Dzisiejszą wycieczkę mógłbym zatytułować,pięć wież widokowych i Chrystus lub z Magurką w tle.Ale po kolei.Miałem jechać z moim dziewczynami ,lecz dzień wcześniej Julka bardzo późno wróciła z występów i nie miała siły.Mam wolną rękę,więc rozszerzam wyjazd.Był w planie poranny wschód i mgiełki u stóp.Może następnym razem.Dzisiejszym towarzyszem będzie mi auto i rower.Dzięki rowerowi obskoczę więcej jak mógłbym z buta.Słowacja wieżami stoi,a górna Orawa to już szczególnie.Pierwszy postój koło kościoła w Zubrohlavie.
Chwilka jazdy rowerkiem w pięknych okolicznościach przyrody
i jest pierwsza wychlidka.
Kilka widoczków.
Po krótkiej przerwie pora odwiedzić kolejną atrakcję.Pędzę do miejscowości Klin,a tam na wzgórzu wyłania się z mgły.
Podjazd ciężki,ale widok wynagradza.
Nic,trzeba jechać dalej.Widoki.
Dojeżdżam do kapliczki na Kopanicy,
a po chwili przede mną świetny widokowy zjazd.
Mijam krzyż pod Brestovką
i pośród cudnych łączek
w miarę sprawnie melduję się przy samochodzie.Teraz podjadę do wsi Zakamienne.Tam czeka kolejna wieża.Parkuję obok kościoła
mijam Kalwarię
i podjeżdżam pod kolejną wieżę.
Widoczki z kolejnej wieży piękne.
Krótka przerwa i kolejna wieża nad Krusetnicą.Ponieważ jest tam krótko i strome podejście idę z buta.
Ławeczki i tablice informacyjne na trasie .
Jest to jedyna wieża przy której znajduje się kibelek.Wracam do auta i jadę do Lokcy.Tam czeka na mnie kolejna wieża zbudowana przez pasjonatów.Tu znów korzystam z roweru,czasami ciężko ale zjazd wynagrodził trud podjazdu. Wieża.
Kilka widoków
i jeszcze rzut na Orawskie Morze.
Powinno być na tyle,ale jeszcze w drodze powrotnej wstępuje na wieżę w Oravskiej Polhorze.A co.
I taki to był dzień.Dziękuje za dotrwanie.