Postautor: sokół » 2020-05-12, 10:52
Do wczoraj myślałem, że wyniki testów są tylko pozytywne albo negatywne. I w zasadzie miałem wyjebane na tego covida.
Okazuje się jednak, że nie do końca.
W weekend u mnie w pracy robili tak zwane przesiewowe badania. To znaczy wszyscy musieli je przejść.
No to w sobotę byłem na wyrypie, po dwóch tygodniach siedzenia w domu (akurat wolne miałem, urlopik) a w niedzielę rano zadzwonili, że jak w poniedziałek chcę iść do pracy to muszę wzrobić test. Nastałem się cztery godziny w kolejce, test zrobiłem i luzik.
Wczoraj wieczorem, po pracy już, przyszedł mi wynik no i lekko zdębiałem, bo się okazało, że wynik jest "wątpliwy".
Kazali mi powtórzyć test no i z automatu dostałem wolne do końca tygodnia (tak, na wszelki wypadek).
Własnie z wymazu wróciłem, teraz pozostaje mi czekanie na wyniki, które będą pewnie jutro wieczorem.
I tak, jak wcześniej to bym łeb sobie dał uciąć, że przeciez nic mi nie ma, to teraz jest pewna nutka niepewności, no bo co z tego, że dwa tygodnie właściwie siedziałem tylko w domu i raz poszedłem do parku, raz pojechałem na kopiec i kilka razy byłem w sklepie... Może właśnie wtedy...
Ogólnie lekko przejebana sytuacja, na wszelki wypadek idę zaraz poprzynosić zapasy żarła na dwa tygodnie.
Uczestnikom wyrypy, jak i sobie, życzę negatywnego wyniku... napiszę tylko, że gdybym przed wyrypą chodził do pracy to na pewno bym na wyrypę nie pojechał, żeby nikogo nie narażać. Starałem się mimo olewackiego stosunku do całej sytuacji zminimalizować ryzyko ewentualnego złapania tego.
acha, nie mam żadnych objawów, dolegliwości, nawet kataru, trzy tygodnie temu jeden dzień bolały mnie plecy.