Rano, ok. 9.00 (czyli najwcześniej jak to możliwe niestety) dotarłam do Lubomierza. Dosyć szybko odnalazłam zejście na szlak ku Polanie Folwarcznej, skręcając tuż przy rzece Mszance.
Minąwszy kilka zabudowań, założyłam stuptuty, bo teraz czeka mnie tylko to - zupełnie nieprzetarty szlak

Dotarłam do pierwszej polany, skąd już mogłam podziwiać Lubomierz, a także okoliczne i nieco dalsze góry

Co jakiś czas miałam szlak przetarty przez zwierzynę, a i śniegu jest było najwyżej po kolana

Polana Folwarczna również czaruje zimą i ładnymi widokami.
Jako że to mój debiut w tym rejonie, zaczęły się schody, bo nie mogłam znaleźć rozwidlenia szlaków. W końcu doszłam do szlaku zielonego w stronę Łętowego i na zasadzie "gdzieś musi być też w drugą stronę" udało mi się znaleźć szlak na Jasień. Mordka mi się od razu ucieszyła!
Ale tutaj zaczął się już śnieg po pośladki

Na początku drogi zielonym pstryknęłam jeszcze kilka zdjęć.
W okolicy Łąk, mniej więcej tutaj....:
....zgubiłam szlak


W końcu zaczęłam zbliżać się coraz poważniej do Jasienia


Słońce zaczęło chować się za chmurami, a ja szlak z Lubomierza na Jasień pokonywałam 4 godziny (w warunkach letnich wg mapy to 2), więc uznałam, że nie ma sensu iść na Mogielicę, jeśli nadal będę się tak zapadać, bo przed zmrokiem nie wrócę do domu

Poszłam więc dalej w poszukiwaniu szlaku żółtego, obracając się tyłem do tych pięknych widoków:
W stronę tychże:
Po drodze, zanim zgubiłam szlak żółty na stałe (:D), pokazały się jeszcze Tatry:
W pewnym momencie poszłam drogą, którą jechał wcześniej skuter śnieżny (plus - wygodnie się szło



Wyszłam gdzieś pomiędzy Lubomierzem Przysłop, a Szczawą Białe. Jako że bliżej miałam do Szczawy, to tam udałam się na przystanek i niedługo czekając wsiadłam do autobusu, który odwiózł mnie do domu

Widoki naprawdę fajne, wycieczka też, chociaż dosyć krótka. Jednak w związku z tym, że szłam sama, a mogłabym nie zdążyć dotrzeć "na czas" na Mogielicę, wolałam nie ryzykować i w odpowiednim według mnie momencie zejść w dół

Zdjęcia: Tylko na Jasień
