Jak (i czy?!) zmienił nas covid-19?
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Jak (i czy?!) zmienił nas covid-19?
Czy po ostatnim wzroście zakażeń ktoś jeszcze ma wątpliwości, że sytuacja jest poważna? Pytanie niby retoryczne, ale obawiam się, że spora większość uważa, że to już za nami, że nic się nie dzieje. Albo: ja jestem nieśmiertelny. Albo: ten covid to jakaś bzdura.
Maseczki. Są podobno po to, by chronić innych przed nami. Gdy widzę, jak spora część społeczeństwa używa maseczek, dochodzę do wniosku, że o wiele bardziej szkodzi sobie. Nie chodzi o covid, lecz o higienę. Rozwalają mnie na strzępy ludzie, którzy dopiero po wygodnym umoszczeniu się w pociągu nakładają maseczkę. I ci, którzy zanim ruszą "żić" z siedzenia, by wysiąść, już ją zdejmują. Dokładnie obmacując łapami. Bardzo to zdrowe i higieniczne...
Jest też spora grupa tych, którym się wydaje, że założyli maseczkę, ale nos jest odsłonięty... Kto wie, ile razy jedna maseczka jest w użyciu...
Ilu używa żelu 60-70%, zanim włoży/zdejmie maseczkę? Ilu czyści maseczkę (wielokrotnego użytku) po użyciu? Ilu w ogóle ma świadomość, jaką maseczkę użyło czy używa wielokrotnie?
Odstępy w sklepie... Są tacy, którzy chętnie wskoczyliby mi na plecy. W kolejce do kasy jest na to sposób, najpierw ja, a potem wózek. I nie ma mocnych...
Do rzeczy... Co do tematu wątku - nie tyle chodzi o covid, co o podejście do higieny. W moim przypadku - częstsze i dokładniejsze mycie rąk. Nie dotykam jedzenia rękami, jeśli przed chwilą ich nie myłem. W centrum miasta ani w sklepie (nieistotne, co ta "mądra" władza wymyśli, może np. zmniejszyć odległość z 1,5 m do np. 1,27 m) mojej gęby nikt dłuuugo nie zobaczy. Gdy widzę większą grupę przed sobą, to w miarę możliwości omijam. Nie wsiadam do busa, który ma przyciemnione szyby - to oczywiste, prawda? Aż głupio pisać...
Tak, wiem, podobno mam hardcore'owe podejście do tematu... I tak trzymać!!!
Kto z nas wygra, to pokaże czas...
Maseczki. Są podobno po to, by chronić innych przed nami. Gdy widzę, jak spora część społeczeństwa używa maseczek, dochodzę do wniosku, że o wiele bardziej szkodzi sobie. Nie chodzi o covid, lecz o higienę. Rozwalają mnie na strzępy ludzie, którzy dopiero po wygodnym umoszczeniu się w pociągu nakładają maseczkę. I ci, którzy zanim ruszą "żić" z siedzenia, by wysiąść, już ją zdejmują. Dokładnie obmacując łapami. Bardzo to zdrowe i higieniczne...
Jest też spora grupa tych, którym się wydaje, że założyli maseczkę, ale nos jest odsłonięty... Kto wie, ile razy jedna maseczka jest w użyciu...
Ilu używa żelu 60-70%, zanim włoży/zdejmie maseczkę? Ilu czyści maseczkę (wielokrotnego użytku) po użyciu? Ilu w ogóle ma świadomość, jaką maseczkę użyło czy używa wielokrotnie?
Odstępy w sklepie... Są tacy, którzy chętnie wskoczyliby mi na plecy. W kolejce do kasy jest na to sposób, najpierw ja, a potem wózek. I nie ma mocnych...
Do rzeczy... Co do tematu wątku - nie tyle chodzi o covid, co o podejście do higieny. W moim przypadku - częstsze i dokładniejsze mycie rąk. Nie dotykam jedzenia rękami, jeśli przed chwilą ich nie myłem. W centrum miasta ani w sklepie (nieistotne, co ta "mądra" władza wymyśli, może np. zmniejszyć odległość z 1,5 m do np. 1,27 m) mojej gęby nikt dłuuugo nie zobaczy. Gdy widzę większą grupę przed sobą, to w miarę możliwości omijam. Nie wsiadam do busa, który ma przyciemnione szyby - to oczywiste, prawda? Aż głupio pisać...
Tak, wiem, podobno mam hardcore'owe podejście do tematu... I tak trzymać!!!
Kto z nas wygra, to pokaże czas...
Ostatnio zmieniony 2020-07-25, 17:41 przez kristoff73, łącznie zmieniany 1 raz.
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
Twoje podejście jest niewątpliwie ortodoksyjne - masz do tego prawo, to Twoje zdrowie i robisz, co chcesz. Ale nie oczekiwałbym aż tak daleko posuniętej ostrożności od większości ludzi. W zupełności wystarczy, jeśli ludzie zaczną nosić maski w prawidłowy sposób (bez nosa na wierzchu) w pomieszczeniach zamkniętych czy w trakcie zgromadzeń albo w komunikacji publicznej i myć ręce wtedy, kiedy sytuacja tego wymaga.
IMO problemy są dwa:
- część ludzi ma centralnie wszystko w jelicie, nie przestrzega żadnych zaleceń i wierzy zapewnieniom internetowych mędrców, że cała ta pandemia to ściema
- zezwolenie na wesela i inne imprezy zbiorowe jest kompletnym absurdem, prowadzi do sporych ognisk zakażeń, co chyba na razie nie wywołuje żadnej refleksji u naszych władz
I wkrótce za całą tą beztroską imprezę zapłacimy.
IMO problemy są dwa:
- część ludzi ma centralnie wszystko w jelicie, nie przestrzega żadnych zaleceń i wierzy zapewnieniom internetowych mędrców, że cała ta pandemia to ściema
- zezwolenie na wesela i inne imprezy zbiorowe jest kompletnym absurdem, prowadzi do sporych ognisk zakażeń, co chyba na razie nie wywołuje żadnej refleksji u naszych władz
I wkrótce za całą tą beztroską imprezę zapłacimy.
Ostatnio zmieniony 2020-07-25, 19:05 przez Prezes, łącznie zmieniany 2 razy.
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Część ludzi ma centralnie wszystko w jelicie, nie przestrzega żadnych zaleceń i wierzy zapewnieniom internetowych mędrców, że cała ta pandemia to ściema
A ja jedynie poważnie biorę pod uwagę wypowiedzi takich osób jak np. prof. Krzysztof Simon. Dmucham na zimne? Być może, ale nie wiem, czy jest zimne. Na pewno się nie poparzę
Ostatnio zmieniony 2020-07-25, 19:44 przez kristoff73, łącznie zmieniany 1 raz.
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
kristoff73 pisze:Czy po ostatnim wzroście zakażeń ktoś jeszcze ma wątpliwości, że sytuacja jest poważna?
jest tak samo poważna jak np. w kwietniu czy maju. Tzn. nadal jest niskie ryzyko zakażenia (w Szwecji, gdzie puszczono na żywioł, u mieszkańców Sztokholmu tylko ok. 16% miało przeciwciała). Obecnie mamy wysokie wzrosty, a może w przyszłym tygodniu rekordowe, ale jeśli chodzi o liczby hospitalizowanych, zajętych respiratorów i zgonów to mniej więcej jesteśmy na tym samym poziomie co w czerwcu, a w lepszej sytuacji niż wiosną. Słowem - zdecydowana większość zakażonych to przypadki łagodne lub bezobjawowe, w żaden sposób nie obciążające służby zdrowia. Uważam, że na dzień dzisiejszy nie ma się co tymi wzrostami co przejmować, o rychłej hekatombie i kopaniu masowych grobów słyszę od wiosny.
Pytanie co powoduje obecny wzrost? Ploty chodzą, że imprezy, wesela, pogrzeby, z kolei ministerstwo twierdzi, że to ponownie masowe zakażenia w zakładach pracy - kopalniach i innych. Prawda pewno leży po środku. Nie mniej na ulicy czy w sklepie masz raczej minimalną szansę na złapanie wirusa, jeśli nie szlajasz się po imprezach albo klubach to raczej nic Ci się nie stanie Raczej.
prof. Krzysztof Simon
dzień bez Simona dniem straconym Faceta już dawno przestałem słuchać i czytać, od marca ciągle straszy drugimi Włochami, które czają się za rogiem. Mijają miesiące, a ten dalej swoje. Ale parcie na media ma mocne. Polecam jednak posłuchać również innych specjalistów.
Ja ze swej strony maseczki noszę (choć jak jadę w pociągu bez osób towarzyszących to ściągam, nie mam zamiaru się udusić), rękawiczki nie, ręce dezynfekuję. I tyle.
Ostatnio zmieniony 2020-07-25, 23:18 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pażywiom, uwidim.
Faktem jest, że nasza (i części innych byłych demoludów) populacja przechodzi epidemię znacznie łagodniej, niż wiele krajów. Trudno w tym identyfikować czyjąkolwiek zasługę, chociaż niektórzy o zgrozo twierdzą, że jest to niezamierzony efekt przebiegłych działań komunistów zmuszających nas przez pokolenia do szczepień ochronnych na różne inne choroby.
Nie spotkałem się z opinią specjalisty nie krytykującego genialnego pomysłu o zezwoleniu na organizację wesel i imprez masowych.
Oczywiście z wyjątkiem światowej grupy wybitnych ekspertów z uniwersytetu WWW - jest to obecnie najbardziej uznany autorytet w sprawach wszelakich.
Faktem jest, że nasza (i części innych byłych demoludów) populacja przechodzi epidemię znacznie łagodniej, niż wiele krajów. Trudno w tym identyfikować czyjąkolwiek zasługę, chociaż niektórzy o zgrozo twierdzą, że jest to niezamierzony efekt przebiegłych działań komunistów zmuszających nas przez pokolenia do szczepień ochronnych na różne inne choroby.
Pudelek pisze:Polecam jednak posłuchać również innych specjalistów.
Nie spotkałem się z opinią specjalisty nie krytykującego genialnego pomysłu o zezwoleniu na organizację wesel i imprez masowych.
Oczywiście z wyjątkiem światowej grupy wybitnych ekspertów z uniwersytetu WWW - jest to obecnie najbardziej uznany autorytet w sprawach wszelakich.
Ostatnio zmieniony 2020-07-26, 07:07 przez Prezes, łącznie zmieniany 1 raz.
Prezes pisze:Pażywiom, uwidim.
ja mam wrażenie, że Ty i prof. Simon to się nawet ucieszycie z gwałtownego pogorszenia sytuacji epidemiologicznej, bo wreszcie okaże się, że mieliście rację. Co prawda w kwietniu się nie udało, w maju i czerwcu też nie, ale może w końcu...
Prezes pisze:Nie spotkałem się z opinią specjalisty nie krytykującego genialnego pomysłu o zezwoleniu na organizację wesel i imprez masowych.
w części wywiadów nawet się o tym nie wspomina. Może tylko Ty masz obsesję na tym punkcie? A pisząc poważnie - nigdy nie twierdziłem, że to były dobre decyzje, ale z drugiej strony pora wreszcie zrozumieć, że z tym wirusem musimy nauczyć się żyć. Szczepionka albo będzie albo nie, a jak będzie to niekoniecznie rozwiąże nasz problem, więc do wyboru mamy wieczne zamykanie ludzi w domach, wieczny zakaz imprez rodzinnych i sportowych albo próby funkcjonowania w takich warunkach. Równie dobrze można by od razu ogłosić, że przez 5 następnych lat nie masz prawa jeździć w góry, bo w tłumie na szlaku też możesz złapać wirusa...
Wiele krajów ma obecnie rekordy zachorowań bez możliwości organizowania masowych imprez, inne takowe robią, a rekordów brak. Tu nie ma prostego równania przyczyna=skutek. Polska pod pewnymi względami ma i tak najsurowsze zakazy "zapobiegawcze", bo w większości krajów Europy nie ma nakazu zasłaniania twarzy w obiektach zamkniętych i transporcie, a w RP owszem. W niektórych teraz dopiero przywraca się ten nakaz, u nas obowiązuje on nieustannie. To, czy jest przestrzegany to inna sprawa, choć zauważam u mnie obecnie znacznie więcej osób w maseczkach niż np. w czerwcu (teraz jakieś 85%, wtedy może 30%).
PS>Odnośnie ekspertów. Wczorajszy wywiad z profesorem Horbanem, wiceprezesem Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
- Co się dzieje?
- Tak naprawdę nic. (...) Cieszmy się słońcem i wakacjami. (...) Sytuacja może, ale nie musi ulec zmianie na jesieni. Nie róbmy z koronawirusa wielkiego potwora niszczącego Europę. Poradzimy sobie. (...) Nie możemy poddawać się panice.
Czy taki ekspert Cię satysfakcjonuje, czy musi to być koniecznie jakaś gwiazda lekarska z Wyborczej?
Ostatnio zmieniony 2020-07-26, 12:51 przez Pudelek, łącznie zmieniany 3 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:ja mam wrażenie
Wrażenie na temat moich przemyśleń możesz mieć dowolne, natomiast pozostaje ono jedynie Twoją fantazją nie wnoszącą nic do meritum sprawy.
Pudelek pisze:Czy taki ekspert Cię satysfakcjonuje
Nie wiem, bo cytujesz wyrywki składające się z kilku słów, ponadto na temat wesel i zgromadzeń nic tam nie ma. Chętnie przeczytam cały wywiad.
Ja znalazłem taki, w którym ocena sytuacji wcale nie jest taka słoneczno - wakacyjna, zawiera natomiast parę znaków zapytania.
https://www.rp.pl/Koronawirus-SARS-CoV- ... nione.html
Prezes pisze:Ja znalazłem taki, w którym ocena sytuacji wcale nie jest taka słoneczno - wakacyjna
"Jego zdaniem jednak, nie można powiedzieć, że rząd zbyt wcześnie zniósł obostrzenia"
i to mi wystarczy. Profesor nie raczył zająć się Twoją obsesją weselną, więc najwyraźniej nie jest to dla niego rzecz istotna.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
No tak. Nie wspomniał - znaczy są nieważne. I kij, że masa innych wspomniała. Niebezpiecznie zbliżasz się do poziomu dedukcji rodem z TVP.
Nawiasem mówiąc, tym tekstem:
też poleciałeś jak wybitny PiS-owiec. Brakło tylko jakiejś zgrabnej wstawki o Szechterze, popracuj jeszcze trochę.
No jakbym nie znał poglądów z wcześniejszych wpisów, to bym pomyślał... Chyba, że nastała dobra zmiana?
Nie jestem fanem sporów polegających na argumentach ad personam (czy też ad obsesjam), ale jak ktoś bardzo chce, to nie ma sprawy.
Ad meritum (status sprzed tygodnia):
https://www.money.pl/gospodarka/wesela- ... 2609a.html
I nowsze: https://www.wprost.pl/kraj/10346234/kol ... nikat.html
Nie trzeba być ekspertem żeby przewidzieć skutek spotkania w zamkniętym pomieszczeniu stu kilkudziesięciu osób bez żadnego reżimu sanitarnego i z alkoholem. Wystarczy jeden pozytywny i dzieli się radośnie z pozostałymi.
Niech nawet przez to poważnie zachoruje czy umrze bardzo niewielu - naprawdę warto było?
Absurdalny jest fakt obowiązku noszenia maseczek w sklepie czy autobusie w zestawieniu z weselem czy inną całonocną imprezą, na której nagle wszystko wolno.
Ale jak wspomniałem. Pażywiom, uwidim.
Naprawdę wolałbym się mylić.
Nawiasem mówiąc, tym tekstem:
Pudelek pisze:czy musi to być koniecznie jakaś gwiazda lekarska z Wyborczej?
też poleciałeś jak wybitny PiS-owiec. Brakło tylko jakiejś zgrabnej wstawki o Szechterze, popracuj jeszcze trochę.
No jakbym nie znał poglądów z wcześniejszych wpisów, to bym pomyślał... Chyba, że nastała dobra zmiana?
Nie jestem fanem sporów polegających na argumentach ad personam (czy też ad obsesjam), ale jak ktoś bardzo chce, to nie ma sprawy.
Ad meritum (status sprzed tygodnia):
https://www.money.pl/gospodarka/wesela- ... 2609a.html
I nowsze: https://www.wprost.pl/kraj/10346234/kol ... nikat.html
Nie trzeba być ekspertem żeby przewidzieć skutek spotkania w zamkniętym pomieszczeniu stu kilkudziesięciu osób bez żadnego reżimu sanitarnego i z alkoholem. Wystarczy jeden pozytywny i dzieli się radośnie z pozostałymi.
Niech nawet przez to poważnie zachoruje czy umrze bardzo niewielu - naprawdę warto było?
Absurdalny jest fakt obowiązku noszenia maseczek w sklepie czy autobusie w zestawieniu z weselem czy inną całonocną imprezą, na której nagle wszystko wolno.
Ale jak wspomniałem. Pażywiom, uwidim.
Naprawdę wolałbym się mylić.
Ostatnio zmieniony 2020-07-26, 15:32 przez Prezes, łącznie zmieniany 3 razy.
Prezes pisze:też poleciałeś jak wybitny PiS-owiec. Brakło tylko jakiejś zgrabnej wstawki o Szechterze, popracuj jeszcze trochę.
nie, po prostu już o tym kiedyś wspominałem: jest dwóch lub trzech lekarskich gwiazdorów z lubością zapraszanych przez GW, TVN i tym podobne, którzy występują tam niemal codziennie i gadają niemal codziennie. Innych ekspertów właściwie się nie dopuszcza, bo niekoniecznie cały czas najeżdżaliby na rząd. I dlatego ja tych dwóch panów już nie słucham, gdyż są tendencyjni i jedyne co na razie robią, to straszą. Według nich powinniśmy do tej pory siedzieć w zamknięciu, a jakiekolwiek otwarcie miało skutkować hekatombą. Nawet dla mnie już było tego za dużo...
Prezes pisze:Ad meritum (status sprzed tygodnia):
https://www.money.pl/gosp...353812609a.html
a czy ja twierdziłem czy nie? Jednak warto byłoby porównać to z ilością osób, które w tym czasie w całym kraju uczestniczyły w weselach i imprezach okolicznościowych i jaki to jest procent. Bo może się okazać, że bezpieczniej pójść na wesele niż np. do kopalni. O meczach piłkarskich też mówiono, że to rozsadniki wirusa, przy otwieraniu knajp także i jak na razie nic takiego się nie wydarzyło.
Absurdalny jest fakt obowiązku noszenia maseczek w sklepie czy autobusie w zestawieniu z weselem czy inną całonocną imprezą, na której nagle wszystko wolno.
w sklepie i w autobusie przebywasz zazwyczaj krótki czas i nie konsumujesz, na imprezie tak. Widzisz różnicę? W restauracji też mamy jeść w maseczkach? Wytyczne odnośnie wesel nie różnią się od tych z restauracji. Też je mamy zamknąć ponownie? Problemem jest to, że nawet lokale te przepisy zlewają. Parę dni temu byłem na stypie, siedzieliśmy jeden obok drugiego przy długim stole, żadnej odległości z ludźmi z różnych miejscowości i państw. Na pogrzebie to połowa ludzi się ściskała i całowała - ja stałem z boku w maseczce aby się nikt nie przypałetał. Nadal uważam, że głównym problemem nie są przepisy, bo trudno odwołać na zawsze branżę imprezową, ale zachowanie ludzi. A tego odgórnie się nie zmieni, zresztą nie jest to tylko przypadek polski.
Swoją drogą to ciekawe, że te weselne zakażenia to głównie w małopolskim... Na Śląsku do tej pory kojarzę tylko jedno.
Ostatnio zmieniony 2020-07-26, 15:40 przez Pudelek, łącznie zmieniany 3 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:w sklepie i w autobusie przebywasz zazwyczaj krótki czas i nie konsumujesz, na imprezie tak. Widzisz różnicę? W restauracji też mamy jeść w maseczkach? Wytyczne odnośnie wesel nie różnią się od tych z restauracji. Też je mamy zamknąć ponownie?
Są takie wytyczne? Serio pytam, bo nie wiem, a nie jestem przekonany. Tzn. jak wesele jest organizowane w restauracji czy domu weselnym z gastronomią, to rozumiem - ale co, jeśli ktoś to sobie ogarnia prywatnie w domu czy w wynajętej sali?
Pudelek pisze:Nadal uważam, że głównym problemem nie są przepisy, bo trudno odwołać na zawsze branżę imprezową, ale zachowanie ludzi.
Tak, dlatego kwestionuję sam fakt zezwolenia na imprezy, bo jak się to skończy (pomimo przepisów), to wszyscy doskonale wiedzieli. Knajpy to jest jednak inna sprawa, tam się raczej stu ludzi nie całuje zgodnie z zasadą "każdy z każdym".
Nie wiem, czy to jest na tyle istotny element gospodarki, żeby usprawiedliwiał podjęte ryzyko. Gdybym miał dom weselny, pewnie pogląd by mi się zmienił. Ale nie mam.
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
dzień bez Simona dniem straconym Faceta już dawno przestałem słuchać i czytać, od marca ciągle straszy drugimi Włochami, które czają się za rogiem. Mijają miesiące, a ten dalej swoje. Ale parcie na media ma mocne. Polecam jednak posłuchać również innych specjalistów.
Może ma mocne parcie... Może przesadza... Ale troszkę przesuwa wajchę w prawidłową stronę, bo większość ją wygięła w stronę totalnej swobody i interpretowania sytuacji na własne kopyto... Gdy myślę o ogóle społeczeństwa, nie tylko w tym kontekście, przypomina mi się cytat z "C.K. Dezerterzy" -
"W tej kompanii znajdują się ludzie, którzy są najsprytniejszymi na tej szerokości geograficznej łazikami i nie przerobi ich żadna propaganda, ani szykany."
"nie widzę możliwości urobienia ich do konsystencji przewidzianej przez regulamin."
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
Prezes pisze:Są takie wytyczne? Serio pytam, bo nie wiem, a nie jestem przekonany. Tzn. jak wesele jest organizowane w restauracji czy domu weselnym z gastronomią, to rozumiem - ale co, jeśli ktoś to sobie ogarnia prywatnie w domu czy w wynajętej sali?
chyba nadal obowiązuje zakaz spotkań poza wyjątkami (rodzina, 2 osoby, impreza okolicznościowa) i na pewno dystans społeczny, więc jakbym wpadł do Ciebie na flaszkę to albo musielibyśmy siedzieć w maskach albo 2 czy 1,5 metra od siebie.
Tak, dlatego kwestionuję sam fakt zezwolenia na imprezy, bo jak się to skończy (pomimo przepisów), to wszyscy doskonale wiedzieli. Knajpy to jest jednak inna sprawa, tam się raczej stu ludzi nie całuje zgodnie z zasadą "każdy z każdym".
proponuję przejść się w piątkowy albo sobotni wieczór do jakiejś modnej knajpy i podejrzewam, że będzie więcej czułości niż na weselach
Prezes pisze:Nie wiem, czy to jest na tyle istotny element gospodarki, żeby usprawiedliwiał podjęte ryzyko. Gdybym miał dom weselny, pewnie pogląd by mi się zmienił. Ale nie mam.
nie tylko dla domów weselnych, ale dla wielu restauracji, pubów, hoteli itp. imprezy to główny przychód.
kristoff73 pisze: Ale troszkę przesuwa wajchę w prawidłową stronę,
tylko, że robi to w zły sposób. Na ile wiarygodny jest facet, który od 4 miesięcy straszy drugimi Włochami, a tymczasem sytuacja w kraju de facto praktycznie się nie pogorszyła? Ba, umiera o połowę mniej ludzi niż wiosną?
A społeczeństwo, cóż... Część osób ma wszystko w d, część nadal jest przerażona, a część stara się normalnie żyć. Bo normalny człowiek nie jest w stanie funkcjonować ściśle według reżimu sanitarnego. Miało być kilka tygodni, może miesiąc ograniczeń, mamy już ponad kwartał a końca nie widać. Więc trudno się dziwić, że niektórzy jadą na maksa, póki jeszcze mogą.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Część osób ma wszystko w d, część nadal jest przerażona, a część stara się normalnie żyć. Bo normalny człowiek nie jest w stanie funkcjonować ściśle według reżimu sanitarnego.
Z reżimem sanitarnym, tak jak ja go rozumiem, nie mam żadnego problemu. Natomiast ograniczenie swobody poruszania się było dotkliwą rzeczą. Teraz sam sobie nieco ograniczam tę swobodę. Z żalem odpuszczam kino (większym) i koncerty (mniejszym) oraz mecze siatkówki pań (z ogromnym)
I jeszcze co do pytania tytułowego - trochę mnie od gór odrzuciła tegoroczna sytuacja. Pamiętna majowa wycieczka 50km z Górek Wielkich - odcinek, gdy schodziliśmy z Fasolą z Kotarza, jak dla mnie, było tam w wielu miejscach stanowczo za dużo ludzi... Tydzień później znów pojechałem w góry. I było pod każdym względem super. Ale to był poniedziałek...
Ale nie ma tego złego... Odkryłem na dobre, po kilku niezbyt udanych przymiarkach, lasy między Tarnowskimi Górami a Lublińcem . I, jakby w ramach akcji "Podróżuj do Tutaj" - Katowice, a dokładnie leśne tereny wokół Ligoty, Panewnik, Załęskiej Hałdy
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 95 gości