a propo's Wyborów, polityki, Unii, standardów, ISO itd
laynn (pozostali narzekający też), strasznie mi przykro, że trafialiście na takich pracodawców/prywaciarzy/. Przecież mamy wolny rynek - negocjuj pensje. Wprawdzie ponad 8 lat mam święty spokój od pracowników (z nazwy), to już błędów młodości bym nie popełnił, aby pracownicy dużo mniej pracowali i więcej jeździli na wypoczynek i w nie gorszych hotelach nocowali niż ja z rodziną. Kilku tak rozpuściłem, że po rozstaniu trudno było im odnaleźć się w życiu, zaś szpan kosztuje. Na pocieszenie pozostają od czasu do czasu telefony od firm windykacyjnych (ostatni 3 tygodnie temu), którym krótko odpowiadam: jest to dobra wiadomość, ale delikwent już dawno nie pracuje
Dziwne macie też dzieci - może ma to związek z genetyką? Z moimi pociechami nigdy nie było problemu nie tylko w kwestii kulinarnej, ale wychowawczej i edukacyjnej. Szkoda, że się praktycznie w wieku 21 lat usamodzielniły/ą/ i wyfrunęły z domowego ogniska - może to kwestia ambicji i honoru - podejrzewam też genetykę jako przyczynę
Dziwne macie też dzieci - może ma to związek z genetyką? Z moimi pociechami nigdy nie było problemu nie tylko w kwestii kulinarnej, ale wychowawczej i edukacyjnej. Szkoda, że się praktycznie w wieku 21 lat usamodzielniły/ą/ i wyfrunęły z domowego ogniska - może to kwestia ambicji i honoru - podejrzewam też genetykę jako przyczynę
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Ja pewnie skorzystam z rady Krzysia i czasem kabakowi dam taki sloiczek coby tez je tolerowala, bo sa czasem takie sytuacje ze zupelnie nie ma jak albo nie ma czasu babrac sie z gotowaniem i czlowiek wtedy jakiegos chiniola tez wciaga i nieszczescia nie ma jak czasem cos takiego chemicznego sie zje. Wiec warto aby czasami i dzieciakowi moc cos takiego dac. Zreszta jak dobrze pojdzie i wszystko sie uda to kabaczek w okresie zycia "sloikowym" bedzie w rejonie gdzie nie wiem czy takie sloiki beda wogole dostepne. Wiec bede i tak pewnie zmuszona aby codziennie gotowac na marusi i przecierac ziemniaki, marchewki i inne dynki czy baklazany.
Nie wiem tez na ile dziala to co mowi moja babcia ze dziecko zje wszystko pod warunkiem ze mu sie pozwoli solidnie zglodniec. Moze sie zmienilo i teraz rodza sie takie francuskie pieski ze bardziej grymasza i maja swoje fanaberie zywieniowe i doswiadczenia babc sa juz nieaktualne?
Cos w tym moze byc ze takie rzeczy dla dzieci robia jednak lepsze niz dla doroslych. Nie wiem czy z przyzwoitosci, czy sa jednak jakies bardziej restrykcyjne normy na gowno ktore tam pakuja? Jakis czas temu w aptece zazeralismy sie kocim zarciem Kumpela ma hodowle kotow brytyjskich i zywi je wedlug jakis tam wydumanych wymogow zwiazku kociego m.in. zarciem z puszek specjalnie dla tej rasy. Kupuje to gdzies przez internet i takie puszki tanie nie sa. Ale jak sobie poczytalismy sklad to oczy wyszly z orbit w sensie ze w konserwie jest 97% miesa! I tak sie skonczylo zesmy kolezance polowe tych puszek zjadly. One sa takie mpze troche niedoprawione ale smakuje miesem a nie chemia jak konserwy dla ludzi, a np. z musztarda smak jest rewelacyjny! wiec kiedys naprawde zaczelam rozwazac czy na wyjazdy nie zaczac kupowac zarcia dla kotow
Nie wiem jak to dziala czy na zasadzie "czlowiek nie swinia wszystko zje" i ma wygaszone jakies instynkty bardziej niz zwierzeta? albo bogaci ludzie dbaja o swoje rasowe zwierzeta i chca zeby sie dobrze odzywialy? a ludzie zwlaszcza u nas mam wrazenie ze maja takie podejscie ze jedzenie to jest wlasnie cos na czym mozna przyoszczedzic, zjesc byle co a potem miec kase na remont czy nowe auto. Nie ma u nas jakos kultu jedzenia takiego jak np.w Gruzji, gdzie dom sie sypie na glowe ale stol musi byc pelny dobrego zarcia. Ja bardzo sie zgadzam z tym co tez mowi moja babcia ze "czlowiek grob sobie kopie lyzka" wiec wydaje mi sie ze na jedzeniu nie mozna oszczedzac ani pieniedzy ani czasu, bo to co dobrze zjemy to w nas zostaje i jest dla naszego zdrowia. A zdrowie jest najwazniejsze.
Nie wiem tez na ile dziala to co mowi moja babcia ze dziecko zje wszystko pod warunkiem ze mu sie pozwoli solidnie zglodniec. Moze sie zmienilo i teraz rodza sie takie francuskie pieski ze bardziej grymasza i maja swoje fanaberie zywieniowe i doswiadczenia babc sa juz nieaktualne?
Basia Z. pisze:[
Natomiast były takie pasztety z "Gerbera" z główką niemowlęcia, bardzo smaczne, mówiliśmy na to "pasztet z niemowląt" i był to przysmak, również dla dorosłych np. na rajdach.
Cos w tym moze byc ze takie rzeczy dla dzieci robia jednak lepsze niz dla doroslych. Nie wiem czy z przyzwoitosci, czy sa jednak jakies bardziej restrykcyjne normy na gowno ktore tam pakuja? Jakis czas temu w aptece zazeralismy sie kocim zarciem Kumpela ma hodowle kotow brytyjskich i zywi je wedlug jakis tam wydumanych wymogow zwiazku kociego m.in. zarciem z puszek specjalnie dla tej rasy. Kupuje to gdzies przez internet i takie puszki tanie nie sa. Ale jak sobie poczytalismy sklad to oczy wyszly z orbit w sensie ze w konserwie jest 97% miesa! I tak sie skonczylo zesmy kolezance polowe tych puszek zjadly. One sa takie mpze troche niedoprawione ale smakuje miesem a nie chemia jak konserwy dla ludzi, a np. z musztarda smak jest rewelacyjny! wiec kiedys naprawde zaczelam rozwazac czy na wyjazdy nie zaczac kupowac zarcia dla kotow
Nie wiem jak to dziala czy na zasadzie "czlowiek nie swinia wszystko zje" i ma wygaszone jakies instynkty bardziej niz zwierzeta? albo bogaci ludzie dbaja o swoje rasowe zwierzeta i chca zeby sie dobrze odzywialy? a ludzie zwlaszcza u nas mam wrazenie ze maja takie podejscie ze jedzenie to jest wlasnie cos na czym mozna przyoszczedzic, zjesc byle co a potem miec kase na remont czy nowe auto. Nie ma u nas jakos kultu jedzenia takiego jak np.w Gruzji, gdzie dom sie sypie na glowe ale stol musi byc pelny dobrego zarcia. Ja bardzo sie zgadzam z tym co tez mowi moja babcia ze "czlowiek grob sobie kopie lyzka" wiec wydaje mi sie ze na jedzeniu nie mozna oszczedzac ani pieniedzy ani czasu, bo to co dobrze zjemy to w nas zostaje i jest dla naszego zdrowia. A zdrowie jest najwazniejsze.
Ostatnio zmieniony 2015-10-30, 10:28 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
kocie czy psie żarcie to, moim zdaniem, jest mocno słone... przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie Zwłaszcza sucha karma Z puszki mi nie podchodziło, bo ja w ogóle nie lubię żadnego rodzaju konserw, ale fakt - kot czegoś, co wali chemią nie zje... to w sumie tak jak z dzieckiem - jak nauczysz kota żreć tylko kupne, to potem resztek nie ruszy. Inna sprawa, że niektórzy futrują koty tylko resztkami, a nie wszystko kot czy pies powinien jeść lub pić, wiele rzeczy im szkodzi...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:kocie czy psie żarcie to, moim zdaniem, jest mocno słone... .
To wlasnie wogole slone nie bylo, wrecz mozna powiedziec ze bylo troche mdle wiec z musztarda smakowalo lepiej. To nie byla sucha karma tylko jakby pasztet, acz nie taki mazisty tylko bardziej jakby podrobione kawalki miesa w malej ilosci sosu wlasnego. Suchej karmy nigdy nie probowalam, no chyba ze wliczac do tego kolby dla swinek morskich ktore nieraz troche obgryzlam zanim wlozylam do klatki
Ostatnio zmieniony 2015-10-30, 11:24 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ceper pisze:laynn (pozostali narzekający też), strasznie mi przykro, że trafialiście na takich pracodawców/prywaciarzy/.
Widzisz ja nie narzekam. To raz, dwa ja nie miałem takich sytuacji. Trzy akurat ja nie marudzę. To co chce mieć mam, natomiast Ty mimo (tak się chwalisz a jak jest?) to chyba szczęśliwy nie jesteś. Czego mi trzeba? Zdrowia, ale bogactwo to nawet Kulczykowi nie pomogło...
Vision pisze:Co do zarobków, to o czym my mówimy, właściciel tej samej firmy w Anglii płaci pracownikowi na start 1000 funtów, a u nas 1500 zł. Więc jak dla mnie zdecydowanie większym oszustem jest tu ten zagraniczny przedsiębiorca, który wywozi stąd niebotyczne sumy, a my z tego za wiele nie mamy. Dla takiego zagranicznego właściciela sklepu, to są sprawy groszowe, w porównaniu dla kolesia, który ma 5 osobową firmę, dlatego wg mnie nie za bardzo można to porównywać.
Tylko, że te stawki u nas to proponował nasz rodak, najczęściej. Dlatego jak już wspomniałeś rozmawiamy o zarobkach głodowych.
Choć jak już ceprowi napisałem, ja tam jestem w miarę zadowolony.
Może to dlatego, że nie mam konsumpcyjnego nastawienia do życia. Nie zmieniam co chwila rzeczy typu telewizor czy komputer.
Pewnie niedługo będzie jak mówisz, bo już widzę tak zwane oszczędności u mnie ale na to nie poradzimy.
Vision pisze:Nie chciałbym, ale idąc tą drogą co teraz, za niedługo będziesz zasuwał tak i w marketach i większych firmach. Jest to tylko kwestią czasu. A o prywatnej małej firmie, będziemy mogli pomarzyć, bo tak działa ten ówczesny kapitalizm i wolny rynek.
Wiesz jak tak się zacznie dziać to ja coś swojego otworzę. Wtedy będę sam zasuwał ale za inne pieniądze.
Po co zasuwać, proponuję od razu zatrudnić kilku pracowników i pokazać im, kto jest szefemlaynn pisze:Wiesz jak tak się zacznie dziać to ja coś swojego otworzę. Wtedy będę sam zasuwał ale za inne pieniądze.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Po pierwsze - ja też nie mam. W opisanych szerzej dwóch przypadkach pracownicy byli na początku traktowani jak rodzina, np. nie było ewenementem, że na urodziny dostał "do ręki" 500 zł /czasem trudno trafić z prezentami/. Zadowolony pracownik to dobry pracownik, więc żal rozstania jest chyba po obu stronach, chyba że pomimo dobrych warunków /sam takich nie miałem w energetyce, firmie informatycznej lub w tfu, tfu urzędzie/ ich aspiracje sięgają dużo wyżej...
Nie walczę z wiatrakami, ale przywracam normalność. Z uśmiechem na twarzy na co dzień załatwiam sprawy na poczcie i US, ale gdy widzę rażące zaniedbanie, wówczas delikatnie zwracam uwagę. Gdy nie pomaga siła argumentów, to należy stosować argument siły poprzedzony możliwościami, które dają przepisy prawa
Nie walczę z wiatrakami, ale przywracam normalność. Z uśmiechem na twarzy na co dzień załatwiam sprawy na poczcie i US, ale gdy widzę rażące zaniedbanie, wówczas delikatnie zwracam uwagę. Gdy nie pomaga siła argumentów, to należy stosować argument siły poprzedzony możliwościami, które dają przepisy prawa
Ostatnio zmieniony 2015-10-30, 13:29 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Bubo tzw niejadki , prawdziwe czyli z problemem medycznym to pewnie jakiś promil populacji ."Niejadka" tworzy jego rodzina . Kiedyś , tak apropos , nasza ukochana Pani Pediatra powiedziała .... zauważcie państwo , że w rodzinach wielodzietnych gdzie jest minimum egzystencjalne , za żadnym dzieckiem matka nie biega z łyżeczką jedzenia i żadne nigdy nie zmarło z głodu ... Nasze nigdy nie były niejadkami , bo tak je wychowaliśmy . Mimo naszych rad w niektórych młodych rodzinach z naszych znajomych , tam gdzie matka ma zbyt dużo czasu lub dzieci są pod dłuższą opieką babć , tam niejadki się trafiają .Dziecko jest doskonałym obserwatorem i widzi jakie jego zachowanie wywołuje duże zainteresowanie jego osobą ...a w końcu ile mogę płakać ? , nie będę jadł , niech sobie pobiegają za mną ..
Dzięki Krzyś66 za wyjaśnienie - faktycznie w domu była biedą z nędzą, więc ani ja, ani moje rodzeństwo niejadkami nie było. Czas niemowlęctwa moich dzieci przypadał na czas mojego korpo-urzędowania, czyli proza życia. A ja tu winiłem genetykę lub gloryfikowałem sposób wychowania! To nadmiar luksusu jest podstawową przyczyną i małe dzieci to dostrzegają, więc już mają swoje fochy - podobnie jak górnicy widzący szansę na darmową kasę, to wolą palić opony, niż wziąć się do pracy
Ostatnio zmieniony 2015-10-30, 17:37 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Krzyś66 pisze:Nasze nigdy nie były niejadkami
a pisales ze starszy nie chcial jesc zarcia ze sloikow- a jak nie je czegos co sie nadaje do jedzenia i nie ucieka na drzewo -znaczy niejadek!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości