dakOta, mam dokładnie takie samo zdanie jak i Ty. Nie uważam, aby poszukiwanie - kiedyś w książkach, dziś najczęściej w internecie - odpowiedzi na jakąś zagadkę mogło stanowić ujmę, jakąś "plamę na honorze" czy też inny "dyskomfort". Poszukiwania odpowiedzi "w źródłach zewnętrznych" (nie zaś w pokładach swojej pamięci) są też taką swoistą podróżą, podczas której natkniemy się po drodze na wiele interesujących miejsc (to w przypadku "ślepych strzałów" - ale czy aby na pewno "ślepych"
), aż w końcu znajdziemy to, do czego zmierzaliśmy. Może podczas takich sieciowych dziesiątek czy setek kliknięć wykrystalizują się nam jakieś pomysły na już realne wycieczki? Niekoniecznie na innych kontynentach. Może to być nawet coś za przysłowiowym progiem.
W przypadku naszego bełchatowskiego kolegi raził wszechobecny w jego wpisach jakiś taki triumfalizm, epatowanie opanowaniem "warsztatu" wyszukiwania w sieci odpowiedzi. I także to, że znając już odpowiedź, w dosyć dziecinny sposób sygnalizował to puszczając pseudo-podpowiedzi. Czyli do innych wypuszczał dwa przekazy - "ja już wiem" oraz "a jeżeli odgadniecie, to też i mi możecie to zawdzięczać". Cholernie tym psuł zabawę innym; ale może miał swoją i o nią mu chodziło?
Zdarza się, że nieraz znam odpowiedź na jakąś forumową zagadkę i nie odpowiadam. Bo jeżeli coś dotyczy czegoś, co jest krok od mojego domu (np. jakiś fotograficzny szczegół z okolic zamku Książ), to głupio tak "brać" tę zagadkę. Trochę nie fair. No chyba, że wisi ona już bardzo długo.
PS. Inna sprawa, że trochę mi brakuje
cepra na naszym forum