budynek stał pusty i nikt tam nie wchodził od 80 lat - to byłby w duzo lepszym stanie?


to grunty koła łowieckiego "Dzik", tego samego, który remontował cmentarz. Ciekawa nazwa, to trochę tak, jakby Rosjanie wysyłali do boju Grupę Eksterminacyjną "Ukraińcy".


Ale dlaczego to ma być dziwne? Może wolą kiełbasę z dzika niż z jelenia? I na nie najchętniej polują. To tak jak ty masz koszulkę z klubu "Borowiczka". I to nie dlatego, ze się do niej modlisz - tylko chętnie ją wsadzasz tam, gdzie owi myśliwi dzika :)

Trafia się jedna rzadka ciekawostka: zdecydowanie przedwojenny słup graniczny polsko-czechosłowacki, o czym dobitnie świadczy data 1923. W tym przypadku na pewno usunięto pierwotne P i zastąpiono D, potem wydłużono nóżkę, aby było znowu P, a teraz jest czarne P :D. Nie pamiętam, czy widziałem podobny w Beskidzie Niskim, natomiast trafiały mi się takie w Beskidzie Śląskim.


Rewelacyjne takie słupki, na ktorych sie cala historia wypisala!

Obrazek

A to jest normalny dom mieszkalny? I ma cmentarz zamaist ogrodu??? :o-o
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
maurycy
Posty: 921
Rejestracja: 2013-11-17, 09:25
Lokalizacja: Bielsko okolice

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: maurycy » 2024-11-05, 22:03

Też byłem w sierpniu w tych rejonach. Ale tym razem mniej turystycznie, a bardziej muzycznie - na cyklicznym feście Zdynia Diy.
Przefajna miejscówka na takie rzeczy :)
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 17:03

buba pisze:
Jest w coraz gorszym stanie, do jej dewastacji walnie przyczynili się pasterze używającej obiektu jako obory. Dziś pasterzami z Podhala i owieczkami ludzie się zachwycają, ale przez całe dekady to właśnie oni dokonali wielu zniszczeń na terenie Beskidu Niskiego i Bieszczadów.


Jak stała nikomu niepotrzebna i nieużywana rudera - to cieżko sie dziwić, ze ją uzywali, zeby im owce nie zamokły. Myslisz, ze gdyby budynek stał pusty i nikt tam nie wchodził od 80 lat - to byłby w duzo lepszym stanie?

oczywiście, że byłaby szansa na lepszy stan. Używanie cerkwi jako obór dodatkowo jest niszczyło. Trzeba było dokładnie wymieść wszystko z dawnego wyposażenia, a odchody zwierząt są mordercze dla materiałów budowlanych. Zresztą górale niszczyli wszystko co im wpadło w ręce: "poprawione" krzyże z greckich na łacińskie to również ich dzieło. I jakie 80 lat? Górale weszli do cerkwi, jak te jeszcze były często w niezłym stanie, w latach 50. i 60. Do stanu rudery doprowadzili je właśnie oni. Remonty cerkwi zaczęły się na początku lat 90. Te używane w przeszłości przez górali były w najgorszym stanie. Gdyby ktoś opuszczoną katolicką kapliczkę na Podhalu przeznaczył np. na oborę, afera byłaby na całą Polskę.

Generalnie wydaje mi się, że dla każdego średnio cywilizowanego człowieka (zwłaszcza takiego z Bozią na ustach) jest wiadome, że świątynie - nawet opuszczone - nie służa do trzymania zwierząt, cmentarze do wysrywania się, a krzyże do rozbijania i tym podobne...

A to jest normalny dom mieszkalny? I ma cmentarz zamaist ogrodu??? :o-o


wyglądał na opuszczony, ale może ktoś kiedyś tam mieszkał
Ostatnio zmieniony 2024-11-07, 17:31 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 17:28

Svidník (Свідник). Jakoś się tak złożyło, że podczas kilku ostatnich odwiedzin Beskidu Niskiego zawsze odwiedzam to miasto. To jednak nie przypadek, ja je naprawdę lubię, choć spora część to typowe socjalistyczne bloki. Mimo wszystko czuję tu specyficzny klimat będący mieszanką gór i wielokulturowego pogranicza, podlany sosem głębokiej, słowackiej prowincji.

Obrazek

Jako miasto Svidník nie posiada długiej historii: prawa miejskie otrzymał dopiero w 1964 roku. Dwadzieścia lat wcześniej powstał z połączenia dwóch znacznie starszych, sięgających średniowiecza osad. Były to Vyšný Svidník (Вышній Свідник, Felsővízköz, Obersvidnik) oraz Nižný Svidník (Нижнїй Свідник, Alsóvízköz, Niedersvidnik). Ten pierwszy był bardziej wiekowy oraz większy, leżał na prawym brzegu rzeczki Ladomirki, tam, gdzie dzisiaj biegnie główna droga i znajduje się większość kościołów, sklepów oraz muzeum wojenne. Ten drugi, położony na lewym brzegu Ladomirki, to teren, gdzie obecnie działa m.in. dworzec autobusowy. Ostatni spis z czasów Habsburgów wykazał, że mieszkała w nich głównie ludność rusińska, a także spore grupy Niemców i Węgrów, natomiast nie informuje on o żadnych Słowakach.
Obie wioski w XX wieku dwukrotnie spotkała katastrofa. Najpierw w grudniu 1914 roku żołnierze austro-węgierscy podpalili zabudowę oraz jedyny most, woląc ją zniszczyć, niż żeby dostała się w ręce nacierających Rosjan (Węgrzy twierdzą, że podpalili ją Rosjanie, trudno się przyznać do niszczenia swoich terenów). Następnie w 1944 kolejne ogromne zniszczenia przyniosły walki w czasie operacji dukielsko-preszowskiej. Efekt jest taki, że współczesny Svidník to przede wszystkim architektura z okresu socjalistycznej Czechosłowacji. Narodowa w treści, socrealistyczna w duchu, albo odwrotnie.

Obrazek

Dom Kultury pochodzi z początku lat 60. ubiegłego wieku. Wygląda jak mniejsza wersja DK w Łaziskach Górnych.

Obrazek

Na dachu urzędu powiatowego nadal widnieje napis z poprzedniej epoki: Dukla – brána družby národov. Dukla, czyli nie miejscowość po polskiej stronie, ale przełęcz Dukielska, bo tak jak w skrócie Słowacy nazywają. Kiedyś z tego hasła mieszkańcy byli dumni, teraz wielu uwiera, ale póki co tkwi na swoim miejscu.

Obrazek

W parku umieszczono ciekawą panoramę, która zawiera wszystko to, z czym Svidník będzie się kojarzył Słowakom. Są więc od lewej: monumentalny pomnik żołnierzy radzieckich, rusińska cerkiew w skansenie, pomnik generała Svobody, cmentarz na przełęczy Dukielskiej oraz kompozycja walczących czołgów umieszczona na rogatkach miasta.

Obrazek

Pierwsze kroki kieruję do znanej mi restauracji. Niestety, czosnkowa jest zupełnie nijaka, jak woda z warzywami. Sytuację trochę ratują cebulowe krążki w panierce i piwo. Następnym razem wybiorę inny lokal na spożycie posiłku.

Obrazek

Po obiadokolacji słońce jeszcze jest wysoko. Po raz pierwszy podczas wizyty w Svidníku nie muszę się martwić o uciekający czas, bowiem tym razem będę nocował pod, a właściwie nad miastem - gdzieś na tej widocznej w tle górce! To zupełnie zmienia perspektywę, nie muszę pilnować ostatniego autobusu w stronę polskiej granicy!

Obrazek

Najpierw idę zerknąć na plenerową wystawę sprzętu militarnego (Park bojovej techniky) znajdującą się przy muzeum wojskowym. Od "zawsze" stała on ściśnięta w kupę prawie pod oknami bloku i stopniowo niszczała. Tym razem zastałem po niej tylko betonowe podmurówki...

Obrazek

Ale spokojnie, nie zlikwidowano jej w imię pisania nowej, prawdziwej historii. Przeszła reorganizację: rozrzucono ją po całej wielkiej polanie, poszczególne egzemplarze są teraz od siebie oddalone, co umożliwiło lepsze robienie zdjęć ;). Większość obiektów została także odmalowana i już się nie rozsypują dookoła, brakuje natomiast jakichkolwiek tabliczek z opisami. Jest to całkiem świeża sprawa, z 2024 roku.

Obrazek
Obrazek

Ten czołg nawet bez tabliczek będzie dla niemal każdego rozpoznawalny :).

Obrazek

Teoretycznie po lewej mamy niemiecki transporter opancerzony Sd.Kfz.250, w rzeczywistości jest to najprawdopodobniej odpowiednio ucharakteryzowany OT-810: transporter produkowany po wojnie w Czechosłowacji na bazie Sd.Kfz.251. Różnice między nimi nie były duże (najważniejsza to silnik), a niektóre egzemplarze służyły w czechosłowackiej armii jeszcze w ostatniej dekadzie komunizmu.

Obrazek

Uwieczniłem się na tle armaty.

Obrazek

Ponoć budynek muzeum ma przypominać... minę przeciwczołgową.

Obrazek

O tej porze ulice są wyjątkowo puste, lecz dzielna słowacka policja i tak czai się na parkingu.

Obrazek

Mijam różne mniej lub bardziej opuszczone budynki oraz pomniki, których w Svidníku pełno. Ten akurat jest mocno niewyraźny.

Obrazek
Obrazek

Na zmianę patronów głównej ulicy się nie zanosi, a wręcz przeciwnie.

Obrazek

Niedaleko ronda stoi (chyba) jedyny pomnik upamiętniający powstanie Czechosłowacji, na którym propagandowe hasło "Byliśmy i będziemy" zapisano po rusińsku. Powstał w 1928 w dziesiątą rocznicę usunięcia Habsburgów, z czego Słowacy niekoniecznie się wszyscy cieszyli. Pomnik nie przeszkadzał faszystom (a powinien, przecież od Czechów się oderwali), komunistom już tak i ci go zburzyli w 1954 roku. Odbudowany w stulecie proklamowania CSR.

Obrazek

Na deptaku pustki, kręci się głównie cygańska młodzież. Według spisu Romowie są trzecią nacją w mieście (po Słowakach i Rusinach, a przed Ukraińcami), lecz tutaj wydają się większością.

Obrazek

Załapałem się na ostatni moment, żeby zrobić zakupy w markecie. Zamykali o osiemnastej, lecz być może zegarki mieli ustawione według wieży kościoła katolickiego, który zaczął wygrywać melodyjkę już dziesięć minut wcześniej.

Obrazek

Przechodzę na drugi brzeg Ladomirki. Sporo budynków użytkowych jest tam opuszczonych, nawet przy siedzibie greckokatolickiego Caritasu ktoś powybijał okna.

Obrazek

Przy dworcu autobusowym działa spelunka, którą odkryłem w ubiegłym roku. Spodziewałem się w niej większej frekwencji, lecz najwyraźniej poniedziałkowy wieczór nie sprzyja piwkowaniu w knajpach. Oprócz mnie siedzi jedna, dwie osoby, chociaż co chwilę ktoś wpada, daje coś barmance i wychodzi zadowolony. Ciekawe czym babka handluje, może pietruszką? Jeden koleś kilka razy wraca się po... kolejną kofolę.
Zamawiam piwo i zanurzam się w słowackiej telewizji. A tam dzieją się rozmaite rzeczy:
* w paradokumentalnej telenoweli dochodzi do rodzinnego dramatu: jeden syn wzorowej obywatelki najpierw był podrywany przez jej koleżankę, a potem okazał się gejem, drugi ukradkiem rzucił studia. Na szczęście wszystko szczęśliwie się skończyło, mąż paradujący w żonobijce i dresie nie użył przemocy.
* susza zagroziła nie tylko zwykłym rolnikom, ale też winiarzom. Ceny krajowego wina mogą znacznie pójść w górę!
* w lasach i na polach wokół pewnego miasta pojawiły się tajemnicze rowy. Nie wiadomo kto je zrobił, nie ma też ich kto zakopać, więc sobie są i grożą wypadkiem.

Obrazek

Podobno dowcipy o pociągach czy kolejarzach w Svidníku nikogo nie śmieszą, bowiem jest to jeden z nielicznych słowackich powiatów, w którym nie ma nawet metrach torów. W okresie międzywojennym były plany budowy linii do Bardejowa i Vranova, zarezerwowano nawet miejsce na dworzec kolejowy, lecz nic z tego nie wyszło. Ta część kraju musi sobie radzić wyłącznie przy pomocy autobusów. Dworzec autobusowy jest aktualnie w częściowym remoncie. Zaglądam na rozkład: pierwsze połączenie w kierunku granicy mam o 5.20, ale to stanowczo zbyt wcześnie.

Obrazek

Osiedle za dworcem to teren dawnego Nižnego Svidníka. Zegar na wieży greckokatolickiej cerkwi pokazuje 19.33, kiedy wychodzę z knajpy udać się na nocleg.

Obrazek

Pod koniec sierpnia o tej porze jest już po zachodzie słońca. Nieśpiesznie cisnę w stronę ronda, a gęba mi się cieszy.

Obrazek

Różne mądre hasła na ścianach bloków.

Obrazek

Na rondzie skręcam w lewo, czyli na południe. Podobnie jak na odcinku w prawo, to cały czas jest ulica Radzieckich Bohaterów, zatem trudno się zgubić.

Obrazek

Spotykam sklep o wymownej nazwie Večierka. Głównym asortymentem są alkohole i inne używki. Otwieram drzwi i zagaduję o zeleną. Sprzedawca najpierw wytrzeszcza oczy, potem drapie się po głowie i w końcu rozkłada bezradnie ręce.
- Nie mamy.
Tradycji stało się zadość, bo miętowego likieru jeszcze nigdy nie udało mi się kupić w tej miejscowości. Ale spróbujemy jutro.

Przechodzę po drugim moście, tym razem nad Ondawą. Mijam zamkniętą restaurację, kończy się zwarta zabudowa i obszar zabudowany. Ciemność szybko postępuje, tablicę kierującą mnie na łąkę muszę oglądać w świetle czołówki. Do miejsca noclegowego zostało mi siedemset metrów, lecz będzie to prawdziwa wspinaczka!

Na zboczu bezimiennej góry w 2021 roku miasto wybudowało wieżę widokową, lecz nie byle jaką: oprócz dwóch pięter do obserwacji powstał także pokój noclegowy dla turystów! Útulna jest jakby podstawą do platformy widokowej, w środku znajdziemy stół, ławki, a także przeszkloną ścianę, przez którą też można podziwiać widok. Jedyny minus to dojście do niej, bowiem najkrótsza ścieżka prowadzi po śladzie dawnego wyciągu narciarskiego i jest tak stroma, że muszę się co chwilę zatrzymywać, żeby nie wyzionąć ducha! Niestety, już z dołu widzę błyskające z wieży światełko, potem drugie, więc wiem, że nie będą tam sam. Co prawda miłe towarzystwo wieczorne jest fajne, pytanie tylko, czy się zmieszczę?
Okazuje się, że w pokoju rozłożyły się cztery młode osoby, dwie dziewczyny i dwóch facetów. Dam radę wcisnąć się i ja. Początkowo myślałem, że to Polacy, więc rzuciłem swojskie "cześć", na co usłyszałem "szszeeeść" ;). Jednak Słowacy, zaczęli długodystansowy szlak SNP i dziś przyszli z przełęczy Dukielskiej.
Ściągam plecak i wbiegam na pierwszy poziom wieży. Na drugim rozłożyła się jakaś parka, więc nie chciałem im przeszkadzać. Z obu pięter widok jest bardzo podobny i ograniczony w jednym kierunku, ale rozświetlony Svidník prezentuje się prawie w całości.

Obrazek

Słowacy rozpalają ognisko; szkoda, że swoje zapasy wusztu zjadłem wczoraj w Radocynie. Siadam sobie niedaleko ognia we wiacie, która jest kolejnym potencjalnym schronieniem dla turystów. Młodzież proponuje mi upieczenie kiełbasek.
- Już nic nie mam w plecaku, tylko piwo - mówię z przymrużeniem oka. Zazwyczaj takie hasło wywołuje rozbawienie rozmówcy, tym razem pokiwali z powagą głową. Dziwni jacyś. Dopiero po chwili dostrzegam, że bezalkoholowi, dobrze, że nie zaproponowałem im swojego browara, bo może jeszcze byłaby obraza? Kursują tam i z powrotem między wieżą a paleniskiem, więc przyszedł mi do głowy pomysł na ciekawe zdjęcie. Trzydzieści sekund zrobiło swoje.

Obrazek

Przed dwudziestą drugą zostaję na zewnątrz sam. Po chwili idę po coś do útulni, a ci siedzą w pozycji kwiatu lotosu, trzymają się za ręce i... modlą. Wycofuję się i czekam, aż w końcu zasną, przy okazji próbując zrobić trochę ujęć nocnego miasta.

Obrazek

Zauważyłem dwa minusy tego miejsca noclegowego. Pierwszy, to brak wychodka. Tabliczka z literami WC kieruje do... lasu, więc chyba po prostu mamy tam się załatwiać. Drugi - ktoś rozwalił drzwi wejściowe, które teraz mają formę dwóch skrzyżowanych desek. Latem to nie problem, bo jest dopływ powietrza, ale przy niskich temperaturach i śniegu spanie w pokoju stanie się kłopotliwe. Oby Svidník to naprawił, bo wieża naprawdę jest godna polecenia.

Obrazek
Obrazek

Moje współtowarzystwo miało spać do siódmej - ósmej, ale już od szóstej kręcą się i gadają. W sumie nawet mi to na rękę, bo nie chciałem się zbyt długo wylegiwać. Jeden z chłopaków znika w lesie i wraca po dłuższym czasie z wielkimi zakupami: chleb, masło, jajka, warzywa... Dziewczyny będą miały śniadanie.
Obok wieży stoją otwarte drzwi z dzwonkiem. To chyba miejsce na słitfocie.

Obrazek
Obrazek

Tak jak pisałem: widoki są dość ograniczone i obejmują głównie Svidník oraz najbliższą mu okolicę. Na horyzoncie najdalej można dostrzec szczyty w pobliżu przełęczy Dukielskiej i Jaślisk.

Obrazek
Obrazek

Główna ulica Svidníka, są wieże cerkwi prawosławnej oraz kościoła katolickiego, który wczoraj za wcześnie wybijał godzinę osiemnastą. Na górze, centralnie po środku panoramy, mamy górę Zimny Wierch położoną na zachód od Barwinka, a oddaloną ode mnie o siedemnaście kilometrów.

Obrazek

Zejście po stoku narciarskim zajmuje mi dłużej niż wejście, bowiem na śliskiej trawie uważam na każdy krok. Zdjęcie zrobione z dolnej części polany nie oddaje tej stromizny.

Obrazek
Obrazek

Generalnie ta wieża to świetna opcja, bo jesteśmy rzut teściową od cywilizacji (od najbliższych domów dzieli nas nieco ponad sześćset metrów), a jednak to inny świat.

Obrazek

Dwujęzyczna tablica przy bocznej drodze do okolicznych wiosek. Według spisu z 2011 roku Rusini stanowią niecałe dwadzieścia procent mieszkańców, choć zapewne wiele osób deklarujących się jako Słowacy także ma rusińskie lub mieszane pochodzenie. Do tego wśród mniejszości jest kilkuset Cyganów i Ukraińców, kilkudziesięciu Czechów i Rosjan, a także pojedynczy Madziarzy, Polacy, Węgrzy i Niemcy, a nawet Bułgarzy, Żydzi i jeden samotny Chorwat. Jeśli chodzi o strukturę religijną, to najwięcej mieszka w Svidníku unitów, a po jednej czwartej ludności to prawosławni i rzymscy katolicy.

Obrazek

Miasto, które wieczorem zdawało wcześnie kłaść się do snu, teraz wydaje się jeszcze nie wstać na kolejny dzień. Ruch uliczny niewielki, przechodniów też mało. Robię małe zakupy i uderzam w stronę dworca. Z jego okolicy widać wieżę i stojące obok niej drzwi.

Obrazek

Spelunka przy dworcu otwierana jest o 5.30, więc to naprawdę lokal dla rannych ptaszków! Teraz na zegarku minęła ósma, do odjazdu busa mam ponad godzinę, więc zaglądam w progi przybytku. Babka za barem ta sama co wczoraj, może tutaj nocuje? Oprócz niej jeden facet pije butelkowe piwo. Zasiadam i ja do płynnego śniadania.

Obrazek

Kiedyś w knajpie działała normalna gastronomia na ciepło, o czym świadczą stare napisy, teraz można kupić tylko zimne zakąski jak utopenec czy tlačenkę. A także... świeże swojskie jaja, po które przyszła pewna Cyganka. Co jakiś czas zaglądają do środka różni inni ludzie szukający znajomych.
Facet od butelkowanego piwa walczy z wewnętrzną grubszą potrzebą, w końcu za pięćdziesiąt centów bierze kluczyk od kibla z sedesem (pisuar jest darmowy). Po wyjściu dostaje się w krzyżowy pytań barmanki:
- Spuściłeś wodę i posprzątałeś po sobie?
- Tak jest.
- Zamknąłeś drzwi na klucz?
- Zamknąłem.
- Ręce umyłeś?
- Tak.
- Wytarłeś?
- Eee... nie było ręcznika.
- Są papierowe! Starych ręczników nie ma od pandemii! I teraz całe mokre ręce, wy faceci nigdy nie umiecie się w kiblu zachować!
Spojrzałem na swoje dłonie, których także nie wytarłem po wizycie i szybko schowałem je pod stół...

Przed wyjściem na dworzec jeszcze zerkam na prognozę pogody: słonecznie i ciepło do 38 stopni, tylko w górach przelotne opady i burze. Hmm, większość Słowacji to właśnie góry...

Obrazek

W autobusie oprócz mnie podróżuje kilku emerytów, wszyscy szybko wychodzą. Dopiero w Krajnej Poľanie włazi dwóch młodych facetów, którzy jadą ze mną aż do granicy na przełęcz Dukielską. Nie wyglądają na turystów, nie mają plecaków ani górskiego obuwia i od razu zaczynają schodzić w dół.

Obrazek

Podążam ich śladami, ale najpierw zaglądam jeszcze na pomnik poświęcony Jaroslavovi Vedralowi, tego obiektu jeszcze nie widziałem. Vedral zginął w 1944 w czasie operacji dukielskiej, kilka metrów po przekroczeniu granicy - jego samochód wjechał na minę. Był to jedyny czechosłowacki generał, który poległ w II wojnie światowej.

Obrazek

Przygraniczny sklep z okien autobusu wydawał się zamknięty, ale okazało się, że dwaj pasażerowie to jego pracownicy, którzy właśnie przyjechali otworzyć podwoje. Kupuję piwo i udaje mi się nawet nabyć zeleną! Teraz mogę posiedzieć na spokojnie, obserwując patrol policji polujący pod cmentarzem wojennym na kierowców.

Obrazek

Gdy w końcu się nawodniłem, przeszedłem przez nekropolię, gdzie pochowano generała Vedrala.

Obrazek

Patrząc na słupki z granicy słowacko-niemieckiej znowu się zastanawiam, czy to oryginały z czasów wojny, czy przerobione wcześniejsze czechosłowacko-polskie?

Obrazek

Z wieżą muzealno-widokową zawsze mam pecha: albo niewłaściwy dzień tygodnia albo kolejny remont. Tak jest i tym razem, znowu coś w niej poprawiają. Za to kawałek dalej w lesie odkrywam mury jakiejś konstrukcji, ciekawe cóż to było?

Obrazek
Obrazek

Spotykam turystę z plecakiem. Mówi, że idzie kilkanaście dni niebieskim szlakiem z Rzeszowa i ma go dość, choć przeszedł już i GSB i GSS. Ten jest zdecydowanie najbardziej wymagający.
Tymczasem ja odbijam na żółty i chwilę później mogę cieszyć oczy jednym z moich ulubionych widoków Beskidu Niskiego: dolinę Panny, w której znajduje się chata SKPB w Zyndranowej (Зындранова).

Obrazek

W chatce bazują trzy wesołe dziewczyny, które bardzo serdecznie witają wszystkich wędrowców. Jest też kilka znajomych gęb, środowisko chatkowe często na siebie wpada. Pakuję plecak do pokoju i korzystając z okazji zostaję zawieziony do Tylawy (Тылява). Zakupy, obiad w restauracji, fotografuję rozkład jazdy busów i zaczynam powrót. Zaglądam nad Pannę, gdzie znajduje się rozwalony przepust wodny i zastanawiam się, czy to woda tak go zniszczyła? Jak się dowiedziałem z internetu, zapora była częścią pobliskiego ośrodka wypoczynkowego huty szkła z Krosna, tworzyła kompleks z kąpieliskiem i trawiastą plażą. Ośrodek zlikwidowano, zaporą też już się nikt nie opiekuje.

Obrazek

Które w końcu tu jest leśnictwo?

Obrazek

W lesie próbuję łapać stopa, zatrzymuje się Adam, który mnie do Tylawy zawiózł ;).

Początkowo planowałem kolejnego dnia ruszyć dalej, do Zawadki Rymanowskiej albo Dukli, ale chatka w Zyndranowej wciąga jak bagno i ciężko się stamtąd wyrwać. Zostałem więc na dwie noce.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dopiero w czwartek musiałem zebrać się na autobus. Podobnie jak rok temu wstaję o szóstej i mam identyczną pogodę: słońce przebijające się przez mgłę, trawy spowite rosą, czuć przyjemny chłodek. Sporo osób już nie śpi i uderza na szlaki.

Obrazek
Obrazek

Przemykam przez pogrążoną w ciszy wioskę.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zielony szlak jest idealny na obudzenie się. A przy mgle dodatkowo bardzo efektowny.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pięknie mnie w tym roku Beskid Niski pożegnał...

Obrazek
Obrazek
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3549
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Wiolcia » 2024-11-07, 19:26

Pierwsza część relacji miastowa, ale to pożegnanie z Beskidem zaiste piękne!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 19:27

Bo w Beskidzie Niskim każdy znajdzie coś dla siebie - i miasto i krowy ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9904
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Adrian » 2024-11-07, 20:02

Wieża noclegowa robi wrażenie, miejscówka fajna :)

A drzwi mi się od razu skojarzyły z twoją wycieczką na Pustewny i z drzwiami na Martiniaku.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6262
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: buba » 2024-11-07, 21:48

oczywiście, że byłaby szansa na lepszy stan. Używanie cerkwi jako obór dodatkowo jest niszczyło. Trzeba było dokładnie wymieść wszystko z dawnego wyposażenia, a odchody zwierząt są mordercze dla materiałów budowlanych. Zresztą górale niszczyli wszystko co im wpadło w ręce: "poprawione" krzyże z greckich na łacińskie to również ich dzieło. I jakie 80 lat? Górale weszli do cerkwi, jak te jeszcze były często w niezłym stanie, w latach 50. i 60. Do stanu rudery doprowadzili je właśnie oni. Remonty cerkwi zaczęły się na początku lat 90. Te używane w przeszłości przez górali były w najgorszym stanie. Gdyby ktoś opuszczoną katolicką kapliczkę na Podhalu przeznaczył np. na oborę, afera byłaby na całą Polskę.

Generalnie wydaje mi się, że dla każdego średnio cywilizowanego człowieka (zwłaszcza takiego z Bozią na ustach) jest wiadome, że świątynie - nawet opuszczone - nie służa do trzymania zwierząt, cmentarze do wysrywania się, a krzyże do rozbijania i tym podobne...


Ale wydawało mi się, ze tutaj nie o cerkwi czy innej światyni była mowa - tylko o tym budynku mieszkalnym w Radocynie. Nie pamietam juz co to bylo przed wojną - szkoła? sklep? I przekształcanie opuszczonej, dawno wypatroszonej chałupy w oborę już bardziej mieści w cywilizowanych obyczajach.

wyglądał na opuszczony, ale może ktoś kiedyś tam mieszkał


Szybko się wyprowadził bo go straszyło ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 21:59

Racja, przegapiłem, że to szkoła ;) Ale z tego co się orientuję, to właśnie górale ją najbardziej rozwalili. Nad wejściem jest bodajże 1973 rok i to data remontu. W tym momencie budynek był w niezłym stanie, bynajmniej nie rudera, potem "wprowadzili" się tam górale ze zwierzętami (nie wiem czy legalnie czy nie), a po opuszczeniu zostało wielkie g....o (pewnie dosłownie).
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6262
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: buba » 2024-11-07, 22:13

Pudelek pisze:Racja, przegapiłem, że to szkoła ;) Ale z tego co się orientuję, to właśnie górale ją najbardziej rozwalili. Nad wejściem jest bodajże 1973 rok i to data remontu. W tym momencie budynek był w niezłym stanie, bynajmniej nie rudera, potem "wprowadzili" się tam górale ze zwierzętami (nie wiem czy legalnie czy nie), a po opuszczeniu zostało wielkie g....o (pewnie dosłownie).


No to jak weszli z owcami na salony to faktycznie nieładnie! Myślałam, ze szkoła od wojny stała opuszczona, a w latach 80tych do ruiny wprowadzili się górale.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 22:25

Jeszcze na przełomie lat 60/70 mieszkali tam jacyś Łemkowie, później ich wywalono i zrobiono ten remont. W sumie nie wiadomo po co oni ją remontowali, skoro w wiosce wtedy nikt nie mieszkał... Bo raczej nie dla owiec :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6262
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: buba » 2024-11-07, 22:38

Pudelek pisze:Jeszcze na przełomie lat 60/70 mieszkali tam jacyś Łemkowie, później ich wywalono i zrobiono ten remont. W sumie nie wiadomo po co oni ją remontowali, skoro w wiosce wtedy nikt nie mieszkał... Bo raczej nie dla owiec :P


To jakaś ciekawa historia. I dziwna... Znaczy zarówno Łemkowie (którzy wrócili z przesiedleń??) jak i górale mieszkali tam nielegalnie, a właścicielem budynku był ten ktoś, kto zrobił remont i zniknął? Czy może wszyscy zasiedlali ten budynek nielegalnie? Najpierw Łemkowie, potem ten ktoś od remontu wywalił Łemków, a potem jego wywalili górale? :lol
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-07, 22:55

Trzeba by pogrzebać w szczegółach, lecz z tego co pamiętam, to do szkoły wprowadziła się jakaś łemkowska rodzina lub kilku Łemków, którzy wrócili z wygnania. A potem ich z tej szkoły pogoniono, więc z tego wynika, że mieszkali tam bez zezwolenia... Budynek pewnie od czasów akcji Wisła formalnie należy do państwa albo gminy. Choć... czytałem, że jak to w Polsce bywał taki bajzel, że czasem po wywózkach Łemków po jakimś czasie okazało się, że jakieś grunty albo mienie nadal formalnie do nich nadal należy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Lidka
Posty: 401
Rejestracja: 2022-01-26, 14:36
Kontakt:

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Lidka » 2024-11-14, 04:51

Z wieżą muzealno-widokową zawsze mam pecha: albo niewłaściwy dzień tygodnia albo kolejny remont. Tak jest i tym razem, znowu coś w niej poprawiają.

dokładnie tak. Miałam 3 podejścia. Ostatnimi czasy nawet się zastanawiałam, czy ona w ogóle bywa czynna :rol
Świetne szlajanko w stylu- i dla duszy i dla ciała. Takie powolne reportaże to ja lubię :)
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Beskid Niski A.D. 2024.

Postautor: Pudelek » 2024-11-15, 14:59

To jest odpowiedź na pochłaniaczy kilometrów, którzy zdominowali te forum ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości