Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Sprocket, co dla Was https://www.facebook.com/dogtrekkingcom ... cale=pl_PL
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Przy sobocie pojechaliśmy na małą wycieczkę w południowe rejony Ojcowskiego Parku Narodowego. Zaczęliśmy w Białym Kościele, przy kościele, który wcale nie jest biały, tylko taki kremowy, a z boku ma jakąś starą kapliczkę z cegły.
Potem idziemy sobie polami. W oddali widać Dolinę Prądnika do której zmierzamy.
Szukamy w lesie skałek, znajdujemy mnóstwo zieleni.
To już teren parku. Dno doliny.
Chcieliśmy zwiedzić jakiś obiekt sakralny "Kaplica zstąpienia Chrystusa Pana do otchłani", ale zamknięty.
Obok inny obiekt - pustelnia.
Tu już można więcej zobaczyć. Choć sama pustelnia również zamknięta. Ciekawe miejsce - chatka w jaskini.
Skała Łaskawiec - zdobywamy.
Widok z góry.
Potem chodzimy trochę po lesie. Ale piękna majowa zieleń.
Tobi zażywa kąpieli w Prądniku.
A potem schnie.
Idziemy dalej.
Wąwóz prowadzący do jaskini Dziurawiec.
Jaskinia Dziurawiec.
Matka Boska.
Widok na jaskinię od drugiej strony, całkiem spora. Ukochana z Tobkiem pozują na górze, dla wyobrażenia skali.
Próbujemy wyjść z wąwozu w górę.
Wchodzimy w rzepak - już kwitnie.
W zeszłym roku piękne rzepakowe pola były 27 maja, czyli półtora miesiąca później.
Wracamy do Białego Kościoła.
Łąki umajone.
Na koniec jeszcze zaglądamy do kościoła.
Co to się z tą pogodą porobiło. Wycieczka mocno majowa, choć w pierwszej połowie kwietnia
Potem idziemy sobie polami. W oddali widać Dolinę Prądnika do której zmierzamy.
Szukamy w lesie skałek, znajdujemy mnóstwo zieleni.
To już teren parku. Dno doliny.
Chcieliśmy zwiedzić jakiś obiekt sakralny "Kaplica zstąpienia Chrystusa Pana do otchłani", ale zamknięty.
Obok inny obiekt - pustelnia.
Tu już można więcej zobaczyć. Choć sama pustelnia również zamknięta. Ciekawe miejsce - chatka w jaskini.
Skała Łaskawiec - zdobywamy.
Widok z góry.
Potem chodzimy trochę po lesie. Ale piękna majowa zieleń.
Tobi zażywa kąpieli w Prądniku.
A potem schnie.
Idziemy dalej.
Wąwóz prowadzący do jaskini Dziurawiec.
Jaskinia Dziurawiec.
Matka Boska.
Widok na jaskinię od drugiej strony, całkiem spora. Ukochana z Tobkiem pozują na górze, dla wyobrażenia skali.
Próbujemy wyjść z wąwozu w górę.
Wchodzimy w rzepak - już kwitnie.
W zeszłym roku piękne rzepakowe pola były 27 maja, czyli półtora miesiąca później.
Wracamy do Białego Kościoła.
Łąki umajone.
Na koniec jeszcze zaglądamy do kościoła.
Co to się z tą pogodą porobiło. Wycieczka mocno majowa, choć w pierwszej połowie kwietnia
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Strasznie dużo elementów sakralnych, jak na tak krótką trasę. Nie narzekaj na pogodę, bywały już zimne i deszczowe kwietnie, ale Polakowi zawsze źle.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Sebastian pisze:Nie narzekaj na pogodę
Absolutnie nie narzekam.
Chwalę Pana!!! Taką piękną pogodę dał.
Choć słyszałem, że ma w Beskidach sypnąć śniegiem jeszcze...
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Po Dusiołku Ukochana postanowiła zregenerować się w domu, a ja postanowiłem zregenerować się w górach. Podjechałem do Czernichowa w Beskidzie Małym i poszedłem sobie na Czupel.
No jakże pięknie, zielono.
Widok na Jawornicę, Maleckie, Cisowe Grapy, Kiczerę.
Nawet Babia jest i Łysy Groń.
Siedziałem na łące i regenerowałem się długo patrząc na te wiosenne widoki, aż nadleciał samolot i zastanawiałem sie, czy będzie ostrzeliwał, czy bombardował.
Ruszyłem w górę. Podejście na Czupel jest niczego sobie. W lesie dalej zielono.
I nagle pstryk, kolorki zniknęły. Na Rogaczu wiosny nie ma. Szok. Lepiej teraz nie wychodzić zbyt wysoko, bo brzydko.
Idę na Czupel, ale spotykam tam takie tłumy, że jestem zdegustowany.
Mój główny plan na ten dzień to odnaleźć miejsce, gdzie na jesieni się zgubiłem. Plan prosty, ale realizacja trudna. Przeczesuję północne zbocza Czupla, drogi jakieś inne niż pozaznaczane na mapy.cz. Niektóre pozawalane gałęziami. Długo trwało szukanie miejsca zgubienia, ale się finalnie udało.
Udało się nawet znaleźć taki obiekt.
Potem schodzę niżej, gdzie znowu jest pięknie zielono.
Diabli Kamień. Jesienią był plan go zaliczyć, ale właśnie wtedy się nie udało.
Na koniec eksploruje grzbiet między Soliskiem, a Soliskami. Ładne tatrzańskie nazwy.
Przyjemne drogi zmieniają się w malownicze wąwozy. Na zdjęciu nawet ładnie to wygląda, na żywo zastanawiałem się, po co ja po tym łażę.
W końcu udało się wrócić na szlaki.
I wtedy prawie potrąciła mnie Amazonka galopująca na koniu. To większe zagrożenie niż motory i quady, większe niż niedźwiedzie i wilki. Realne niebezpieczeństwo na szlaku. Niestety nie było tablicy rejestracyjnej na zadzie.
Udało się wrócić do auta po całym dniu w górach, choć trasa jakaś taka bardzo niepozorna wyszła.
Regeneracja zakończona sukcesem. Byłem bardziej zmęczony na początku wycieczki niż na końcu
No jakże pięknie, zielono.
Widok na Jawornicę, Maleckie, Cisowe Grapy, Kiczerę.
Nawet Babia jest i Łysy Groń.
Siedziałem na łące i regenerowałem się długo patrząc na te wiosenne widoki, aż nadleciał samolot i zastanawiałem sie, czy będzie ostrzeliwał, czy bombardował.
Ruszyłem w górę. Podejście na Czupel jest niczego sobie. W lesie dalej zielono.
I nagle pstryk, kolorki zniknęły. Na Rogaczu wiosny nie ma. Szok. Lepiej teraz nie wychodzić zbyt wysoko, bo brzydko.
Idę na Czupel, ale spotykam tam takie tłumy, że jestem zdegustowany.
Mój główny plan na ten dzień to odnaleźć miejsce, gdzie na jesieni się zgubiłem. Plan prosty, ale realizacja trudna. Przeczesuję północne zbocza Czupla, drogi jakieś inne niż pozaznaczane na mapy.cz. Niektóre pozawalane gałęziami. Długo trwało szukanie miejsca zgubienia, ale się finalnie udało.
Udało się nawet znaleźć taki obiekt.
Potem schodzę niżej, gdzie znowu jest pięknie zielono.
Diabli Kamień. Jesienią był plan go zaliczyć, ale właśnie wtedy się nie udało.
Na koniec eksploruje grzbiet między Soliskiem, a Soliskami. Ładne tatrzańskie nazwy.
Przyjemne drogi zmieniają się w malownicze wąwozy. Na zdjęciu nawet ładnie to wygląda, na żywo zastanawiałem się, po co ja po tym łażę.
W końcu udało się wrócić na szlaki.
I wtedy prawie potrąciła mnie Amazonka galopująca na koniu. To większe zagrożenie niż motory i quady, większe niż niedźwiedzie i wilki. Realne niebezpieczeństwo na szlaku. Niestety nie było tablicy rejestracyjnej na zadzie.
Udało się wrócić do auta po całym dniu w górach, choć trasa jakaś taka bardzo niepozorna wyszła.
Regeneracja zakończona sukcesem. Byłem bardziej zmęczony na początku wycieczki niż na końcu
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Gratuluję talentów regeneracyjnych. Ładne wiosenne kolorki Dobromile, czyż nie?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pasmo Witowa z przyległościami w Beskidzie Wyspowym to bardzo nietypowe strony jak na Polskę. Rozległe łąki, cisza i spokój, tak bym to w skrócie scharakteryzował. Byłem tam czwarty raz, zahaczyliśmy o tereny najbardziej wysunięte na południe. Rozpoczynamy w Mszanie Górnej. Mijamy parę domów i wchodzimy na łąki.
Widok wstecz, na ostatnim planie Ćwilin.
Na górce Kobylica zaskakuje nas wypasiona wiatka grillowa. W tle Luboń Wielki.
Widoki z pod wiatki. W tle Gorce - Turbaczyk, Wierch Spalone.
Idziemy dalej łąkami. Krokusów nie ma, ale też jest zajebiście.
To chyba niedźwiedzie - wielkie zwierzęta, oddzielało nas od nich elektryczne ogrodzenie.
W drodze na wzgórek Pasternik.
W drodze na wzgórek Pieronka.
Na Pieronkę jest pierońskie podejście.
W oddali Babia, Polica
Łączki kończą się, przed nami Gorce.
Żeby sobie urozmaicić wycieczkę wchodzimy w nie. Podejście na szczyt Gębowa jest bardzo strome.
A potem wędrujemy bezszlakowym gorczańskim grzbietem przez nieznane szczyty Grzędowa i Kiełbaśna.
Dochodzimy do czarnego szlaku z Lubomierza na Kudłoń i nim schodzimy w dół.
Znowu wychodzimy na łąki, porzucamy szlak.
Apogeum zieleni
Widok wstecz, na Kudłoń.
Idziemy na Marków Groń. Na szczycie widać dziwna budowlę, wygląda jak jakieś zadaszone zagrody dla owiec, za duże na bacówkę.
Okazuje się to być taką wypasioną bacówką. Wygląda jak obiekt turystyczny dopiero co oddany do użytku, wszystko nowe, w środku duży piec, miejsce biesiadne przy wielkim stole. Wszystko dostępne, choć jest tabliczka "teren prywatny". Brak drogi dojazdowej. Obiekt nie jest oznaczony na googlach. Dziwne.
Taki widok z wnętrza.
Wracamy do auta, jest jeszcze wcześnie, więc wydłużamy sobie na spacer po przeciwległym łąkowym grzbiecie, w kierunku góry Cyrki.
Tu tez jest ładnie.
Pora wracać. Niezapomnajki przy domach
Na koniec mycie psa.
Ostatni dzień kwietnia, a temperatury jak w środku lata. Fajna sprawa to globalne ocieplenie
Widok wstecz, na ostatnim planie Ćwilin.
Na górce Kobylica zaskakuje nas wypasiona wiatka grillowa. W tle Luboń Wielki.
Widoki z pod wiatki. W tle Gorce - Turbaczyk, Wierch Spalone.
Idziemy dalej łąkami. Krokusów nie ma, ale też jest zajebiście.
To chyba niedźwiedzie - wielkie zwierzęta, oddzielało nas od nich elektryczne ogrodzenie.
W drodze na wzgórek Pasternik.
W drodze na wzgórek Pieronka.
Na Pieronkę jest pierońskie podejście.
W oddali Babia, Polica
Łączki kończą się, przed nami Gorce.
Żeby sobie urozmaicić wycieczkę wchodzimy w nie. Podejście na szczyt Gębowa jest bardzo strome.
A potem wędrujemy bezszlakowym gorczańskim grzbietem przez nieznane szczyty Grzędowa i Kiełbaśna.
Dochodzimy do czarnego szlaku z Lubomierza na Kudłoń i nim schodzimy w dół.
Znowu wychodzimy na łąki, porzucamy szlak.
Apogeum zieleni
Widok wstecz, na Kudłoń.
Idziemy na Marków Groń. Na szczycie widać dziwna budowlę, wygląda jak jakieś zadaszone zagrody dla owiec, za duże na bacówkę.
Okazuje się to być taką wypasioną bacówką. Wygląda jak obiekt turystyczny dopiero co oddany do użytku, wszystko nowe, w środku duży piec, miejsce biesiadne przy wielkim stole. Wszystko dostępne, choć jest tabliczka "teren prywatny". Brak drogi dojazdowej. Obiekt nie jest oznaczony na googlach. Dziwne.
Taki widok z wnętrza.
Wracamy do auta, jest jeszcze wcześnie, więc wydłużamy sobie na spacer po przeciwległym łąkowym grzbiecie, w kierunku góry Cyrki.
Tu tez jest ładnie.
Pora wracać. Niezapomnajki przy domach
Na koniec mycie psa.
Ostatni dzień kwietnia, a temperatury jak w środku lata. Fajna sprawa to globalne ocieplenie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Zajebiste tereny, idealne do takiego swobodnego łażenia. Piękna wycieczka, cudowne wiosenne kolorki. Nie bałeś się niedźwiedzi, szacun.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Ostatnio w modzie było pojechać w Beskid Śląsko-Morawski. Pojechałem i ja, z Ukochaną i znajomymi. Zaczynamy w Kosarzyskach. Jak zawsze za granicą zieleń jest bardziej zielona niż u nas
Idziemy sobie kombinowanymi drogami na taki wzgórek widokowy, skąd widać po lewej Kikulę, a po prawej Ostry. Szlaki omijają oba te szczyty i to chyba dobre. Stonka turystyczna może wędrować od schroniska do schroniska, a prawdziwi Ludzie Gór mogą w spokoju szczytować
Idziemy więc szczytować na Kikułę.
Na górze nawet trochę jesiennych kolorków dla Dobromiła.
Polskę widać - Czantoria.
Potem malownicza przełęcz pod Ostrym.
Ślicznie tutaj, nawet drzewa są wyjątkowo śliczne.
Jest i Anielica z jednym skrzydłem.
Drzewo, huśtawka, dziewczyna na huśtawce, pies na drzewie.
Ruszamy na Ostry, wybieramy wariant ostrym podejściem.
Taka bardzo wczesna wiosna.
Krajobraz urozmaicony, las iglasty w większości martwy.
Tu jeszcze nie ma nawet pąków na drzewach. Za to jagodziny intensywnie zielone.
Podejście na Ostry dłuży się niesamowicie, ale humory dopisują.
Szczytujemy!!!
Schodzimy do szlaków i do schroniska.
Pora na piwko, albo nawet dwa
Potem idziemy już w miarę płaskimi grzbietowymi drogami, ale nie zapominamy odbić na Kałużny.
Ostatnia góra na dzisiaj - Kozubowa.
Widok na Wielki Połom - tam tez się trzeba kiedyś wybrać.
Pojawiła się i królowa BŚM - Łysa Góra.
Na szczycie Kozubowej krwiste kałuże - to chyba jakiś pyłek...
Albo krew Chrystusa - stąd tu murowany Kościół.
Pozostało już tylko zejście w dół do auta, drogą kombinowaną.
Bardzo przyjemna wycieczka i nawet nie taka luzacka jak niektórzy przedstawiają BMŚ jako łażenie od chaty do chaty. Trafiła się super pogoda i piękna pora roku w przyrodzie. Można powiedzieć widzieliśmy wszystkie oblicza wiosny, w zależności od wysokości. Ludzi nawet nie tak dużo jak się można było 1 maja spodziewać. Bardzo dużo psów, zaryzykuję stwierdzenie, że więcej niż u nas, ale same grzeczne.
Idziemy sobie kombinowanymi drogami na taki wzgórek widokowy, skąd widać po lewej Kikulę, a po prawej Ostry. Szlaki omijają oba te szczyty i to chyba dobre. Stonka turystyczna może wędrować od schroniska do schroniska, a prawdziwi Ludzie Gór mogą w spokoju szczytować
Idziemy więc szczytować na Kikułę.
Na górze nawet trochę jesiennych kolorków dla Dobromiła.
Polskę widać - Czantoria.
Potem malownicza przełęcz pod Ostrym.
Ślicznie tutaj, nawet drzewa są wyjątkowo śliczne.
Jest i Anielica z jednym skrzydłem.
Drzewo, huśtawka, dziewczyna na huśtawce, pies na drzewie.
Ruszamy na Ostry, wybieramy wariant ostrym podejściem.
Taka bardzo wczesna wiosna.
Krajobraz urozmaicony, las iglasty w większości martwy.
Tu jeszcze nie ma nawet pąków na drzewach. Za to jagodziny intensywnie zielone.
Podejście na Ostry dłuży się niesamowicie, ale humory dopisują.
Szczytujemy!!!
Schodzimy do szlaków i do schroniska.
Pora na piwko, albo nawet dwa
Potem idziemy już w miarę płaskimi grzbietowymi drogami, ale nie zapominamy odbić na Kałużny.
Ostatnia góra na dzisiaj - Kozubowa.
Widok na Wielki Połom - tam tez się trzeba kiedyś wybrać.
Pojawiła się i królowa BŚM - Łysa Góra.
Na szczycie Kozubowej krwiste kałuże - to chyba jakiś pyłek...
Albo krew Chrystusa - stąd tu murowany Kościół.
Pozostało już tylko zejście w dół do auta, drogą kombinowaną.
Bardzo przyjemna wycieczka i nawet nie taka luzacka jak niektórzy przedstawiają BMŚ jako łażenie od chaty do chaty. Trafiła się super pogoda i piękna pora roku w przyrodzie. Można powiedzieć widzieliśmy wszystkie oblicza wiosny, w zależności od wysokości. Ludzi nawet nie tak dużo jak się można było 1 maja spodziewać. Bardzo dużo psów, zaryzykuję stwierdzenie, że więcej niż u nas, ale same grzeczne.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Tak z 3/4 tej trasy przeszliśmy 17 lutego tego roku. W deszczu i w chmurach. Odwiedziliśmy trzy schroniska.
Za kolorki dziękuję.
Za kolorki dziękuję.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: vidraru i 15 gości