Postautor: Pudelek » 2020-06-05, 17:30
Jedyna nadzieja w historii: było już sporo krajów, gdzie kler żył jak pączki w maśle, a potem nagle im się to gwałtownie skończyło. Oczywiście nie nawołuję tutaj do tworzenia klerykalnych gułagów (choć niektórym by się to przydało) czy gilotyn, ale jednak na dłuższą metę proces unormalnienia roli religii w państwie jest nieodwracalny. Pytanie tylko jak długo ta dłuższa meta potrwa?
Ale podejrzewam, że dzieci obecnych księży mogą już nie mieć tak łatwo...
Ostatnio zmieniony 2020-06-05, 17:30 przez
Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!