Dzisiaj pierwsza prawdziwie zimowa wycieczka!
Choć słabo byłem do niej przygotowany. W aucie letnie opony i letni płyn. Na nogach letnie buty. Mogłem temat założyć o zimowym sprzęcie, ale nie było kiedy
Trasa znana i szlakowa. Podjechałem do Sopotni koło wodospadu i ruszyłem na Kotarnicę.
Kolejne miejsce, gdzie las zniknął.
Niby szkoda lasu... ale te widoki!
W lesie też fajnie.
Im wyżej tym sceneria bardziej zimowa.
Zarastająca Romanka. A to było jedno z pierwszych miejsc, gdzie drzewa pousychały.
Babia i Pilsko.
Na Rysiance pusto. Miejscowy piesek się nudzi.
Idziemy w kierunku Pilska szlakiem granicznym.
A potem wiadomo - na Pilsko.
Im wyżej, tym robi się coraz ciekawiej.
Rozległa kopuła szczytowa.
Niespodzianka - na Słowacji wszystko w chmurach.
Tatry wystają
Chmury są dynamiczne. Tam gdzieś jest szczyt Mechy, na który miałem iść, ale po pierwsze go nie widać, po drugie nie ma już czasu.
Słońce chyli się ku zachodowi. Chmury opadają. Mała Fatra.
Zaczynam marznąć. Poza tym już późno. Ewakuuję się.
A na niebie dzieją się ciekawe rzeczy.
Droga powrotna przez Uszczawne i Malorkę.
Cudna zima! Śniegu jeszcze mało, ale dzięki temu można się sprawnie wszędzie poruszać.