Vision pisze:Ustatkowałem się.
To możesz zaśpiewać pieśn zespołu Kat:
"Statek mój płynie dalej,
gdzieś tam ... "
Vision pisze:Ustatkowałem się.
dagomar pisze:Przeszliśmy przez Konia i Lodowy, schodziliśmy Sobkową Granią, gdy zaczęły walić pioruny. Schodzić dalej w spiętrzającym się terenie po ciemku było niepodobna, na grani nikt nie chciał siedzieć, w czasie nawałnicy wspinaliśmy się na z powrotem na Lodowy, przez Konia przebiegaliśmy prawie w gradobiciu i upiornym oświetleniu błyskawic, ja pierwszy niosąc w jednym ręku kłąb poręczówki, gdyż panie orzekły, że w takich warunkach chcą mieć jakieś zabezpieczenie ;-) .
W pewnym momencie w okolicy Zwornika łupnęło kilkanaście metrów od naszej grupy w dolinę, a idący z nami fizyk orzekł autorytatywnie, że już jesteśmy bezpieczni. Rzeczywiście, przestały świecić końcówki kijów w plecaku i opadły sterczące do tej pory mimo deszczu włoski.
Atmosfera się rozluźniła, ktoś idący w czapce stwierdził, że już wie, po co są kaski w górach, tak ma od gradu obolałą głowę, fizyk wyciągnął z plecaka składany parasol, a niżej podpisany jak stał, tak runął w jednej chwili w przepaść - płynąca potokami woda wypłukała grunt spod moich stóp.
Odruchowo wyciągnąłem przed siebie obydwa kije, jeden strzelił, ale drugi się tylko wygiął i utrzymał mnie zapierając się o dwa brzegi szczeliny, pod którą ziało tak ze 100m luftu.
Deszcz lał, mnie się zrobiło gorąco a pozostali patrzyli na mnie bez ruchu, jak na trupa, Zaraz też, już ostroznie i bez dowcipów, spokojnie i uważnie zeszliśmy w dolinę.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości