Zlot dla nas rozpoczyna sie poznym piatkowym popoludniem gdy zabieramy Tomka z PKP w Olawie i suniemy ciemnymi wioskami w strone Slezy. Moja ufnosc ze boczne drogi sa mile i bezpieczne zostaje dzis troche nadwatlona- spotykamy na drodze totalnie rozwalonego busa- fragmenty auta sa rozwleczone na przestrzeni kilkuset metrow. Wyglada jakby mu cos odgryzlo spory kawalek boku.. Nie ma innych aut, nie ma drzew- ufo czy co? jak sie okazuje jechal traktor.. nieoswietlony, z rozlozona brona.. Walnal w busa- po czym uciekl.. Nie uciekl daleko- do nablizszego gospodarstwa. Policja juz jedzie, wiec napewno go znajdzie- acz pewnie w alkomat bedzie dmuchal kuzyn.... Nic nie zrobimy. Zegnamy sie z kierowca busa i wymijajac czesci auta jedziemy dalej, wpadajac w lekka panike na widok kazdej maszyny rolniczej... (do ktorym mamy rowniez osobiste urazy z przeszlosci...)
W schronisku pod Wiezyca czeka juz kilka osob, pozniej docieraja kolejne. Sala biesiadna sie zapelnia milym gwarem, sykiem otwieranych butelek i odglosem gitar (w porywach graly trzy jednoczesnie, czasem nawet ta sama piosenke
Towarzysza nam rowniez rozne zwierzeta, uzywane w niekoniecznie konwencjonalny sposob
Ja zaszywam sie w spiworku kolo drugiej acz jeszcze dlugo slysze odlegle odglosy wesolej imprezy.
Rano z czescia osob wyruszamy w strone sztolni chromitu poloznej na zboczach gory Czernica. Sztolnia niestety jest szczelnie zakratowala- widac jeszcze zadna dobra dusza nie podjela sie rozciecia czy rozkucia tego badziewia. Probujemy czy przypadkiem komus z nas nie uda sie przecisnac miedzy kratami. Gdy najszczuplejsza z ekipy Karuda utyka juz na ramionach spora czesc ekipy wogole odpuszcza dalsze proby. Mnie udaje sie wlozyc glowe pomiedzy kraty ale potem dlugo nie moge jej wyjac i juz sie nawet troche denerwuje gdy kolejny raz cos sie blokuje na uszach. Snujemy sobie pomysly ze na takie okazje dobrze jest miec w ekipie dwuletniego dzieciaka! Nauczyc go robic zdjecia ze statywu na dlugim czasie i miedzy kazdymi kratami przejdzie i kazda sztolnie spenetruje
Tu i owdzie wiosna niesmialo wylazi spomiedzy starych zbutwialych lisci...
Pozniej odwiedzamy kamieniolomy kolo Sobótki Zachodniej. Sa tu dwa jeziora polozone w glebokich skalistych rozpadlinach!
Nie jest to wprawdzie lej kopalni diamentow w Mirnym ale rowniez robi wrazenie! Dlugo skaczemy po skalnych polkach i cieszymy sie tym miejscem. Szkoda ze temperatura nie pozwala na kapiel!
W Będkowicach odwiedzamy skansen archeologiczny. Gdzies w necie wyczytalam ze miejsce jest zapomniane, od lat nieuzywane a pootwierane na osciez domki rokowaly noclegowo na cieplejsze pory roku.. Niestety - chyba ktos sobie o tym miejscu przypomnial, odnowil domki i powiesil klodki.
W Sobótce szukamy knajpy ale nic nie mozemy znalezc. Jest wprawdzie restauracja w rynku ale wystroj i biale obrusy na stolach zdecydowanie nas zniechecaja.
Niedaleko odkrywam hotel "Pod Misiem"- szkoda ze jest juz nieczynny! A juz mialam plan zeby w nim zanocowac!
Przypomina mi sie ze kiedys bylismy z Iza w knajpie kolo browaru.. fajne baraczki nad stawikiem.. To chyba bylo gdzies tu?? Jedziemy szukac! I udalo sie! Drewniane budyneczki stoja w cieniu wielkiej ruiny. Podaja tu rozne potrawy rybnopodobnego pochodzenia np. zupe z rakow, pierogi z dorszem, karp w ciescie itp. Jest tez kociolek tzn gulaszowate cos , co bardzo przypomina solianke! Miejsce zarowno ze wzgledu na wystroj, polozenie, zarcie- bardzo przypada mi do gustu!
Potem wracamy juz do schroniska. Dzis w planach integracja przyogniskowa!
Rano pogoda wydaje sie rokowac dobrze, slonko zaglada nam do okna. Niestety pozniej zaciaga sie chmurami i zaczyna pizgac zimnym wiatrem. Szukamy dzis kolejnych kamieniolomow ale wszystkie okazuja sie czynne albo/i malo ciekawe.
Przypadkiem wpadamy na opuszczona stacyjke w Marcinowicach
Mijamy tez dom- idealny dla ludzi ceniacych przestrzen i nie znoszacych zaduchu!
A potem kolo Garncarska w dawnym dworskim parku szukamy grobowca rodziny von Becker. Nie wiem czemu wyobrazamy sobie ze bedzie to jakas kaplica, mauzoleum albo chociaz solidna krypta. Jest plyta i krzyz...
W owym zdziczalym podmoklym parku mozna uzyc na roznych przyrodniczych akcentach
Na pozegnanie okolicy odwiedzamy jeszcze stary pomnik, ktory o dziwo jest zadbany, odmalowany, widac ktos o niego dba.
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... i_podSleza
Zlot forum sudeckiego pod Ślężą
Zlot forum sudeckiego pod Ślężą
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- ecowarrior
- Posty: 99
- Rejestracja: 2015-01-19, 00:07
- Lokalizacja: Zdzieszowice/Opole
Buba - góry, zlot i ognisko jakoś bym przebolał gdyby mnie nie było, ale knajpkę Sobótki Zachodniej, gdzie serwowali pierogi z dorszowym farszem na pewno nie Swoją drogą dzień wcześniej "U Marka" w Sulistrowicach serwowali rewelacyjne staropolskie nadziewane gaszą gryczaną, mięsem i pieczarkami...
Niewiele brakowało a wszytko byłoby pięknie gdybyś nie raczyła skaszanić mi humoru informacją o likwidacji naszej knajpki w Jagniątkowie
Niewiele brakowało a wszytko byłoby pięknie gdybyś nie raczyła skaszanić mi humoru informacją o likwidacji naszej knajpki w Jagniątkowie
ecowarrior pisze:Niewiele brakowało a wszytko byłoby pięknie gdybyś nie raczyła skaszanić mi humoru informacją o likwidacji naszej knajpki w Jagniątkowie
To sorki ze zepsulam ci humor... Nie to bylo moim celem Acz mysle ze ow humor moglby zostac zepsuty bardziej jakbys kiedys z pustym zoladkiem i przyschnietym do podniebienia jezykiem probowal szturmowac znany budynek w Jagniatkowie.. A tak moze bedzie ci to zaoszczedzone...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Zagladajac wczesnowiosenna pora w odmety kamieniolomow pod Sleza zastanawialismy sie jak fajnie musi tam byc latem i ze warto by tam kiedys zawitac gdy cieplo i slonce dopisze. No i sie udalo!
https://picasaweb.google.com/1163230335 ... 06_Kantyna
https://picasaweb.google.com/1163230335 ... 06_Kantyna
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Buby zwykle nie fruwaja, troche sie boja lin... Raz mnie ludzie z ekipy namowili rok temu na tyrolki, ale na skoki poki co sie nie udalo. Moze kiedys?
Za to pouzywalam na plywaniu w odmetach kamieniolomu bo byly wspaniale upaly!
Za to pouzywalam na plywaniu w odmetach kamieniolomu bo byly wspaniale upaly!
Ostatnio zmieniony 2015-06-16, 01:05 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 125 gości