Dobri den
Po upalnej sobocie, przyszedł czas na jeszcze bardziej upalną niedzielę
Ta wycieczka była zaplanowana jeszcze za czasów pandemii, więc trochę czekała na realizację, najważniejsze że się doczekała.
Zbiórka na osiedlu i ruszamy w stronę Lesznej Górnej, pod kościołem meldujemy się o 8.00, zajmując dwa ostatnie miejsca, dwa ostatnie miejsca dla wiernych praktykujących, uciekaliśmy szybko żeby nas jakieś mohery nie zaatakowały
Odkąd poznałem tą trasę (całkiem niedawno), to jestem w tych okolicach już chyba trzeci albo czwarty raz ?
Tym razem robimy pełną pętlę, o taką :
Dzieciaki pełne energii, przynajmniej na początku
Ruszyliśmy w stronę Wróżnej, a właściwie pod jej zbocze, gdzie znajduje się duże miejsce na ognisko, może rozpoczynanie wycieczki od długiej przerwy nie jest najlepszym pomysłem, ale na pewno lepszym niż robienie ogniska o 13.00 w pełnym słońcu, na Tule
Tak więc, ledwo się rozpędziliśmy, a już hamowaliśmy rozbijając obóz wokół paleniska.
Dzieciaki gonię po krzakach, wychodzą na drzewo po drabinie która zawsze tam stoi, po co, nie wiem?
Kiełbacha zjedzona, zaczynamy od ostrego podejścia na Wróżną, krótko ale treściwie, taka to górka, na górze spodziewałem się jak zawsze fajnego ciasnego tunelu z krzaków, przez który trzeba było przechodzić prawie na kolanach, nawet przygotowałem wszystkich, że będzie fajnie, a tu dupa! Krzaki wycięte, przejście duże i wysokie … Do bani, zepsuli zabawę !
Wkroczyliśmy w świat Jurasic Park, tak nazywam odcinek, który ciągnie się między dwoma płotami, pręty wygięte na zewnątrz wyglądają jakby coś chciało wydostać się na zewnątrz
Tym razem nie było ani żmii, ani jeleni, nic nie było, tylko My.
Na rozstajach pod Ostrym wkraczamy w nieznany dla mnie odcinek tej pętli, wolałem iść przez Ostry i schodzić wzdłuż słupków granicznych, ale tym razem po bożemu, szlakiem.
Szlak jest bardzo Czeski, co oznacza szerokie drogi leśne, szutry, ale jest też jedno fajne miejsce po drodze, źródełko które leje zimną wodę, a w taki upalny dzień jest zbawieniem
Grupa zaczęła intensywnie dopytywać o przerwę na kawę, no to mówicie i macie, przy Spowiedzisku rozsiadamy się i uruchamiamy maszynki i pijemy świeżą kawkę …
Rozsiadamy się to tylko w przenośni, bo gdzieby człowiek nie usiadł, to momentalnie obłaziły go duże mrówki, na szczęście czarne, każdy w końcu znalazł jakiś swój kąt i wszyscy odpoczywali, niektórzy aż na mostku, bo tam nie było mrówek.
Po opróżnieniu kubków ruszyliśmy w część pastwiskową Po drodze uzupełnianie zapasów wodnych, z kolejnego źródła wody, całe szczęście że po drodze są aż dwa, bo marnie byśmy skończyli, bo upał coraz bardziej dawał się we znaki, a najgorsze, bo otwarte przestrzenie dopiero przed nami.
Tuł spod Czantorii prezentuje się pięknie o każdej porze roku !
Dzieciaki zdjęły buty i poleciały na bosaka, uznałem że to dobry pomysł i też tak uczyniłem Fajnie tak pochodzić sobie na bosaka, po pastwiskach, jedyny problem jest z pszczołami, jestem uczulony i kiedy mnie taka sieknie, to noga puchnie mi jak balon i zmienia kolory jak tęcza Na szczęście mogłem się cieszyć jak dzieciaki idąc sobie na bosaka.
Pod drzewem robimy przegrupowanie, ubieranie butów i ruszamy w wysokie trawy Tułowych polan.
Ale grzało, łoooo matko …
Mimo upału dzieciaki nadal miały siłę żeby biegać i chować się w wysokich trawach.
W końcu dotarliśmy na szczyt, pod nogami stary Czosnek Niedźwiedzi, zadeptany przez stado baranów, resztkami smrodu dawał o sobie znać Robimy zdjęcie grupowe i ruszamy na drugą stronę, tą z Kamieniołomem, do którego się wybieraliśmy.
Cisza, spokój i popękana ziemia jak na pustyni, obraz pustkowia i nieczynnego kamieniołomu, dzieciaki zaglądają do schronu wybuchowego
Końcówka trochę na farcie z powodu nie skoszonej jednej łąki, gdzie trawa była po szyję, ale nie ma tego złego, obeszliśmy i znowu znam nowe obejście przez polną drogę
Jeszcze tylko ostatnia polanka i wychodzimy przez pokrzywy przy stadku wierzb, które rosną sobie zaraz za kościołem, gdzie zaczynaliśmy kilka godzin temu naszą wycieczkę.
Uuuuffff koniec, bo gorąc taki że szok.
I taka to była wycieczka.
Bo w upale fajnie się wędruje, na Wróżną i Tuł.
Zostaniesz niedługo specjalistą od Tułu.
Na jednym z ostatnich zdjęć Iza jest zawinięta we flanelową koszulę. W taki upał?
Na jednym z ostatnich zdjęć Iza jest zawinięta we flanelową koszulę. W taki upał?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Na jednym z ostatnich zdjęć Iza jest zawinięta we flanelową koszulę. W taki upał?
Też mi się to rzuciło w oczy
Choć może to tylko błędne wrażenie, bo cienka, luźna koszula czasem daje odczucie chłodu większe niż koszulka.
Ale trasa bardzo ładna jak widać na zdjęciach. Musze kiedyś zahaczyć o Vruźne, bo interesujące miejsce
Piotrek pisze:Sebastian pisze:Na jednym z ostatnich zdjęć Iza jest zawinięta we flanelową koszulę. W taki upał?
Też mi się to rzuciło w oczy
Choć może to tylko błędne wrażenie, bo cienka, luźna koszula czasem daje odczucie chłodu większe niż koszulka.
Ale trasa bardzo ładna jak widać na zdjęciach. Musze kiedyś zahaczyć o Vruźne, bo interesujące miejsce
Kręcisz się tam w okolicy, to może przy okazji Ci się uda
Adrian pisze:Wiolcia pisze:Jak Ty, mam sentyment do tego szlaku. Na Tuł zawsze warto wracać.
Ale lepszy wariant jest wyjść na Ostry I tym stromym zboczem zejść wzdłuż słupków granicznych, niż iść szlakiem jak my tym razem
No właśnie ostatnio, idąc przez Wróżną (chyba wczesną jesienią), robiłam cały ten czeski szlak i to trochę naokoło. Na Ostry tylko wbiegłam i zeszłam tą samą trasą, goniąc ekipę. Następnym razem taki wariant, o jakim piszesz, będzie bardziej udany.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości