kristoff73 pisze:Ale ja od kościoła jestem baaardzo daleko. Dosłownie i w przenośni
Ja też od kościoła jestem daleko. Na ostatniej mszy, chociaż nie wiem czy to w ogóle msza bo już nie pamiętam jak to wyglądało, to byłem na bierzmowaniu, bo tak wypadało.
Potem w kościele wprawdzie byłem jeszcze 3 razy. Dwa razy na jakimś weselu i raz na pogrzebie, chociaż na tym pogrzebie to stałem na dworze.
Tak czy tak to ostatnie wesele to było ponad 10 lat temu. Ale nie czuję żadnej urazy, ani do katolików ani do księży. To już kiedyś większą czułem do księży, ale teraz mam to gdzieś. Jak już kiedyś pisałem ludzi oceniam jako jednostki, a nie przez jakieś grupy do których należą.
Co więcej, ja w ogóle jestem antyrodzinny bardzo, byłem zapraszany na więcej wesel, ale od lat na nie nie chodzę, bo nie lubię, przez co jestem często wytykany przez wujków i ciotki palcami jak jakiś dziwak.
Piotrek pisze:Prowokatorów całej sytuacji.
A wg mnie właśnie nie. Taka prowokacja jak dla mnie tego nie usprawiedliwia do końca. Tym bardziej wina nie leży po jednej stronie jak już się coś faktycznie stanie. To tak samo jakby ktoś Ciebie sprowokował i Ci powiedział coś głupiego, a Ty byś go za to pobił czy powybijał mu szyby w mieszkaniu. I kto wtedy w sądzie poniósł by konsekwencje? Tłumaczenie, że Cię sprowokował raczej by nie pomogło. Nie jestem też za rozwiązywaniem jakichś sporów siłą czy oporem. Od tego mamy ponoć tą wątpliwą demokrację. No ale za 3 lata kolejne wybory i jak się ludziom to nie podoba, to będą mieli okazję to zmienić. Od dawien dawna było wiadomo że PiS w tą stronę będzie grał, takich wartości będzie bronił i nic nie sugerowało, że mieli by się pod tym względem zmienić, a mimo to ludzie ich wybrali. Mi też się wiele rzeczy w kraju nie podoba od dawna, ale nie wychodzę na ulicę, tylko raczej się dostosowuję do "większości". No trudno, wojować nie będę.
No a ta sprawa to dla mnie też, nie takiej rangi jak już pisałem. Aż sprawdziłem ile tych aborcji się w Polsce teraz przeprowadza. Około 1100 aborcji rocznie, co daje na dzień 3. Więc problem faktycznie dotyczy 3 kobiet dziennie. nawet mniej, bo to orzeczenie nie zabrania wszystkich aborcji, więc nie wiem dokładnie ile to by faktycznie dotyczyło, no ale powiedzmy, że 2-3 kobiet na dzień. I powiedzmy sobie też od razu szczerze taką rzecz... Już teraz te przepisy były o wiele bardziej ostre niż w innych krajach i już teraz polki wyjeżdżały za granice w tym celu, bo w Polsce to nielegalne i jakoś pomimo niezadowolenia z tym żyły. Więc wydaje mi się, że większość zdeterminowanych jak nie wszystkie i tak by sobie z tym poradziły, tak na dobrą sprawę i tej aborcji dokonały tak czy tak. Owszem przepisy są głupie, ale też da się je legalnie obejść, jest trochę trudniej, ale się da.
Ja też od lat narzekam na robotę w Polsce, na niskie zarobki, na wyzyskiwanie, to mi się doradza, żebym wyjechał jak mi się nie podoba. No ale jakoś z tym żyłem póki co.