Tydzień w Dolomitach
Cimon del To della Trappola - już nie musisz w tym roku po górach chodzić. Na nic weselszego nie wejdziesz
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Piękne góry i chmurki tak jak lubisz
I pieski bez smyczy... i cmentarze i kibelki - dla każdego coś miłego
I pieski bez smyczy... i cmentarze i kibelki - dla każdego coś miłego
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
marekw pisze:Bardzo ładne zdjęcia,piękne widoki.Jeśli umiesz jeździć na nartach,to na takie piesze wycieczki można by rozważyć narty turowe.
Na nartach nie jeżdżę i chyba się już nie nauczę.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:A Czubik?
On jest z innego świata. Idę w lipcu.
Sebastian pisze:Na nartach nie jeżdżę i chyba się już nie nauczę.
Słuszna postawa. Precz z preczem !
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
cz. 4 - Alpe Lusia i próba wejścia na Viezzenę
Trzecia stacja narciarska, którą odwiedziłem w Dolomitach podczas tamtejszego tygodniowego pobytu. W jej skład wchodzą wyciągi i trasy narciarskie pomiędzy Moeną i Bellamonte. Jest tu łącznie 8 wyciągów oraz 26 km tras narciarskich a jej górskim zwieńczeniem jest Viezenna, góra o wysokości 2491 m n.pm., którą będę próbował zdobyć, choć z mapy wynika, że łatwo nie będzie.
Kolejka gondolowa wywozi nas od północnej strony stacji na wysokość 2200 m n.p.m. pod górę Le Cune. W porównaniu do dwóch poprzednich ciepłych dni spędzonych na Latemar Ski Center i Alpe Cermis tu po wyjściu z gondolki uderza nas chłodne zimowe powietrze. Wreszcie, haha.
Płaski obszar przed górną stacją kolejki i restauracją wygląda niczym gigantyczny taras widokowy i taki jest - roztacza się stąd piękny widok na wschodnią stronę, zachodnią zasłania Le Cune.
Robię pamiątkowe zdjęcie narciarzom i rozdzielamy się: ja zostaję obfotografować okolicę, a potem idę pod górną stację wyciągu Campo - Le Cune i stamtąd będę startował w górę, oni idą szusować na stokach.
skalne turnie wokół Cima di Vezzana
widok na północ od Punta Vallacia po Cima dell'uomo
Cima di Lusia
widok na północ od Roda di Diavolo po Polenton
Monte Mulaz, Cima Campido, Cima del Focobon
Drugi postój robię sobie pod górną stacją wyciągu Campo - Le Cune.
Colbricon
w centrum kadru Cima dell'uomo
Cima di Lusia
górna stacja kolejki Valbona - Le Cune
Dziś jest zauważalnie chłodniej, pod górę idzie się dobrze. Jest znakomita widoczność, niektórzy zwą ją "żyletą".
od Coltorondo do Cimon di Cadinello
górna stacja wyciągu Campo - Le Cune
widok na południe od Colbricon do Cima d'asta
Zauważam to, z czym się zderzyłem podchodząc wczoraj na Cimon del To della Trappola i co w sumie jest domeną wysokich gór, w tym Tatr - wystarczy wyjść na grzbiet lub grań i warunki zmieniają się diametralnie, często pojawia się bardzo silny wiatr, którego nie ma 200 metrów niżej. Nie raz miałem z tym do czynienia na górskich wycieczkach i tak też jest dzisiaj. Narciarze tego nie poczują.
Z wierzchołka Le Cune położone pod nimi stacje wyciągów wydają się takie malutkie, a skalne turnie wokół imponujące. Wieje bardzo silny północny wiatr, ale udaje mi się znaleźć miejsce z wywianym śniegiem położone od południa, gdzie panuje absolutna cisza i można komfortowo zasiąść na trawie.
Viezzena
górne stacje wyciągów Valbona - Le Cune i Piavac
od Cima Feudo do Col Cornon
Cima dei Bureloni, Cima di Vezzana, Cimon della Pala
Cima di Ceremana, Cime di Bragarolo, Coston dei Slavaci
Dziś spotykam na trasie pierwszych turystów, a jest to moja trzecia górska wycieczka podczas tego pobytu w Dolomitach. Co ciekawe, jest to Czeszka pieszo i dwóch Słowaków skiturowców. Tak, to są nacje, w których zimowa turystyka jest popularna, więcej ludzi chodzi zimą po Tatrach i Karkonoszach niż po Dolomitach, tak to odbieram. Schodzę na taką mini-przełączkę i rozpoczynamy ze skiturowcami podejście pod Viezzenę.
Le Cune, Cima di Lusia
Viezzena
Oni dość wcześnie odpuszczają i zjeżdżają w dół po śnieżnych polach pod dolną stację wyciągu Campo – Le Cune. Ja próbuję się wspiąć wyżej, ale łatwo nie jest. Zbocze jest dość strome, nie ma żadnych śladów wcześniej wychodzących turystów lub skiturowców. Próbuję kilka razy, nawet wpadam na pomysł podchodzenia zakosami, ale niestety - nie da rady. Wychodzę na 2350 m n.p.m. i na tym koniec. Trudno, ale nie narzekam, bo i tak jest interesująco.
odwrót spod Viezzeny
Zejście tą samą trasą, w zasadzie bez historii. Zaglądam jeszcze do restauracji na posiłek i trochę się kręcę po okolicy, bo chmury i światło są zniewalające, a warunki narciarskie w sumie też.
górna stacja wyciągu Piavac
Sforcela di Pozil, Col de Poza, Sas de Mezdi
To była moja trzecia wycieczka zimowa podczas tego pobytu w Dolomitach. Trzeci dzień ładnej, choć momentami zbyt ciepłej pogody, trzeci dzień bardzo dobrej widoczności i warunków fotograficznych (chmurki aż stworzone do filtra polaryzacyjnego), ale jest jedno "ale". Był to trzeci dzień ciekawych, ale bardzo podobnych krajobrazów, trochę zaczęło mi brakować tej beskidzkiej, słowackiej czy rumuńskiej różnorodności pejzażu górskiego. Nie zrozumcie mnie źle - Dolomity to piękne góry, pogoda mi wyjątkowo siadła, ale za tym trzecim razem miałem niewielkie wrażenie powtarzalności scenerii. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że kolejna, czwarta wycieczka na Sella Rondę podniosła znacznie w górę moją opinię o Dolomitach - okazała się najlepszą i była prawdziwą petardą widokową, ale o tym już w następnym wpisie.
panoramy:
na Le Cune - widok na południową stronę
na Le Cune - widok na północną stronę
przy górnej stacji kolejki Valbona - Le Cune
c.d.n.
Trzecia stacja narciarska, którą odwiedziłem w Dolomitach podczas tamtejszego tygodniowego pobytu. W jej skład wchodzą wyciągi i trasy narciarskie pomiędzy Moeną i Bellamonte. Jest tu łącznie 8 wyciągów oraz 26 km tras narciarskich a jej górskim zwieńczeniem jest Viezenna, góra o wysokości 2491 m n.pm., którą będę próbował zdobyć, choć z mapy wynika, że łatwo nie będzie.
Kolejka gondolowa wywozi nas od północnej strony stacji na wysokość 2200 m n.p.m. pod górę Le Cune. W porównaniu do dwóch poprzednich ciepłych dni spędzonych na Latemar Ski Center i Alpe Cermis tu po wyjściu z gondolki uderza nas chłodne zimowe powietrze. Wreszcie, haha.
Płaski obszar przed górną stacją kolejki i restauracją wygląda niczym gigantyczny taras widokowy i taki jest - roztacza się stąd piękny widok na wschodnią stronę, zachodnią zasłania Le Cune.
Robię pamiątkowe zdjęcie narciarzom i rozdzielamy się: ja zostaję obfotografować okolicę, a potem idę pod górną stację wyciągu Campo - Le Cune i stamtąd będę startował w górę, oni idą szusować na stokach.
skalne turnie wokół Cima di Vezzana
widok na północ od Punta Vallacia po Cima dell'uomo
Cima di Lusia
widok na północ od Roda di Diavolo po Polenton
Monte Mulaz, Cima Campido, Cima del Focobon
Drugi postój robię sobie pod górną stacją wyciągu Campo - Le Cune.
Colbricon
w centrum kadru Cima dell'uomo
Cima di Lusia
górna stacja kolejki Valbona - Le Cune
Dziś jest zauważalnie chłodniej, pod górę idzie się dobrze. Jest znakomita widoczność, niektórzy zwą ją "żyletą".
od Coltorondo do Cimon di Cadinello
górna stacja wyciągu Campo - Le Cune
widok na południe od Colbricon do Cima d'asta
Zauważam to, z czym się zderzyłem podchodząc wczoraj na Cimon del To della Trappola i co w sumie jest domeną wysokich gór, w tym Tatr - wystarczy wyjść na grzbiet lub grań i warunki zmieniają się diametralnie, często pojawia się bardzo silny wiatr, którego nie ma 200 metrów niżej. Nie raz miałem z tym do czynienia na górskich wycieczkach i tak też jest dzisiaj. Narciarze tego nie poczują.
Z wierzchołka Le Cune położone pod nimi stacje wyciągów wydają się takie malutkie, a skalne turnie wokół imponujące. Wieje bardzo silny północny wiatr, ale udaje mi się znaleźć miejsce z wywianym śniegiem położone od południa, gdzie panuje absolutna cisza i można komfortowo zasiąść na trawie.
Viezzena
górne stacje wyciągów Valbona - Le Cune i Piavac
od Cima Feudo do Col Cornon
Cima dei Bureloni, Cima di Vezzana, Cimon della Pala
Cima di Ceremana, Cime di Bragarolo, Coston dei Slavaci
Dziś spotykam na trasie pierwszych turystów, a jest to moja trzecia górska wycieczka podczas tego pobytu w Dolomitach. Co ciekawe, jest to Czeszka pieszo i dwóch Słowaków skiturowców. Tak, to są nacje, w których zimowa turystyka jest popularna, więcej ludzi chodzi zimą po Tatrach i Karkonoszach niż po Dolomitach, tak to odbieram. Schodzę na taką mini-przełączkę i rozpoczynamy ze skiturowcami podejście pod Viezzenę.
Le Cune, Cima di Lusia
Viezzena
Oni dość wcześnie odpuszczają i zjeżdżają w dół po śnieżnych polach pod dolną stację wyciągu Campo – Le Cune. Ja próbuję się wspiąć wyżej, ale łatwo nie jest. Zbocze jest dość strome, nie ma żadnych śladów wcześniej wychodzących turystów lub skiturowców. Próbuję kilka razy, nawet wpadam na pomysł podchodzenia zakosami, ale niestety - nie da rady. Wychodzę na 2350 m n.p.m. i na tym koniec. Trudno, ale nie narzekam, bo i tak jest interesująco.
odwrót spod Viezzeny
Zejście tą samą trasą, w zasadzie bez historii. Zaglądam jeszcze do restauracji na posiłek i trochę się kręcę po okolicy, bo chmury i światło są zniewalające, a warunki narciarskie w sumie też.
górna stacja wyciągu Piavac
Sforcela di Pozil, Col de Poza, Sas de Mezdi
To była moja trzecia wycieczka zimowa podczas tego pobytu w Dolomitach. Trzeci dzień ładnej, choć momentami zbyt ciepłej pogody, trzeci dzień bardzo dobrej widoczności i warunków fotograficznych (chmurki aż stworzone do filtra polaryzacyjnego), ale jest jedno "ale". Był to trzeci dzień ciekawych, ale bardzo podobnych krajobrazów, trochę zaczęło mi brakować tej beskidzkiej, słowackiej czy rumuńskiej różnorodności pejzażu górskiego. Nie zrozumcie mnie źle - Dolomity to piękne góry, pogoda mi wyjątkowo siadła, ale za tym trzecim razem miałem niewielkie wrażenie powtarzalności scenerii. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że kolejna, czwarta wycieczka na Sella Rondę podniosła znacznie w górę moją opinię o Dolomitach - okazała się najlepszą i była prawdziwą petardą widokową, ale o tym już w następnym wpisie.
panoramy:
na Le Cune - widok na południową stronę
na Le Cune - widok na północną stronę
przy górnej stacji kolejki Valbona - Le Cune
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
cz. 5 - Col dei Rossi i Sass de Pordoi - Sella Ronda
Sella Ronda to nazwa szlaku narciarskiego w Dolomitach prowadzącego wokół masywu Gruppo del Sella. Szlak tworzy wiele wyciągów i połączonych wzajemnie tras zjazdowych o łącznej długości 40 km, z czego ok. 26 km to nartostrady. Trasy są stosunkowo łatwe, ale z uwagi na długość pętli jej przejazd zajmuje cały dzień i wymaga dobrej kondycji i wyruszenia na trasę stosunkowo wcześnie.
Jest to bardzo popularne wśród narciarzy miejsce, co widać przy wyciągach krzesełkowych i gondolkach - trzeba czasem odstać dłuższą chwilę w kolejce, co np. w Val di Fiemme praktycznie się nie zdarza.
Ja wyruszam na zwiedzanie niewielkiego odcinka Sella Rondy pieszo. Zaczynam w miejscowości Canazei, a moim celem będą dwie góry: Col dei Rossi (2382 m n.p.m.) oraz Sass de Pordoi (2950 m n.p.m.), na obie dostanę się dzięki funkcjonującym tu wyciągom.
Tak, Dolomity to bardzo przyjemne góry do zwiedzania, wyciągi pozwalają szybko pokonać spore różnice wysokości, sięgające nawet tysiąca metrów., po czym oddać się przyjemności wędrowania po grzbietach górskich lub w ich pobliżu. Część wyciągów działa również w okresie wiosenno-jesiennym, wtedy można nabyć jednorazowe bilety, zimą niestety korzystanie z nich jest możliwe tylko na podstawie skipassu (który mam wykupiony).
Nasza grupa przyjechała autokarem do miejscowości Campitello di Fassa, z której ruszają w górę kolejką wagonikową Coi Rodella, wywożącą jednorazowo 125 osób na wysokości 2400 m n.p.m., tysiąc metrów w górę. Ja mam inne plany, dla mnie podstawowym celem jest wyjazd na Sass de Pordoi, skalną turnię wznoszącą się powyżej stacji narciarskich, o wiele wyżej niż odwiedzone przeze mnie w trzech ostatnich dniach góry.
Wyciąg na Coi Rodella jeszcze nie zaczął działać, przed wejściem do budynku kłębi się spory tłum ludzi, chyba się jednym wagonikiem nie zabiorą. Ja jadę skibussem do Canazei, podobno to dość ładne miasteczko, aleja nie mam dziś czasu na zwiedzanie - góry czekają.
Pierwszy etap, czyli wyjazd gondolką na Pecol (ok. 1900 m n.p.m.) idzie sprawnie, na bieżąco i bez kolejki. Z Pecol prowadzą w górę dwa wyciągi: do gondolek jest bardzo duża kolejka, a do interesującej mnie kolejki wagonikowej na Coi del Rossi też czeka spory tłumek. Wagonik zabiera 80 osób, kursuje co kilka minut, udaje mi się wsiąść za drugim rzutem, nie jest źle. Można odnieść wrażenie, że pomimo zauważalnego większego tłumu niż na Latemarze czy Alpe Cermis transport narciarzy w górę idzie sprawnie. Na pewno dużo sprawniej niż na Kotelnicy, hehe.
Na górze jest pięknie: pogoda jak drut, niebo soczyście błękitne, chmurki takie jak trzeba, śniegu mnóstwo, ludzi niestety też. Na szczęście tras narciarskich jest tu mnóstwo, więc ten przykolejkowy tłum szybko się rozrzedza za tych hektarach.
Nad Canazei górują dwie grupy skalne, których wygląd jest klasyczny dla krajobrazu Dolomitów -turnie skalne o pionowych ścianach piętrzące się nad łagodnymi zboczami, poza okresem zimowym porośniętymi trawą. Jedna z nich to szczyty skupione wokół Punta Grohmann leżącego nad Col Rodella, a druga to widoczny południowy skraj płaskowyżu, na którego brzegu znajduje się Sass de Pordoi, na który dziś wyjadę kolejką, a jej górną stację dostrzegam już teraz. Poza tym morze okolicznych szczytów, masyw Marmolady i bardzo fotogeniczne góry nad wyciągami stacji narciarskiej Alba. Na północnych stokach mnóstwo śniegu, na południowych dużo gorzej - efekt ciepłego lutego.
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
Monte Colac
Sas de Roces, L'aut, Crepa Neigra
masyw Marmolady
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
narciarski raj
narciarski raj - zbliżenie
Sass de Pordoi
Spacer grzbietem nad nitkami wyciągów narciarskich to sama przyjemność, poza tym co kawałek to restauracja, tak można zwiedzać! Choć mi teraz szkoda czasu na siedzenie przy bufecie.
restauracja Rifugio Belvedere, wzgórze z górną stacją wyciągu Sass Bece, Col del Cuc
po prawej L'aut, w dole wyciągi Alba
Col dei Rossi
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
od Cima Catinaccio po Monte Castello
w drodze pod Rifugio Sass Bece
Omijam wzgórze, na którym znajduje się Rifugio Sasso Becce i wychodzę po jego wschodniej stronie. Tu mam widoki na kolejną część Sella Rondy i kolejne kilka tras narciarskich i wyciągów. Na horyzoncie kolejne skalne turnie Dolomitów, w tym Antelao (3264 m n.p.m.), najwyższy szczyt wschodnich Dolomitów, zwany "królem Dolomitów", przede mną widoczne jak na dłoni Sass de Pordoi, a po prawej stronie Sasso Becce, u podnóża którego wiedzie pieszy letni szlak na Passo Pordoi. Ja będę schodził bokiem trasy narciarskiej, która zaczyna się dużym zakosem po prawej stronie.
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Sass Bece
od Cima Campestrin Sud do Tofana di Rozes
zejście na Passo Pordoi
od Punta Sorapiss do Antelao
Trasa narciarska prowadzi przez most nad drogą prowadzącą przez Passo Pordoi, ja schodzę bokiem na drogę i asfaltem idę na przełęcz, na której znajduje się dolna stacja kolejki na Sass de Pordoi.
Droga jest perfekcyjnie odśnieżona, widać na poboczach że zalega tutaj od pół do jednego metra śniegu, choć w okolicy widać pola wolne od śniegu.
Zimą wjazd na Sass de Pordoi odbywa się w ramach skipassu, choć nart na górę wwozić nie wolno - należy je zostawić na stojakach przed wejściem do budynku. W sumie słusznie, bo narciarstwa zjazdowego na tej skalnej turni uprawiać się nie da, choć jak się okaże później, na płaskowyżu znajdującym się po północnej stronie są dobre warunki dla skituringu.
Wagonik zabiera 70 osób, kursuje regularnie, nawet jak nie ma kompletu osób. Ja wyjeżdżam w wagoniku wypełnionym mniej więcej do połowy. Co więcej, mogę zjechać kiedy mi to będzie pasować, nie ma wyznaczonej godziny powrotnej, jak to jest na Kasprowym Wierchu. Fajne te Włochy.
Sass de Pordoi od dołu
Kolejką wyjeżdżam na prawie trzy tysiące metrów. Na górze jest chłodniej, zakładam wszystkie ciepłe ubrania, które czekały do tej pory w plecaku właśnie na ten moment, ale nie wieje, jest bardzo przyjemnie.
Na górnej stacji kolejki oczywiście znajduje się restauracja z cenami adekwatnymi do wysokości nad poziom morza, a po obu stronach budynku znajdują się tarasy widokowe. Zaczynam od zachodniego.
Pode mną Col dei Rossi, na którym byłem dziś całkiem niedawno. Wyciągi narciarskie stąd wydają się bardzo malutkie. Wokół sięgający po horyzont mur Dolomitów, z daleka równy jak od linijki. Dotychczas nie miałem w swoim górskim życiu do czynienia z tak rozległymi pasmami górskimi.
Col dei Rossi
Sass Bece
Błogosławieni niech będą wynalazcy teleobiektywu.
snowpark pod Col dei Rossi
Spod tarasu można zejść kawałek niżej pod znajdujący się kilkumetrowy krzyż. Teraz, zimową porą, za tarasem znajduje się tablica z napisem "achtung coś tam". Nie wiem, nie znam niemieckiego, hehe.
Parędziesiąt metrów dalej, a spora różnica w widoczności skalnych turni Punta Grohmann i oraz płaskowyżu znajdującego się na północ, bogatemu w letnie szlaki turystyczne. Jest pięknie i przyjemnie, ale trzeba uważać ze zbliżaniem się do krawędzi obok krzyża, bo to naprawdę spore urwisko.
Punta Grohmann, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
Piz Boe
Piz Boe (3152 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gruppo del Sella.
krzyż nad urwiskiem
Passo (przełęcz) Pordoi
w dole wyciągi Alba
po lewej masyw Marmolady, w dole Sass Bece i Col dei Rossi
płaskowyż po północnej stronie
na wierzchołku Piz Boe znajduje się schronisko turystyczne.
Cima Deci, Cima Nove
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita
Spallone del Sassolungo, Piz Ciavazes
Po drugiej stronie budynku znajduje się taras, z którego korzystają klienci restauracji, a z którego rozciąga się widok na wschodnią stronę. Horyzont zamykają piękne wyeksponowane na tle soczyście błękitnego nieba skalne szczyty Dolomitów. Przejrzystość powietrza jest idealna.
Monte Civetta, masyw Marmolady
Mioazza
Punta Sorapiss, Antelao, Monte Pelmo
Piz Boe i skiturowcy
Antelao - król Dolomitów
Monte Pelmo
Powtórzę jeszcze raz, błogosławieni niech bedą wynalazcy teleobiektywu.
Cel dzisiejszej wędrówki osiągnięty, cieszę się, że udało mi się trafić na tak znakomite warunki. Zjeżdżam kolejką na dół, schodzę wzdłuż wyciągi Saletei i wyjeżdżam pod Rifugio Sasso Becce wyciągiem Lezuo obserwując z góry, jak znakomite warunki narciarskie tu panują.
wyciąg Salatei
na wyciągu Lezuo
Oprócz mnogości wyciągów i tras znajduje się tutaj też spory snowpark.
W zasadzie tyle, pozostaje mi zjechać tą samą trasą do Canazei i na tym zakończyć wycieczkę.
Była to moja czwarta wycieczka w Dolomity podczas tego lutowego pobytu, ostatnia i zdecydowanie najlepsza. O ile trzecia, czyli Alpe Lusia, pozostawiła we mnie pewne uczucie niedosytu, to tutejsze widoki okazały się prawdziwą petardą - to takie „ikoniczne" Dolomity, niczym z okładki przewodnika turystycznego. Nie bez znaczenia jest fakt, że mieliśmy pięć dni znakomitej, słonecznej pogody (w dzień przyjazdu zwiedzaliśmy Cavalese - miejscowość, w której mieszkaliśmy), świetnej przejrzystości powietrza i momentami zbyt małej ilości śniegu. Można by rzec, taki mamy klimat obecnie, aleja pamiętam oglądane przeze mnie w telewizji relacje z zawodów w skokach narciarskich z niemieckich czy austriackich Alp sprzed kilkunastu lat, gdzie śnieg był tylko na skoczni.
A kolejnego dnia nad Dolomity nadciągnęły spore chmury, w których schowała się większość szczytów, więc pojechałem zwiedzać pewne małe włoskie miasteczko.
Panoramy z wycieczki:
na Sass de Pordoi
pod Rifugio Sass Bece
c.d.n.
Sella Ronda to nazwa szlaku narciarskiego w Dolomitach prowadzącego wokół masywu Gruppo del Sella. Szlak tworzy wiele wyciągów i połączonych wzajemnie tras zjazdowych o łącznej długości 40 km, z czego ok. 26 km to nartostrady. Trasy są stosunkowo łatwe, ale z uwagi na długość pętli jej przejazd zajmuje cały dzień i wymaga dobrej kondycji i wyruszenia na trasę stosunkowo wcześnie.
Jest to bardzo popularne wśród narciarzy miejsce, co widać przy wyciągach krzesełkowych i gondolkach - trzeba czasem odstać dłuższą chwilę w kolejce, co np. w Val di Fiemme praktycznie się nie zdarza.
Ja wyruszam na zwiedzanie niewielkiego odcinka Sella Rondy pieszo. Zaczynam w miejscowości Canazei, a moim celem będą dwie góry: Col dei Rossi (2382 m n.p.m.) oraz Sass de Pordoi (2950 m n.p.m.), na obie dostanę się dzięki funkcjonującym tu wyciągom.
Tak, Dolomity to bardzo przyjemne góry do zwiedzania, wyciągi pozwalają szybko pokonać spore różnice wysokości, sięgające nawet tysiąca metrów., po czym oddać się przyjemności wędrowania po grzbietach górskich lub w ich pobliżu. Część wyciągów działa również w okresie wiosenno-jesiennym, wtedy można nabyć jednorazowe bilety, zimą niestety korzystanie z nich jest możliwe tylko na podstawie skipassu (który mam wykupiony).
Nasza grupa przyjechała autokarem do miejscowości Campitello di Fassa, z której ruszają w górę kolejką wagonikową Coi Rodella, wywożącą jednorazowo 125 osób na wysokości 2400 m n.p.m., tysiąc metrów w górę. Ja mam inne plany, dla mnie podstawowym celem jest wyjazd na Sass de Pordoi, skalną turnię wznoszącą się powyżej stacji narciarskich, o wiele wyżej niż odwiedzone przeze mnie w trzech ostatnich dniach góry.
Wyciąg na Coi Rodella jeszcze nie zaczął działać, przed wejściem do budynku kłębi się spory tłum ludzi, chyba się jednym wagonikiem nie zabiorą. Ja jadę skibussem do Canazei, podobno to dość ładne miasteczko, aleja nie mam dziś czasu na zwiedzanie - góry czekają.
Pierwszy etap, czyli wyjazd gondolką na Pecol (ok. 1900 m n.p.m.) idzie sprawnie, na bieżąco i bez kolejki. Z Pecol prowadzą w górę dwa wyciągi: do gondolek jest bardzo duża kolejka, a do interesującej mnie kolejki wagonikowej na Coi del Rossi też czeka spory tłumek. Wagonik zabiera 80 osób, kursuje co kilka minut, udaje mi się wsiąść za drugim rzutem, nie jest źle. Można odnieść wrażenie, że pomimo zauważalnego większego tłumu niż na Latemarze czy Alpe Cermis transport narciarzy w górę idzie sprawnie. Na pewno dużo sprawniej niż na Kotelnicy, hehe.
Na górze jest pięknie: pogoda jak drut, niebo soczyście błękitne, chmurki takie jak trzeba, śniegu mnóstwo, ludzi niestety też. Na szczęście tras narciarskich jest tu mnóstwo, więc ten przykolejkowy tłum szybko się rozrzedza za tych hektarach.
Nad Canazei górują dwie grupy skalne, których wygląd jest klasyczny dla krajobrazu Dolomitów -turnie skalne o pionowych ścianach piętrzące się nad łagodnymi zboczami, poza okresem zimowym porośniętymi trawą. Jedna z nich to szczyty skupione wokół Punta Grohmann leżącego nad Col Rodella, a druga to widoczny południowy skraj płaskowyżu, na którego brzegu znajduje się Sass de Pordoi, na który dziś wyjadę kolejką, a jej górną stację dostrzegam już teraz. Poza tym morze okolicznych szczytów, masyw Marmolady i bardzo fotogeniczne góry nad wyciągami stacji narciarskiej Alba. Na północnych stokach mnóstwo śniegu, na południowych dużo gorzej - efekt ciepłego lutego.
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
Monte Colac
Sas de Roces, L'aut, Crepa Neigra
masyw Marmolady
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
narciarski raj
narciarski raj - zbliżenie
Sass de Pordoi
Spacer grzbietem nad nitkami wyciągów narciarskich to sama przyjemność, poza tym co kawałek to restauracja, tak można zwiedzać! Choć mi teraz szkoda czasu na siedzenie przy bufecie.
restauracja Rifugio Belvedere, wzgórze z górną stacją wyciągu Sass Bece, Col del Cuc
po prawej L'aut, w dole wyciągi Alba
Col dei Rossi
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
od Cima Catinaccio po Monte Castello
w drodze pod Rifugio Sass Bece
Omijam wzgórze, na którym znajduje się Rifugio Sasso Becce i wychodzę po jego wschodniej stronie. Tu mam widoki na kolejną część Sella Rondy i kolejne kilka tras narciarskich i wyciągów. Na horyzoncie kolejne skalne turnie Dolomitów, w tym Antelao (3264 m n.p.m.), najwyższy szczyt wschodnich Dolomitów, zwany "królem Dolomitów", przede mną widoczne jak na dłoni Sass de Pordoi, a po prawej stronie Sasso Becce, u podnóża którego wiedzie pieszy letni szlak na Passo Pordoi. Ja będę schodził bokiem trasy narciarskiej, która zaczyna się dużym zakosem po prawej stronie.
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Sass Bece
od Cima Campestrin Sud do Tofana di Rozes
zejście na Passo Pordoi
od Punta Sorapiss do Antelao
Trasa narciarska prowadzi przez most nad drogą prowadzącą przez Passo Pordoi, ja schodzę bokiem na drogę i asfaltem idę na przełęcz, na której znajduje się dolna stacja kolejki na Sass de Pordoi.
Droga jest perfekcyjnie odśnieżona, widać na poboczach że zalega tutaj od pół do jednego metra śniegu, choć w okolicy widać pola wolne od śniegu.
Zimą wjazd na Sass de Pordoi odbywa się w ramach skipassu, choć nart na górę wwozić nie wolno - należy je zostawić na stojakach przed wejściem do budynku. W sumie słusznie, bo narciarstwa zjazdowego na tej skalnej turni uprawiać się nie da, choć jak się okaże później, na płaskowyżu znajdującym się po północnej stronie są dobre warunki dla skituringu.
Wagonik zabiera 70 osób, kursuje regularnie, nawet jak nie ma kompletu osób. Ja wyjeżdżam w wagoniku wypełnionym mniej więcej do połowy. Co więcej, mogę zjechać kiedy mi to będzie pasować, nie ma wyznaczonej godziny powrotnej, jak to jest na Kasprowym Wierchu. Fajne te Włochy.
Sass de Pordoi od dołu
Kolejką wyjeżdżam na prawie trzy tysiące metrów. Na górze jest chłodniej, zakładam wszystkie ciepłe ubrania, które czekały do tej pory w plecaku właśnie na ten moment, ale nie wieje, jest bardzo przyjemnie.
Na górnej stacji kolejki oczywiście znajduje się restauracja z cenami adekwatnymi do wysokości nad poziom morza, a po obu stronach budynku znajdują się tarasy widokowe. Zaczynam od zachodniego.
Pode mną Col dei Rossi, na którym byłem dziś całkiem niedawno. Wyciągi narciarskie stąd wydają się bardzo malutkie. Wokół sięgający po horyzont mur Dolomitów, z daleka równy jak od linijki. Dotychczas nie miałem w swoim górskim życiu do czynienia z tak rozległymi pasmami górskimi.
Col dei Rossi
Sass Bece
Błogosławieni niech będą wynalazcy teleobiektywu.
snowpark pod Col dei Rossi
Spod tarasu można zejść kawałek niżej pod znajdujący się kilkumetrowy krzyż. Teraz, zimową porą, za tarasem znajduje się tablica z napisem "achtung coś tam". Nie wiem, nie znam niemieckiego, hehe.
Parędziesiąt metrów dalej, a spora różnica w widoczności skalnych turni Punta Grohmann i oraz płaskowyżu znajdującego się na północ, bogatemu w letnie szlaki turystyczne. Jest pięknie i przyjemnie, ale trzeba uważać ze zbliżaniem się do krawędzi obok krzyża, bo to naprawdę spore urwisko.
Punta Grohmann, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
Piz Boe
Piz Boe (3152 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gruppo del Sella.
krzyż nad urwiskiem
Passo (przełęcz) Pordoi
w dole wyciągi Alba
po lewej masyw Marmolady, w dole Sass Bece i Col dei Rossi
płaskowyż po północnej stronie
na wierzchołku Piz Boe znajduje się schronisko turystyczne.
Cima Deci, Cima Nove
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita
Spallone del Sassolungo, Piz Ciavazes
Po drugiej stronie budynku znajduje się taras, z którego korzystają klienci restauracji, a z którego rozciąga się widok na wschodnią stronę. Horyzont zamykają piękne wyeksponowane na tle soczyście błękitnego nieba skalne szczyty Dolomitów. Przejrzystość powietrza jest idealna.
Monte Civetta, masyw Marmolady
Mioazza
Punta Sorapiss, Antelao, Monte Pelmo
Piz Boe i skiturowcy
Antelao - król Dolomitów
Monte Pelmo
Powtórzę jeszcze raz, błogosławieni niech bedą wynalazcy teleobiektywu.
Cel dzisiejszej wędrówki osiągnięty, cieszę się, że udało mi się trafić na tak znakomite warunki. Zjeżdżam kolejką na dół, schodzę wzdłuż wyciągi Saletei i wyjeżdżam pod Rifugio Sasso Becce wyciągiem Lezuo obserwując z góry, jak znakomite warunki narciarskie tu panują.
wyciąg Salatei
na wyciągu Lezuo
Oprócz mnogości wyciągów i tras znajduje się tutaj też spory snowpark.
W zasadzie tyle, pozostaje mi zjechać tą samą trasą do Canazei i na tym zakończyć wycieczkę.
Była to moja czwarta wycieczka w Dolomity podczas tego lutowego pobytu, ostatnia i zdecydowanie najlepsza. O ile trzecia, czyli Alpe Lusia, pozostawiła we mnie pewne uczucie niedosytu, to tutejsze widoki okazały się prawdziwą petardą - to takie „ikoniczne" Dolomity, niczym z okładki przewodnika turystycznego. Nie bez znaczenia jest fakt, że mieliśmy pięć dni znakomitej, słonecznej pogody (w dzień przyjazdu zwiedzaliśmy Cavalese - miejscowość, w której mieszkaliśmy), świetnej przejrzystości powietrza i momentami zbyt małej ilości śniegu. Można by rzec, taki mamy klimat obecnie, aleja pamiętam oglądane przeze mnie w telewizji relacje z zawodów w skokach narciarskich z niemieckich czy austriackich Alp sprzed kilkunastu lat, gdzie śnieg był tylko na skoczni.
A kolejnego dnia nad Dolomity nadciągnęły spore chmury, w których schowała się większość szczytów, więc pojechałem zwiedzać pewne małe włoskie miasteczko.
Panoramy z wycieczki:
na Sass de Pordoi
pod Rifugio Sass Bece
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości