Ekipa się rozpierzchła i z racji moich częstych foto stopów zostałam sama. Pasmem granicznym zmierzałam do kempingu w Jasielu. Przede mną kilkanaście kilometrów lasem. Oznakowanie szlaku marne, zasięgu brak... No to idziemy

Buki przybrały wszystkie ciepłe, jesienne barwy, to i wędrować będzie raźniej
[center]

[/center]
Huby na próchniejącym pniu bukowym o kształtach końskich kopyt...
[center]

[/center]
Po chwilowym zachmurzeniu słoneczko zaświeciło pięknie, jest ciepło jak na październik, więc całkiem fajnie się idzie.
[center]

[/center]
W końcu trafiam na jakieś słowackie szlakowskazy, ale to wcale nie przybliża mnie do celu
[center]

[/center]
Idę... i idę... i idę... W zasadzie to lubię chodzić sama, nikt mnie nie pogania, tyle że słońce coraz niżej i trafiam na leśne potwory...
[center]

[/center]
I pozostałość po dawnej granicy
[center]

[/center]
I tak idę... i idę... i idę... i końca nie widać...
[center]

[/center]
Mijam kolejny słowacki drogowskaz
[center]

[/center]
Mijam polsko słowackie miejsce odpoczynku (dobrze, że nie wiecznego

)
[center]

[/center]
I w końcu docieram do dawnej granicy. Stąd tylko 1,5 km lasem do kempingu, to zdążę przed zmrokiem opuścić przepastną knieję
[center]

[/center]
15 minut i docieram do celu. Tu stoi pomnik upamiętniający śmierć, poległych w walkach z bandami UPA, żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza.
[center]

[/center]
Przede mną jeszcze droga powrotna do parkingu. To kolejne 2-3 km.
cdn
"Wędrówką jedną życie jest człowieka.
Idzie wciąż,
Dalej wciąż,
Dokąd? Skąd?"