Na Jamną trafiłam już parę lat temu. Pamiętam, że skręciłam nogę i miałam chwilowy zastój w górach, więc postanowiłam sobie zrobić jakąś trasę rozruchową... Wyszło ok. 25 km, także rozruch był jak się patrzy! Nie mogłam sobie tylko za nic przypomnieć, jak ja z tej Jamnej wróciłam! Dopiero zerknęłam w relację i okazało się, że złapałam stopa (To ja już wtedy łapałam stopy!? ). Tutaj moja stara relacja: 0608-ciezkowice-i-okolice-czyli-spacer-pogorzem-roznowskim-vt2456.htm
Później trafiłam na festiwal do Schroniska Dobrych Myśli i wtedy moje serce trochę tam zostało... Ale zanim o wcześniejszych wyjazdach, to najpierw ostatni czas. Na początku lutego miałam przedostatni zjazd na studiach, a jednocześnie na Jamnej odbywała się impreza pod hasłem "Odśnieżanie Dobrych Myśli" - koncerty i śpiewanki. Początkowo miało mnie tam w ogóle nie być, potem stwierdziłam, że odpuszczę sobotnie zajęcia i pojadę tylko na niedzielę, więc w sobotę muszę wrócić do domu. Ostatecznie w piątkowy wieczór okazało się, że nie muszę wracać do domu w sobotę, bo przecież mogę jechać na zajęcia prosto z Jamnej w niedzielę rano:D... No, więc bez aparatu (bo przecież miało mnie tam nie być!) pojechałam na Jamną, odśnieżyłam swoje myśli, przebrałam się za szczura (a naprawdę rzadko zdarza mi się przebierać) i bawiłam się doskonale!
Zdjęcia z odśnieżania... Szczurze, ale bez głowy, z gospodarzem Schroniska Dobrych Myśli:
I poszczurze, czyli sobotnia noc już po spakowaniu manatków:
W ostatni weekend miałam jechać w Pieniny, ale później okazało się, że temperatury są dodatnie, w dodatku ma być halny, odwołałam swoje pienińskie plany, ale przecież... w domu usiedzieć ciężko. Wahając się między Pietraszonką a Jamną, postanowiłam wrócić tu, by sprawdzić stan odśnieżenia dobrych myśli, ale żeby nie tylko dojechać na miejsce, trzeba było się przejść. W związku z tym w dużej mierze powtórzyłam trasę sprzed kilku lat, trochę ją skracając.
Dojechałam na rynek do Ciężkowic, które już przywitały mnie chmurami i wiatrem, ale cóż. Tak miało być, więc nie było co marudzić, trzeba iść.
Stąd niebieskim szlakiem ruszyłam w stronę kolejnej miejscowości - Kąśnej. Po drodze minęłam m.in. sanktuarium.
...zarośnięty domek.
Po drodze odbiłam na chwilę na Cmentarz wojenny nr 137, znajdujący się w pobliżu kościoła.
I cieszyłam się brakiem śniegu Nie, nie, ja bardzo lubię śnieg. Ale wiosnę chyba lubię bardziej, także zdaję sobie sprawę z tego, że jest dopiero luty, więc zima ma jeszcze swój czas, ale jednocześnie cieszę się, że w niektórych miejscach można poczuć, że zaraz swój czas będzie miała wiosna
Odwiedziłam po raz kolejny ogród dworku Ignacego Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.
Mimo że dookoła wiosna i brak śniegu, staw pokrywa tafla lodu.
Przy dworku standardowo trochę pobłądziłam, ale w końcu udało mi się odnaleźć właściwy szlak, więc ruszyłam w kierunku lasku.
Po wyjściu z niego dotarłam do kolejnej drogi asfaltowej, którą miałam iść aż do wieży na Bruśniku. Towarzyszyły mi mocno zamglone widoki i chmury
Pojawił się też widok najbliższego celu!
Zrobiła się bardziej wiosenna pogoda, to ludzie suszą pranie na podwórzach
W końcu dotarłam na wieżę!
Byłam na niej trzeci raz. Tym razem widoki nie wyrywały z kapci, ale wrócę i czwarty!
Wprawdzie było zimno i musiałam się ubrać, ale i tak stwierdziłam, że trzeba poczuć wiatr we włosach! ;D
Po jakimś czasie ruszyłam dalej, ponieważ chciałam dotrzeć na zachód słońca do Chatki Włóczykija. Zostawiłam za sobą wieżę i poszłam...
Moim kolejnym celem był kościół, przy którym miałam zmienić szlak z niebieskiego na żółty.
Nie spiesząc się szczególnie szłam do kolejnego celu...
Tutaj odbiłam w kierunku Siekierczyny, a na niebie zaczęło się robić nieco bardziej błękitnie.
Zostało przejść kawałek przez las... A tu bazie!
I ławeczka... która absolutnie nie kusiła, bo chciałam być już na Jamnej!
...a po wyjściu z lasu ostatnie 4 km asfaltowania!
Jeszcze miejscami sporo chmur...
...ale do schroniska jeszcze 45 minut, więc była szansa, że się rozpogodzi!
Dobra, ja pięłam się coraz wyżej, a pogoda też była jakby coraz lepsza. Słońce próbowało!
Tatry majaczyły...
Ostatni zakręt i...
Bez szału. Zrobiłam kilka zdjęć i zadzwoniłam do Adasia, że dotarłam już na miejsce.
Gospodarze przytulili na zupę, a następnie wpadliśmy na wspaniały pomysł, że jedziemy do Polańczyka na koncert Jacka Pikuły w Zakapiorze ;D... Kilku zakapiorów faktycznie było na miejscu, nawet tych z książki "Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady". Wysłuchaliśmy koncertu, po czym okazało się, że mój znajomy, mający domek w Chrewcie, zauważył, że jesteśmy blisko i zaprosił nas do siebie! No, to udało się dotrzeć do powiatu bieszczadzkiego, zatem można z pełną świadomością powiedzieć, że byliśmy w Bieszczadach! ;D
Zanim jednak dokonaliśmy tej teleportacji, wyszłam na zewnątrz iiiii było cudnie! Niebo się zakolorowało, schronisko się oświetliło!
W niedzielę wróciliśmy z naszej bieszczadzkiej teleportacji o 5 rano, posiedzieliśmy do 6 i poszliśmy spać. Po pobudce cały dzień spędziliśmy przy garach, ale było bardzo miło
Wyskoczyłam na chwilę od garów po aparat, żeby zrobić jakieś wieczorne zdjęcie, ale znów było sporo chmur i zamuła.
No, to wróciłam do schroniska popracować jeszcze przez chwilę, ale powoli już klientów zaczęło ubywać, zrobiło się spokojnie, a okazało się, że chmury tylko dodały niebu uroku. Odbijały się m.in. w drzwiach.
To teraz wrócę do moich poprzednich razy ze Schroniskiem Dobrych Myśli. Pierwszy raz nadarzył się w maju zeszłego roku, kiedy odbywał się IX Festiwal Piosenki Turystycznej "Pod Słońce" - 3 dni w pięknej pogodzie i słońcu. Urzekło mnie to miejsce!
Kolejny raz to lipcowy Letni Zlot Ciszaków, ale tym razem prawie nie zrobiłam zdjęć...
I gdy w pewnym momencie we wrześniu brakowało mi gór, bo studia... to postanowiłam w środku tygodnia złapać stopa i dojechać na Jamną, żeby chwilę odetchnąć Skończyłam pracę o 14.40, szybko się spakowałam, złapałam stopa i o 16.00 byłam już na miejscu.
Posiedzieliśmy sobie do późna na dworze...
Tym razem zachód słońca nie rozpieścił, a Tatry były w dużej mierze zasnute chmurami.
A rano trzeba było zwlec się z łóżka, żeby dotrzeć z powrotem do pracy ;D
Nie wstałam wtedy co prawda na wschód słońca, ale poranek przywitał mnie błękitem!
...i delikatnymi Tatrami
Nie pozostało nic innego, jak usiąść na ławce...
I zjeść śniadanko z widokiem na Tatry, naładować baterie...
...a potem grzecznie pożegnać Schronisko Dobrych Myśli i wrócić do domu.
Na zakończenie relacji piosenka Basi Beuth - Chatka
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=gu3d7L_Igtc[/youtube]
Fajnie mieć taką chatkę "za płotem".
Zostawiam ziemskie sprawy i... lecę na Jamną już dziś!
Zostawiam ziemskie sprawy i... lecę na Jamną już dziś!
Ostatnio zmieniony 2019-02-11, 23:03 przez nes_ska, łącznie zmieniany 3 razy.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Robiłaś ciut krótszą trasę na Jamną niż ja - 20171014-15-pogorze-ciezkowickie-i-roznowskie-vt3593.htm
Nie polecam forumowiczom tego ośrodka, bo brak tu standardu turystycznego i widoku Tatr. Pewnie jeszcze kiedyś tu zawitam.
Ness, obrabiasz te zdjęcia, czy takie wprost z aparatu wychodzą? Zwłaszcza te o zachodzie słońca.
Nie polecam forumowiczom tego ośrodka, bo brak tu standardu turystycznego i widoku Tatr. Pewnie jeszcze kiedyś tu zawitam.
Ness, obrabiasz te zdjęcia, czy takie wprost z aparatu wychodzą? Zwłaszcza te o zachodzie słońca.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:Nie polecam forumowiczom tego ośrodka, bo brak tu standardu turystycznego i widoku Tatr. Pewnie jeszcze kiedyś tu zawitam.
Nie jest to faktycznie chatka, która się rozsypuje i jest nieszczelna;p, ale ma coś w sobie, nie tylko nazwę. Dlatego w tym roku też wybieram się tam na festiwal w maju. Będzie się działo! <3
Ness, obrabiasz te zdjęcia, czy takie wprost z aparatu wychodzą? Zwłaszcza te o zachodzie słońca.
Obrabiam trochę, staram się nienachalnie, rozjaśniam trochę cienie. Przy zdjęciach chatki w zasadzie prawie nic nie robiłam, bo miałam takie światło, że już nic nie trzeba było robić. To jest zdjęcie prosto z puszki:
Już wkrótce zmieniam aparat, ale na razie samo body, bo przy moim wyborze nie stać mnie na cały komplet od razu ;D. Zobaczymy, jak się będzie zdjęcia robiło.
laynn pisze:A miałem napisać, po zdjęciu drzewa, że fajnie tam musi być w lato no i proszę scrolowałem i obejrzałem
No, jest. Ładnie, prawda?
Ostatnio zmieniony 2019-02-11, 22:30 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 48 gości