Wysłany: 2023-09-11, 11:13 Spontan w Taterki na jesienne kolorki
Część I - Baraniec
Zrobił się ciepły i słoneczny koniec lata. Pomysł wyjazdu powstał nagle, z dnia na dzień. W środę musiałem iść na służbowe piwo w pracy, co trochę rozwalało tydzień, ale żal było nie skorzystać z takiej pogody. Wymyśliłem, żeby pojechać do Przybyliny w słowackie Tatry Zachodnie. To taki najbardziej odległy rejon Tatr od Jaworzna, w związku z tym najsłabiej przeze mnie poznany. Czas nadrobić zaległości
U wylotu Doliny Raczkowej jest parę pensjonatów, ale wszędzie mieli pełne obłożenie na weekend. Na szczęście udało się zakwaterować na "Autocamp Račkova dolina", gdzie standard turystyczny zatrzymał się 40 lat temu, za to było bardzo blisko na szlak i tanio
Pierwsza wycieczka na Baraniec. Wychodzimy późno, dopiero o 11, ale trasa krótka. Jest upalnie jak na wrzesień, a kolory traw są po prostu obłędne.
Drzew w dole nie ma, więc od razu są widoki. W oddali Zadnia Kopa (Nižná Bystrá) - pozaszlakowy szczyt, na który chodzić NIE WOLNO.
Napieramy stromo w górę. Kiedyś szło się tędy pewnie gęstym lasem. Teraz bez drzew jest dużo fajniej. Uwielbiam takie trawki. Nawet uschnięte drzewa ładnie mi się tu komponują.
Chatka przy szlaku. Malutka, otwarta, żeby wejść trzeba się mocno schylić.
W środku dobrze wyposażona, wysprzątana. W zasadzie 2 osobowa, choć kolejne 2 osoby jakoś zmieszczą się na pięterku. Są karimaty, koce, nawet śpiwory.
Jest sklepik samoobsługowy z magnesikami, pamiątkowymi obrazkami.
Kasa, ale czy fiskalna?
Na koniec zaglądam jeszcze na zaplecze chatki i prawie padłem. Kolejny sklep, spożywczy. Można sobie kupić coś do jedzenia, ale przede wszystkim jest piwo! Słyszałem o takich wynalazkach, ale pierwszy raz zobaczyłem na żywo.
Idziemy dalej. Zaczynają się widoki.
Po prawej wystaje Krywań, a na wprost Boczny grzbiet Bystrej.
Przebijamy się przez kosówki. Po południowej stronie Tatr Zachodnich strefa kosówek jest bardzo rozległa.
Wraz ze wzrostem wysokości n.p.m. wysokość kosówek maleje, jest też coraz więcej miejsc odkrytych.
Widok wstecz.
Powoli opuszczamy kosówki.
Jagody i borówki na wypasie, można nieco podjeść, choć oczywiście NIE WOLNO.
Dolina Raczkowa z góry.
Widać już cel - Baraniec po lewej.
Zbliżamy się.
Widok wstecz.
Szczytujemy
Dalej szlak prowadzi na Rohacze.
Wyciągam po piwku. Ukochana nie wiedziała że mam
Od razu zapanowała radosna atmosfera
Pięknie jest. Widok w stronę Banówki.
Schodzimy innym grzbietem.
Ostatnie spojrzenia w kierunku Barńca.
Przed nami kosówki.
Widok na Niżne Tatry.
Na koniec strome zejście wśród traw.
Potem jeszcze godzinkę magistralą pod Tatrami w porze zachodu słońca.
Bardzo przyjemny i wyciszający odcinek.
Tak upłynął pierwszy dzień tego spontanicznego i niespodziewanego wyjazdu.
Słowacja to stabilny kraj - w sierpniu 2021 roku magnes ten też kosztował 2 euro,
_________________ Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
To bardzo dobra wiadomość. Po pierwsze nie ma inflacji, a po drugie, interes nie upadł przez 2 lata, więc do chatki docierają sami uczciwi ludzie. Radość Ukochanej, kiedy wyciągnąłem na szczycie radlerka dla niej - bezcenna
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5856 Skąd: Kraków
Wysłany: 2023-09-11, 16:55
Trawki pierwsza klasa, ludzi mało. Zdjęcia pikne, nie ma to jak pełna klatka Kolorki ładnie nasycone
Radler nie był za ciepły po całym dniu noszenia w plecaku?
Wiedziałem że tak będzie we wrześniu, mam doświadczenie górskie w tym temacie
laynn napisał/a:
Mam chyba póki co faworyta na relację miesiąca
Na pewno masz na myśli moją relację z Jaworników
Sebastian napisał/a:
Radler nie był za ciepły po całym dniu noszenia w plecaku?
Przy chatce było chłodno, a oba piwka umieściłem w dobrze izolującym pokrowcu na aparat. Temperatura była idealna! Zresztą poranki w dolinach były bardzo rześkie.
To był w zasadzie mój główny plan górski na ten rok. Wyjść na Bystrą, od południowej strony, grzbietem przez Jeżową Kopę i Zadnią Kopę. Czytałem relację, że to fajna przygoda, a i tu na forum polecono mi tą trasę.
Odsypiamy wczesne wstawanie w dniu dojazdu, wyruszamy na spokojnie o 8 rano. Jest rześko, słońce operuje intensywnie.
Kolorki mają się dobrze
Wstyd się przyznać, ale gubimy się na magistrali. Najpierw z powodu zwykłej niedbałości, nie patrzyłem gdzie idzie szlak, bo wydawało mi się, że tu się nie da zgubić. Potem zakładałem, że nie ma oznaczeń, bo ścięli drzewa, w końcu miałem nadzieję, że przecież i tak dojdziemy, najwyżej ciut inną drogą. Na koniec jak już nie było wyjścia zrobiłem skrót i prawie zginęliśmy w chaszczach.
Odnaleźliśmy się tracąc godzinę.
Takie chatki mają Słowacy pod Tatrami.
Niestety Ukochana oznajmiła, że ma kontuzję po wczorajszym schodzeniu z Barańca i robi sobie dzień wypoczynkowy. Rozstaliśmy się przy wejściu do Doliny Bystrej. Tak wygląda szlak idący doliną u jej wylotu.
A tak wygląda pozaszlak na Ježovą.
Najwyraźniej ktoś się tymi ścieżkami opiekuje.
W komfortowych warunkach nabieram wysokości i nawet trochę żałuję, że jest tak łatwo.
W pewnym momencie ścieżka przecina kawałek lasu i tu zaczynają się problemy. Rozdziela się na wiele podścieżek, z których każda kończy się ślepą uliczką w kosówce. Sprawdzam trzy warianty, potem się cofam, sprawdzam kolejne. Zgubiłem się i nawet nie wiem czy właściwa ścieżka jest z prawej, czy z lewej.
Dobrze, że Ukochana rozsądnie zrezygnowała już na wstępie, bo miałbym pozew rozwodowy w przygotowaniu A ja cóż, walczę sobie z chaszczami, w końcu jestem w swoim żywiole Wystarczy trochę determinacji i już się odnalazłem, na dodatek dość wysoko
Znowu jest luksusowa ścieżka w kosówkach.
Z góry obserwują mnie parolotniarze.
Dzikie zwierzęta, kiedy wyczują zapach Tobiego to pędzą na złamanie karku i giną w przepaściach, albo padają z wycieńczenia po kilkuset kilometrach.
Z ulgą wychodzę w obszar z trawkami. Teraz już tylko pyk i jestem na górze.
Idę, sapię, zmieniają się kolory. Oczywiście wiem, że to co wydaje się już szczytem to na pewno nim nie jest, bo szczyt się dopiero wyłania dalej. I tak się można zapętlić.
Idę a końca nie widać. Ileż można tych przedszczytków porobić?
W końcu jestem. Teraz pyk po płaskim i jestem na Bystrej. No może nie tak pyk, Bystra widoczna z prawej. Nižná Bystrá pośrodku. Między mną z Niżną jakaś góra, między Niżną a Bystrą też coś jest, nie do końca widać co.
Ale jest pięknie, idę. Patrzę w stronę Krywania.
Ewidentnie się zbliżam. Przewyższenia pomiędzy poszczególnymi szczytami jakby się powiększały.
Nižná Bystrá już blisko.
Widok na Bystrą. Jeszcze będzie do niej kawałek.
Szczytuję. Widok na Starorobociański.
Kominiarski, Ornak.
Zejście trochę mnie zaskakuje. Jest stromo, trzeba trochę kombinować. Szukać drogi.
Dobrze, ze mam Tobiego, jemu zawsze się chce gdzieś podskoczyć i zobaczyć co jest po drugiej stronie
Za nami stromy skalisty fragment trasy. Nie jakoś przesadnie trudno, ale nie nastawiałem się na takie "wspinanie". Czasu trochę zeszło.
A przede mną dalsze przygody. Jednak jest po drodze jeszcze coś do pokonania.
Zmęczenie narasta, ale jest pięknie. Są kolorki.
Są fajne widoki na boki. Na północy Kominiarski.
Na południu Kotłowa.
Widok wstecz. Dokładnie tędy przeszedłem.
Odpoczynek przed ostatnim podejściem.
Na Bystrej jestem 17:20, ponad 9 godzin zajęło dotarcie tutaj od wyjścia z kwatery.
Trzeba się sprężyć na powrocie.
Tobi spogląda na ciemną stronę.
Baraniec na ostatnim planie, Otargańce przed nim.
Tobi chce najwyraźniej wracać bezszlakowo przez Kotłową. Ja jednak odpuszczam i decyduję się zejść szlakiem. Choć widok ścieżki na Kotłową jest przecudny.
Bystra w zachodzącym słońcu.
Widok w dół, dolina już w całkowitym cieniu.
Pędzę w dół ile sił, ale Tobi i tak jest szybszy, co chwilę musi na mnie czekać
Docieram do wylotu doliny łapiąc poświatę zachodu na Krywaniu.
A potem magistralą na kwatery. Zejście z Bystrej i dojście magistralą do Doliny Raczkowej zajęło mi niecałe 3 godziny. Niezłe tempo jak na emeryta.
Trzeba było odespać wczesne wstawanie i dojazd poprzedniego dnia. Góry to ma być przyjemność
Sebastian napisał/a:
Uwierzyłeś?
Wierzę Ukochanej zawsze.
Sebastian napisał/a:
mandat za chodzenie po szlakach
Za wszystko teraz są mandaty...
Sebastian napisał/a:
Zaczynam ci tego zazdrościć
Starości? Daj spokój, to już nie ta forma co kiedyś. Jako 30-latek czułem się w górach naprawdę mocny.
Sebastian napisał/a:
Bardzo ciekawa relacja video z tej trasy
Mam wrażenie, że już to widziałem. Jeżeli chodzi o zgubienie się, to ja się zgubiłem inaczej. Najważniejsze, że wszyscy się znaleźli i zrealizowali plany
Ach te spontany. Wiele wspomnień przywołałeś obrazkami.
sprocket73 napisał/a:
Tobi chce najwyraźniej wracać bezszlakowo przez Kotłową. Ja jednak odpuszczam i decyduję się zejść szlakiem. Choć widok ścieżki na Kotłową jest przecudny.
Naście lat temu w kopule szczytowej była koleba. Pobłądziłem dalej w dół aż dol. Cichą, gdzie po 22:00 wlazłem na patrol tanapu w terenówce. Później jeszcze w Tomanowej spotkanie trzeciego stopnia oko w oko młody niedźwiadek zakwestionował rezerwację..
Jest co pooglądać . Takie trawy to jeszcze fajnie wyglądają, jak wiatr nimi buja.
Ciekaw jestem czy u nas by się uchowały takie sklepiki bez sprzedawcy - w sensie czy by ludzie płacili biorąc piwo, magnes i co by tam jeszcze było. I trochę zaskakujące że ten zwyczaj się u nas nie pojawia, bo nie słyszałem o takich sklepach w naszych górach
laynn [Usunięty]
Wysłany: 2023-09-12, 07:06
sprocket73 napisał/a:
masz na myśli moją relację z Jaworników
No no
Sebastian napisał/a:
bardzo ładne foto, nastrojowe, dużo czerni
Piękne!
Zresztą zdjęć z pięknymi widokami dużo więcej. A wycieczka super, prawie jak ta w Jaworniki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach