Niebrzydka sobota.
Czy w B.Żywieckim są krokusy? Podobno są. Wybraliśmy się do Rajczy i bezszlakowo przez Wilczy Groń i Kiczorę przemieszczaliśmy się w kierunku Zapolanki.
Jest tam dość płasko, widokowo. Rozległe łąki z delikatną drogą grzbietową. Lubię takie klimaty.
Przereklamowane krokusy znaleźliśmy, chociaż spodziewałem się więcej.
Powoli nabieraliśmy wysokości. Ostatnie zabudowania Zapolanki. Fajne miejsce na domek.
A potem wkroczyliśmy w straszną strefę zimy. Podchodzimy pod Redykalny Wierch.
Sucha Góra - nigdy tam nie byłem. Początkowo plan był taki, żeby przejść przez jej wierzchołek, ale jak zobaczyłem, że śniegu jeszcze dużo to spasowałem. Niebieski szlak przechodzi bokiem.
Szlakiem nie było wcale lepiej. Trochę pobrodziliśmy w błotku śniegowym. Sucha Góra nie była sucha.
Na powrocie mieliśmy przygodę. W malutkim przysiółku Sarnówka porzuciliśmy szlak aby zejść grzbietem w stronę auta. Z jednego domostwa przez otwartą bramę wybiegł wilczur i chciał zjeść Tobka. Ja byłem trochę z tyłu i mogłem tylko patrzeć. Ukochana osobiście musiała odeprzeć atak. Byłem w szoku i nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Wilczur był w jeszcze większym szoku.
Zachód zastał nas na ostatnim pagórku - Surpaja Groń.
Bardzo miła wycieczka. Opaliło nas. Cały czas, nawet w strefie zimy, szedłem w koszulce z krótkim rękawem