Postautor: Wiolcia » 2025-08-13, 13:44
Ja tam Adriana rozumiem. To trochę jak z tą "świeżością" poruszaną kiedyś na forum przy okazji, chyba, relacji Coldmana. Larum się wtedy podniosło, bo ktoś miał inne zdanie, ktoś się nie zgadzał i tak dalej. A ja podziwiam sprocekta, bubę, Dobromiła i innych, że im się tak ciągle chce i chce. Ja mam w tym temacie trochę jak z poezją Słowackiego: jak zachwyca, jeśli nie zachwyca? Bo jak ktoś czuje świeżość, idąc enty raz na Rysiankę czy Szyndzielnię, to fajnie dla niego. No ja niestety nie czuję tego, co za pierwszym, drugim razem, gdy lata temu odkrywałam góry po raz pierwszy, drugi, dziesiąty. Teraz, jak się trafi fajny warunek pogodowy, to super. A jak nie, to miło jest wyjść w góry, ale tych zachwytów z czasów pierwszych wędrówek już nie ma. Wiadomo, że można kombinować różnymi wariantami, ale to często odgrzewanie kotleta. Może dlatego, że ostatnio górsko kręciłam się wokół komina i to mnie bardzo nie... kręciło.
Teraz wolę często na kajak się wybrać niż w góry. A w ogóle w góry w tym roku praktycznie nie chodzę z wiadomych przyczyn i jakoś mi tego nie brakuje bardzo. Myślałam, że będzie gorzej. Przesyt? Może, jak to mówią, "w dupach się poprzewracało" i człowiek nie docenia tego, co ma. Ale taki jest fakt. I to też przekłada się na działalność internetową, relacyjną, komentatorską.
Więc, mając nadzieję, że ten stan minie, i że, Adrianie, wrócisz do gór, fotografii i relacji (ja bardzo je lubię i cenię, więc szkoda by było, gdybyś zamilkł), kończę ten przydługi post. A może na kajak byś się wybrał?