Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-11-17, 18:35   Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Schodziłem trochę śląskich, polskich i zagranicznych gór ale jeszcze nigdy nie byłem z plecakiem w Bieszczadach :! Co prawda dwukrotnie zajrzałem w to pasmo - raz autobusem na kilka godzin do Ustrzyk Dolnych, a raz samochodem zwiedziłem kilka cerkiewek w okolicach Komańczy, ale to jednak nie to samo... Bieszczady Zachodnie od dobrych kilku lat wypisywałem w planach na nowy rok, w końcu przestałem to robić, bo ciągle się nie udawało. Aż do obecnego listopada :)

11 listopada o pierwszej w nocy ładuję się z Eco w Katowicach do autobusu dalekobieżnego na wschód. Podróż jak na polskie warunki trwa krótko, bo nieco ponad pięć godzin, ale nie powiedziałbym, że jesteśmy wypoczęci. Prawie nie spałem, w poprzednią noc również, więc czuję się trochę jak zombi... ale tylko trochę.

Autobus wyrzuca nas w Lesku na jakimś obskurnym placu, wokół którego pełno informacji o centrali nasiennej. Przyjechał za wcześnie, ciekawe jakby ktoś przyszedł punktualnie na moment odjazdu i został wystawiony do wiatru? Pogoda jest taka jak w prognozach - pochmurno, szarawo i mży. W dodatku Andrzej zostawia w autobusie chustę - standard.


Maszerujemy do centrum Leska. Wymarłe. Kompletnie. Wiemy, że jest około 6.30, ale to w końcu miasto powiatowe (choć wielkością to raczej duża wieś).


Oglądamy kilka pomników, fotografujemy mapę i schodzimy w dół zobaczyć synagogę z XVII wieku. Jest nietypowa, posiada m.in. wieżę dawnego żydowskiego więzienia oraz kościelno-pałacowe szczyty, nie ma drugiej takiej w Polsce.



Po zdewastowaniu w czasie wojny, zawaleniu dachu w latach 50. jest obecnie zabezpieczona i działa jako galeria oraz muzeum.

Kawałek niżej żydowski cmentarz. Odbijamy się od zamkniętej kłódką bramy klnąc długo i głośno, a wtedy nagle z sąsiedniego budynku wychyla się przez okno facet i pyta, czy obudzić teścia, który ma klucz. No pewnie :)

Co prawda teść obudzić się nie dał, ale klucz dostaliśmy. Kirkut jest spory, zachowało się 1600 macew, część w niezłym stanie.


Jest też kilka macew nowych oraz daszek nad grobem cadyka, do którego pielgrzymują do dzisiaj chasydzi.




Oddajemy klucz opiekunowi i zaglądamy na nekropolię wojskową. Spoczywa na niej 600 żołnierzy austriackich, niemieckich i rosyjskich poległych i zmarłych w okolicy w czasie Wielkiej Wojny.



Cmentarz wygląda dość skromnie w porównaniu z tymi z zachodniej Galicji, lecz tutaj nie zdążono przeprowadzić masowych prac przy budowie cmentarzy, bo skończyła się wojna. Żołnierzy chowano wspólnie, niezależnie od narodowości, w masowych grobach.


"...za życia skłóceni, śmiercią pogodzeni, razem złożyli tu kości..."



Zaraz obok cmentarz parafialny, na którym też jest trochę starych grobów i rozwalony schron z Linii Mołotowa. Lesko w latach 1939-41 było nadgranicznym miastem Ukraińskiej SRR, stąd pełno umocnień. W czerwcu 1941 miejscowość zdobyli Słowacy i razem z Niemcami zniszczyli bunkry.


Za nieistniejącym płotem siadamy na śniadanie, na zegarku 7.45. Młoda pora, w dodatku na niebie zaczyna się przejaśniać. Tego się nie spodziewaliśmy.


Gdy wracająmy do centrum przebiega nam drogę biały kot - dwukrotnie, tam i z powrotem! To musi być dobry znak! Podchodzimy jeszcze pod kościół parafialny, a następnie w kierunku wylotówki. Idziemy całkiem szybko, momentami odcinek 3 kilometrów zajmuje nam tyle czasu, co 100 metrów ;)


Przy drodze jeszcze jeden rozwalony schron, zamek Kmitów (dziś restauracja i hotel) i słońce na nadal kolorowych drzewach.


Mijamy most na Sanie - to już nie ma żartów, prawdziwe Bieszczady :) Za mostem, na winklu, postanawiamy stanąć i łapać stopa. Samochód zatrzymuje się jeszcze zanim doszliśmy do wypatrzonego miejsca :D

Kierowca jedzie naprawić grzejnik gazowy do nieodległego Hoczewa (Гічва) - to dokładnie tam gdzie my. Hoczew w porównaniu z Leskiem wygląda jak metropolia - dwa czynne sklepy i ludzie żyją!

Słońce oświetla kościół św. Anny z parawanową dzwonnicą i dworkiem (plebania?).


W ogóle jest ciepło, termometry wskazują 14-15 stopni, wrażenie raczej września niż połowy listopada. Kościół tradycyjnie zamknięty, więc tylko obchodzimy go dookoła.


Po drugiej stronie widać sklep z barem - ten drugi też oczywiście nieczynny, lecz nie ma problemu kupić piwa i usiąść pod nim. Zatem strzela pierwszy Leżajsk :)


Na mapie mamy zaznaczoną na bocznej drodze unicką plebanię oraz Izbę Regionalną. Faktycznie, kawałek dalej coś stoi.


Moim zdaniem to fara, a według Andrzeja Izba, dawny zajazd. Dyskusja trwa kilka minut. Obok obiektu na wzgórzu znajdujemy schody donikąd - pozostałość po cerkwi.


A więc probostwo... potwierdzają to miejscowi spod sklepu. Jeden z nich proponuje nam zajrzeć też do zamku nad rzeką.
- O, to coś tam zostało? Bo nic nie widzieliśmy - mówimy.
- No, eee... nic nie zostało... zarośnięte piwnice - miesza się koleś.
A no to dziękujemy za takie zwiedzanie ;) Izba Regionalna, jak sprawdziłem potem na innej mapie, była przy głównej drodze.

Kolejny łapanie stopa zajmie nam dłużej, przynajmniej tak sądzimy. Eco ciągle każe mi się uśmiechać jakbym już siedział w aucie - od tego wszystkiego łapię głupawki i rzeczywiście ustawicznie się chichram :D


(fot. Eco).

Po jakiś 10 minutach staje facet w vanie, który zazwyczaj wozi... niepełnosprawnych. Jedzie aż do Cisnej, ale niepotrzebnie każemy się wysadzić w Mchawie (Мхава), w której ma znajdować się stara kaplica, a nawet dwie.

Kaplica jest - dawniej unicka - odpustowa, dziś katolicka, odremontowana i zupełnie nijaka.


Na wzgórzu, w miejscu rozebranej w latach 50. cerkwi, wznosi się współczesny kościół. Darujemy sobie wdrapywanie się na górę.


Tym razem łapiemy stopa na idąco - dość szybko staje gazik z kilkoma facetami. Robią dookoła odwierty szukając w Bieszczadach gazu. Zanim jednak nas podwiozą to muszą się cofnąć do miejsca pracy, bo ich szefowi coś się przypomniało. Mamy tylko nadzieję z Eco że nie wracamy aż do Leska...

Na szczęście po chwili znowu suniemy do przodu. Dowiadujemy się, że praca jest dobrze płatna i wiąże się z podróżami po całym świecie. Prawie jak prezydenta.

Wysiadamy na opłotkach Baligrodu (Балигород). Andrzej czytał wcześniej o miejscowym kirkucie, który ma być podobno ładnie odnowiony. W rzeczywistości jest bardzo zachwaszczony i w znacznie gorszym stanie niż w Lesku. Część macew została użyta przez Niemców do wybrukowania baligrodskiego rynku i nadal tam spoczywają pokryte asfaltem.



Mimo, iż Baligród ma rynek, to już dawno nie jest miastem. W latach 40. XX wieku kilkukrotnie był niszczony podczas napadów UPA, potem jeszcze dodatkowo wypędzono Ukraińców/Rusinów, a wcześniej wymordowano Żydów, więc nigdy już nie odzyskał swojej wcześniejszej wielkości.

Ale mają własny czołg!


T-34 w parku nie ma z miastem nic wspólnego - w 1975 roku zastąpił T-70, biorący udział w walkach z Ukraińcami. Poprzednik trafił do muzeum w Poznaniu i jest jedynym zachowanym w Polsce.

Oprócz czołgu mamy pomnik pomordowanych przez UPA...


...oraz cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej z 1829 roku. Po wojnie niszczała, teraz remontowana.


Dopiero południe (choć słońce już dawno zakryły chmury), więc wypadałoby coś zjeść. Karczmy są zamknięte, ale w oknach jedynej spelunki widać światło. Siadamy więc i zamawiamy po jednym oraz placki ziemniaczane. Nie jesteśmy sami, kręci się tam już podpita parka i mocno zawiany żul, który śmierdzi tak mocno, że barman po każdym jego wyjściu i wejściu psika odświeżaczem :D Nie zdecydował się jednak na wywalenie go za drzwi, bo facet zostawia sporo kasy ;)


Kolejny odcinek przebywamy z małżeństwem, które ma bazę w Polańczyku i cały tydzień kręci się po okolicy. Wysadzają nas na skrzyżowaniu w Cisnej (Тісна). Architektonicznie wioska wygląda niezbyt fajnie, ale jest Siekierezada :)


W środku od razu znajdujemy wspólne tematy z jedną ekipą, a potem drugą - wycieczką z woj. lubuskiego.


Plan minimum na dziś zrealizowany - dotarliśmy do serca Bieszczad. Teraz czas na maksimum - próbujemy łapać stopa na zachód. Stajemy w pewnym oddaleniu od głównego skrzyżowania, machamy ale bez powodzenia... podchodzi do nas starszy pan, pochodzący z Olkusza. Opowiada o rodzinie, częstuje papierosami, rozmawia się fajnie, lecz ewidentnie odstrasza to kierowców. Dopiero gdy odchodzi, w sumie po 20 minutach, zatrzymuje się samochód. W środku młoda dziewczyna, wyraźnie wystraszona i zestresowana. Hmm, to po co się zatrzymywała? :zso

W miarę mijanych kilometrów przestaje się bać i rozmawiamy m.in. o tym, jak to przy świeżym powietrzu w Krakowie ludzie trafiają do szpitala :D

Wychodzimy daleko dalej przy zakręcie, gdzie biegnie zarośnięta na tym odcinku Bieszczadzka Kolejka Leśna.


Przed nami prosty odcinek gruntówką.


Nagle widzimy stadko jeleni. Patrzą na nas ciekawie i dopiero po chwili schodzą w krzaczory, skąd nadal się przyglądają.



Nowy Łupków (Новий Лупків) to właściwie końcówka Bieszczad, a początki Beskidu Niskiego. Znajduje się tutaj zakład karny (gospodarstwo rolne), rozwalone budynki PGR-ów i... rozświetlony domek niczym chatka Baby Jagi.


W środku sympatyczna knajpa, którą zawsze też chciał odwiedzić i Eco. Tu też spotykamy pierwsze osoby które wybierają się w to samo miejsce noclegowe co my. Po wypiciu piwka wspólnie kierujemy się z dwoma chłopakami do odległej o 40 minut Chatki na Końcu Świata.

To naprawdę koniec świata. Nie ma prądu, woda ze studni, za to atmosfera ciepła :) Jest też gęba znajomego z Górnego Śląska ;)



Poranek wita słońcem, choć na Słowacji bardzo mocno się chmurzy i wieje.




Chatka to dawny budynek, należący do zakładu karnego, kupiony w latach 80 przez Almatur. Leży na terenie dawnej wsi Stary Łupków (Старий Лупків), z której nie zostało już nic poza cerkwiskiem, resztkami cmentarza i stacją kolejową. Gdybyśmy wyjrzeli z okien chatki kilkadziesiąt lat temu to zobaczylibyśmy domy niewielkiego letniska...

Na razie jednak trwają pożegnania i zabawy ;)


(fot. Eco)

Wracamy drogą, którą dzień wcześniej podążaliśmy w nocy, więc dopiero teraz można się rozejrzeć. Mnie okolica przypomina Góry Bystrzyckie, a na pewno krajobraz jest bardziej Niski niż Biesowy...



Oglądamy resztki cmentarza łupkowskiego - kilkanaście grobów i krzyży w różnym stanie, w większości w cyrylicy.





Plan na dziś był taki: idziemy do głównej drogi i łapiemy stopa w kierunku Wetliny. Nie musimy jednak tego robić, gdyż chłopaki, którzy przyjechali w pobliże chatki samochodem, oferują się nas podwieźć :) Mamy więc komfortowy transport, tylko jeszcze trzeba wytańczyć na trawie błoto z buciorów ;)


Po drodze mamy okazję (ja po raz pierwszy) zobaczyć wilka - stoi na torach kolejki, tych używanych. Niestety, zanim zdążyliśmy wyciągnąć aparat to zdążył zniknąć.

Stajemy jeszcze w sklepie we Wetlinie, gdzie siedzi prawdziwy bieszczadzki zakapior z brodą i winem Bieszczady. I bieszczadzki jeleń na rzy... rykowisku ;)


Kolejny etap to część górska :)

A galeria tu:
https://picasaweb.google....dLeskaDoUpkowa#
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2015-11-17, 18:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-11-17, 23:23   Re: Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Pudelek napisał/a:
Schodziłem trochę śląskich, polskich i zagranicznych gór ale jeszcze nigdy nie byłem z plecakiem w Bieszczadach :!

Aż nie do wiary! ;) Teraz to pochłoną Cię bez reszty;)

Pudelek napisał/a:
kierujemy się z dwoma chłopakami do odległej o 40 minut Chatki na Końcu Świata

Świetna miejscówka, jakoś tak wyszło, że nigdy tam nie spałem, ale uwielbiam tam zachodzić;)
 
 
ecowarrior 


Dołączył: 19 Sty 2015
Posty: 99
Skąd: Zdzieszowice/Opole
Wysłany: 2015-11-18, 09:41   

Tak dobrze jak tym razem to stopa się jeszcze nie łapało (no może raz - przed rokiem i również w Bieszczadach). Człowiek nie zdążył się porządnie ustawić a już siedział w samochodzie i toczył rozmowy z kierowcą, zmierzając ku dalszej przygodzie :D


Z tym zakapiorem na schodach dwa dni później piliśmy wino :piwo
_________________
https://picasaweb.google.com/109840515031750955424
http://picasaweb.google.com/102994867625251629425
http://picasaweb.google.pl/ecowarrior83
http://ecowarrior1.fotosik.pl/albumy
Ostatnio zmieniony przez ecowarrior 2015-11-18, 09:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ŚlepyPaweł 


Wiek: 41
Dołączył: 23 Wrz 2015
Posty: 38
Skąd: Pasmo Łososińskie
Wysłany: 2015-11-18, 10:21   

Bieszczadzkie klimaty- fajna wyprawa
Pudelek napisał/a:
Wysadzają nas na skrzyżowaniu w Cisnej (Тісна). Architektonicznie wioska wygląda niezbyt fajnie, ale jest Siekierezada :)

Ja z wielkim sentymentem zawsze wspominam tę miejscowość. Rzeczywiście nic szczególnego, ale jak dla mnie jeśli chodzi o Bieszczady to wszystko się tam zaczyna i jednocześnie kończy :) - no i ta Siekierezada.

Pudelek napisał/a:
Stajemy jeszcze w sklepie we Wetlinie, gdzie siedzi prawdziwy bieszczadzki zakapior z brodą i winem Bieszczady. I bieszczadzki jeleń na rzy... rykowisku ;)

Bieszczadzki zakapior - hmm to już chyba też gatunek zagrożony wyginięciem :lol

Pudelek napisał/a:
...po 20 minutach, zatrzymuje się samochód. W środku młoda dziewczyna, wyraźnie wystraszona i zestresowana. Hmm, to po co się zatrzymywała? :zso

Ja swego czasu podróżując do Cisnej gdzieś za Komańczą zabrałem ze sobą jak mi się wydawało tubylca, wyglądał nie wiele lepiej niż ten zakapior bieszczadzki po wyżej. Po paru minutach jakaś gatka-szmatka, a w końcu facet opowiada, że właśnie opuścił zakład karny gdzie odsiadywał 15 lat za zabójstwo - powiem szczerze połknąłem gula :o-o , a do okoła tylko pola i lasy - także można dostać stracha, choć w większości pewnie bez powodu.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-18, 10:26   

Ja kiedyś złapałem stopa, gdzie dwie można powiedzieć babcie mnie podwiozły, a najlepsze, że powiedziały, że jestem pierwszą podwożona przez nich osoba.
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14369
Wysłany: 2015-11-18, 10:48   

laynn napisał/a:
gdzie dwie można powiedzieć babcie mnie podwiozły


Arszenik i stare koronki :D
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-11-18, 11:02   

ecowarrior napisał/a:


Z tym zakapiorem na schodach dwa dni później piliśmy wino :D


To wlasnie az sie zdziwilam ze tak enigmatycznie tylko wspomniana ta postac a tu prosze- bedzie ciag dalszy! :D


Bardzo sympatycznie wygladajaca knajpa ta ktora odwiedziliscie wNowym Lupkowie!


nie moglam odzalowac ze ta zamkneli



ale jak widac ma godnego nastepce! na wiosne nie omieszkam odwiedzic!


sie pozmienialo w tym Baligrodzie! (tylko szlak niezmiennie tkwi gdzie byl!





ŚlepyPaweł napisał/a:
Po paru minutach jakaś gatka-szmatka, a w końcu facet opowiada, że właśnie opuścił zakład karny gdzie odsiadywał 15 lat za zabójstwo


a opowiadal kogo zabil i w jakich okolicznosciach? albo jak bylo za kratkami? probowales cos za jezyk ciagnac czy nie byl skory do zwierzen?

laynn napisał/a:
Ja kiedyś złapałem stopa, gdzie dwie można powiedzieć babcie mnie podwiozły, a najlepsze, że powiedziały, że jestem pierwszą podwożona przez nich osoba.


Ciekawe czym wzbudziles w nich takie zaufanie? cos rozwinely ten temat?
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-11-18, 11:08, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-18, 11:37   

buba napisał/a:
Ciekawe czym wzbudziles w nich takie zaufanie? cos rozwinely ten temat?

Powiedziały. Że nie miałem łysej głowy, dresów tylko wyglądałem normalnie (cokolwiek to znaczy :D ).
Mnie kolega, który wciągnął w jazdę stopem powiedział, że wygląd jest bardzo ważny. Sztruksy, normalny sweter, bluza, bez czarnych kolorów, schludnie i czysto to podstawa do jazdy stopem. Co potwierdzili inni kierowcy podwożący mnie. Jadąc wtedy w Biesy jeden kilka lat ode mnie starszy chłopak powiedział, że mam wygląd wzbudzający zaufanie.
 
 
ecowarrior 


Dołączył: 19 Sty 2015
Posty: 99
Skąd: Zdzieszowice/Opole
Wysłany: 2015-11-18, 11:42   

buba1 napisał/a:
ecowarrior napisał/a:
t;]

Z tym zakapiorem na schodach dwa dni później piliśmy wino :D


To wlasnie az sie zdziwilam ze tak enigmatycznie tylko wspomniana ta postac a tu prosze- bedzie ciag dalszy! :D

Bo widzisz Buba, mieliśmy w czasie znacznie ciekawsze atrakcje, ale to nie pora i miejsce na takie zwierzenia :)
_________________
https://picasaweb.google.com/109840515031750955424
http://picasaweb.google.com/102994867625251629425
http://picasaweb.google.pl/ecowarrior83
http://ecowarrior1.fotosik.pl/albumy
Ostatnio zmieniony przez ecowarrior 2015-11-18, 11:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-11-18, 12:17   

ecowarrior napisał/a:
buba1 napisał/a:
ecowarrior napisał/a:
t;]

Z tym zakapiorem na schodach dwa dni później piliśmy wino :D


To wlasnie az sie zdziwilam ze tak enigmatycznie tylko wspomniana ta postac a tu prosze- bedzie ciag dalszy! :D

Bo widzisz Buba, mieliśmy w czasie znacznie ciekawsze atrakcje, ale to nie pora i miejsce na takie zwierzenia :)



widze ze podkrecasz emocje i ciekawosc :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-11-18, 12:33   

buba napisał/a:
sie pozmienialo w tym Baligrodzie!

podejrzewam, że niewiele się zmieniło, bo teraz nie było liści, więc tak to wyglądało niby inaczej... a cerkiew zaczęli remontować, bo dach chyba się walił, do środka lała się woda i jakby tego nie ruszyli to być może już by tam nie stała...

Cytat:
Po paru minutach jakaś gatka-szmatka, a w końcu facet opowiada, że właśnie opuścił zakład karny gdzie odsiadywał 15 lat za zabójstwo - powiem szczerze połknąłem gula , a do okoła tylko pola i lasy - także można dostać stracha, choć w większości pewnie bez powodu.

znajomy kiedyś wracał z Woodstocku po nocy, to go towarzystwo wywiozło na cmentarz i zaproponowało jego zwiedzanie... też mu nie było do śmiechu :lol
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-18, 12:39   

Koledze facet łapę na nogę położył. Też szybko wysiadł :D .
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-11-18, 20:26   Re: Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Vlado napisał/a:

Świetna miejscówka, jakoś tak wyszło, że nigdy tam nie spałem, ale uwielbiam tam zachodzić;)

Była tak taka ciekawa akcja-wieczorem zaczęto polewać miodówkę. No ok, nic dziwnego, ludzi sporo więc wiadomo, że będzie sympatycznie. I było. :) Z resztą różne trunki były.
Na drugi dzien idę płacić za nocleg a tu do ceny doliczono spożywanie tejże miodówki :lol
Trochę mnie przytkało ale ok. sobie pomyślałem, może taki zwyczaj, może coś mówili?
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-11-18, 20:37   Re: Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Piotrek napisał/a:
Vlado napisał/a:

Świetna miejscówka, jakoś tak wyszło, że nigdy tam nie spałem, ale uwielbiam tam zachodzić;)

Była tak taka ciekawa akcja-wieczorem zaczęto polewać miodówkę. No ok, nic dziwnego, ludzi sporo więc wiadomo, że będzie sympatycznie. I było. :) Z resztą różne trunki były.
Na drugi dzien idę płacić za nocleg a tu do ceny doliczono spożywanie tejże miodówki :lol
Trochę mnie przytkało ale ok. sobie pomyślałem, może taki zwyczaj, może coś mówili?


To wszystko zależy od aktualnego dzierżawcy. Ostatniego zupełnie nie znam, a o poprzednich różnie słyszałam.
Ja osobiście akurat wspomnienia mam bardzo sympatyczne, tylko mało się tam wyspałam.
Przez 4 kolejne noce chyba do 3 graliśmy w "Mafię" a tu rano trzeba było iść w góry.
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-11-18, 20:45   

A to ja też miło wspominam tam pobyt. Miejsce i w ogóle okolica mi się podobała. :) I ludzie też sympatyczni byli,
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group