Urlop w Pieninach
Urlop w Pieninach
Dzień dobry.
Wakacyjny wypad w Pieniny wisiał pod dużym znakiem zapytania, tydzień niepogody brzmiał dość słabo …
Pogoda! Pogoda straszyła cały czas, zapowiadali wielką kiche !
Podjęliśmy jednak ryzyko i pojechaliśmy, a co tam.
Plany jakieś tam były, co prawda tylko na dwie wycieczki ale były
Zaczęliśmy klasycznie w drodze do punktu docelowego zahaczyliśmy o Niedzice, skoro jest odrobina pogody to od razu ją wykorzystajmy.
Parking pełny, chwilę czekamy i zwalnia się miejsce, kupujemy bilety (70 zł za 2+1 ulgowy) i mamy ponad 1.5 godziny czasu, taki jest czas oczekiwania na wejście do zamku.
Pierwsze poszliśmy na zaporę, zrobić kilka klasycznych kadrów, pogoda była o dziwo wciąż ładna.
Następnie idziemy do gospody, która jest tuż przy parkingu i zamawiamy obiad, jedzenie pyszne, byliśmy tam później jeszcze raz.
Później mamy jeszcze sporo czasu, więc idziemy zobaczyć na przystań, co tam w trawie piszczy
Wszystko idealnie czasowo, podchodzimy pod bramę zamku praktycznie w sam raz.
Są dwie spore grupki z przewodnikiem i trochę luźnych elektronów jak my.
Co tu dużo gadać, pochodziliśmy po zamku, zaglądnęliśmy gdzie się dało i tyle
A kuku
Pełni uśmiechu wróciliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę Krościenka nad Dunajcem, bo tam mieliśmy bazę wypadową.
Domek na górce, żeby się tam dostać, to codziennie musieliśmy schodzić i wychodzić zajebiście stromą drogą, albo iść na około, pani u której spaliśmy ostrzegała żeby tamtędy nie wjeżdżać, bo jest stromo, nooooo i miała rację
Rzuciliśmy torby do pokoju i poszliśmy się jeszcze przejść do miasta, na spacer.
Było już późne popołudnie jak dotarliśmy do domku i wciąż była pogoda !
Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, to postanowiłem wyjść na pobliski pagórek i "zrobić" jakiś zachód, niestety szału nie było, bo zachód był ale za pobliskimi kopcami, które wszystko zasłaniały, przynajmniej próbowałem
Tak nam minął pierwszy dzień.
CDN.
Wakacyjny wypad w Pieniny wisiał pod dużym znakiem zapytania, tydzień niepogody brzmiał dość słabo …
Pogoda! Pogoda straszyła cały czas, zapowiadali wielką kiche !
Podjęliśmy jednak ryzyko i pojechaliśmy, a co tam.
Plany jakieś tam były, co prawda tylko na dwie wycieczki ale były
Zaczęliśmy klasycznie w drodze do punktu docelowego zahaczyliśmy o Niedzice, skoro jest odrobina pogody to od razu ją wykorzystajmy.
Parking pełny, chwilę czekamy i zwalnia się miejsce, kupujemy bilety (70 zł za 2+1 ulgowy) i mamy ponad 1.5 godziny czasu, taki jest czas oczekiwania na wejście do zamku.
Pierwsze poszliśmy na zaporę, zrobić kilka klasycznych kadrów, pogoda była o dziwo wciąż ładna.
Następnie idziemy do gospody, która jest tuż przy parkingu i zamawiamy obiad, jedzenie pyszne, byliśmy tam później jeszcze raz.
Później mamy jeszcze sporo czasu, więc idziemy zobaczyć na przystań, co tam w trawie piszczy
Wszystko idealnie czasowo, podchodzimy pod bramę zamku praktycznie w sam raz.
Są dwie spore grupki z przewodnikiem i trochę luźnych elektronów jak my.
Co tu dużo gadać, pochodziliśmy po zamku, zaglądnęliśmy gdzie się dało i tyle
A kuku
Pełni uśmiechu wróciliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę Krościenka nad Dunajcem, bo tam mieliśmy bazę wypadową.
Domek na górce, żeby się tam dostać, to codziennie musieliśmy schodzić i wychodzić zajebiście stromą drogą, albo iść na około, pani u której spaliśmy ostrzegała żeby tamtędy nie wjeżdżać, bo jest stromo, nooooo i miała rację
Rzuciliśmy torby do pokoju i poszliśmy się jeszcze przejść do miasta, na spacer.
Było już późne popołudnie jak dotarliśmy do domku i wciąż była pogoda !
Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, to postanowiłem wyjść na pobliski pagórek i "zrobić" jakiś zachód, niestety szału nie było, bo zachód był ale za pobliskimi kopcami, które wszystko zasłaniały, przynajmniej próbowałem
Tak nam minął pierwszy dzień.
CDN.
Ostatnio zmieniony 2023-08-10, 10:11 przez Adrian, łącznie zmieniany 3 razy.
laynn pisze:Wiosna zimna, lipiec podobno rekordowo ciepły, choć ja upalnych dni pamiętam niewiele, ale pamiętam zimne wieczory - ot choćby jak na biwaku mieliśmy, że w nocy było kilka stopni, a sierpień jest póki co całkiem do dupy.
Aleluja! Wreszcie ktos to zauwazyl! Bo wszyscy wokol tylko narzekają na upały jakby obłędu dostali! A totalnie nie zgadza sie to nie tylko z moimi odczuciami (ktore moga byc subiektywne) - ale rowniez ze wskazaniami termometru!
Ostatnio zmieniony 2023-08-10, 18:15 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Pudelek pisze:Jest sens wchodzić do zamku? Bo wnętrza wyglądają tak średnio
Wejsc to byloby warto do innych budynków, ktore Adrian zapewne niedlugo zaprezentuje w pieninskiej relacji
Ostatnio zmieniony 2023-08-10, 18:14 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Pudelek pisze:Jest sens wchodzić do zamku? Bo wnętrza wyglądają tak średnio
Szczerze mówiąc to nie warto.
Wejsc to byloby warto do innych budynków, ktore Adrian zapewne niedlugo zaprezentuje w pieninskiej relacji
No tak, Iza spojleruje na FB
O tak, tam byśmy chętnie pozwiedzali i zapewne byłoby to o wiele ciekawsze niż zamek .
Ostatnio zmieniony 2023-08-10, 18:29 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Mogliście jeszcze iść na podzamkową plażę, ładnie stamtąd widać oba zamki (jeden bliżej, drugi dalej).
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
buba pisze:wszyscy wokol tylko narzekają na upały jakby obłędu dostali!
Upalnych dni było w całym miesiącu, może tydzień, uzbierawszy do kupy z całego miesiąca. Za to praktycznie każdy wieczór był chłodny, może z dwa były letnie (letnie od lata, nie od temperatury ).
Adrian pisze:No tak, Iza spojleruje na FB
No to się pośpiesz
Dzień 2 - Pochmurna i lekko deszczowa Bacówka pod Bereśnikiem.
Pogoda miała być tylko do południa, więc trzeba zorganizować jakiś krótki spacer ?
Zaplanowane mamy tylko dwie wycieczki, one czekają na dwa dni pogody które mają dopiero nadejść …
Jakoś samo do głowy przychodzi, że Bacówka pod Bereśnikiem to fajna i krótka wycieczka z całkiem fajnymi widokami, Seba podpowiada żeby nie iść standardowo po szlaku w stronę wodospadu Zaskalnik, tylko odbić między zabudowania i zejść do parku w Szczawnicy, pamiętam że szlak był nudny i szedł cały czas przez błotnisty las, więc bez zastanowienia podejmuję decyzję, że to lepsza opcja
Bez zbędnego pośpiechu podjeżdżamy na parking w Szczawnicy, gość nas łaskawie kasuje 30 zł a nie jak twierdzi 35 zł, szczerze mówiąc to pojebało ich już zdrowo, ten parking kosztował 15 zł i w innych miejscach tyle kosztuje, pewnie gdybym powiedział że chce paragon, to by się zaczęło …
Ruszamy drogą w górę parku i przy Muzeum Uzdrowiska Szczawnica odbijamy w lewo między domy, zaczyna coś kropić, ale jak !? Przecież wszystkie pogody mówiły inaczej ! Nie ukrywam że mocno mnie to irytuje, że wszystkie portale pogodowe nie potrafią przewidzieć pogody na jeden dzień !? Kiedyś nie było sprzętu i tych wszystkich elektronicznych bajerów, a mam wrażenie że przewidywanie pogody szło im lepiej Na szczęście tylko postraszyło.
Idziemy w stronę krzyż pod Bryjorką, po drodze mijamy całą drogę krzyżową, czułem się nienawrócony jak nigdy
Od krzyża wchodzimy w polany, pamiętam że były tu wysokie trawy, fajny klimat i pewnie sporo kleszczy, ale tym razem wszystko skoszone, żeby się nikt nie zgubił i nie został pożarty
Zrobiło się przestrzennie, pokazały się Tatry i do kompletu brakuje tylko lepszej pogody, bo cały czas jest ponuro i deszcz wisi w powietrzu.
Chwilę później jesteśmy już pod schroniskiem, trzeba odpocząć po tym ciężkim podejściu
Kawa i szarlotka, to był dobry zestaw.
Po wyjściu z bacówki zaczyna padać deszcz, już mam wyciągać kurtkę, ale uznaję że znowu tylko starszy i ruszamy w las, tam nie będzie padać
Robię jeszcze fotkę kotu, siedzi zmarszczony na ławce i nie jest specjalnie towarzyski tym razem.
Odcinek przez las jest ohydny, mokro i wszędzie bagno jak uj!
Ale za to zaraz po wyjściu jest miło dla oczu, pojawiają się szerokie widoki i kolejny raz Tatry pozują nam do zdjęć, nawet robimy sobie z nimi fotkę
Ruszamy w dół, jest całkiem przyjemnie i ciągle mocno po chmurno …
Młoda zabrała ze sobą mały aparacik i zaczyna coś sama pstrykać, może ją wciągnie, kto wie ?
Wchodzimy w górny park, schodami i chodniczkami, mijając trzech golasów grających na jakiś fujarkach i trąbce i wychodzimy przy fontannach.
Następnie kierujemy się do Dolnego Parku, tam jeszcze nie byłem, dziewczyny były przy ostatniej wizycie, czekając na mnie kiedy poszedłem właśnie tą samą trasę, tylko solo …
Bardzo ładny park z oczkiem wodnym i fontannami, podobało mi się bardzo
Miało padać popołudni, nie padało aż do wieczora, za to pokropiło do południa, jak żyć, jak planować
Po powrocie do Krościenka, poszliśmy sprawdzić najbardziej znaną knajpę, tę obok ronda przy moście ( tak przy okazji, przy rondzie pozasłaniali przejścia dla pieszych i trzeba wszystko obchodzić na około, albo dobrze planować gdzie się chce iść i po drugiej stronie rzeki dobrze wejść na most )
Knajpa góralska z góralskim disco polo, brzmi dobrze za to jedzenie mają dobre, np. placki z gulaszem baranim … Jedliśmy tam jeszcze kilka razy i tylko golonka była słaba (przesuszona) reszta dobra.
Podeszliśmy jeszcze sprawdzić odjazdy busów, bo jutro ma być pogoda, więc czas na spełnienie planów
I tak minął kolejny dzień
Pogoda miała być tylko do południa, więc trzeba zorganizować jakiś krótki spacer ?
Zaplanowane mamy tylko dwie wycieczki, one czekają na dwa dni pogody które mają dopiero nadejść …
Jakoś samo do głowy przychodzi, że Bacówka pod Bereśnikiem to fajna i krótka wycieczka z całkiem fajnymi widokami, Seba podpowiada żeby nie iść standardowo po szlaku w stronę wodospadu Zaskalnik, tylko odbić między zabudowania i zejść do parku w Szczawnicy, pamiętam że szlak był nudny i szedł cały czas przez błotnisty las, więc bez zastanowienia podejmuję decyzję, że to lepsza opcja
Bez zbędnego pośpiechu podjeżdżamy na parking w Szczawnicy, gość nas łaskawie kasuje 30 zł a nie jak twierdzi 35 zł, szczerze mówiąc to pojebało ich już zdrowo, ten parking kosztował 15 zł i w innych miejscach tyle kosztuje, pewnie gdybym powiedział że chce paragon, to by się zaczęło …
Ruszamy drogą w górę parku i przy Muzeum Uzdrowiska Szczawnica odbijamy w lewo między domy, zaczyna coś kropić, ale jak !? Przecież wszystkie pogody mówiły inaczej ! Nie ukrywam że mocno mnie to irytuje, że wszystkie portale pogodowe nie potrafią przewidzieć pogody na jeden dzień !? Kiedyś nie było sprzętu i tych wszystkich elektronicznych bajerów, a mam wrażenie że przewidywanie pogody szło im lepiej Na szczęście tylko postraszyło.
Idziemy w stronę krzyż pod Bryjorką, po drodze mijamy całą drogę krzyżową, czułem się nienawrócony jak nigdy
Od krzyża wchodzimy w polany, pamiętam że były tu wysokie trawy, fajny klimat i pewnie sporo kleszczy, ale tym razem wszystko skoszone, żeby się nikt nie zgubił i nie został pożarty
Zrobiło się przestrzennie, pokazały się Tatry i do kompletu brakuje tylko lepszej pogody, bo cały czas jest ponuro i deszcz wisi w powietrzu.
Chwilę później jesteśmy już pod schroniskiem, trzeba odpocząć po tym ciężkim podejściu
Kawa i szarlotka, to był dobry zestaw.
Po wyjściu z bacówki zaczyna padać deszcz, już mam wyciągać kurtkę, ale uznaję że znowu tylko starszy i ruszamy w las, tam nie będzie padać
Robię jeszcze fotkę kotu, siedzi zmarszczony na ławce i nie jest specjalnie towarzyski tym razem.
Odcinek przez las jest ohydny, mokro i wszędzie bagno jak uj!
Ale za to zaraz po wyjściu jest miło dla oczu, pojawiają się szerokie widoki i kolejny raz Tatry pozują nam do zdjęć, nawet robimy sobie z nimi fotkę
Ruszamy w dół, jest całkiem przyjemnie i ciągle mocno po chmurno …
Młoda zabrała ze sobą mały aparacik i zaczyna coś sama pstrykać, może ją wciągnie, kto wie ?
Wchodzimy w górny park, schodami i chodniczkami, mijając trzech golasów grających na jakiś fujarkach i trąbce i wychodzimy przy fontannach.
Następnie kierujemy się do Dolnego Parku, tam jeszcze nie byłem, dziewczyny były przy ostatniej wizycie, czekając na mnie kiedy poszedłem właśnie tą samą trasę, tylko solo …
Bardzo ładny park z oczkiem wodnym i fontannami, podobało mi się bardzo
Miało padać popołudni, nie padało aż do wieczora, za to pokropiło do południa, jak żyć, jak planować
Po powrocie do Krościenka, poszliśmy sprawdzić najbardziej znaną knajpę, tę obok ronda przy moście ( tak przy okazji, przy rondzie pozasłaniali przejścia dla pieszych i trzeba wszystko obchodzić na około, albo dobrze planować gdzie się chce iść i po drugiej stronie rzeki dobrze wejść na most )
Knajpa góralska z góralskim disco polo, brzmi dobrze za to jedzenie mają dobre, np. placki z gulaszem baranim … Jedliśmy tam jeszcze kilka razy i tylko golonka była słaba (przesuszona) reszta dobra.
Podeszliśmy jeszcze sprawdzić odjazdy busów, bo jutro ma być pogoda, więc czas na spełnienie planów
I tak minął kolejny dzień
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości