Postautor: dakOta » 2020-07-27, 15:57
Marku, to nie przypadek.
Rzadko bo rzadko, ale jak pisałam - od 17. lat (pamiętam tamten mój pobyt na Luboniu i rozmowę z państwem K.) każde, ale to każde spotkanie z nimi pozostawia nieprzyjemne wrażenia i niesmak. Niestety cały ten czas prowadzą oba schroniska, w ciągu roku Kudłacze, na wakacje przenosząc się na Luboń (wtedy to drugie schronisko prowadzą jacyś chwilowi pracownicy; w ciągu roku Luboń, w wakacje Kudłacze - i jeśli mają sensownych, to wtedy tam jest miło) i wracając we wrześniu. Tzn. tak było póki dzieci chodziły do szkoły, w pewnym momencie przestałam śledzić temat i po prostu unikam kontaktu z nimi.
Zawsze trzeba iść. Jak się nie ma gdzie - tym bardziej.