Suwalskie ogrodniki (2019) czyli zimno zimno bardzo zimno
Piotrek pisze:Buba, na marznięcie jest bardziej naturalny sposób.
Zorganizuj sobie każdej nocy ze 2 razy porządny gangbang. Nie wyśpisz się ale za to będziesz rozgrzana jak stal w hucie
Widze kilka drobnych wad tego rozwiazania np.
- bardzo nie lubie zarywac nocy - patrz pierwsza czesc relacji.
- to jakis nietypowy chyba rodzaj perwersji, ze jedna osoba z owego gangbangu bierze udzial w tytulowej zabawie w 5 polarach
- w moim namiocie to moge sobie zrobic gangbang chyba jedynie ze stadem chomików!
Ostatnio zmieniony 2019-12-28, 22:35 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Koleś ma wynalazki, prowadzi sklep, może coś doradzi
https://www.youtube.com/watch?v=wUmsK3FDplo
https://www.youtube.com/watch?v=wUmsK3FDplo
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
buba pisze:telefon 110 pisze:Blisko innego trójstyku serwują trojstiki z mięskiem i nalewką.
Ktorego? Wyglada smakowicie!
Trójstyk polsko-litewsko-białoruski nieopodal miejscowości Stanowisko.
Trojstiki b.dobre, nalewka to słodziak ze świeżo zebranych owoców (malin,jeżyn) - nie przegryziony.
Ps.
Buba
Żadne tam chomiki jeno imbirówka z dodatkiem chilli.
Potliwość gwarantowana.
Ostatnio zmieniony 2019-12-29, 10:59 przez telefon 110, łącznie zmieniany 1 raz.
sokół pisze:Buba, a jakbyś jeden śpiwór wsadziła w drugi i w takim podwójnym spała?
To jest bardzo dobry patent, ktory nieraz stosuje. W zeszlym roku w listopadzie tak spalam - 3 spiwory, jeden w drugi i trzecim sie nakryłam. Do tego 2 termofory z goraca woda (takie prawdziwe a nie ze smietnika po oleju i tak w busiu spalam przy minus 7 na dworze i bylo calkiem dobrze. Tylko ze to raczej nie jest opcja do noszenia w plecaku
Nie no, podwójnie gruby śpiwór to się może w namiocie nie zmieścić...
Jeden bylo ciezko wdusic
laynn pisze:Koleś ma wynalazki, prowadzi sklep, może coś doradzi
O dzieki - poogladam jakie ma wynalazki!
telefon 110 pisze:Trójstyk polsko-litewsko-białoruski nieopodal miejscowości Stanowisko.
Ooo, to moze kiedys wpadniemy tam? A to jest jakis bar czy wypozyczalnia kajakow? w sensie nalewke dostajesz tylko jak plywasz ich sprzetem?
telefon 110 pisze:imbirówka z dodatkiem chilli.
Potliwość gwarantowana.
To jest chyba dobry pomysl taka sobie zrobic! Napewno nie zaszkodzi! Masz jakis moze przepis na takowa?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
buba pisze:telefon 110 pisze:Trójstyk polsko-litewsko-białoruski nieopodal miejscowości Stanowisko.
Ooo, to moze kiedys wpadniemy tam? A to jest jakis bar czy wypozyczalnia kajakow? w sensie nalewke dostajesz tylko jak plywasz ich sprzetem?telefon 110 pisze:imbirówka z dodatkiem chilli.
Potliwość gwarantowana.
To jest chyba dobry pomysl taka sobie zrobic! Napewno nie zaszkodzi! Masz jakis moze przepis na takowa?
Sezonowy punkt sprzedaży płodów rolnych przetworzonych w miejscowości Budwieć (bezpośrednio na brzegu Marychy)- dostępny dla wszystkich chętnych.
Sam trójstyk jest kilometr dalej od miejsca do którego dotarłem (w dół Marychy poniżej Stanowiska).
Przepis np:
http://blog.hygia.pl/imbirowka/
buba, kolejna sprawa to odczytywanie temperatury w jakich można spać w śpiworach, wiesz, że komfort to temperatura, przy której przeciętna kobieta może spokojnie przespać noc w pozycji na wznak. Info ze strony:
https://www.polarsport.pl/jak_wybrac_spiwor
a Ty możesz jeszcze mieć przesuniętą granicę komfortu, bo z zasady, kobiety mają wyższy temperaturę w której komfortowo śpią:
Płeć: Generalnie rzecz biorąc, kobiety marzną bardziej od mężczyzn i potrzebują cieplejszych śpiworów.
znów info z tej strony, a to tylko pierwsza jaka mi się wyświetliła po wpisaniu "temperatura + śpiwór".
Na tej stronie piszą, też o damskiej wersji śpiworów, z ociepleniem na stopach itp. Może warto taki kupić?
https://www.polarsport.pl/jak_wybrac_spiwor
a Ty możesz jeszcze mieć przesuniętą granicę komfortu, bo z zasady, kobiety mają wyższy temperaturę w której komfortowo śpią:
Płeć: Generalnie rzecz biorąc, kobiety marzną bardziej od mężczyzn i potrzebują cieplejszych śpiworów.
znów info z tej strony, a to tylko pierwsza jaka mi się wyświetliła po wpisaniu "temperatura + śpiwór".
Na tej stronie piszą, też o damskiej wersji śpiworów, z ociepleniem na stopach itp. Może warto taki kupić?
Ale buba ma komfort nie tyle przesunięty w stosunku do mężczyzn, ale kompletnie walnięty Przecież jej jest zimno jak ludzie łażą czasem w krótkim spodenkach i koszulkach, a jak inni zdychają z upału, to wtedy dla niej jest odpowiednio To już nie jest zwykła różnica płci.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
telefon 110 pisze:Sezonowy punkt sprzedaży płodów rolnych przetworzonych w miejscowości Budwieć (bezpośrednio na brzegu Marychy)- dostępny dla wszystkich chętnych.
Oooo bardzo sympatycznie to wyglada! dzieki za namiar!
laynn pisze:buba, kolejna sprawa to odczytywanie temperatury w jakich można spać w śpiworach, wiesz, że komfort to temperatura, przy której przeciętna kobieta może spokojnie przespać noc w pozycji na wznak. Info ze strony:
Wiem ze "komfort" znaczy "wyspac sie" a "ekstremum" znaczy "przezyc". Wiec raczej na drugi parametr nie patrze tylko na pierwszy. Mysle, ze ja mam odczuwanie temperatur przesuniete o jakies 15 stopni w stosunku do normalnych ludzi, wiec planujac spac w najnizszych temperaturach powiedzmy minus 5 szukalam spiworow z komfortem - 20 Ale moze trzeba brac wiekszy margines
laynn pisze:Na tej stronie piszą, też o damskiej wersji śpiworów, z ociepleniem na stopach itp. Może warto taki kupić?
Ale mi stopy jakos specjalnie nie marzna tylko cala reszta
Pudelek pisze:Ale buba ma komfort nie tyle przesunięty w stosunku do mężczyzn, ale kompletnie walnięty Przecież jej jest zimno jak ludzie łażą czasem w krótkim spodenkach i koszulkach, a jak inni zdychają z upału, to wtedy dla niej jest odpowiednio To już nie jest zwykła różnica płci.
O to to!
Oj jak ja sie nie moge doczekac tych czasow zeby wszyscy zdychali z upalu! Tak pod 40 poprosze! Moze nawet naloze sandaly w poludnie?
Prezes pisze:To jest indywidualny przypadek ewolucji wyprzedzającej zmiany klimatyczne.
Wszyscy będziemy zdychać w upałach, a buba wtedy - luz
No wlasnie ja czekam na to ocieplenie klimatu i czekam - i doczekac sie nie moge! Strasza i strasza i nic! Ile mozna czekac?
Ostatnio zmieniony 2019-12-29, 21:39 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
W Gołdapi odnajdujemy naszą kwaterę i zostawiamy tam plecaki. Cóż można powiedzieć o tym miejscu, oprócz tego, że bije po oczach fioletem? Klimatem specjalnie nie grzeszy - ale jest suche i ciepłe. A dziś to wydaje się być najważniejsze...
Idziemy się powłóczyć po mieście. Często z toperzem jeździmy zimą gdzieś po zadupiach Dolnego Śląska czy lubuskiego. Zwiedzamy opuszczone pałacyki, a w długie ciemne wieczory zatrzymujemy się w miasteczkach, żeby iść do jakiejś speluny, powczuwać się w lokalne klimaty i pozaglądać w ciemne zaułki ryneczków czy brukowanych uliczek. Nazywamy te wyjazdy, że jedziemy “na zadymione miasteczka”. Tak - ja jestem z Bytomia i uwielbiam wszelakie wyziewy z kominów, ich zapach i ogólny klimat lekkiego zamglenia I właśnie dziś, chodząc po Gołdapi, mam wrażenie, że to jeden z takich wyjazdów. Ciemno, szaro, zimno, my idziemy szukać małomiasteczkowych knajp... i ten zapach dogrzewających się masowo mieszkańców! Wszystko ładnie pięknie - ale mamy do cholery połowę maja a nie styczeń!
Pierwszy odwiedzamy bar “Jędruś”. Całkiem przyjemne miejsce w jakimś podwóreczku między blokowiskiem.
Okienna psina nas obszczekuje. Obok mieszka jakiś optymista i zaklinacz pogody... pranie wywiesił!
Potem szukamy restauracji “Turystycznej”, miejsca, które pamiętam z 2006 roku, gdy z rodzicami właśnie tu kończyliśmy suwalskie wojaże.. I właśnie wtedy tu, w Gołdapi, doszliśmy do wniosku, że suwalskie suwalskim, ale naprawdę fajne tereny to się zaczynają tutaj! Knajpę znaleźliśmy, ale niestety w między czasie przeszła remont i zatraciła swój PRLowski klimacik. Acz jedzenie mają dobre - pielmieni, sało..
Wyłazimy też na lokalną wieżę ciśnień.
(zdjęcie z aparatu Pudelka)
Widoki nie powalają. Acz zawsze jakaś atrakcja rzucić okiem na miasto z góry.
Rano idziemy pod pobliski sklep. Przefajne wiaty tu mają - takie z kanapami!
I mają specyficzny kibel - taki tylko na siku (czyli to, co w miejscu masowego spożywania piwa jest najważniejsze). Na początku nie do końca rozumiem, co Pudel miał na myśli, mówiąc, że tutaj “jest jakby wychodek, ale tylko pisuar”!
W podsklepowej wiacie spotykamy dwóch miejscowych, osobników równie klimatycznych jak i miejsce, w którym przebywamy. Jeden koleś ma bardzo bogaty życiorys i chętnie się nim dzieli ze spragnionymi gawęd i sensacji przybyszami. Skończył szkołę górniczą w Bytomiu Szombierkach. Potem jednak wywiało go ze Śląska, jakieś koleje losów się odwróciły - i został policjantem. Najpierw w Warszawie, potem w Gdańsku. Zawsze jednak podpadał przełożonym i wylatywał z roboty.. Ale potem przyjmowano go z powrotem na służbę w innym miejscu. W końcu dostał przydział na Gołdap. Tu osiadł na dobre.. Acz ponoć w tamte czasy taka Gołdap była uważana jako zesłanie.. O Gdańsku i tamtejszym posterunku mówi “małpi gaj” - debil na debilu. Różne płyną opowieści - o policjancie walącym pałką w żywopłot, o innym co skakał na główkę z dachu w krzaki. Jeszcze inny zwykle kradł rowery, ale kiedyś zajumał autobus prosto z dworca PKSu… Przewijają się historie o prostytutkach, przemytnikach, łapówkach, zomowcach, internatach i autach tak wypakowanych fajkami, że światła świeciły tak wysoko, że płoszyły ptaki na drzewach. To ponoć sposób, żeby wyczaić przemytnika - te światła. Chociaż prawdziwy zawodowiec to o tym wie - i światła obniża!
Tak to miło płynie nam czas w zimnej i wietrznej Gołdapi!
(zdjęcie z aparatu Pudelka)
Podejmuję też próby uzupełnienia garderoby - bo spakowałam się (jak widać po poprzednich nocach) zupełnie nieadekwatnie do pogody. Zaglądam do kilku ciucholandów i próbuję kupić sweter, polar, jakąś ciepłą kurtkę.. Ni ma. Jest maj - więc mają już “tylko letnie kolekcje”... Mogę se kupić sukienkę w kwiatki albo kostium kąpielowy!
Nie udaje mi się namówić ekipy na zwiedzanie bunkrów na obrzeżach miasta i stare wiadukty kolejki ukryte gdzieś w krzakach. Jedziemy tylko odwiedzić te najbardziej znane wiadukty w Stańczykach. Znaczy - będzie trzeba tu koniecznie wrócić!
Ledwo zdążamy na autobus, mimo że mamy go o 14:30.. W autobusowym radio mówią, że w Beskidach spadło 30 cm śniegu… No to my tu jeszcze nie mamy tak źle!!!! Wysiadamy w wiosce o wdzięcznej nazwie Błąkały...
cdn
Idziemy się powłóczyć po mieście. Często z toperzem jeździmy zimą gdzieś po zadupiach Dolnego Śląska czy lubuskiego. Zwiedzamy opuszczone pałacyki, a w długie ciemne wieczory zatrzymujemy się w miasteczkach, żeby iść do jakiejś speluny, powczuwać się w lokalne klimaty i pozaglądać w ciemne zaułki ryneczków czy brukowanych uliczek. Nazywamy te wyjazdy, że jedziemy “na zadymione miasteczka”. Tak - ja jestem z Bytomia i uwielbiam wszelakie wyziewy z kominów, ich zapach i ogólny klimat lekkiego zamglenia I właśnie dziś, chodząc po Gołdapi, mam wrażenie, że to jeden z takich wyjazdów. Ciemno, szaro, zimno, my idziemy szukać małomiasteczkowych knajp... i ten zapach dogrzewających się masowo mieszkańców! Wszystko ładnie pięknie - ale mamy do cholery połowę maja a nie styczeń!
Pierwszy odwiedzamy bar “Jędruś”. Całkiem przyjemne miejsce w jakimś podwóreczku między blokowiskiem.
Okienna psina nas obszczekuje. Obok mieszka jakiś optymista i zaklinacz pogody... pranie wywiesił!
Potem szukamy restauracji “Turystycznej”, miejsca, które pamiętam z 2006 roku, gdy z rodzicami właśnie tu kończyliśmy suwalskie wojaże.. I właśnie wtedy tu, w Gołdapi, doszliśmy do wniosku, że suwalskie suwalskim, ale naprawdę fajne tereny to się zaczynają tutaj! Knajpę znaleźliśmy, ale niestety w między czasie przeszła remont i zatraciła swój PRLowski klimacik. Acz jedzenie mają dobre - pielmieni, sało..
Wyłazimy też na lokalną wieżę ciśnień.
(zdjęcie z aparatu Pudelka)
Widoki nie powalają. Acz zawsze jakaś atrakcja rzucić okiem na miasto z góry.
Rano idziemy pod pobliski sklep. Przefajne wiaty tu mają - takie z kanapami!
I mają specyficzny kibel - taki tylko na siku (czyli to, co w miejscu masowego spożywania piwa jest najważniejsze). Na początku nie do końca rozumiem, co Pudel miał na myśli, mówiąc, że tutaj “jest jakby wychodek, ale tylko pisuar”!
W podsklepowej wiacie spotykamy dwóch miejscowych, osobników równie klimatycznych jak i miejsce, w którym przebywamy. Jeden koleś ma bardzo bogaty życiorys i chętnie się nim dzieli ze spragnionymi gawęd i sensacji przybyszami. Skończył szkołę górniczą w Bytomiu Szombierkach. Potem jednak wywiało go ze Śląska, jakieś koleje losów się odwróciły - i został policjantem. Najpierw w Warszawie, potem w Gdańsku. Zawsze jednak podpadał przełożonym i wylatywał z roboty.. Ale potem przyjmowano go z powrotem na służbę w innym miejscu. W końcu dostał przydział na Gołdap. Tu osiadł na dobre.. Acz ponoć w tamte czasy taka Gołdap była uważana jako zesłanie.. O Gdańsku i tamtejszym posterunku mówi “małpi gaj” - debil na debilu. Różne płyną opowieści - o policjancie walącym pałką w żywopłot, o innym co skakał na główkę z dachu w krzaki. Jeszcze inny zwykle kradł rowery, ale kiedyś zajumał autobus prosto z dworca PKSu… Przewijają się historie o prostytutkach, przemytnikach, łapówkach, zomowcach, internatach i autach tak wypakowanych fajkami, że światła świeciły tak wysoko, że płoszyły ptaki na drzewach. To ponoć sposób, żeby wyczaić przemytnika - te światła. Chociaż prawdziwy zawodowiec to o tym wie - i światła obniża!
Tak to miło płynie nam czas w zimnej i wietrznej Gołdapi!
(zdjęcie z aparatu Pudelka)
Podejmuję też próby uzupełnienia garderoby - bo spakowałam się (jak widać po poprzednich nocach) zupełnie nieadekwatnie do pogody. Zaglądam do kilku ciucholandów i próbuję kupić sweter, polar, jakąś ciepłą kurtkę.. Ni ma. Jest maj - więc mają już “tylko letnie kolekcje”... Mogę se kupić sukienkę w kwiatki albo kostium kąpielowy!
Nie udaje mi się namówić ekipy na zwiedzanie bunkrów na obrzeżach miasta i stare wiadukty kolejki ukryte gdzieś w krzakach. Jedziemy tylko odwiedzić te najbardziej znane wiadukty w Stańczykach. Znaczy - będzie trzeba tu koniecznie wrócić!
Ledwo zdążamy na autobus, mimo że mamy go o 14:30.. W autobusowym radio mówią, że w Beskidach spadło 30 cm śniegu… No to my tu jeszcze nie mamy tak źle!!!! Wysiadamy w wiosce o wdzięcznej nazwie Błąkały...
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości