Rysy 2012
Rysy 2012
Dziś zabiorę Was na Rysy (na złość Pudelkowi, który mówi "nie" tatrzańskim starociom ). A konkretnie na mój drugi raz na Rysach (o pierwszym może napiszę kiedy indziej, albo nie napiszę wcale).
Wyjazd na wakacje w Tatry w 2012 roku zaplanowany był już... prawie na początku roku. Basia zamówiła nocleg w starym schronisku w Morskim Oku dla naszej świętej trójcy już... w marcu (miejsc w nowym już nie było :O ). Plan był taki, by pierwszego dnia iść na Szpiglasowy i Wrota przez Dolinę Pięciu Stawów i zejść do MO-ka, a drugiego dnia uderzyć na dach Polski. Wszystko było pięknie. Urlopy załatwione, a tu nagle wiadomość, że 5 lipca zeszła kamienna lawina i szlak na Rysy został zamknięty, a my wejście mieliśmy zaplanowane na 23 lipca. Cholera! Wkurzyłam się, ale jeszcze nie tak bardzo jak Basia z Tomkiem, dla których miał to być pierwszy raz, choć świadomość ponownego wejścia na Rysy bardzo mnie cieszyła.
Z niecierpliwością przeglądaliśmy wszystkie doniesienia o aktualnej sytuacji na szlaku, ale niestety, mimo wytężonych prac TPN-u wszystko wskazywało no to, że nie będzie nam dane wejść na Rysy. W między czasie wymyślaliśmy plan awaryjny.
Do Zakopanego przyjechałam 19 lipca z prawie 2 godzinnym opóźnieniem. Pogoda była "mglista", a ja byłam wymęczona podróżą. 22 lipca dojechała Basia z Tomkiem i tak jak zaplanowaliśmy weszliśmy na Szpiglasowy Wierch, później były Wrota Chałubińskiego. Niestety widoków nie było, bo naszły fantastyczne chmury.
Do schroniska w Morskim Oku dotarliśmy ok 18.00. Zameldowaliśmy się w 12-osobowym pokoju, wybraliśmy miejsca, wzięliśmy gorąca kąpiel i zaczęliśmy omawiać "plan na jutro". Wzdychaliśmy przy tym, że "jaka szkoda, że szlak na Rysy zamknięty", gdy nagle z łóżka po przekątnej usłyszeliśmy męski głos "ale szlak na Rysy od jutra będzie otwarty, bo dzisiaj właśnie kończyli prace i zdejmowali tabliczki z zakazem wstępu". Trudno nam było w to uwierzyć, więc poszliśmy zapytać do nowego schroniska czy to prawda. Okazało się, że tak. Można sobie tylko wyobrazić naszą radość.
23 lipca 2012 punktualnie o 5.00 nastąpiła pobudka i szykowanie do wyjścia. Nie zabrakło śniadania i obowiązkowej kawy. O 6.00 ruszyliśmy. Widoki były po prostu piękne. Tatry niesamowicie wyglądały w porannym świetle. Byliśmy jedynymi turystami na szlaku, dopiero w okolicach buli pod Rysami usłyszeliśmy za nami grupę ludzi, która bardzo szybko parła do przodu. Szlak w porównaniu z 2010 był rzeczywiście zniszczony, no ale kamienna lawina zrobiła swoje. Nie spieszyliśmy się w ogóle. Często przystawaliśmy i robiliśmy zdjęcia. Był też czas na chwilę zadumy i refleksji. Ok 10.00 dotarliśmy na szczyt, gdzie siedziało już kilka osób. Ich miny na nasz widok były bezcenne. Prawie nikt nie chciał nam uwierzyć, że szlak jest już otwarty: "Ale jak to? Naprawdę? Żartujecie? Weszliście nielegalnie?"
Wkrótce przeszliśmy na słowacki wierzchołek, gdzie w ciszy i spokoju mogliśmy leżeć i napawać się widokami. Nie wiem ile czasu tam spędziliśmy. Wiem jedno: było rewelacyjnie, słoneczko grzało, chmurki ładnie komponowały się z górami.
Uznaliśmy, że czas wracać. Już w trakcie wchodzenia ustaliliśmy, że zejdziemy słowacką stroną. Tak też zrobiliśmy. Widoki zapierały dech w piersiach Ale szczerze mówiąc bardziej podoba mi się wejście od polskiej strony, chyba dlatego że jest dużo łańcuchów i pracują mi i nogi i ręce Na pewno jeszcze kiedyś wrócę na Rysy.
I kilka zdjęć:
Do niego sobie zawsze wzdycham
Święta Trójca
Buty - moja słabość
Lans
Jeszcze będę Was gnębić
Wyjazd na wakacje w Tatry w 2012 roku zaplanowany był już... prawie na początku roku. Basia zamówiła nocleg w starym schronisku w Morskim Oku dla naszej świętej trójcy już... w marcu (miejsc w nowym już nie było :O ). Plan był taki, by pierwszego dnia iść na Szpiglasowy i Wrota przez Dolinę Pięciu Stawów i zejść do MO-ka, a drugiego dnia uderzyć na dach Polski. Wszystko było pięknie. Urlopy załatwione, a tu nagle wiadomość, że 5 lipca zeszła kamienna lawina i szlak na Rysy został zamknięty, a my wejście mieliśmy zaplanowane na 23 lipca. Cholera! Wkurzyłam się, ale jeszcze nie tak bardzo jak Basia z Tomkiem, dla których miał to być pierwszy raz, choć świadomość ponownego wejścia na Rysy bardzo mnie cieszyła.
Z niecierpliwością przeglądaliśmy wszystkie doniesienia o aktualnej sytuacji na szlaku, ale niestety, mimo wytężonych prac TPN-u wszystko wskazywało no to, że nie będzie nam dane wejść na Rysy. W między czasie wymyślaliśmy plan awaryjny.
Do Zakopanego przyjechałam 19 lipca z prawie 2 godzinnym opóźnieniem. Pogoda była "mglista", a ja byłam wymęczona podróżą. 22 lipca dojechała Basia z Tomkiem i tak jak zaplanowaliśmy weszliśmy na Szpiglasowy Wierch, później były Wrota Chałubińskiego. Niestety widoków nie było, bo naszły fantastyczne chmury.
Do schroniska w Morskim Oku dotarliśmy ok 18.00. Zameldowaliśmy się w 12-osobowym pokoju, wybraliśmy miejsca, wzięliśmy gorąca kąpiel i zaczęliśmy omawiać "plan na jutro". Wzdychaliśmy przy tym, że "jaka szkoda, że szlak na Rysy zamknięty", gdy nagle z łóżka po przekątnej usłyszeliśmy męski głos "ale szlak na Rysy od jutra będzie otwarty, bo dzisiaj właśnie kończyli prace i zdejmowali tabliczki z zakazem wstępu". Trudno nam było w to uwierzyć, więc poszliśmy zapytać do nowego schroniska czy to prawda. Okazało się, że tak. Można sobie tylko wyobrazić naszą radość.
23 lipca 2012 punktualnie o 5.00 nastąpiła pobudka i szykowanie do wyjścia. Nie zabrakło śniadania i obowiązkowej kawy. O 6.00 ruszyliśmy. Widoki były po prostu piękne. Tatry niesamowicie wyglądały w porannym świetle. Byliśmy jedynymi turystami na szlaku, dopiero w okolicach buli pod Rysami usłyszeliśmy za nami grupę ludzi, która bardzo szybko parła do przodu. Szlak w porównaniu z 2010 był rzeczywiście zniszczony, no ale kamienna lawina zrobiła swoje. Nie spieszyliśmy się w ogóle. Często przystawaliśmy i robiliśmy zdjęcia. Był też czas na chwilę zadumy i refleksji. Ok 10.00 dotarliśmy na szczyt, gdzie siedziało już kilka osób. Ich miny na nasz widok były bezcenne. Prawie nikt nie chciał nam uwierzyć, że szlak jest już otwarty: "Ale jak to? Naprawdę? Żartujecie? Weszliście nielegalnie?"
Wkrótce przeszliśmy na słowacki wierzchołek, gdzie w ciszy i spokoju mogliśmy leżeć i napawać się widokami. Nie wiem ile czasu tam spędziliśmy. Wiem jedno: było rewelacyjnie, słoneczko grzało, chmurki ładnie komponowały się z górami.
Uznaliśmy, że czas wracać. Już w trakcie wchodzenia ustaliliśmy, że zejdziemy słowacką stroną. Tak też zrobiliśmy. Widoki zapierały dech w piersiach Ale szczerze mówiąc bardziej podoba mi się wejście od polskiej strony, chyba dlatego że jest dużo łańcuchów i pracują mi i nogi i ręce Na pewno jeszcze kiedyś wrócę na Rysy.
I kilka zdjęć:
Do niego sobie zawsze wzdycham
Święta Trójca
Buty - moja słabość
Lans
Jeszcze będę Was gnębić
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Iva, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Oooo farciaro, to super, że tak Wam się ułożyło z tym otwarciem szlaku, a wystarczyło być dzień wcześniej i plan by poszedł... Ja to w ogóle jestem zdania, że warto zobaczyć góry zawsze, nawet po jakimś "dramacie" typu lawina kamienna albo wiatrołomy, odsłania to nowe krajobrazy. Sama jestem bardzo ciekawa jak wygląda teraz Kościeliska i inne dolinki.
... Tak, wiem, powinnam opłakiwać biedne drzewa
... Tak, wiem, powinnam opłakiwać biedne drzewa
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Malgo Klapković pisze:Sama jestem bardzo ciekawa jak wygląda teraz Kościeliska i inne dolinki.
O ja też. Trochę się boję, bo krajobraz na pewno bardzo się zmienił (zdjęcia zdjęciami, ale jak się coś widzi na żywo odczuwa się to inaczej).
Malgo Klapković pisze:Oooo farciaro, to super, że tak Wam się ułożyło z tym otwarciem szlaku
Nie mogło być inaczej
Tatrzański urwis pisze:Do twarzy Ci w tym kapelusiku złośliwa Ivo
Dziękuję to mój ukochany kapelusik
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
będę się powtarzał - WON tatrzańskim starociom
PS>kapelusik całkiem całkiem
PS>kapelusik całkiem całkiem
Ostatnio zmieniony 2014-01-01, 18:38 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:będę się powtarzał - WON tatrzańskim starociom
Pierwszy raz w Tatrach byłem w 1990 roku. Opowiedzieć ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Iva pisze:Opowiadaj
Nie pamiętam Dodam tylko, że drugi raz byłem w 2002 roku
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Jakaś jest moda na te Rysy, pewnie dlatego, że to najwyżej dostępny szlakiem punkt w Tatrach, w dodatku najwyższy punkt w granicach kraju.
Pewnie dlatego ludzie cisną tam tłumnie o każdej porze roku.
Ja osobiście byłem tam trzy razy i niespecjalnie mi się tam podoba, Jeszcze od słowackiej strony szlak jest ciekawy, ale od naszej są nudy.
Pewnie dlatego ludzie cisną tam tłumnie o każdej porze roku.
Ja osobiście byłem tam trzy razy i niespecjalnie mi się tam podoba, Jeszcze od słowackiej strony szlak jest ciekawy, ale od naszej są nudy.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 64 gości