Roztocze cerkwiami malowane

Relacje pozagórskie z Polski.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14656
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2023-07-05, 08:06

Pudelek pisze:i dlatego warto czytać moje relacje niegórskie


Jak najbardziej warto.

P.s. Sprockecie - jakbyś chciał to mogę Ci trochę literatury w tym temacie pożyczyć.


Obrazek

Plus kilkanaście innych.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6261
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2023-07-06, 12:37

Opuszczamy Bełżec i kierujemy się na południe idąc za znakami niebieskiego szlaku. Dziwny to szlak, bo występuje tylko na niektórych mapach, nie ma go natomiast na tablicach gminnych, choć nosi on nazwę Centralnego Szlaku Roztocza.


A w rzeczywistosci w terenie on był? Bo jakos w ogole nie pamietam, ze jakies znaki tam byly.

Na jego podwórzu sterczy samotny komin a obok drzewa powiewa flaga, lecz opuszczona do połowy masztu. Mamy żałobę czy co? Na wyjazdach jesteśmy zazwyczaj poza obiegiem informacji, ale gdyby zmarł ktoś znany to pewnie byśmy o tym słyszeli...


Chyba nic sie nie udalo dowiedziec o co chodzilo z ta flagą? Moze im po prostu zjechała? ;)

To kolega Buby. Swoją drogą, jak to jest, że wśród jej towarzystwa przeważają faceci, a nie kobiety? :D P


Bo baby są dziwne!

A tak serio - to tez sie nieraz nad tym zastanawiam. Dobre znajome, z ktorymi utrzymuje kontakt, spotykamy sie, gdzies jezdzimy - to moge policzyc na palcach jednej ręki. Serio. Kasia, Bożenka, Ziuta, Iwona, Ania - chyba wszystkie znasz. Sympatycznych facetów jest nieporownywalnie wiecej. Z drugiej strony takie proporcje wystepują w w wielu miejscach - chocby na tym forum...

Widzę go pierwszy raz, ale twarz kojarzę! Po chwili stwierdzam, że wielokrotnie proponowano mi go jako znajomego w mediach społecznościowych, więc całkiem sprytne mają te algorytmy ;) .


Te algorytmy sa nieco przerażające. Mnie od jakiegos czasu np. na fejsie wyświetlają sie reklamy - z których wiekszosc proponowanych rzeczy mi sie podoba!



Wszystko ładnie, wszystko profesjonalnie, tylko jest i druga strona - jak już turysta podejdzie pod cerkiew to zobaczy wielki napis "NIE WCHODZIĆ. GROZI ZAWALENIEM".


Bo to sa tablice "szlaku bubowego". Tak sie znaczy wszystkie ciekawe miejsca. Jak wisi "zakaz wstepu" to od razu czlowiek wie, ze z duzym prawdopodobienstwem bedzie tam cos ciekawego.

Zastanawiają mnie główne drzwi. Czy zamknął je w 1947 roku ostatni batiuszka a może ostatni ukraiński wójt? Czy ktoś je otwierał przez kilkadziesiąt lat? A może wstawiono je znacznie później, bo wyraźnie nie pasują do ram?


20 lat temu tez byly zamkniete.

Byłem pewien, że nic nie jest w stanie na takim wyjeździe mnie zaskoczyć do momentu, gdy Piotrek wyciągnął z plecaka... patelnię!


Mi sie strasznie spodobal ten patent z kijem wlozonym w rączkę patelni, aby moc mieszac na stojąco i sie nie oparzyc!

A w ogóle to, niestety, zaniknął zwyczaj robienia wspólnej pulpy albo jajecznicy na takich wyjazdach


Mysle, ze jakbys sie zaoferowal zrobic jajecznice czy pulpę - to nikt z ekipy by nie oponował! :lol Pomysl o tym nastepnym razem! i gwarantuje ci, ze wszyscy bedą cie wspierac - jak nie pomocą to chociaz dobrym slowem! :P
Ostatnio zmieniony 2023-07-06, 12:38 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-07, 12:31

buba pisze:A w rzeczywistosci w terenie on był? Bo jakos w ogole nie pamietam, ze jakies znaki tam byly.

były, choć zdarzały się przerwy. Gmina chyba nie bardzo wiedziała co z nim zrobić.

buba pisze:Chyba nic sie nie udalo dowiedziec o co chodzilo z ta flagą? Moze im po prostu zjechała?

toż to profanacja! :lol

buba pisze:A tak serio - to tez sie nieraz nad tym zastanawiam. Dobre znajome, z ktorymi utrzymuje kontakt, spotykamy sie, gdzies jezdzimy - to moge policzyc na palcach jednej ręki. Serio. Kasia, Bożenka, Ziuta, Iwona, Ania - chyba wszystkie znasz. Sympatycznych facetów jest nieporownywalnie wiecej. Z drugiej strony takie proporcje wystepują w w wielu miejscach - chocby na tym forum...

coś w tym jest. Faceci tracą swoją sympatyczność po ślubie, a kobiety... po urodzeniu ;)

buba pisze:Te algorytmy sa nieco przerażające. Mnie od jakiegos czasu np. na fejsie wyświetlają sie reklamy - z których wiekszosc proponowanych rzeczy mi sie podoba!

normalne, bazuje na tym co oglądałaś wcześniej w internecie. Ja, na szczęście, reklamy sobie blokuję, bo wyświetlały głównie jakieś leki :lol

buba pisze:Mysle, ze jakbys sie zaoferowal zrobic jajecznice czy pulpę - to nikt z ekipy by nie oponował! Pomysl o tym nastepnym razem! i gwarantuje ci, ze wszyscy bedą cie wspierac - jak nie pomocą to chociaz dobrym slowem!

chyba trzeba będzie tak zrobić, ale wieczorem, bo jakbym ugotował jajecznicę rano, to byśmy w ogóle się nie ruszyli ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14656
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2023-07-07, 12:53

Pudelek pisze:bo wyświetlały głównie jakieś leki


Na ból żołądka nalewka na orzechach włoskich. Iza już rozpoczyna produkcję.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-07, 13:24

Podobnie jak dzień wcześniej miejscowość (wtedy Bełżec, teraz Lubyczę) opuszczamy przez las i szlakiem. Podobnie ów szlak nie występuje na wszystkich mapach - tym razem czerwony Szlak Wolnościowy jest w wersji papierowej, ale nie ma go, na przykład, na stronie mapy.cz, a to przecież Biblia współczesnego podróżnika.
Obrazek

Wśród drzew znajduje się stary cmentarz, na którym chowano mieszkańców wioski Teniatyska (Тенетиська). Gdzieś w pobliżu stała drewniana cerkiew św. Dymitra, która rozpadła się ze starości już za polskiej demokracji. To stąd przeniesiono dzwonnicę do Lubyczy. Podobno na miejscu cerkwi postawiono współczesną kaplicę, ale ani jej ani cerkwiska nie udaje nam się znaleźć, więc chodzimy tylko wśród grobów wystających z zielonego podłoża.
Obrazek
Obrazek

Jakiś facet na rowerze ostrzega nas, że kawałek dalej trwa wycinka i nie przejdziemy, że najlepiej podejść do torów i iść wśród nich. Po szybkiej burzy mózgów decydujemy się zaryzykować i maszerujemy dotychczasową drogą. Drwale musieli zrobić sobie przerwę obiadową albo coś ich porwało, bo panuje cisza jak makiem zasiał.

Teniatyska były kiedyś dużą, półtoratysięczną wsią ukraińską, których uzupełniali pojedynczy Polacy i Żydzi. Dziś liczba mieszkańców nie dochodzi do setki. Według polskiej Wikipedii są to głównie grekokatolicy, ale żadne inne źródła tej informacji nie potwierdzają.
Obrazek

Zatrzymujemy się na mostku nad rzeką o dźwięcznej nazwie Sołokija i oceniamy potencjalne możliwości kąpieli. Są zerowe: brzegi zarośnięte i podmokłe, woda sprawia wrażenie brudnej. I w tym momencie nadjeżdża patrol Straży Granicznej na quadzie. Pierwsze spotkanie jest krótkie i bez kontroli, panowie zadowalają się wieścią, że idziemy na Hrebenne.
Obrazek

Gdzieś wśród pól przebija się ściana betonu - to schron z linii Mołotowa. Jest ich tu wiele, lecz zazwyczaj w pewnym oddaleniu od naszych szlaków. Towarzystwo postanawia tam podejść, a ja na ochotnika zgłaszam się do pilnowania plecaków, a przy okazji... myję głowę (zdjęcie Buby). Kąpiel chodziła za mną od wczoraj, bo w tej temperaturze człowiek poci się jak mysz! ;)
Obrazek

Podczas suszenia włosów mija mnie ponownie facet na kole spotkany w lesie i z uznaniem pokazuje "ok" na moje czynności higieniczne ;). Oprócz tego ruch minimalny: auto przemknie z rzadka, częściej trafi się traktor.
Obrazek

Ekipa wraca usatysfakcjonowana. Ja, czysty i pachnący, również tak się czuję. Po chwili przerwy ruszamy dalej szosą, odbijając po kilkuset metrach na dziwny prostokątny zbiornik wodny. Ten wydaje się idealny do wskoczenia, a na Sołokiji ktoś zamontował koło!
Obrazek
Obrazek

Niestety, to miejsce również się reszcie nie podoba, znowu z powodu niby brudnej wody. Przyglądam się jednak uważnie temu, co leci z rury "przenoszonej" przez koło z rzeki do zbiornika: woda jest czysta, zatem mulisty kolor musi wynikać z podłoża. No trudno...

Kolejna miejscowość to Mosty Małe (Малі Мости). Zgodnie z nazwą była prawie trzykrotnie mniejsza od Teniatysk, za to większy był odsetek ludności żydowskiej. Unicka cerkiew lub kaplica spłonęła w 1944 roku, ocalała dzwonnica i duży krzyż. Śladów po świątyni brak. Reszta grupy, która wyforsowała się mocno do przodu, czeka na mnie w cieniu. Odpoczynek, grupowe zdjęcie i znowu plecaki lądują na plecach.
Obrazek
Obrazek

Po zakończeniu zabudowy wraca przyjemna, polna droga. Ponownie podchodzimy do rzeki, która w tym miejscu wygląda łaskawiej, więc decydujemy się dokonać zbiorowej kąpieli!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rozdzielamy się na dwie grupy: nagusy dalej, tekstylni bliżej drogi. Woda jest dość chłodna, ale przyjemnie orzeźwia. Nagle słychać głośny plusk! Odwracamy się i widzimy, że Pioter wskoczył do Sołokiji! Fajnie, tylko czemu w ciuchach? Okazało się, że tak się na brzegu wychylał, że przeważyło go i zaliczył przymusowe nurkowanie, a odzież pranie :D.
Obrazek
Obrazek

Zmieniamy mezoregion: z Roztocza Środkowego na Wschodnie. Hrebenne (Гребенне) wita nas pustym dworcem kolejowym. W remont włożono pewnie kupę kasy, a wykorzystanie bliskie zeru.
Obrazek

Grupa znów mi ucieka, bo spędzam trochę czasu na leśnej nekropolii. To cmentarz choleryczny założony w 1915 roku, spoczywa na nim kilkudziesięciu Hrebenniaków, o czym informuje niewielka tabliczka po ukraińsku. Jest też kilka grobów z późniejszymi datami, być może to żołnierze Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej.
Obrazek

W Hrebennym funkcjonują dwa przejścia graniczne (drogowe i kolejowe; te drugie zamknięto w 2005 roku, a reaktywować mają w obecnym), więc najważniejszym obiektem jest Biedronka! Ponoć kiedyś działała całodobowo. Oczywiście nastawiona jest na klientów zza wschodniej granicy. Teraz ruchu nie ma zbyt dużego, ale i tak dominują wymalowane panienki ze smartfonami w rękach. Kręci się też sporo mężczyzn w wieku poborowym, którzy powinni się chyba zajmować czymś innym niż dofinansowaniem dyskontu u sąsiadów...
Robimy zakupy i dwa zdjęcia: jedno z kotem - żebrakiem, drugie bez kota - żebraka.
Obrazek
Obrazek

Na parkingu zalega kilka porzuconych samochodów. Ciekawe co skłania ludzi do zostawienia wozu? Może gdzieś ukradli, a wiedzieli, że na Ukrainę go nie przewiozą? Niektóre z aut służą jako kosze na śmieci...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hrebenne założono w XV wieku jako wieś królewską. W okresie międzywojennym swój majątek mieli tu Sapiehowie, a wśród tysiąca sześciuset mieszkańców prawie 90% było Ukraińcami. W czerwcu 1947 roku niemal wszystkich, w tym momencie ponad siedem setek, wywieziono na Ziemie Wyzyskane. Nielicznym udało się zostać, więc w latach pięćdziesiątych wznowiono nauczanie ukraińskiego w miejscowej szkole. Przetrwała również piękna drewniana cerkiew św. Mikołaja, obecnie znów stanowiąca samodzielną parafię greckokatolicką.
Obrazek
Obrazek

Obok dzwonnicy stoi skromny pomniczek wspominający deportacje z lat 40. ubiegłego wieku. Najbardziej znana jest akcja "Wisła", lecz znacznie więcej osób objęły masowe wywózki z poprzednich lat. Teoretycznie obejmowały one osoby, które dobrowolnie chciały wyjechać na sowiecką Ukrainę, lecz tacy ochotnicy szybko się skończyli, więc potem stosowano normalną, regularną czystkę etniczną.
Obrazek

Spod cerkwi widać ciężarówki stojące przed granicą.
Obrazek

Zabytek innego typu - luksusowy wychodek wśród drzew ;). Miał nawet własną miotłę.
Obrazek

Pod wzgórzem cerkiewnym czai się radiowóz z gliniarzami, lecz na nas nie zwracają uwagi. Dalej podążamy Szlakiem Wolnościowym, który prowadzi wzdłuż stawów. Za nimi ciągnie się zabudowa przejścia granicznego - niebieskie dachy to już Ukraina.
Obrazek

Pustawa droga na południe.
Obrazek

Zmierzamy do pobliskich Siedlisk (Седлисько) do wiaty na nocleg. Zanim tam dotrzemy, to na skraju wsi zjawia się patrol Straży Granicznej, gwałtownie zawraca i staje na ulicy z włączonymi kogutami.
- Zapraszamy - woła facet zza okna. - Tak, my już wszystko wiemy. Koleżanka z Oławy, wy z Krakowa, Poznania... Jest też chłopak z wózkiem, kula się za wami jakieś dwa kilometry.
Chodziło o Krwawego, który dziś do nas dołącza i ciągnie swój legendarny plecak na kółkach. Rozmawiali też z Bubą, ona została z tyłu, więc stąd ta Oława. Ale...
- Poznaliście się na forach górskich i blogach, ciekawe - kiwa głową pogranicznik, ale naprawdę ciekawe jest to, że o tym nikt mu nie mówił.
- Spotkaliśmy już dziś patrol w Teniatyskach - informujemy.
- A sprawdzali was? Nie? To niedobrze. Zgłaszaliście przejście grupy? Oj, to niedobrze, niedobrze...
Tłumacząc ze strażnikowego na ludzkie: nie ma żadnego obowiązku zgłaszać swojej obecności w strefie nadgranicznej, ale za każdym razem, gdy jesteśmy w takiej sytuacji, to SG bardzo się o to pyta, bowiem brak takiego zgłoszenia oznacza po prostu, że muszą chwycić się swojej roboty. Wypytać, spisać dokładnie każdy dokument i sprawdzić, czy my to my i czy aby nikt nas nie szuka. To zajmuje czas, a przecież można go przeznaczyć na coś przyjemniejszego. W naszym przypadku musiało minąć co najmniej piętnaście - dwadzieścia minut, podczas których odpieraliśmy gwałtowne ataki latającego robactwa.
- Skoro śpicie pod wiatą, to proszę się nigdzie stamtąd nie ruszać. Zwłaszcza nie podchodźcie do granicy! Gdybyście chcieli pójść gdzieś indziej, to też nam dajcie znać, a tu jest numer telefonu, żeby do nas zadzwonić. I w ogóle, gdyby działo się coś podejrzanego (dwa lata temu dostaliśmy kartkę z napisem "umiemy docenić dobrą informację").
I znów należy podkreślić, iż brak jakichkolwiek zakazów czy ograniczeń w poruszaniu się, można całkowicie legalnie podejść w pobliże słupków granicznych jak i w jakiekolwiek inne miejsce, lecz zawsze słyszymy to samo. Nie robić tego, nie robić tamtego, informować o każdym kroku jak na spowiedzi. Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej irytuje fakt, że tak naprawdę to my mamy ciągle ułatwiać SG pracę. Do licha, to im za to płacą, aby sprawdzać kto się kręci przy granicy, a nie dostawać wszystko na tacy!
Już się żegnamy, ale przychodzi mi do głowy jeszcze jedna sprawa:
- Czy w Siedliskach jest sklep? - pytam.
- Nie ma - kiwają głową funkcjonariusze. - Zlikwidowany. Najbliższy jest dopiero w Horyńcu.
I to jest prawdziwie niedobra informacja, gdyż oznacza, że cały jutrzejszy dzień jesteśmy pozbawieni świeżego zaopatrzenia!

Wiata w Siedliskach jest słusznych rozmiarów, wybudowało ją nadleśnictwo. Rzecz jasna brakuje wychodka, bo to w Polsce norma: wiadomo, że odwiedzający zabierze wszystko ze sobą do domu. Do granicy mamy pół kilometra, więc nikt nie będzie chodził za potrzebą aż tak daleko, SG może spać spokojnie.
Obrazek

Okolica jest typowo pod turystów, są tu stawy, różne kaplice i źródełka. Jedno z nich, pod wezwaniem św. Antoniego, świetnie nadaje się na mycie i uzupełnienie wody. Postanawiamy również powiadomić sąsiadów, czyli leśników, o naszej obecności. Kilkakrotnie zachodzimy z Szymonem pod bramę leśniczówki, ale prócz dwóch małych hałaśliwych psów nikogo nie ma. Wreszcie, gdy zaczyna się ściemniać, przyjeżdża młody leśniczy.
- Śpijcie sobie we wiacie albo obok, nie ma problemu - woła.
- A możemy rozpalić ognisko?
- Jasne, palcie aż do rana! Czekajcie, przyniosę wam drewno.
Po chwili zjawia się z... taczką pełną pociętych bloków drzewnych! Za darmo. Czyli jednak nie wszyscy leśniczy zmienili się w maszynki do wycinki, u niektórych zostało coś z powołania!
Ogień płonie w palenisku, jedzenie i garnki można rozstawić na ruszcie, wygodnie!
Obrazek
Obrazek

Wreszcie dociera Krwawy z hymnem na ustach (oprócz pograniczników zaobserwował go i leśniczy). Z nowej wersji wózka podróżniczego wyciąga prezenty, ja dostałem "kubek do urynoterapii" 😛 (zdjęcie Buby).
Obrazek

Początkowo planowałem spać pod wiatą, ale wizja komarów budzących mnie o świcie sprawiła, że rozstawiam namiot. Niepotrzebnie, skrzydlatych drani rano prawie nie było, natomiast ja wstałem wcześniej niż zwykle, bo zadeklarowałem się, że skoczę do Hrebennego po jakieś zakupy.
Piotrek już hajcuje.
Obrazek

Przy drodze pierwszym spotkanym samochodem był wóz Straży, ale jechali w przeciwną stronę. Natomiast minutę później zatrzymało się mi pierwsze cywilne auto i w kilka chwil dotarłem z pewną kobieciną na obrzeże Hrebennego. Idę do Biedronki, przy okazji przypatrując się architekturze lokalnej. Ta drewniana jest w stanie mocno zmęczonym.
Obrazek

Dziś kolejka ciężarówek jest dłuższa niż wczoraj, a w drodze powrotnej już nie udaje mi się złapać podwózki. Pomyślałem, że mogłem zostać wzięty za jakiegoś migranta i dlatego żaden z pięciu samochodów nie chciał się zatrzymać.
Obrazek

Korzystam z okazji i fotografuję kilka miejsc w Siedliskach za dnia. Jest więc kościół katolicki, wybudowany z pieniędzy Pawła Sapiehy, właściciela okolicznych majątków na początku XX wieku. Jest "krokodyl" wyłaniający się z jednego ze stawów. Wreszcie wspominanie źródełko św. Antoniego.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zrobiło się upalnie. Naprawdę upalnie, to już granica mojego komfortu, a mamy dopiero maj! Pod wiatą już nikt nie śpi, ale też na słońcu trudno wytrzymać w namiotach.
Obrazek

Podczas śniadania zjawia się motocyklista. Objeżdża granice Polski, planuje tak robić przez 10 - 12 dni. Wczoraj przybył ze Szczawnicy do Horyńca. Aparatem Buby robimy pamiątkowe zdjęcie, na którym dobrze widać rozmaite podejście w ubieraniu się do panującej temperatury ;).
Obrazek

Po przyjeździe Krwawego automatycznie opóźnił się czas wyjścia, zatem na zegarku mamy już południe. Dzwonimy do Straży Granicznej, że ruszamy, a ci zdziwieni, bo nie wiedzą o co chodzi. Norma. Obiecują jednak "przekazać" nas następnej jednostce SG. Żegnamy wiatę i najbliższą kaplicę św. Huberta (a więc myśliwską). Z leśniczym pożegnać się nie zdążyliśmy, bowiem odwiedziły go jakieś dwie ważne persony.
Obrazek

W centrum wioski stoi druga okazała wiata. Spokojnie mogłaby również służyć jako miejsce noclegowe, ale obok leśniczówki mieliśmy święty spokój.

Siedliska w okresie międzywojennym były mniejszą wsią od Hrebennego, jednak stanowiły siedzibę gminy. Podział etniczny jest sporny: Ukraińcy twierdzą, że tam zdecydowanie dominowali, polski spis wykazał, że byli jedynie połową mieszkańców. Przy drodze oglądamy cerkiew św. Mikołaja - tak na marginesie wykaz patronów w cerkwiach wydaje się dość ograniczony. Ta świątynia jest murowana, wybudowaną ją w podobnym czasie co kościół katolicki, a sponsorem także był Paweł Sapieha.
Obrazek

Od czasów akcji "Wisła" cerkiew nie jest używana w celach kultowych, ale mimo sypiącego się tynku wygląda na zachowaną w dość dobrym stanie. Posiada drewnianą dzwonnicę z podmurówką ze skamieniałych drzew, które są lokalną atrakcją turystyczną.
Obrazek

Żar leje się z nieba, a my musimy iść przed siebie (pierwsze zdjęcie Buby). Zdążyliśmy jeszcze obejrzeć jak nowe okna wchodzą w stare domy...
Obrazek
Obrazek

...i pomachałem na nadjeżdżający samochód, który od razu się zatrzymał.
- Ktoś jedzie ze mną stopem?! - wołam, bo wizja wielu kilometrów asfaltem przez las, w którym nic nie ma, nie wydawała mi się zbytnio atrakcyjna.
Decyduje się Buba, po chwili namysłu dołącza jeszcze Piotrek. Będą z niego ludzie.
I tym sposobem opuszczamy gminę Lubycza Królewska, a także powiat tomaszowski i wreszcie województwo lubelskie. Od tego momentu będziemy wizytować podkarpackie.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-07, 15:27

Dobromił pisze:Na ból żołądka nalewka na orzechach włoskich. Iza już rozpoczyna produkcję.

na mnie działa nawet sklepowa ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6261
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2023-07-07, 15:52

Pudelek pisze:buba napisał/a:
Mysle, ze jakbys sie zaoferowal zrobic jajecznice czy pulpę - to nikt z ekipy by nie oponował! Pomysl o tym nastepnym razem! i gwarantuje ci, ze wszyscy bedą cie wspierac - jak nie pomocą to chociaz dobrym slowem!

chyba trzeba będzie tak zrobić, ale wieczorem, bo jakbym ugotował jajecznicę rano, to byśmy w ogóle się nie ruszyli


Nastepnym razem jak znajdziesz spelunke, ktora ci sie podoba, a ekipa nie chce zostac bo nie podają tam jedzenia - to ugotuj tam jajecznice! :D Bedzie wilk syty i owca prawie cała czy jak to sie mowi ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-07, 16:17

Jeszcze lepsza byłaby opcja, aby jajecznicę w speluncę zrobił ktoś inny: np. Piotrek by smażył, a my przy piwie byśmy mu doradzali co dodać itp :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6261
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2023-07-07, 21:37

Pudelek pisze:Jeszcze lepsza byłaby opcja, aby jajecznicę w speluncę zrobił ktoś inny: np. Piotrek by smażył, a my przy piwie byśmy mu doradzali co dodać itp :P


Trzeba by tylko go przekonac aby nie odsyłał patelni! ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6261
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2023-07-12, 22:35

Niestety, to miejsce również się reszcie nie podoba, znowu z powodu niby brudnej wody. Przyglądam się jednak uważnie temu, co leci z rury "przenoszonej" przez koło z rzeki do zbiornika: woda jest czysta, zatem mulisty kolor musi wynikać z podłoża. No trudno...


Patrzac na ta wode mialam wrazenie, ze po kapieli bede brudniejsza niz przed... A chyba nie o to chodzi?

Rozdzielamy się na dwie grupy: nagusy dalej, tekstylni bliżej drogi. Woda jest dość chłodna, ale przyjemnie orzeźwia. Nagle słychać głośny plusk! Odwracamy się i widzimy, że Pioter wskoczył do Sołokiji! Fajnie, tylko czemu w ciuchach? Okazało się, że tak się na brzegu wychylał, że przeważyło go i zaliczył przymusowe nurkowanie, a odzież pranie :D .


Mnie wtedy przeszlo przez glowe, zeby zrobic zdjecie Piotrka, gdy leżał na brzuchu na brzegu i zamaczal glowe.. Czemu zrezygnowalam??? Gdybym miala wtedy aparat w rekach - to bym miala zarabista fotke jak wpada :)

Kręci się też sporo mężczyzn w wieku poborowym, którzy powinni się chyba zajmować czymś innym niż dofinansowaniem dyskontu u sąsiadów...


A ty na ich miejscu bys sie tak ochoczo rwał zajmowac tym "czym innym"?


Zrobiło się upalnie. Naprawdę upalnie, to już granica mojego komfortu, a mamy dopiero maj! Pod wiatą już nikt nie śpi, ale też na słońcu trudno wytrzymać w namiotach.


Moj komfort nie pozwolil na zdjecie koszuli flanelowej ;)
Ostatnio zmieniony 2023-07-12, 22:37 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-13, 00:03

buba pisze:Patrzac na ta wode mialam wrazenie, ze po kapieli bede brudniejsza niz przed... A chyba nie o to chodzi?

no i w sumie kąpaliśmy się dokładnie w takiej samej wodzie, bo nie ma szans, aby kilometr dalej się oczyściła ;)

buba pisze:A ty na ich miejscu bys sie tak ochoczo rwał zajmowac tym "czym innym"?

to czym ja bym się zajmował nie ma większego znaczenia, ale jeśli nie chcą żyć w ruskim mirze (a większość chyba nie chce), to nie osiągną tego spieprzając za granicę. Nikt za nich Ruskich nie pokona. Posyłanie Ukrainie broni i jednocześnie pozwalanie, aby poborowi z niej uciekali, to rozdwojenie jaźni.

buba pisze:Moj komfort nie pozwolil na zdjecie koszuli flanelowej

ja z przerażeniem patrzę na prognozy na najbliższe dwa tygodnie... mój komfort został pokonany jakiś czas temu...

Gdybym miala wtedy aparat w rekach - to bym miala zarabista fotke jak wpada

i tak urologicznej fotki Eco nie przebije :P
Ostatnio zmieniony 2023-07-13, 00:04 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2023-07-13, 07:39

Pudelek pisze:z przerażeniem patrzę na prognozy na najbliższe dwa tygodnie

Ej na Bałkanach wychodziłeś w góry przy upałach a te teraz Cię ciepło przeraża?
No weź :D
Ostatnio zmieniony 2023-07-13, 07:39 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2023-07-13, 10:42

Bardzo podobała mi się ta relacja. Czułam się, jakbym znowu tam była. Z tą małą różnicą, że my byliśmy w grudniu.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2023-07-13, 11:03

laynn pisze:Ej na Bałkanach wychodziłeś w góry przy upałach a te teraz Cię ciepło przeraża?

jakich upałach? Rok temu w górach było 24-26 stopni, czyli niżej niż tutaj. Poza tym na Roztoczu prawie nie było wiatru, więc odczuwalna także była większa, no i inaczej jest, jeśli skwar utrzymuje się od pewnego czasu, a inaczej, gdy zaczyna się nagle i organizm jest nieprzyzwyczajony. Natomiast teraz prognozy pokazują po 40 stopni, to nie jest temperatura dla normalnego Europejczyka.

Z tą małą różnicą, że my byliśmy w grudniu.

trochę kiepsko ze spaniem pod namiotem wówczas ;)
Ostatnio zmieniony 2023-07-13, 11:04 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2023-07-13, 12:30

Pudelek pisze:Akurat w okresie największych upałów na Bałkanach w niedawno zakończonym lipcu to temperatura była tam podobna jak w Polsce, a w niektóre dni było w Polsce nawet cieplej. Po prostu przez pewien czas przez większość Europy przetaczał się walec ciepła i w tym czasie paliło i w Skandynawii. Ale nie słyszałem o masowym rezygnowaniu w RP z wyjść w góry w te dni :P

Rok temu jakoś Ci upały nie przeszkadzały :D
I pamięć krótka. Wtedy też były po 35-38. Teraz tragedia :lol

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości